• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

To nie jest świat dla grubych ludzi!

PeFK
9 kwietnia 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (390)
Choć otyłość jest chorobą, osoby, które się z nią zmagają, czują się dyskryminowane i poniżane z powodu wyglądu. Choć otyłość jest chorobą, osoby, które się z nią zmagają, czują się dyskryminowane i poniżane z powodu wyglądu.

Żyją w strachu, czy zmieszczą się w fotel w kinie, pociągu bądź samolocie. Nie kupią ubrań w sieciówkach, bo tak duże rozmiary ma w swojej ofercie niewielu dużych producentów. Nawet u lekarza spotykają się z dyskryminacją, bo przychodnie nie są z reguły przystosowane do badania osób ze skrajną otyłością. Są jednak ciągle oceniani i muszą się tłumaczyć z tego, dlaczego doprowadziły się do takiego stanu. - Osoby niewidomej i bez nogi nikt na dzień dobry nie pyta o przyczynę niepełnosprawności. Na mnie patrzą i wiedzą, że jestem gruba, bo obżeram się jak świnia - komentuje Marta.



Nadwaga, otyłość, wszystko jedno



Czy masz nadwagę?

W medycynie definicje nadwagi i otyłości znacznie się różnią. W życiu codziennym wiele osób, szczególnie tych, które nigdy nie dorobiły się nadliczbowych kilogramów, traktuje te pojęcia jako synonim.

- Gruby to gruby, mniej czy bardziej nie ma znaczenia - komentuje Artur, kiedyś przedstawiciel handlowy, od czterech lat na rencie z powodu zaawansowanej cukrzycy. - Kiedy zaczynałem się "rozrastać", ludzie krzywili się na mój widok już od rozmiaru XL. Kiedy dobiłem do najwyższej wagi - 145 kg przy 170 cm wzrostu, patrzyli na mnie tak samo jak wtedy, kiedy ważyłem 95.
Jako że społeczeństwo wrzuca wszystkich, którzy mają nadwagę, do jednego worka, my zróbmy to samo i sprawdźmy, jak wygląda świat z ich perspektywy. Bo tę mają niejednokrotnie wspólną zarówno ci, którzy noszą rozmiar 42, jak i ci, którzy mają problem ze zmieszczeniem się do kinowego fotela.

Otyłość to choroba, z którą można walczyć. Szczególnie, jeśli można liczyć na wsparcie bliskich.

Dlaczego oni sobie to robią?



Jak można być grubym? Dlaczego ludzie są grubi? Dlaczego grubi nie przestaną tyle jeść i nie chcą schudnąć? Te i wiele podobnych pytań zadają osoby, które nie potrafią zrozumieć, dlaczego ktoś robi sobie krzywdę, rozrastając do większych rozmiarów niż (w przypadku kobiet) 40, ostatecznie 42. Wiele osób z góry zakłada, że inni są grubi w wyniku zaniedbania, obżarstwa i lenistwa. Ci, którzy zmagają się z nadwagą, mają tego świadomość, dlatego odczuwają potrzebę usprawiedliwiania tego, dlaczego ważą, ile ważą, bądź manifestowania tego, że jest to ich wybór, a nie skutek zaniedbania.

- W pracy słodyczami częstują mnie pierwszą, choć nigdy nikt nie widział, żebym je jadła - opowiada Julia (28 lat, rozmiar 48). - Czasem częstuję się tylko dlatego, żeby nikt mi nie powiedział "no nie wstydź się, wyglądasz na taką, co lubi dobrze podjeść", po czym, kiedy nikt nie patrzy, wyrzucam cukierki czy ciastka do kosza. Tego już nikt nie widzi. Dla nich jestem śmietnikiem, który pochłonie wszystko.
- "Jejku, co ty ze sobą zrobiłaś!" - tak przywitał mnie serdeczny kolega, z którym nie widziałam się rok - wspomina Kasia (39 lat, rozmiar 44). - W tym czasie "urosłam" z rozmiaru 38 do 42. Ja - zawsze tak zdrowo się odżywiająca i dbająca o aktywność fizyczną, w ciągu roku przytyłam 15 kg. Potem kolejne 10. Stała za tym historia, na którą nie miałam wpływu, ale to już nikogo nie interesowało. Dla większości byłam tą, która "to ze sobą zrobiła".
Kiedy powiedzieć sobie dość? Przyczyny przejadania się Kiedy powiedzieć sobie dość? Przyczyny przejadania się

"Puszysty to może być kotek"



"Gruby" to nie cecha wyglądu - to obelga. Jeszcze gorszy wydźwięk ma zastępowanie tego słowa wszelkimi eufemizmami.

- Jestem gruba i nie mam oporów przed mówieniem tego wprost. Czuję się jednak poniżona, kiedy ktoś, kto niby chce być miły, zastępuje słowo "gruby" różnymi dziwolągami, bo to oznacza, że w jego przekonaniu bycie grubym to coś złego. Puszysta, okrągła, "nieco większa" - kiedy to słyszę, robi mi się niedobrze. Puszysty to może być kotek, a nie osoba z nadwagą - mówi Marta, specjalistka ds. eksportu - rozmiar 44. - Kiedyś dzwoniłam do klienta, którego poznałam na targach. Chciałam mu przypomnieć o naszym spotkaniu i opisać siebie, żeby mnie skojarzył. Powiedziałam wprost, że ja to ta najgrubsza, bo co miałam powiedzieć, skoro towarzyszące mi koleżanki też były długowłosymi blondynkami, z tym że noszącymi rozmiar XS? Klient natychmiast się zmieszał i poprosił o zmianę opiekuna w naszej firmie. Nie chciał już ze mną pracować.

Osoby otyłe czują się dyskryminowane m.in. przez producentów odzieży sportowej. Nawet jeśli dostaną coś w swoim rozmiarze, z reguły są to większe wersje tego, co zostało zaprojektowane dla osób o atletycznej i wyrzeźbionej sylwetce. - Ani to dobrze nie wygląda, ani nie jest wygodne - komentuje Arleta. Osoby otyłe czują się dyskryminowane m.in. przez producentów odzieży sportowej. Nawet jeśli dostaną coś w swoim rozmiarze, z reguły są to większe wersje tego, co zostało zaprojektowane dla osób o atletycznej i wyrzeźbionej sylwetce. - Ani to dobrze nie wygląda, ani nie jest wygodne - komentuje Arleta.

"Nie jesteś gruba, jesteś piękna!"



