• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nastolatek w szpitalu psychiatrycznym. Dlaczego oddział jest przepełniony?

Wioleta Stolarska
19 stycznia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Badania pokazują, że co trzeci z nas doświadczał, doświadcza lub będzie doświadczał kryzysu psychicznego. Badania pokazują, że co trzeci z nas doświadczał, doświadcza lub będzie doświadczał kryzysu psychicznego.

- Moje dziecko ma problem, źle się zachowuje, pocięło się, więc zaprowadzę je do szpitala i jak wyjdzie, tematu nie będzie - takie myślenie jest w społeczeństwie, ale zdrowie psychiczne to nie złamana noga, którą się po prostu naprawia. 90 proc. hospitalizacji, które u nas są, można by uniknąć - gdyby system funkcjonował, gdyby działała poradnia i oddziały dzienne, których nie ma. Ale nie oszukujmy się, bez pieniędzy nie zbudujemy jakości. Psychiatria dziecięca to inwestycja, nie koszt - przekonuje Mariusz Kaszubowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego im. prof. Tadeusza Bilikiewicza w Gdańsku. Rozmawiamy o tym, dlaczego oddział dla młodzieży jest permanentnie przepełniony, a także o problemach, z jakimi zgłaszają się nastolatki.



Czy korzystałe(a)ś kiedyś z pomocy psychiatry?

Problem ze zdrowiem psychicznym dzieci i narastającym napływem młodych pacjentów na szpitalnym oddziale obserwujemy od wielu lat. Pandemia przyczyniła się wyłącznie do pogorszenia tej sytuacji. Jak sytuacja wygląda obecnie?

Mariusz Kaszubowski: Tak naprawdę problemy ze zdrowiem psychicznym dorosłych przekładają się na problemy dzieci i młodzieży. Rodzinę stanowią osoby dorosłe i małoletnie. Dziecko czy nastolatek z problemem, który nie dostanie odpowiedniej pomocy, to później osoba dorosła, która również może chorować. Problemy nie kończą się z granicą 18 lat. Jeśli nie zareagujemy wcześniej, sytuacja będzie się tylko pogarszać.

Czytaj też: Internauci ratują Telefon Zaufania, minister oddaje go Rzecznikowi Praw Dziecka

Ilu młodych ludzi zgłasza się po pomoc? Z jakimi problemami przychodzą?

Średnio w ciągu doby na izbę przyjęć zgłasza się kilkoro, czasami kilkanaścioro dzieci w wieku od 10 do 17 lat wraz opiekunami prawnymi bądź rodzicami. Szukają pomocy. To przypadki, które dotyczą głównie depresji czy zaburzeń zachowania. Wynikają one z oddziaływania najbliższego środowiska - związanego ze szkołą, rodziną, rówieśnikami. Również izolacja, która podczas pandemii bardzo nas dotknęła, znacząco wpłynęła na zaburzenia adaptacyjne, wynikające z faktu, że nie potrafimy się odnaleźć w nowej sytuacji.

Pojawiające się objawy depresji mogą później przerodzić się w zespół depresyjny, a długotrwale nieleczona może wywoływać autoagresję, czyli samookaleczenia, czy też wyzwalać przemoc wobec innych. W najgorszym przypadku kończy się nie tyle myślami samobójczymi, co również próbami samobójczymi.

W Izbie Przyjęć niejednokrotnie pojawiają się przypadki związane z nadużywaniem substancji psychoaktywnych. Młodzież ma dostęp do różnego rodzaju środków farmakologicznych, narkotyków, używek czy innych stymulantów, a część z nich jest wręcz uzależniona od tych substancji. Pod ich wpływem wyzwalane są negatywne emocje i zachowania, niepozwalające na normalne funkcjonowanie w swoim otoczeniu.

Twoje dziecko potrzebuje pomocy? Poradź się psychologa


Obecnie w poradniach zdrowia psychicznego w Gdańsku zarejestrowanych jest kilkadziesiąt tysięcy osób. Niestety z roku na rok wzrasta liczba tych, którzy zapadają na choroby psychiczne. Obecnie w poradniach zdrowia psychicznego w Gdańsku zarejestrowanych jest kilkadziesiąt tysięcy osób. Niestety z roku na rok wzrasta liczba tych, którzy zapadają na choroby psychiczne.
Czy wśród tych osób są tzw. przypadki ostre?

