• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Marcin Gruchała: - Nie mogę stracić kontaktu z Kliniką i pacjentami

Ewa Palińska
7 stycznia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Prof. dr hab. Marcin Gruchała funkcję rektora Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego pełni od 1 września 2016 roku. 

Prof. dr hab. Marcin Gruchała funkcję rektora Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego pełni od 1 września 2016 roku.

- Przez całe życie nie cierpiałem na nadmiar czasu - zawsze mi go brakowało. Na pewno ograniczyłem pewne aktywności w związku z pełnieniem funkcji rektora (...). Nadal jednak jestem czynnym klinicystą. Nie mogę stracić kontaktu ze szpitalem i pacjentami, bo jestem zbyt młody. Będę musiał przecież coś robić, kiedy przestanę być rektorem - mówi prof. dr hab. Marcin Gruchała, kardiolog, rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, z którym rozmawiamy również o planach inwestycyjnych uczelni, popularności kierunków medycznych wśród studentów zagranicznych oraz o tym, jak ważne (nie tylko w pracy lekarza) są punktualność oraz kondycja fizyczna.



Czy prowadzisz zdrowy tryb życia?

Ewa Palińska: Nie jest pan ani jedynym młodym, ani najmłodszym polskim rektorem, a jednak nieustannie zagląda się panu w metrykę. Jak pan myśli, dlaczego?

Marcin Gruchała: Być może dlatego, że tutaj, w Gdańsku, na naszej uczelni, która jest uczelnią medyczną o długiej, ponad 70-letniej tradycji, pojawienie się relatywnie młodego człowieka kandydującego na funkcję rektora było trochę niezwykłe. Doświadczenie niby miałem niemałe - w poprzedniej kadencji przez 4 lata pełniłem funkcję prorektora do spraw studenckich, znam tę uczelnię od czasu studiów, aktywnie działałem w kołach naukowych, byłem doktorantem, tu robiłem habilitację, a mimo to nieustannie towarzyszyły mi opinie, może i słuszne, że to jeszcze za wcześnie. Szybko również powierzono mi prowadzenie oddziału klinicznego kardiologii ogólnej - to też wywoływało pewne zdziwienie, a nawet przerażenie, ale myślę, że jakoś dawałem radę (śmiech). Stanowiłem dość dobry łącznik starego z nowym. Kandydując na funkcję rektora, pomyślałem sobie, że jest to bardzo dobra uczelnia, która idzie w bardzo dobrym kierunku, ale ma też swoje słabe strony, tak jak każda instytucja. A że pewne sprawy widzę, to mogę spróbować je zmienić bądź nadać im inny bieg. Pomyślałem sobie również, że jeszcze jestem na tyle młody, że mi się chce. A czy będzie mi się chciało za cztery czy za osiem lat - tego nie jestem już pewien.

A ograniczenia? Przecież pełnienie takiej funkcji musi się wiązać z ograniczeniami, a młodzi ludzie ograniczeń nie lubią.

Przez całe życie nie cierpiałem na nadmiar czasu - zawsze mi go brakowało. Na pewno ograniczyłem pewne aktywności w związku z pełnieniem funkcji rektora, m.in. przestałem prowadzić gabinet prywatny w Wejherowie. Nadal jednak jestem czynnym klinicystą. Nie mogę stracić kontaktu ze szpitalem i pacjentami, bo jestem zbyt młody. Będę musiał przecież coś robić, kiedy przestanę być rektorem.

- Gdyby tak się stało, że szybciej dostaniemy środki dedykowane na sport, zacząłbym od tego, jeśli jednak ktoś by mi położył worek pieniędzy i powiedział, że mogę je przeznaczyć na co tylko zechcę, wydałbym je na stomatologię. Warunki, w jakich teraz nauczamy nie są może dramatyczne, ale z pewnością nie odpowiadają naszym ambicjom oraz możliwościom rozwoju - mówi prof. Marcin Gruchała. - Gdyby tak się stało, że szybciej dostaniemy środki dedykowane na sport, zacząłbym od tego, jeśli jednak ktoś by mi położył worek pieniędzy i powiedział, że mogę je przeznaczyć na co tylko zechcę, wydałbym je na stomatologię. Warunki, w jakich teraz nauczamy nie są może dramatyczne, ale z pewnością nie odpowiadają naszym ambicjom oraz możliwościom rozwoju - mówi prof. Marcin Gruchała.
To może dlatego młodzi ludzie nie garną się do zarządzania uczelniami wyższymi?