Osoby o rozmiarach większych niż 44 (czasem i 42) mają znikome szanse na znalezienie dla siebie ubrań nie tylko w popularnych sieciówkach. Zdarza się, że jedynym miejscem, w którym są w stanie kupić coś, w czym nie wstyd się pokazać, są sklepy ze specjalną odzieżą dla otyłych. W asortymencie takich sklepów trudno jednak znaleźć coś "na czasie", młodzieżowego. A w coś ubrać się trzeba.

- Mam świadomość tego, jak wyglądam - komentuje Agnieszka. - Zmiana tego stanu rzeczy zajmie jakiś czas, a w coś się ubierać muszę. Nie czuję się komfortowo w ubraniach opiętych, podkreślających moje mankamenty, dlatego szukam takich, pod którymi będę mogła się schować. W sieciówkach już nawet nie próbuję niczego szukać, bo dla nich kobiety w moim rozmiarze nie istnieją. Kiedy idę do "droższych" butików, mam najczęściej do wyboru jakieś babcine kiecki. Najgorsze są sprzedawczynie, które zamiast wsłuchać się w moje potrzeby, próbują wmówić, że wcale nie jestem gruba i podsuwają totalnie nietrafione fasony. Niedawno, kiedy sprzedawczyni nie dawała za wygraną i przyniosła mi do przymierzalni jakieś opięte kokony, zapytałam stanowczym tonem, czy nie widzi, że ja jestem na nie za gruba. Ona mi odpowiedziała "kochaniutka, nie jesteś gruba, jesteś piękna". No faktycznie, bo albo gruby, albo piękny. Z drugiej strony pomyślcie sobie, jak ja się poczułam, mając 164 cm wzrostu i ważąc 120 kg. Miałam jej przytaknąć, że faktycznie suchy szczypior ze mnie?
- Ja ubieram się niemal wyłącznie w lumpeksach, bo tam znajduję ubrania sieciowych marek, ale w moim rozmiarze - dodaje Julia. - Swoją drogą ciekawe, dlaczego zagranicą w sklepach dostanę ubrania w rozmiarze 48 i większym, a w Polsce, w sklepach tych samych marek, już nie.
Choć otyłość jest chorobą, koszty leczenia często nie podlegają refundacji. Choć otyłość jest chorobą, koszty leczenia często nie podlegają refundacji.

Jesteś chory, bo jesteś gruby



Otyłość jest chorobą przewlekłą. Nie oznacza to jednak, że jeśli gruby człowiek na coś zachoruje, mają być temu winne nadprogramowe kilogramy.

- Nieważne, z czym zwrócę się do lekarza, punktem wyjścia do postawienia diagnozy jest moja otyłość - zwierza się Marcin. - Zaczęło się już wtedy, jak ważyłem ok. 100 kg przy wzroście 170 cm. Powiedziałem lekarzowi, że nie wiem, dlaczego tak szybko przybieram na wadze. Ten, bez proponowania jakichkolwiek dodatkowych badań, zalecił dietę i zwiększenie aktywności fizycznej, po czym skasował 250 zł za wizytę. Kiedy przytyłem jeszcze bardziej, każda wizyta u lekarza zaczynała się od tego, że przyczyną mojego stanu jest otyłość. Nieważne, czy przychodziłem z kaszlem, katarem, bólem nogi, świszczącym oddechem czy wypadaniem włosów. Większość lekarzy mówiła, że zaczną mnie leczyć, jak schudnę. Nie brali pod uwagę tego, że otyłość może być skutkiem, a nie przyczyną. Do tego wniosku doszli dopiero lekarze na oddziale ratunkowym, gdzie przywiozła mnie karetka po tym, jak wychodząc z przychodni, od internisty, straciłem przytomność.

W internecie roi się od influencerek, modelek czy celebrytek, które rozpływają się w zachwytach nad życiem w rozmiarze XXXL. Fizjologii jednak nie oszukasz i skrajna otyłość prędzej czy później odbije się na zdrowiu. W internecie roi się od influencerek, modelek czy celebrytek, które rozpływają się w zachwytach nad życiem w rozmiarze XXXL. Fizjologii jednak nie oszukasz i skrajna otyłość prędzej czy później odbije się na zdrowiu.

Otyłość to choroba, za której leczenie państwo nie chce płacić



Leczenie otyłości jest nie tylko problematyczne, ale i drogie, bo NFZ nie oferuje chorym takiej pomocy, na jaką mogą liczyć ci z połamanymi kończynami, przewlekłymi chorobami serca czy innych organów.

- Otyłość jest uznana za chorobę, ale państwo nie chce finansować jej leczenia - dodaje Marcin. - Ci, którzy chcą podjąć walkę, jeszcze zanim staną się przypadkiem dla bariatry i będą kwalifikowali się do leczenia chirurgicznego, są pozostawieni sami sobie. Specjalistyczne badania, które nie są refundowane, prywatna pomoc psychodietetyka, bo ten "zwyczajny" o wyprowadzaniu z otyłości olbrzymiej nie ma pojęcia - to tylko wierzchołek góry lodowej. O konsultacji z fizjoterapeutą, który pokaże, jak należy ćwiczyć, aby mimo potężnych gabarytów zachować sprawność i jak poprawić kondycję, można zapomnieć. Otyłym takich lususów się nie refunduje. Trzeba się utuczyć tak bardzo, aż potrzebna będzie operacja. Po niej możemy liczyć na trochę więcej ze strony państwa. Przynajmniej do czasu, kiedy nie pozostaniemy z wiszącą po odchudzaniu skórą. Wtedy znowu możemy odbić się od muru i usłyszeć, że albo nam to nie przysługuje, bo choć wygląda paskudnie, to da się z tym żyć, a zabiegów "kosmetycznych" NFZ nie refunduje, albo czas oczekiwania jest tak długi, że nabierasz ochoty, aby znowu przybrać na wadze, bo to jedyny sposób na to, aby ta skóra przestała wisieć, odparzać się i stwarzać dodatkowe problemy.
Osoby otyłe niejednokrotnie podkreślają też, że ponoszą wyższe koszty życia niż osoby szczuplejsze.