Wszyscy przyjmowani pacjenci to tacy, którzy wymagają bezwzględnej hospitalizacji, ponieważ zagrażają życiu i zdrowiu swojemu lub innych osób. Czasami występuje również konieczność zastosowania unieruchomienia wobec pacjenta. Potrzeba ta wynika przede wszystkim z towarzyszącej agresji fizycznej osoby hospitalizowanej. To wszytko zależy od sytuacji oczywiście. Czasami zdarzy się, że pacjent wziął coś incydentalnie, np. w ramach prowokacji, i wraca po detoksie, co kończy się poradą lekarską. Niestety czasami jest to tak trudny temat, że trzeba "zabezpieczyć" małoletniego na oddziale stacjonarnym.

Decyzję o tym, jak trudna jest to sytuacja, jakie jest to zaburzenie, czy to jest depresja, a jeżeli tak, to jak głęboka, czy są to stany lękowe i na ile poważne, czy zgłaszane deklaracje samobójcze to rzeczywiste zagrożenie, czy chęć zwrócenia na siebie uwagi, z czego to wynika, czy zaburzone zachowanie jest długotrwałe, czy tylko epizodyczne - o tym decyduje lekarz dyżurny.

Jakie są wtedy możliwości pomocy?

W 2021 r. liczba samobójstw wśród nastolatków wzrosła o 22 proc. Liczba prób samobójczych wzrosła prawie dwukrotnie.
2020 r. - dziewczynki - 489, chłopcy - 276,
2021 r. - dziewczynki - 962, chłopcy - 377.
*Dane z KGP dotyczące prób samobójczych młodzieży obejmują okres od stycznia do listopada poszczególnych lat.
Jeśli lekarz oceni sytuację jako stan zagrożenia życia lub zdrowia, to koniecznością jest przyjęcie na oddział stacjonarny. Czasami jednak trudno ocenić, gdzie jest ta granica. Zdarza się, że ktoś przyjeżdża po próbie samobójczej czy okaleczeniu, ale w wyniku przeprowadzonego wywiadu okazuje się, że to miało charakter prowokacji, zrobienia komuś na złość czy wręcz zaimponowania, a w sumie to tak mocno nie chciał się pociąć itp.

Bardzo często jest tak, że dzieci, które się tną - i to jest właśnie wspomniana autoagresja - nawet po hospitalizacji szpitalnej z dużym prawdopodobieństwem mogą robić to dalej. Jest to pewnego rodzaju uzależnienie, które powoduje, że w sytuacji napięcia czy stresu daje ulgę. To niekoniecznie dobre porównanie, ale daje nam pewien obraz - wiemy, jak jest z alkoholizmem. Bardzo ciężko jest wyjść z tego nałogu i do końca życia jest się alkoholikiem. Jeżeli ktoś dokonywał regularnie aktów autoagresji, to pozostanie w grupie ryzyka, gdzie w bardzo trudnej sytuacji życiowej i konieczności dekompensacji złych emocji mogą powrócić myśli i chęć dokonania takich czynów.

Czytaj też: Rusza nowa poradnia zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży

Polski system wsparcia zdrowia psychicznego adresowany do najmłodszych pacjentów od lat boryka się z niedofinansowaniem czy problemami kadrowymi. Dodatkowo obecna pandemia koronawirusa jeszcze bardziej utrudniła ścieżkę dotarcia do specjalisty. Polski system wsparcia zdrowia psychicznego adresowany do najmłodszych pacjentów od lat boryka się z niedofinansowaniem czy problemami kadrowymi. Dodatkowo obecna pandemia koronawirusa jeszcze bardziej utrudniła ścieżkę dotarcia do specjalisty.
Cały czas słyszymy, że oddział jest pełny, a nowi pacjenci wciąż przychodzą i są przyjmowani?