Być może - pogodzenie tego wszystkiego jest niewątpliwie trudne. Trzeba jeszcze przecież prowadzić działalność naukową czy nadzorować doktorantów. Wiąże się to z koniecznością czytania i wykonywania pewnych zadań w domu, w czasie wolnym. Są oczywiście i dobre strony, jak na przykład służbowy samochód z kierowcą. Jaka to oszczędność czasu. Kiedy dojeżdżam do pracy to skrzynkę pocztową mam z reguły ogarniętą. Poza tym w trakcie podróży można odbyć mnóstwo rozmów telefonicznych. Wszystko jest kwestią organizacji.

A na rolki jeszcze ma pan czas?

Rolki w tym sezonie zarzuciłem, natomiast przestawiłem się na trochę inną aktywność, którą łatwiej mi wpisać w bardziej chaotyczny kalendarz, jak np. bieżnia czy siłownia, 2-3 razy w tygodniu.

I do tego samego zachęca pan studentów?

Oczywiście.

W pracy lekarza kondycja fizyczna jest ważna?

Nie tylko w pracy lekarza - dla każdego kondycja fizyczna jest ważna. Zachęcam do tego pacjentów, studentów i wszystkich, którzy nie mają wyraźnych przeciwwskazań, bo to wpływa korzystnie nie tylko na nasze zdrowie fizyczne, ale i psychiczne. Nawet jeśli człowiek pójdzie na bieżnię o godz. 22 i pobiega 30-35 min, to naprawdę lepiej będzie mu się zasypiało.

Studenci mogą liczyć na poprawę warunków do uprawiania sportu?

Planujemy budowę centrum sportowego w pobliżu osiedla studenckiego, mamy plan tego ośrodka. Niestety, jak zwykle, problemem jest sfinansowanie inwestycji. Mamy jednak parę pomysłów, gdzie się o nie ubiegać, ponieważ ze środków własnych uczelnia nie jest w stanie tego zrealizować. Nowe centrum sportu jest jednym z naszych dwóch palących problemów. Drugim jest stomatologia. W tej chwili prowadzimy prace nad projektem, który miałby się składać z dwóch części - usługowej i dydaktycznej.

Pod koniec 2016 roku Katedra Mikrobiologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zyskała nową siedzibę. Pod koniec 2016 roku Katedra Mikrobiologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zyskała nową siedzibę.
Budowa już ruszyła?

Jeszcze nie. Poprzedni projekt był chyba zbyt wymagający finansowo i doszliśmy do wniosku, że nie damy rady go zrealizować w takim zakresie. Obecnie jest tak modyfikowany, by był możliwy do realizacji w ramach pozyskanych w przyszłości środków.

Jest więc modyfikowany, a nie odłożony?

Tak. Te dwie rzeczy, a więc centrum sportowe i stomatologia, powinny zostać zrealizowane. Z głównym naciskiem na stomatologię, bo nauczanie w warunkach godnych jest naszym podstawowym zadaniem. Gdyby tak się stało, że szybciej dostaniemy środki dedykowane na sport, zacząłbym od tego. Jeśli jednak ktoś by mi położył worek pieniędzy i powiedział, że mogę go przeznaczyć na co tylko zechcę, wydałbym je na stomatologię. Warunki, w jakich teraz nauczamy może nie są dramatyczne, ale z pewnością nie odpowiadają naszym ambicjom oraz możliwościom rozwoju. Nie jesteśmy w stanie zwiększyć liczby studentów, wprowadzić realnego umiędzynarodowienia, przyjąć większej liczby studentów zagranicznych, a jest na to duże zapotrzebowanie. Jesteśmy na to bardzo dobrze przygotowani - mamy wykwalifikowaną kadrę i programy w języku angielskim.

Zobacz też: Mikrobiologia GUMed w nowej siedzibie

Na studiach z wykładowym językiem angielskim studiują również Polacy, prawda?

Tak, choć nie jest to liczna grupa.

Dlaczego decydują się właśnie na tę formę studiowania? Czy dlatego, że studia w języku angielskim są łatwiejsze?

Łatwiejsze nie, ale może łatwiej się na nie dostać. Zdarza się tak, że osoby, które nie dostają się na kierunki polskojęzyczne stacjonarne, decydują się na studiowanie na English Division. Tyle że dostanie się na te studia jest z roku na rok coraz trudniejsze, bo cieszą się coraz większą popularnością.

Z jakich krajów przyjeżdżają do was studenci?

Najliczniej ze Skandynawii (Szwecja, Norwegia), ale również z Bliskiego Wschodu (m.in. Arabii Saudyjskiej), Indii, Niemiec, Francji, Włoch, Kanady. Mamy też studentów z Ukrainy, ale nie jest to duży odsetek. W tym roku, z czego jesteśmy bardzo dumni, uruchomiliśmy nowy kierunek - pielęgniarstwo w języku angielskim, na którym studiują głównie osoby z Azji i Afryki. Powiem z dumą, że w skali kraju mamy jeden z najwyższych odsetków studentów zagranicznych i wynosi on 16 proc., gdzie średnia ogólnopolska to nieco ponad 4 proc.