- Czasy mamy trudne. Jeśli ktoś żyje od pierwszego do pierwszego, to nie będzie miał pieniędzy na dietetyka, siłownię czy odzież sportową, bo już musi więcej płacić np. za normalne ciuchy - dodaje Kasia. - Te w rozmiarach większych niż XXL rzadko pojawiają się w sieciówkach w sezonowych mega promocjach. W "babcinych" butikach za sukienkę czy tunikę trzeba czasem zapłacić od 150 zł wzwyż. A skąd wziąć pieniądze na leczenie (otyłość często jest przecież wynikiem innych chorób), na dietetyka, zdrowe jedzenie. To wszystko przecież bardzo dużo kosztuje.
- Widać postęp, bo sportowe marki poszerzyły rozmiarówkę. Czasem nie dostaniemy ubrań w sklepach stacjonarnych, ale przez internet już tak - dodaje Tamara (34 lata, rozmiar 48). - Zobaczcie jednak, jaki to jest asortyment - to są po prostu te same ubrania, które noszą fit - świruski, tylko dużo większe. Kładzie nam się do głowy body positiv i że każdy ma prawo czuć się dobrze, ale ja nie będę czuła się dobrze, paradując po siłowni w legginsach i sportowym biustonoszu. Jeśli inne dziewczyny o gabarytach podobnych do moich są innego zdania, to mi to nie przeszkadza. Przeciwnie - uważam to za piękne, bo znaczy, że nie przytłaczają ich kompleksy. Ja nie jestem w stanie się przełamać.
Leczenie otyłości. Pacjenci bariatryczni na zabieg czekają nawet do 2 lat Leczenie otyłości. Pacjenci bariatryczni na zabieg czekają nawet do 2 lat

Usiądź, jeśli się zmieścisz



W polskim systemie prawnym otyłość nie jest uznana za niepełnosprawność. Osoba z otyłością nie otrzyma orzeczenia o niepełnosprawności lub niezdolności do pracy z powodu choroby - otyłości. Można natomiast taki dokument otrzymać ze względu na schorzenia współwystępujące, np. choroby układu krążenia, kostno-stawowego, metaboliczne. Orzeczenie o niepełnosprawności uprawnia do korzystania z wielu form wsparcia społecznego, ale nie ma wpływu na realne problemy, z jakimi na co dzień zmagają się otyli.

- Bycie otyłym nie jest wygodne - mówi Tomasz - 175 cm, 150 kg. - Wyobraźcie sobie, że nosicie kilkudziesięciokilogramowy kombinezon. Chodzi wam się z trudem, sapiecie, pocicie się. Po przejściu kilku schodów, a nawet kroków, macie ochotę usiąść. Wchodzicie do zatłoczonej przychodni, ktoś wam ustępuje miejsca, ale wy wiecie, że to miejsce nie wystarczy. Nie zmieścicie się. Potrzebujecie takich dwóch. Co byście na moim miejscu zrobili? Podziękowali i odmówili, licząc na to, że za chwilę nogi nie odmówią posłuszeństwa i nie runiecie na podłogę, czy poprosicie o zwolnienie drugiego krzesła? Ja ostatnio zmuszony byłem to zrobić. Chyba nigdy nie czułem się bardziej upokorzony.
Osoby otyłe żyją wśród nas - chodzą do szkół, pracują, studiują. I na co dzień zmagają się z tym, że przestrzeń życiowa jest totalnie nieprzystosowana do ich szczególnych wymagań.

- Jak żyć normalnie, jeśli nie zmieścisz się w fotel w tramwaju, a nie wystoisz całej, trwającej 35 minut drogi z domu na uczelnię? - pyta retorycznie Ania. - Moi znajomi organizują często wycieczki za granicę tanimi liniami. Jak myślicie, dlaczego z nimi nie latam? Zrobiłam to raz i było to dla mnie doświadczenie tak upokarzające, że więcej go nie powtórzę. Przerzuciłabym się na autokar, ale tam sytuacja wygląda identycznie. Kiedy zaczynałam studiować europeistykę, marzyłam o licznych podróżach, to motywowało mnie do nauki języków - obecnie znam trzy na poziomie B2 i ciągle się uczę. Nie mam jednak szansy wykorzystać tych umiejętności w praktyce, bo przecież się nie teleportuję. I nie, nie zażeram stresu i nie jem śmieci. Na drugim roku studiów zaczęłam chorować, a otyłość jest tego skutkiem. Gdyby to zaczęło się wcześniej, może inaczej pokierowałabym swoim życiem, a nie wybrała kierunek studiów, który miał mi otworzyć drogę do pracy pilota wycieczek.

Choć wiele się mówi o przystosowaniu przestrzeni dla potrzeb osób zmagających się z niepełnosprawnościami, nie bierze się pod uwagę potrzeb osób otyłych. Choć wiele się mówi o przystosowaniu przestrzeni dla potrzeb osób zmagających się z niepełnosprawnościami, nie bierze się pod uwagę potrzeb osób otyłych.

Strefa "plus size" czy getto dla otyłych?



Osoby otyłe nieustannie czują się poddawane ocenie. Kiedy skarżą się na niedogodności, jakie je spotykają, najczęściej słyszą: "to dlaczego nie schudniesz".

- Oczywiste jest, że w gronie otyłych osób znajdują się takie, które swój stan zawdzięczają obżarstwu. Niemniej w wielu przypadkach otyłość jest wynikiem choroby, brania leków, czasem skutkiem długiego pozostawania w bezruchu, np. po wypadku. Spora część tej grupy podejmie walkę z otyłością, a póki co są otyłe. W tym właśnie momencie. I teraz potrzebują większych siedzeń, więcej miejsca, większej tolerancji i udogodnień. Mają prawo pójść do kina bez strachu, że nie wbiją się w fotel. Mają prawo polecieć czy wyjechać na wakacje w komfortowych warunkach. Tak jak są miejsca parkingowe, windy czy podjazdy dla niepełnosprawnych ruchowo, jak są specjalne oznakowania i sygnały dźwiękowe dla niewidomych, tak powinno dbać się o przystosowanie przestrzeni publicznej do potrzeb osób otyłych. Ignorowanie ich potrzeb jest nieludzkie.
O to, czy istnieje możliwość wprowadzenia takich stref dla osób otyłych w autokarach wycieczkowych zapytaliśmy właściciela firmy przewozowej.