Faktycznie ten oddział jest pełny od wielu lat, mimo że zwiększamy liczbę miejsc, podnosimy potencjał personelu. Staramy się tym dzieciom zapewnić hospitalizację w jak najlepszym stopniu.

Oddział stacjonarny to tak naprawdę trzeci poziom zabezpieczenia psychiatrycznego, gdzie przyjmujemy bardzo trudne przypadki. Niestety tych przypadków jest coraz więcej. I co się dzieje w sytuacji, kiedy na izbie przyjęć jest decyzja, że musimy przyjąć nieletniego pacjenta, a nie ma miejsc? Jedną z możliwości jest szukanie miejsc w innych ośrodkach, często bardzo odległych. W województwie pomorskim jest jeszcze szpital psychiatryczny w Starogardzie Gdańskim, który jest również permanentnie przepełniony, i cztery symboliczne miejsca w Chojnicach. Ale proszę sobie wyobrazić, że są też województwa w Polsce, gdzie nie ma żadnych miejsc hospitalizacji stacjonarnej dla dzieci z zaburzeniami psychicznymi.

Zdarza się coraz więcej takich sytuacji, że dzieci po próbach samobójczych są wręcz buforowane na innych oddziałach szpitali wielospecjalistycznych czy pediatrycznych i po ustaleniu z naszą izbą przyjęć tych pacjentów staramy się przyjąć, jeżeli jest taka możliwość. Trzeba się tymi nieletnimi zaopiekować, gdyż w przeciwnym razie może to się źle skończyć. Z drugiej strony, miejsc jest ciągle za mało, a my nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Tu nie chodzi o dostawienie w sposób fizyczny kolejnych łóżek, tylko o brak potencjału kadrowego, by zapewnić jakość i bezpieczeństwo tym dzieciom. Pamiętajmy, że łóżko nie leczy.

Ilu pacjentów przebywa na oddziale stacjonarnym?

Ogółem mamy 46 miejsc rejestrowych, z tym że dzieci często miewamy nawet 50, jak w tej chwili. Te blisko 50 osób, które nie znalazło się tu z przypadku, musi mieć zapewnione bezpieczeństwo, ale i nie tylko, bo np. obowiązek szkolny, na co pracuje ogromna grupa ludzi. Personel oddziału musi skupić uwagę w kwestii diagnozy i wyznaczenia wstępnej terapii. Choć pamiętajmy, że szpital psychiatryczny nie jest do końca miejscem, gdzie odbywa się właściwa terapia.

Czytaj też: Trudna sytuacja psychiatrii. "Za chwilę nie będziemy funkcjonować"

Szpital nie leczy?

Mam problem z dzieckiem, źle się zachowuje, nie uczy się, a ostatnio nawet się pocięło, więc zaprowadzę je do szpitala i jak wyjdzie, to tematu nie będzie - taki przykład myślenia jest bardzo powszechny w społeczeństwie, ale zdrowie psychiczne to nie złamana noga, którą da się nastawić i zrośnie. Nie jest to takie łatwe.

Szpital nie jest miejscem, które da gwarancje, że dziecko wyjdzie w pełni zdrowe, gdyż tutaj właściwa terapia, dalsze leczenie powinny być kontynuowane po opuszczeniu oddziału w ramach np.: pobytu na oddziale dziennym, terapii rodzinnej, psychoterapii indywidualnej, stałej kontroli poradni dla dzieci wraz ze wsparciem farmakologicznym, w ramach współpracy ze środowiskiem szkolnym, w tym pedagogów i psychologów.

Zrzucanie odpowiedzialności za tę próżnię, jaką mamy w ambulatoryjnej opiece psychiatrycznej, i oczekiwanie, że szpital to wszystko rozwiąże, niestety jest złym podejściem do oceny tej sytuacji, bo problem jest w systemie, a w szczególności jego organizacji i niedofinansowaniu.

Gdzie szukać pomocy psychologicznej w Trójmieście?


W jakich warunkach w takim razie powinna być prowadzona terapia młodych ludzi?