- Powiem z dumą, że w skali kraju mamy jeden z najwyższych odsetków studentów zagranicznych i wynosi on 16 proc., gdzie średnia ogólnopolska to nieco ponad 4 proc. - mówi prof. Marcin Gruchała. Na zdj. dyplomatorium absolwentów kierunku lekarskiego anglojęzycznego. - Powiem z dumą, że w skali kraju mamy jeden z najwyższych odsetków studentów zagranicznych i wynosi on 16 proc., gdzie średnia ogólnopolska to nieco ponad 4 proc. - mówi prof. Marcin Gruchała. Na zdj. dyplomatorium absolwentów kierunku lekarskiego anglojęzycznego.
Czy lekarz to w dzisiejszych czasach atrakcyjny zawód?

Zdecydowanie tak. Zresztą zawsze był. Kiedy ja podejmowałem decyzję życiową o wyborze tej drogi, nie miałem żadnych wątpliwości.

A kiedy to nastąpiło?

Już w szkole podstawowej i można powiedzieć, że cała moja edukacja była temu podporządkowana.

Decyzja o ubieganiu się o stanowisko rektora również została podjęta tak wcześnie?

Tym razem decyzja zapadła zdecydowanie późno. Prorektorem do spraw studenckich zostałem całkowicie z przypadku, z łapanki. Jeśli chodzi o ostatnie wybory, to do samego końca wahałem się z podjęciem decyzji, ale nie żałuję - muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawe zajęcie.

A co okazało się dla pana największym wyzwaniem?

Myślę, że najtrudniejsze są wszelkie sprawy osobowe. Z jednej strony oczywiście opierają się na merytorycznych przesłankach, ale z drugiej funkcjonujemy w małym środowisku, wszyscy się znamy, więc wszelkie decyzje kadrowe są naprawdę trudne.

Podczas wcześniejszych wyborów, na stanowisko prorektora ds. studenckich, wspomniał pan, że ceni sobie ankiety dydaktyczne. Powiedział pan więcej - że jeśli uwagi studentów względem pana są mądre i zasadne, to pod ich wpływem zmienia pan swoje zachowanie.

Ja bardzo lubię taki głos z zewnątrz. Kiedyś, na przykład, bardzo tępiłem zaglądanie do komórek na zajęciach, czyli to, co jest dzisiaj powszechne. Oczy otworzył mi wykład socjologa na temat charakterystyki i różnic między kolejnymi pokoleniami, odbywający się podczas konferencji "Studenci zagraniczni w Polsce 2016", organizowanej w GUMed w styczniu ubiegłego roku. Twierdził on, że smartfony są tak integralną częścią życia młodego człowieka, że moje czepianie się nie ma sensu. Zaczęło do mnie docierać, że jak student na moment zawiesi wzrok i upewni się, że znajomy męczy się na sali obok albo polubił to samo, co on, może poprawić się jego samopoczucie. Po tym wykładzie odpuściłem i jak widać świat się nie zawalił z tego powodu. Ja jestem zdrowszy, mniej się denerwuję na zajęciach, a studenci mniej się stresują. Jedyne, czego czepiam się notorycznie i czepiać się nie przestanę, to punktualność. Sam robię wszystko, żeby się nie spóźnić i tego oczekuję od innych. Mam tolerancję kwadransa akademickiego i po przekroczeniu tego czasu jestem bezwzględny - mówię "do widzenia" i zajęcia są do zaliczenia, co na uczelni medycznej nie jest takie proste.

A mówi się, że lekarze są z zegarkiem na bakier.

Myślę, że teraz jest znacznie lepiej niż było kiedyś, ponieważ funkcjonowanie służby zdrowia jest często poukładane poprzez systemy informatyczne. Nie da się jednak ukryć, że w medycynie punktualność niejednokrotnie jest trudna do zachowania. Mamy bowiem do czynienia z gradacją ważności - pewne rzeczy są ważniejsze od innych. Niestety, zdarza mi się spóźnić do poradni, jeśli na przykład coś nieoczekiwanego wydarzy się z pacjentem na oddziale.

Budowa Centrum Medycyny Nieinwazyjnej, jedna z najważniejszych inwestycji GUMed, ma się zakończyć do 2020 roku. Budowa Centrum Medycyny Nieinwazyjnej, jedna z najważniejszych inwestycji GUMed, ma się zakończyć do 2020 roku.
Trudno powiedzieć pacjentowi w sytuacji zagrożenia życia, żeby zaczekał.