- Podjęliśmy kiedyś taką próbę, ale sami otyli poczuli się urażeni, że ich stygmatyzujemy - komentuje mężczyzna, prosząc o anonimowość. - Początkowo, dyplomatycznie, nazwaliśmy te większe miejsca, zlokalizowane z tyłu autobusu, bezpośrednio przy tylnym wejściu, strefą VIP. Niestety, wykupywane były przez osoby, którym po prostu zależało na wyższym komforcie jazdy, i kiedy trafiał się ktoś z otyłością i tak musiał się wciskać w standardowe fotele. Postanowiliśmy zatem nazwać te miejsca strefą Plus Size, ale oskarżono nas o dyskryminację, a przestrzeń z większymi fotelami ktoś kiedyś określił "gettem dla grubasów". Zainteresowanie zakupem takich miejsc było zerowe, bo kto chciałby siedzieć w strefie Plus Size? Zrezygnowaliśmy więc z jakiegokolwiek nazywania tej przestrzeni, wyłączyliśmy te miejsca ze sprzedaży i tyle. Jeśli ktoś ma ochotę, może je zająć. Nie rekomendujemy tego, bo kiedy jeden z kierowców zasugerował pasażerowi, że na tyłach będzie mu wygodniej, to oskarżył nas o dyskryminację. Reasumując, wierzę w potrzebę tworzenia takich przestrzeni, wiem, że jest wiele życzliwych osób, które zechciałyby się w to zaangażować, ale obawiam się, że te gesty dobrej woli, jak miało to miejsce w naszym przypadku, zostałyby uznane za dyskryminujące i ta dobroć wyszłaby nam wszystkim bokiem.
"Leczenie otyłego dziecka wymaga terapii całej rodziny"

A co z tym całym "body positiv"?



Nie wszystkie "grubasy" narzekają na swój - nomen omen - ciężki los. W internecie aż roi się od modelek XXL czy celebrytek, które zapewniają, że bycie otyłym jest super. Noszą fikuśne ubrania, nie mają oporów przed eksponowaniem ciała, nawet nagiego. I nie brakuje też koneserów takich wdzięków. Jak to zatem jest, że jedni narzekają na problemy związane z bycia otyłym, a inni gloryfikują taki stan?

- Jeśli ktoś ma nadwagę i w swoim ciele czuje się dobrze, to super. Ja sama mam 20 kg nadwagi i w życiu nie czułam się bardziej atrakcyjna - komentuje Arleta. - Z zaburzeniami odżywiania zmagam sie od dziecka. Kiedy miałam 26 lat udało mi się wypracować wymarzoną sylwetkę i dzięki stosowanej diecie utrzymywałam ją przez kilka lat. Miało to jednak potężne skutki uboczne - nie jadałam w restauracjach, więc znajomi przestali mnie do nich zapraszać, rozpadł się mój związek, bo skończyło się wspólne przygotowywanie posiłków i jedzenie przed telewizorem, a niesamowicie nas do siebie zbliżało. Zaczęłam nienawidzić swojego chudego ciała i chciałam być znowu tą szczęśliwą dziewczyną, która wychodzi ze znajomymi na miasto i do 3 nad ranem lepi pierogi ze swoim ukochanym. Wróciłam częściowo do dawnych nawyków. Dziś czuję się bardziej atrakcyjna niż wtedy, kiedy miałam ciało greckiej bogini. Tak więc bycie grubym i szczęśliwym jest możliwe.

Arleta zwraca jednak uwagę, że samoakceptacja nie oznacza, że problemy związane z nadwagą czy otyłością przestają ją dotyczyć.

- To czysta fizjologia - komentuje Arleta. - Nie jest tak, że kiedy stajesz się otyły z wyboru, problemy związane z tą chorobą, która jest przecież chorobą przewlekłą, przestają cię dotyczyć. To jak z chodzeniem w kilkudziesięciokilogramowym kombinezonie. Możesz to lubić, ale stopniowo, od dźwigania nadmiernego ciężaru, zaczną chorować nogi, szybciej będziesz się męczyć, bo ileż można taki ciężar dźwignąć, pojawią się choroby serca. Twoja życiowa radość oraz samoakceptacja nie spowodują, że procesy fizjologiczne zostaną zatrzymane. Dlatego tak potrzebne jest wsparcie państwa w leczeniu otyłości oraz udzielanie wsparcia w życiu codziennym tym, którzy na nią chorują. Dziś takie osoby są pozostawione same sobie.
PeFK

Opinie (390) ponad 20 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (4)

    Psychoterapia przede wszystkim . Potem dopiero jest sens wlaczenia diety

    • 45 4

    • (1)

      Ludzie zajadają brak miłości. Dlatego tyją. Potrzeba zmiany przekonań - tu może pomóc tylko do ry psychoterapeuta.

      • 11 4

      • Czynników jest więcej

        Np.wiekszosc społeczeństwa wykonuje bezsensowną niepotrzebną pracę i ma tę świadomość. Gdyby nagle stali się właścicielami kilku milionów to już by ich w obecnym miejscu zatrudnienia nie było. Taka praca bardzo wyczerpuje. Dlatego sobota i niedziela oraz czas po pracy w tygodniu są na odpoczynek. I jedzenie. Zajada się swoje WKU.... duszone w pracy

        • 2 0

    • (1)

      Ludzie nie radzą sobie z emocjami. Żeby "nie czuć" i nie doświadczać nieprzyjemnych emocji wybierają dysfunkcyjne sposoby 'radzenia sibie' polegające na pozornym zagluszeniu bólu. Ten kto wybierze alkohol zostaje alkoholikiem, a ten kto pocieszenia i zapomnienia szuka w jedzeniu - grubasem. Smutne, przykre ale prawdziwe

      • 20 1

      • Choleraaa, wybrałem to i to

        • 3 1

  • A wystarczy (15)

    zastosować deficytan pokarmu i trochę ruchu. Tu nie ma nad czym dyskutować.

    • 102 40

    • Jesteś w błędzie. (13)

      Nawet na deficycie można tyć

      • 9 54

      • (2)

        Jasne. Pewnie z powietrza.

        • 52 4

        • To przeczytaj (1)

          Co napisałam wyżej. Jak znajdziesz najdłuższą opinie to moja ;) pokrótce opisałam swoją historię

          • 5 25

          • Już ten artykuł jest bardzo długi, nie da się go przeczytać w całości

            więc tym bardziej twojego tłumaczenia się z zaniedbania siebie lub przez twoich rodziców.
            Nic nie dzieje się bez przyczyny.
            Grubasy sami pracują na swój wygląd i swoje choroby więc leczenie absolutnie nie powinno być refundowane

            • 2 3

      • Powinnaś dostać nobla. Właśnie rozwiązałaś problem głodu na świecie.

        • 21 3

      • Jakoś zaraz po wojnie i w czasach PRLu nie było widać takiej ilości grubasów.

        W Korei Północnej tylko Kim Dzong Un i jego świta ma nadwagę.

        • 44 2

      • (3)

        Zależy jaki deficyt i jak długo. Bo faktycznie, organizm potrafi się dostosować i zmniejszyć swoje bazowe zapotrzebowanie.
        Czyli przykładowo jesz 2000, a ciało bazowo zużywa 1500kcal i wszystko ponadto odkłada. Więc niby teoretycznie można by zejść do 1300, ale wtedy organizm się przestawi i zacznie zużywać bazowo mniej, np. 1200 - albo np. tyle samo ile jesz 1300 i niekoniecznie będziesz tyć, ale i chudnąć nie będziesz lub baaaardzo baaaardzo wolno.
        Inna sprawa, że organizm trzeba przyzwyczaić do korzystania z własnych zasobów tłuszczu, które następuje dopiero gdy nie jesz dłuższy czas - jeśli jesz coś co 2-3 godziny, to będzie trudne.