Terapia powinna mieć miejsce po wyjściu ze szpitala. Ta właściwa psychoterapia trwa przynajmniej od 15 do 20 tygodni, a tu dzieci tak długo nie przebywają. Skupiamy się na tym, by zapewnić bezpieczeństwo, zdiagnozować problem, w razie konieczności ustawić farmakologicznie, rozpocząć terapię.

Jednakże potrzebne są wspomniane oddziały dzienne, poradnie i ośrodki terapii środowiskowej, by przejąć pacjenta szpitalnego, a także w długim horyzoncie czasowym wręcz powstrzymać napływ na oddziały całodobowe. Dla pacjenta pod stałą kontrolą poradni lub uczęszczającego na terapię w oddziale dziennym jest mało prawdopodobne, że pojawi się w szpitalu. Tymczasem jak już wspomniałem, takich miejsc brakuje i dlatego sporo pacjentów wciąż wraca i pojawiają się nowi.

W Polsce 9 proc. dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia, czyli ok. 630 tys. osób, wymaga pomocy systemu lecznictwa psychiatrycznego i psychologicznego. W Polsce 9 proc. dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia, czyli ok. 630 tys. osób, wymaga pomocy systemu lecznictwa psychiatrycznego i psychologicznego.
Wygląda to tak, że problemy całego systemu fokusują się w tej chwili w szpitalu. Czemu się tak dzieje?

Dokładnie tak. Dlaczego? Tak jak wspomniałem, nie ma miejsc w poradniach, nie ma miejsc na oddziałach dziennych - dla przykładu, w Gdańsku mamy tylko jeden oddział dzienny dla dzieci, a powinno być według takich logicznych standardów około 15. Z drugiej strony, bądźmy uczciwi, nie jesteśmy w stanie od razu otworzyć aż tylu oddziałów. Nie ma ludzi, a my mamy najniższe wskaźniki psychiatrów dla dorosłych i dzieci w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców w całej Europie. Nie wykształcimy personelu tak szybko. Ale powtarzam, interwencja psychiatry - tak jak i hospitalizacja całodobowa w szpitalu - powinny być ostatnią z form ratunku w kryzysie psychicznym. Spróbujmy wykorzystać dostępne wsparcie ambulatoryjne, psychologiczne (nie psychiatryczne), pedagogiczne, które pozwolą nam z większą świadomością, z większą skutecznością uniknąć tych już później bardzo trudnych sytuacji.

Taką formą wsparcia są nowe, powstające od niedawna ośrodki działające w formie poradni psychologiczno-psychoterapeutycznych - pierwszy poziom zabezpieczenia. Są to miejsca, gdzie nie ma jeszcze psychiatry ani nie stosuje się farmakologii. Jest bowiem wiele sytuacji, kiedy możemy zareagować, kiedy wystarczy psycholog bądź psychoterapeuta ze wsparciem terapeuty środowiskowego. Terapia indywidualna czy też rodzinna, także w środowisku domowym, mogą znacząco powstrzymać w przyszłości napływ bardzo trudnych szpitalnych przypadków. Tymczasem jest to bolączka całego systemu, nie tylko psychiatrii, system wymusza zapewnienie hospitalizacji, dopiero kiedy jest bardzo źle, zamiast skupić się na likwidacji przyczyn takiego stanu.

Czytaj też: Czy pandemia może wywołać traumę?

Dużo mówi się o reformie psychiatrii i to już od 30 lat, ale dobrze, żeby mniej się mówiło, a więcej działało. Nie oszukujmy się, tu są potrzebne większe nakłady finansowe. Bez pieniędzy nie zbudujemy jakości i bezpieczeństwa. Powtarzam to za każdym razem, kiedy mam okazję: pieniądze przeznaczone na psychiatrię, a w szczególności psychiatrię dziecięcą, to nie jest koszt, to jest inwestycja, która w przyszłości zwróci się po wielokroć zdrowiem psychicznym nas wszystkich, dzieci i dorosłych, całych rodzin. Zwróćmy również uwagę, że najdroższa w psychiatrii jest hospitalizacja stacjonarna. Dziecko, które się pojawia na przysłowiowym łóżku, musi mieć zapewnioną szkołę, musi mieć opiekę pielęgniarską, terapeutyczną, psychiatry - to są ogromne koszty. Gdybyśmy zainwestowali w tę część ambulatoryjną, tych dzieci byłoby dużo mniej, śmiem twierdzić, że nawet o 90 proc.

