- 1 Alergie zaatakowały wcześniej niż zwykle. "Otwarte okno to zło" (59 opinii)
- 2 Pacjent z sercem po prawej stronie dostał rozrusznik (5 opinii)
- 3 Jak pozbyć się cellulitu? 5 zabiegów na ujędrnienie i wysmuklenie ciała (12 opinii)
- 4 Mikroplastik w pokarmie dla niemowląt (63 opinie)
- 5 Zaspa przekroczyła 500 zabiegów robotycznych. Czas na nowego robota da Vinci? (20 opinii)
- 6 Gdzie dostaniemy się do lekarza w majówkę? (14 opinii)
Ten fryzjer przez 60 lat uszczęśliwiał swoich klientów
Ma 74 lata, a przygodę z fryzjerstwem zaczął po siódmej klasie szkoły podstawowej, w wieku lat 14. Mówi, że to był przypadek, ale zamiłowanie do zawodu pojawiło się bardzo szybko. Początkowo pływał na Batorym, potem otwierał kolejne zakłady, a dziś, po 60 latach zdecydował odejść na emeryturę. Za wspólny czas podziękowali mu klienci.
Pomimo tego, że wciąż zyskuje nową klientelę, ma przy sobie też grono oddanych i wiernych klientów, którymi opiekował się przez 30 a nawet 40 lat.
- Moja historia z fryzjerstwem rozpoczęła się zupełnie przypadkowo, nie było to ani jakieś zamiłowanie ani moje marzenie - zdradza pan Zbigniew Mikołajewski, właściciel salonu fryzjerskiego Atelier we Wrzeszczu. - Bardzo szybko zacząłem, w wieku 14 lat, i równie szybko wyszły moje zdolności, umiejętności manualne, poczucie estetyki i piękna. Pojawiło się też zamiłowanie do fryzjerstwa.
W czwartek z rana na salonie Atelier pana Zbigniewa pojawił się baner z napisem: "Panie Zbyszku, Mistrzu, dziękujemy". Jak się tam pojawił?
- Nie wiem kto go tu zawiesił. Kiedy rano, idąc do pracy ujrzałem baner, pomyślałem że Hossa zawiesiła jakąś reklamę. A tu taka niespodzianka - opowiada pan Zbigniew. - W salonie pracuję trzy ostanie dni, bo odchodzę z zakładu na emeryturę. Myślę, że na taki pomysł wpadli jacyś moi klienci, z którymi znam się i których prowadzę od lat.
Nie tylko umiejętności, ale zacięcie fryzjerskie, osobowość i klimat, jaki tworzył w swoich zakładach cenią w panu Zbigniewie jego klientki.
- On jest fenomenalny! Pamiętam, jak poszłam do pana Zbyszka pierwszy raz podciąć końcówki - mówi Marta z Gdańska, która od kilku lat jest klientką pana Zbigniewa. - Kiedy dowiedział się, że od zawsze nosiłam długie włosy stwierdził, że czas na szaleństwo. Zaufałam mu. Wyjął brzytwę i wyczarował nową fryzurę. To była totalna metamorfoza. W nowej odsłonie czułam się świetnie. Od tamtej pory nie chciałam już innego fryzjera.
- Trafiłam do niego wiele lat temu, bo jako jeden z niewielu w Trójmieście wykonywał zabieg cementu na włosy. I ujęła mnie atmosfera tego miejsca, zakładu w podwórku z kamienicą we Wrzeszczu - opowiada Ewa, która do na tego fryzjera trafiła po raz pierwszy w 2000 r. - Pan Zbyszek brylował z brzytwą między swoimi stałymi klientkami. Nie było szansy, żeby usiąść na fotel o umówionej godzinie, ale atmosfera oczekiwania to już był relaks. Popołudnie w Atelier. Ten człowiek ma ogromne szczęście, całe życie sprawia, że kobiety są piękniejsze, szczęśliwsze i uśmiechnięte.
Opinie (127) 5 zablokowanych
-
2016-01-28 17:08
stewardesa
Zbyszek 46 lat temu strzygłeś mnie na Stefanie Batorym byleś najlepszy pozdrawiam
- 20 2
-
2016-01-28 14:23
uwaga (2)
Żenująca kryptoreklama.
- 12 54
-
2016-01-28 15:42
przeciez odchodzi na emeryturę (1)
- 14 1
-
2016-01-28 16:35
on, czy podupadający zakładzik?
może jak fryz erotyczny zaczną strugać - klient powróci? :P
- 1 8
-
2016-01-28 15:58
Mistrz jest tylko jeden
Zbyszku gratulacje!!!!, Twój wiek mnie jedynie zaskoczył. Jesteś dobrym człowiekiem nie tylko w pracy.
- 32 1
-
2016-01-28 14:23
mam graty do zgolenia
- 5 7
-
2016-01-28 14:13
A gdzie w ankiecie odpowiedź:
"Nie chodzę do fryzjera" ?
- 54 8
-
2016-01-28 13:35
Super:)
Gratulacje!!! :))
- 52 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.