        • 4 21

        • Sam te brednie wymyśliłeś?

          • 17 2

        • Wszystko fajnie ale ludzie są po prostu zmęczeni

          A jak jesteś zmęczony to się nie ruszasz

          • 3 1

        • Jest to prawda, ale zdarza się chyba tylko kiedy zejdziesz z wagi normalnej do niedowagi i do tego utrzymujesz ten deficyt przez dłuższy czas. Wtedy metabolizm potrafi mocno zwolnić i faktycznie może się zdarzyć tak, że przytyjesz (dla jasności - niewiele, raczej mówimy o max 1-2 dodatkowych kilogramach) lub będziesz chudnąć powoli. Dlatego anorektyczkom z dużą niedowagą zrzucenie każdego kolejnego kilograma zajmuje miesiące.

          • 0 0

      • Tak, wystarczy że się obżera cukrem, lodami, ciastami i fast foodami zamiast normalnym jedzeniem

        A do tego nie ma się żadnego ruchu.

        • 18 4

      • No nie można, zasady fizyki i termodynamiki dotyczą wszystkich. Nie przytyjesz na deficycie kalorycznym.

        • 9 2

      • to odstaw gluten xd

        Bułki drożdżówki to pszenny brzuch zniknie

        • 0 0

      • Nazywa się to insulooporność

        • 0 0

    • Cialopozytywne pi......e

      Żrecie za dużo węgli, śmieciowego żarcia, nie ruszacie się i płacz że świat was nie rozumie, że nie chce się do was dostosować.

      • 1 0

  • Osoby które nie mieszczą się w normie (3)

    W artykule poruszone są kwestie braku dostosowania infrastruktury do osób otyłych ale taki same problem mają również osoby wysokie:
    -brak odpowiednio długich spodni czy rozmiarów obuwia (można kupić ale po wyższych cenach)
    -brak miejsca na nogi w autobusie
    -za krótkie łóżko w szpitalu
    I podobne wyzwania będzie miała każda osoba która nie mieści się w jakiś wzorzec bo po prostu nie opłaca się dostosować pod mniejszość. Robi się to jedynie jak prawo tego wymaga np. podjazdu dla osób na wózkach.

    • 106 2

    • No właśnie osoby przeraźliwie chude chodzące kościotrupy są OK ! (1)

      • 1 12

      • I tutaj mamy przykład podwójnych standardów, jak powiemy, że ktoś jest gruby to źle, ale jak nazywamy kogoś kościotrupem to jest ok?

        • 1 0

    • Mam podobnie

      Kupno butów męskich nr 38 graniczy z cudem, mam też dłonie mniejsze od mojej żony.

      Rękawiczki i buty kupuję na działach dziecięcych bądź młodzieżowych.

      Nie narzekam, bo to drobna niedogodność, inni mają większe problemy.

      Jednak z nadwagą można walczyć, wymaga to ogromnego wysiłku. Sama rezygnacja z cukierków to za mało.

      Deficyt kaloryczny, dużo więcej białek i tłuszczów, a mniej węglowodanów. Duża ilość warzyw. Nie zapominamy o codziennej dawce owoców i orzechów (w ograniczonej ilości ze względu na ich kaloryczność).

      Nie jemy cukrów prostych i tłuszczów nasyconych.

      No i aktywność fizyczna.

      Ale gruby i tak znajdzie wymówkę.

      Mam chorobę Hashimoto i bardzo łatwo mi przytyć. Pomimo to jestem wysportowany, choć do idealnej sylwetki jeszcze mi daleko.

      I pewnie jej nie osiągnę, bo moja obecna wymaga dużo większego wysiłku i wyrzeczeń niż u zdrowych osób. Jednak nie jestem skazany na otyłość. Narzekać i szukać wymówek jest łatwo, jednak tylko wy jesteście przegrani.

      • 15 2

  • Choroby...

    Oczywiście, że są choroby powodujące otyłość, ale zdecydowana większość "przypadków" to tylko skutek obżarstwa i lenistwa, a idąc dalej wad charakteru. Jeżeli kogoś nie obchodzi, jak wygląda to albo jest totalnym bezguściem albo co jeszcze gorsze zakłamanym, nikczemnym typkiem.

    • 96 25

  • Opinia wyróżniona

    Osoby otyłe nie mają łatwo (37)

    Sama jestem byłą osobą otyłą przynajmniej w części. 4 lata temu miałam operację zmniejszenia żołądka, do tego cukrzyca która nie pomagała schudnąć. I nie, nie obzeralam się jak świnia tak jak większość myśli. Problemy zaczęły się w ciąży. Około 2 lata po operacji waga zaczęła stopniowo iść w górę, tu 2kg tu 4kg na plus i tak w kolejne 2 lata przytyłam 20kg (po operacji schudłam ponad 40kg więc prawie połowa wróciła) i nie, nadal się nie obzeram, wręcz przeciwnie prawie nic nie jem. Zjem 1-2 posiłki dziennie, bo nie odczuwam głodu.. mam częste zgagi przez przepuklinę przełyku przez którą tym bardziej mam wstręt do jedzenia. Szczerze wolę wypić kawę niż zjeść cokolwiek.. ruch mam ograniczony przez kręgosłup, gdybym zaczęła chodzić na siłownię bez pomocy profesjonalisty mogłabym zrobić sobie krzywdę.. więc nie każdy otyły tyje od obżarstwa.. są różne powody. I dla wszystkich ciekawskich z rozmiaru S/M aktualnie noszę L/XL przy 170cm wzrostu

    • 20 42

    • (3)

      Zakłamanie i zakrzywianie rzeczywistości to cecha grubych osób.

      • 39 22

      • Tylko, że (2)

        Ja nie zakłamuje rzeczywistości.. wiem jak sytuacja wygląda u mnie, wiem gdzie jest problem . Kto nie szedł w moich butach moimi śladami to nie zrozumie. I nie wrzucaj wszystkich do jednego worka, bo w tym momencie mnie obrażasz. Nie jestem obżarciuchem który wpie*rza fastfoody i inne badziewia. Jestem osobą która praktycznie nic nie je, bo po pierwsze nie odczuwa głodu, a po drugie ma mniejszy żołądek od normalnych ludzi i dużo nie zmieści. Więc nie mierz wszystkich swoją miarą..