Myślę, że to nasza największa trudność. Nie twierdzę, że zawód lekarza jest cięższy niż inne, bo każda praca jest ciężka, ale jeśli ktoś prosi o pomoc czy jej wymaga, to nie da się odmówić. Zawsze porównuję to do poczty. Jeśli się spóźnię pół minuty z awizem i pani mi zamknie drzwi przed nosem, to choćbym tam klęczał, płakał, to nikt się nie ugnie. Pokażą kartkę na drzwiach z rozpiską godzin i będą kazali przyjść następnego dnia. Jeśli ja siedzę w poradni i przychodzi najpierw jeden, później kolejny pacjent, to nie ma siły - muszę go przyjąć, bo takie są zasady etyczne tego zawodu. Tak naprawdę to może nie mieć końca i czasem bywa po prostu ciężko fizycznie. Jeśli jest to późna godzina i pojawia się ktoś ze swoim problemem, a człowiek od kilku godzin powinien być w domu, to kondycja może nie wytrzymać. Przez to mam też problem z mechanikiem samochodowym. Często jest tak, że rano oddaję samochód i informuję, że odbiorę po pracy. No i biedny tak czeka i czeka, ale wie, że jestem klientem wysokiego ryzyka. (śmiech)

Czy od wygranej w wyborach zmieniły się pana priorytety? Jak przebiega realizacja pańskiego programu wyborczego?

Priorytety pozostały niezmiennie - pewne rzeczy po prostu konsekwentnie realizujemy. Prawdopodobnie w pierwszym półroczu 2017 r. otworzymy Centrum Medycyny Translacyjnej w odzyskanych pomieszczeniach budynku nr 5, gdzie będziemy zacieśniać współpracę nauki z przemysłem i rozwijać nasze innowacje. Pracujemy też nad nową siedzibą dla stomatologii i Centrum Symulacji Medycznej, które obecnie jest wyposażane i wkrótce zostanie otwarte. No i oczywiście budowa Centrum Medycyny Nieinwazyjnej.

Wszystko w terminie?

Tak jest. Środki budżetowe zostały przyznane, więc, odpukać, na razie budowa posuwa się świetnie. Pochłania mnie również wiele mniejszych rzeczy, które dotyczą naszego środowiska. Przygotowujemy się do wprowadzenia roku nauczania praktycznego na ostatnim, 6. roku kierunku lekarskiego, co będzie dla nas dużym wyzwaniem. Jesteśmy też w przededniu dużych zmian w systemie ochrony zdrowia, tzw. sieci szpitali. Nie wiemy jeszcze do końca, jak będzie wyglądało finansowanie sieci szpitali, w tym szpitali klinicznych, w tej nowej rzeczywistości, która ma się rozpocząć w połowie przyszłego roku. Poza tym jesienią tego roku ma się odbyć kongres nauki polskiej i ma zostać opracowana ustawa o szkolnictwie wyższym, więc to też będzie niezwykle ważna rzecz, bo ureguluje funkcjonowanie uczelni wyższych. Na pewno czeka nas ciekawy rok.

Miejsca

Opinie (38) 8 zablokowanych

  • Pamiętam Marcina z osiedlowego wejherowskiego podwórka... Kto by wtedy pomyślał... :-)

    • 5 2

  • ED to jedna wielka kpina z medycyny! (1)

    ED to jedna wielka kpina z medycyny.Poziom jest znacznie nizszy niz na dziennym lekarskim,sesja to jakas komedia.Chodzi w tym tylko i wylacznie o kase dla uczelni.Powinno byc wiecej miejsc w dziennym trybie i to dla Polakow.

    • 5 8

    • hmm tak było z 10 lat temu

      obecnie studenci ed jakoś nie odstają poziomem od polskich, a jeśli już to na +, bo anglojęzyczne podręczniki są lepiej napisane niż polskie :) na dzienny tryb nie ma kadry/dotacji z ministerstwa, a ed finansuje się samo- zajęcia z ed były głównie na umowę zlecenie prze ostatnie kilka lat, nie wiem jak teraz. do tego jeszcze uczelnia dzięki temu ma dodatkowe pieniądze na zwykły lekarski (który swoją drogą nie jest 'dla polaków' tylko zajęcia są po polsku, obcokrajowcy się raz na jakiś czas zdarzają.

      • 1 0

  • gratulacje

    Serdeczne Gratulacje Panie Rektorze. Jestem dumna, ze przejął Pan Wladze na GUMedzie. Wierzę, że ze swoją inteligencją, zaangażowaniem czy wręcz poświęceniem sie sprawom Uczelni, będzie ona tylko rozkwitać ku uciesze Kadry i studentów. Gratulacje!!

    • 6 3

  • Powodzenia Panie Rektorze!

    • 4 2

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Warsztat muzykoterapeutyczny Opowieści wewnętrznego dziecka

100 zł
warsztaty, spotkanie

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Młodzieżowa Grupa Wsparcia

100 zł
warsztaty

Najczęściej czytane