        • 16 27

        • (1)

          "sama jestem byłą osobą otyłą, przynajmniej w części" XD.

          • 19 1

          • Nie wiem

            Co Ci do śmiechu ale gdybyś umiał czytać ze zrozumieniem cały tekst który napisałam to byś wiedział o co chodzi

            • 6 11

    • Cukrzyca bierze się z insulinooporności (7)

      A ta bierze się z żarcia słodyczy. Amen.

      • 24 18

      • (3)

        Nie koniecznie - wystarczy często jeść węglowodany. To sprawia że insulina ciągle podbijana. Śniadanie, przekąska, lunczyk, przegryzka, obiad, deser, kolacja, coś do filmu... I insulina ciągle jest wydzielana. To nie muszą być słodycze i nie koniecznie w dużych ilościach.

        • 16 7

        • Ty chyba nie wiesz co mowisz (1)

          Przyczyną cukrzycy ciążowej jest wzrost stężenia niektórych hormonów. Mowa o: estrogenach, progesteronie, laktogenie łożyskowym i prolaktynie. Są one antagonistami insuliny, co oznacza, że blokują jej działanie na tkanki. Stąd właśnie wzrost stężenia glukozy we krwi. I ta cukrzyca często zostaje po porodzie! Więc przestać gadać głupoty, jeśli nigdy nie miałeś cukrzycy to się ciesz, bo fajna sprawa to nie jest, nie wyobrażasz sobie ile kłopotów ona przysparza i nie mówię tylko o problemach ze zgubieniem wagi ale o innych problemach zdrowotnych.

          • 10 2

          • Nie ma to jak zaakceptować wytłumaczenie

            i nie szukać rozwiązania. Jak dobrze poszukasz to znajdziesz lekarza, który będzie wiedział jak postępować. I to bez drastycznych diet, pigułek czy katowania się na siłowni.

            • 3 3

        • Poza tym wystarczy tez jeść gotowe rzeczy, teraz nie sposób znaleźć czegokolwiek bez dodanego cukru, wszędzie ten cukier wciskają, żeby było lepsze w smaku.

          • 9 1

      • tak, tak, dlatego chorują na nią też niemowlaki... (1)

        • 3 0

        • A oczywiście, że tak.

          Jedną z pierwszych rzeczy po narodzeniu mojej córki (żona miała cukrzycę ciążową) było sprawdzenie poziomu cukru. Więc można powiedzieć, że już w życiu płodowym dziecko choruje na cukrzycę - razem z matką - dlatego też tak istotne jest pilnowanie poziomu glukozy i odpowiednia dieta, bo dziecko może urosnąć zbyt duże, co za tym idzie, poród jest trudniejszy.

          • 0 0

      • i mąki pszennej," prostych" węgli

        • 0 0

    • (1)

      Zrób pomiar składu ciała, jak wyjdzie w nadmiarze tłuszcz, to sorry... ale jest problem z objadaniem... Poza tym nie ilość posiłków ale ilość kalorii jest istotna. Zbij do 1700kcal na diecie niskowęglowodanowej, zacznij się ruszać i poleci lawinowo. Na ludzie z dychę w miesiąc. Lekarz stwierdzi że to za dużo - to nieprawda. Waga na początku leci lawinowo w dół, potem zwalnia. Jeśli tłuszcz jest w normie % lub lekko poza, a wody jest sporo to ostry problem z hormonami - może jajniki? Ale skoro była ciąża, to jest to wątpliwe.

      • 5 3

      • Ciąża

        Była ponad 7 lat temu. Więc całkiem możliwe są problemy z hormonami albo inne schorzenia. Ogólnie wyniki z krwi mam kiepskie

        • 0 0

    • Bzdura (1)

      Jestem po resekcji i ze 105 spadłem do 75 i nadal leci. Masz problemy to mini gastric i po temacie ale trzeba chcieć

      • 3 2

      • Łatwo powiedzieć

        Jestem po wizycie u chirurga na uck i powiedział mi, że dopóki nie zacznę normalnie jeść czyli co 2h tak jak po pierwszej operacji to mi nie pomoże .

        • 0 0

    • Jesz 1-2 posiłki dziennie i myślisz że to normalne? (20)

      Prawidłowa dieta to nawet 5-7 posiłków dziennie.
      Jeżeli wystarcza Ci 1-2 to jasnym jest dla mnie z czego się one składają.
      Nie jest ważne jak często jesz a co jesz!!!

      Piszesz o braku ruchu, ale na siłownię nie pójdziesz.... Kręgosłup nie jest wymówka bo trener dobierze Ci odpowiednie ćwiczenia!

      • 2 14

      • (18)

        "Prawidłowa dieta to nawet 5-7 posiłków dziennie."
        To skrajna bzdura i ciągle powielany mit. Można jeść nawet raz dziennie. Istotny jest bilans kaloryczny i indeks glikemiczny.
        Ja dziś na 2 posiłkach (mam wagę w normie - 67kg przy wzroście 178cm - facet) niechcący mam ujemny bilans. Po prostu unikam węgli. A objadłem się dziś po korek.

        "Piszesz o braku ruchu, ale na siłownię nie pójdziesz.... "
        Kolejna bzdura i powielany mit - najważniejsza jest aktywność spontaniczna - polecam poczytać. Wątpię żeby jakiś otyły ze słabą wydolnością spalił więcej na siłowni niż 200-300kcal co jest równowartością średniego około 2.5-godzinnego spaceru.

        No i dieta... Dieta do schudnięcia i nara... Nie, otyłość jest wynikiem złych nawyków żywieniowych które trzeba zmienić i utrzymać na resztę życia.

        Ponad 4 lata temu ważyłem 94kg. Wiem co piszę.

        • 5 3

        • 1 posiłek dziennie? Żartujesz (17)

          Jeżeli jesz regularnie jeden posiłek dziennie to przyzwyczajasz organizm że musi magazynować energię gdy ją dostaje. Jak organizm magazynuje energię? W postaci tłuszczu - jest najefektywniej.
          Przy regularnych posiłkach nie ma tego problemu.

          • 3 3

          • Wiem (13)

            I tu jest problem, bo nie potrafię się przestawić na częstsze jedzenie.. nie odczuwam głodu, zaczęłam wmuszać w siebie śniadanie ale co 2h nie dam rady jeść, bo mi "gula" w gardle stoi, bo dla mnie to za często .. :/

            • 1 1

            • Nikt nie mówi o ogromnych posiłkach (12)

              Spróbuj co 2h chwycić owoca lub warzywo lub jogurt, te posiłki nie staną w gardle a zapełnia na pewien czas żołądek.

              • 0 0

              • Źle mnie zrozumiałeś (1)

                Chodzi o to, że jak minie 2h po posiłku (a jem bardzo małe porcje np 1 kanapka z serem) i przychodzi czas na kolejny posiłek to mi staje gula w gardle na widok jedzenia, nie dlatego, że jestem najedzona tylko na sam jego widok

                • 0 1

              • A wiesz ile kalorii ma żółty ser i np. masło do tej kanapki, albo sam chleb?
                A tak poważnie, jeżeli masz takie problemy jal piszesz, co z fizycznego i termodynamicznego punktu jest w ogóle nie możliwe, to szukaj lekarza, który to ogarnie.

                • 1 0

              • Inaczej (1)

                Jedzenie może dla mnie nie istnieć. Wolę opić się kawa i zamulić żołądek, choć wiem, że to nie dobrze. Nie wiem czy to psychika ale mam wstręt do jedzenia

                • 0 2

              • "Jedzenie może dla mnie nie istnieć. Wolę opić się kawa i zamulić żołądek, choć wiem, że to nie dobrze. Nie wiem czy to psychika ale mam wstręt do jedzenia"

                Nie zamulanie, tylko musisz zmienić nawyki i dać sobie czas i nie słuchać bajkopisarzy od 7 posiłków i jedzenia owoców.

                • 0 1

              • (7)

                "Spróbuj co 2h chwycić owoca lub warzywo lub jogurt, te posiłki nie staną w gardle a zapełnia na pewien czas żołądek."

                Chłopie, gdzieś ty to wyczytał? U doktora zięby? Według diabetologów owoce (poza cytrusami które mają niski indeks sytości) owoce powinno się traktować jak słodycze :D Do tego jeszcze jogurty... Napisz jeszcze że owocowe :D Ewentualnie jogurt naturalny - ale on ma niski indeks sytości i wielu ludzi go nie lubi :D

                • 0 1

              • Zmyślasz niemiłosiernie (6)

                Jogurty oczywiście naturalne, serki wiejskie itp. łatwo przechodzą przez gardło. Owoce traktować jak słodycze? To odleciałeś...

                • 0 1

              • I tu jest problem

                Bo nie nawidze serków wiejskich.. jogurty naturalne jeszcze przełknę albo twaróg chudy/półtłusty

                • 1 0

              • (3)

                "Jogurty oczywiście naturalne, serki wiejskie itp. łatwo przechodzą przez gardło. Owoce traktować jak słodycze? To odleciałeś..."

                Opieram się na wiedzy naukowej, którą czerpię z literatury i od lekarzy.
                Ponawiam pytanie: Jeśli trzymasz normę kaloryczną, skąd ma gromadzić się tobie energia w tłuszcz? Ze słońca?
                No i słyszałeś o czymś takim jak indeks glikemiczny? Wpływ gwałtownego wyrzutu insuliny na organizm? Jest masa materiałów naukowych na ten temat.

                Ludzie nie przepadają za jogurtami naturalnymi - ja je uwielbiam i wiem z otoczenia. Owoce często mają wysoki indeks i generalizowanie jest niebezpieczne - przykładowym owocem, który wywala cukier jest banan lub daktyle. Masakryczne i wręcz niezdrowe są też różnego rodzaju suszone owoce.

                • 0 1

              • ""Jogurty oczywiście naturalne, serki wiejskie itp. łatwo przechodzą przez gardło. Owoce traktować jak słodycze? To odleciałeś..."
                ...ale co ja tam mogę wiedzieć... 3 lata temu schudłem 28kg, wyleczyłem zaawansowaną insulinooporność i trwale wyszedłem z problemów zdrowotnych :D To o niczym nie świadczy przecież xD Odstaw mięso, jedz rakotwórczą margarynę, zajadaj się soją która miesza w hormonach, jedz owoce i bulwy, produkty pszeniczne i koniecznie unikaj jajek bo cholesterol :D Tyle że u mnie w tygodniu luzem zjadam 10 jajek i ten cholesterol ciągle niski, a od jedzenia mięsa lipidogram ciągle w dole... Jak to możliwe... ? xD Moja dieta to 70% produkty odzwierzęce i 100% nisko przetworzone i chudy jestem jak szkapa. :D

                • 0 0

              • (1)

                Homeopaci też mają książki i "lekarzy".
                Lepiej zmień literaturę i nie kompromituj się...

                • 0 1

              • "Homeopaci też mają książki i "lekarzy".
                Lepiej zmień literaturę i nie kompromituj się..."
                Widzisz, ja podaję terminy, argumnety, a ty jedynie "nie kompromituj się". :D

                • 0 0

              • "Jogurty oczywiście naturalne, serki wiejskie itp. łatwo przechodzą przez gardło. Owoce traktować jak słodycze? To odleciałeś..."

                Jeszcze poleć miód na odchudzanie - to popularne u dietetyków :D Mi polecił z UCK -taki uznany przy zaawansowanej insulinooporności. Po dniu jego diety cukier nie spadał poniżej 200 :) Jak diabetolożka zobaczyła rozpiskę, chwyciła się za głowę :D

                • 1 0

          • "Jeżeli jesz regularnie jeden posiłek dziennie to przyzwyczajasz organizm że musi magazynować energię gdy ją dostaje. Jak organizm magazynuje energię"
            Taaak... a przez resztę dnia lecisz na energii słonecznej... co za płaskoziemstwo xD

            • 0 1

          • Co za bzdury (1)

            Nasza fizjologia nie zmieniła się znacząco od czasów pierwszego homo sapiens a chyba nie powiesz, że oni jedli po kilka posiłków dziennie. Obecne metody odchudzania polegają właśnie na powrocie do rytmu żywieniowego podobnego jak w czasach pierwotnych, np. post przerywany w modelu minimum 16:8 gdzie przez 16 godzin pijesz wodę, kawę, herbatę (bez żadnych dodatków) a jedynie w ciągu 8 godzin jesz (nie non-stop oczywiście). To wtedy dochodzi do autofagii czyli procesu katabolicznego polegającego na rozkładzie komórek, które nie przedstawiają dla organizmu szczególnej wartości. W zależności od organizmu proces ten zaczyna się mniej więcej po 14 godzinach niejedzenia. Jeśli do tego dołączysz jednocześnie ograniczenie węglowodanów (wszystkich, ale nie mówię o drastycznym tak jak w diecie keto) oraz odpowiednią podaż białka (1.5-2.0g na kilogram IBW) to będzie to również wpływało na regulację tzw. hormonów głodu i uczucie sytości przez co podczas postu nie będzie ochoty podjadania.

            • 2 0

            • ...głos rozsądku...

              • 1 0

      • No to jesteś głupi

        Bo ja jem kanapkę z serem i pomidorem i to mi wystarcza. Często nie jadam nawet śniadań tylko dopiero obiad albo podwieczorek, a tak cały dzień jestem na kawie, pije ich z 4 dziennie.

        • 0 0

  • Tak, to niestety prawda (13)

    Od zawsze byłam gruba, nigdy nie zainteresował się mną normalny facet. Każdy mój związek z facetem to była porażka a dlaczego? Bo nie spełniam norm, nie jestem '' laską '' i zdaję sobie z tego sprawę. 3 facetów z którymi byłam w związku mieli problem i to poważny z alkoholem. Dlaczego się akurat mną zainteresowali? No, bo wiedzieli, że u zgrabnej, ładnej kobiety nie mieliby szans, ja wiem że u normalnego faceta też nie miałabym szans a miałam pragnienie, żeby też być z kimś, nie być przez całe życie sama. Jak na tym wyszłam, można się domyślić. Teraz już tego błędu nie popełnię. Dlatego od pewnego czasu wzięłam się za siebie i dopóki nie schudnę a mam z czego niestety, to nie mam zamiaru wchodzić w żaden związek. Jak schudnę to dopiero wtedy zacznę myśleć o jakimś związku ale już nie z toksykiem i alkoholikiem, ale to długa droga. Ja wiem, że to nie gwarantuje udanego związku ale na pewno będę miała większe szanse spotkać kogoś właściwego.

    • 76 9

    • Hej

      Trzymam kciuki

      • 19 1

    • (1)

      Nie patrz na wartość swojego życia przez pryzmat posiadania faceta. To że schudniesz nie zagwarantuje ci szczęśliwego związku i porządnego chłopa. Wiele szczupłych kobiet i jak piszesz "lasek" też żyje w złych relacjach.

      • 43 3

      • Wiele to pojęcie względne. Bo większość żyje normalnie

        Wśród grubych 99,9 % nie

        • 5 3

    • (5)

      Nie problem w wyglądzie, bo wielu z facetów leci na grubsze(nie lubi szkieletów). Problem w tym że wy baby lecicie na cwaniaków i szpanerow. Do tego jak typ jest bezczelny i chamski, to są to u was propsy, bo przecież łobuz kocha najbardziej. A potem pretensje a świat.

      • 16 27

      • Między "grubszą" a "szkieletem" jest jeszcze cała reszta.

        • 34 0

      • Bzdura (3)

        Może tylko ci zakompleksieni. Poza tym każdy "facet" miał kiedyś takie fantazje ale fantazje to nei rzeczywistość i zwykle ma się w okresie dojrzewania. Podsumowując nikt nie leci na grubsze. Są ok na tzw jedną noc

        • 9 1

        • To trochę smutne, prawda? Bo człowiek to nie tylko ciało. (2)

          Może akurat ta gruba ma dobre serce, fajny charakter, ciekawe zainteresowania?
          I czy to znaczy, że wystarczy być atrakcyjną z wyglądu, to ma się zainteresowanie, pomoc i opiekę, bez względu na zachowanie, traktowanie innych, charakter? A jeśli nie, to czy tylko piękne i z super charakterem osoby mają szanse na szczęśliwy związek?

          • 3 3

          • Dokładnie, smutne ale nie ma co się oszukiwać.

            Też mają szansę ale to odsetek a raczej skala błędu pomiarowego. Natomiast tym którym wydaje się że znaleźli księcia albo księżniczkę z innej bajki - powinna się lampka ostrzegawcza zapalić. Bo cudów nie ma a osób interesownych czy chorych sporo. Zwłaszcza jeśli chodzi o osobę która nas nie zna kompletnie a wyraża niespodziewanie zainteresowanie. Jeśli to kobieta - prawie zawsze skrajna materialistka która zagryzie zęby byle przejąć czyjś status społeczny. Jeśli facet - na bank fetyszysta albo bardzo zakompleksiony gość. Często alkoholik.

            • 6 1

          • człowiek to nie tylko ciało ale...

            Ale ciało też świadczy o człowieku. Ciało ma się tylko jedno, nie ma do niego części zamiennych i jeśli ktoś je zaniedbuje to źle o nim świadczy. Przede wszystkim dla własnego zdrowia powinno się panować nad wagą. Otyłość nie jest zdrowa i nie powinno się jej promować bo nie jest czymś normalnym.

            • 1 0

    • Masz problem z psychiką

      nie z wyglądem. Ten problem pozostanie nawet gdy schudniesz 20 kg

      • 17 7

    • Szanuję za chęć na wzięcia się za siebie, powodzenia

      • 10 1

    • Powodzenia. W końcu ktoś na poziomie

      • 4 1

    • Good luck

      Nie rób tego ze względu na faceta, względy zdrowotne powinny być wystarczające. Będzie ciężko, potrzebujesz dużo lepszej motywacji niż facet.

      • 0 0

  • (2)

    Ten świat nie jest dostosowany do grubych ludzi bo otyłość nie jest i nie powinna być normą. Otyłość i nadwaga to zaburzenie które powinno się zwalczać. Dostosowywanie całej infrastruktury dla grubych ludzi tylko utwierdzi ich w przekonaniu że wszystko jest ok. Nie jest ok. Otyłość powoduje liczne choroby, ponadto jest nieestetyczna. Osoby która siedziały w samolocie obok grubasa wiedzą o czym piszę.

    • 147 12

    • (1)

      " Otyłość i nadwaga to zaburzenie które powinno się zwalczać" ale jak? Może w krematoriach razem z innymi zaburzeniami których nie rozumiesz ?

      • 0 39

      • Nic takiego nie napisał.

        Jeśli napiszę, że należy walczyć z paleniem papierosów to przyznasz mi rację, czy też wyskoczysz z krematoriami? Wyluzuj i zjedz... Albo lepiej nie jedz Snickersa.

        • 33 0

  • To teraz rozumiem po co w kinach są te miejsca oznaczone jako VIP

    Ja myślałem że to większy prestiż jest siedzieć na takim miejscu a to po prostu są miejsca dla otyłych.

    • 52 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Transformacyjna Podróż w Kolorach Czakr z Anetą Paluszkiewicz

200 zł
warsztaty, spotkanie, joga

II Ogólnopolska Konferencja Naukowa Prawa Medycznego: Nowoczesne technologie a prawo medyczne

konferencja

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Najczęściej czytane