Opinie (207) 5 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Opinia wyróżniona

    2, 3-latki umieją posługiwać się smartfonem, oglądają niby bajki, które same sobie wyszukują, a rodzice mają wtedy ,,święty (16)

    spokój". Im dziecko starsze tym bardziej jest przyklejone/uzależnione od sieci- dzieci w większości są wychowywane przez Internet, a nieobecni zabiegani, zmęczeni rodzice pracują, by spłacać kredyty-sądząc, że dzięki temu zapewnią dziecku lepszy byt. Droga do nikąd- tzn.do Szpitala Psychiatrycznego.

    • 148 6

    • Dzieci żyją i wychowują się dwutorowo,rodzice nie mają już wpływu na to co *łapie* ich lataorośl po wyjściu z domu (6)

      • 5 14

      • (3)

        A jaki mieli wpływ, np. 30-40 lat temu? Przypomnę, że największy boom na sekty miał miejsce w latach 90'

        • 5 5

        • Za krótko żyjesz żeby to wiedzieć. (1)

          Czerpiesz wiedzę z broszur propagandowych?

          • 0 1

          • Z doswiadczenia! Ludziom w d*pach sie przewraca z dobrobytu.

            • 0 0

        • Sekty:)))

          Ludzie mający obecnie po 40 i 50 lat nie mają notorycznie występujących problemów z psychą. Żeby można było dotrzeć do sekty, to trzeba było się ostro postarać, ponieważ nie było takiego dostępu do neta. Poza tym ludzie mieli więcej oleju w głowie, ponieważ nie byli tak wyprani przez internet.

          • 6 3

      • Maja wpływ cały czas, jeśli się starają (1)

        • 3 2

        • Niestety mogą się starac z całych sił a dziecko poddawane jest różnym wpływom i ideologiom niezależnie od tego.

          • 0 0

    • (7)

      Niekoniecznie. Łatwo zwalić obecne problemy na technologie, a prawda jest taka że kiedyś dzieci też miały problemy tylko były ograniczane przez surowych rodziców, które takie sprawy bagatelizowały. Tak więc o prostu nikt oficjalnie problemu nie widział :) . Jednak warto zwrócić uwagę że często dziecko ma problemu w wyniku różnych zdarzeń w szkole takich jak wyśmiewanie czy samotność. Dodatkowo rodzice stawiają dzieciom często wygórowane oczekiwania względem szkoły czy sportu tym bardziej pogłębiając samotność dziecka .
      Ale to tylko przykłady. Jest wiele sytuacji na które nikt nie miał wpływu i nie ma co zwalać tego na obecny świat tylko warto pomyśleć co można z tym zrobić.

      • 8 4

      • Zmienił się sposób życia ludzi dorosłych i wychowywania dzieci (6)

        My nie mieliśmy w dzieciństwie telewizora, komórki, dzieci miały problemy, ale inne- nie takie, z powodu których od razu miały myśli samobójcze albo się cięły. Moim idolem nie był ,,gwiazdor"z Instagrama, ale mój dziadek- wspaniały szlachetny człowiek. Szanowałem nauczycieli, panie ze sklepu,sąsiadów- znaliśmy się wszyscy, gdy mamy nie było, jadłem obiad u sąsiadów. Biegaliśmy całe dnie na podwórku, ale mieliśmy poczucie czym jest honor i zasady fair play. Jako duży chłopak miałem zakodowane, że nie mam prawa bić się ze drobniejszym, słabszym, i tyle. Jednak ,,zmienia się oblicze tego świata".

        • 11 4

        • (1)

          to powiedz skąd się wzięło zjawisko przemocy domowej skoro wszyscy się szanowali?

          • 6 5

          • Najpewniej z powodu innych zasad wpajanych w szkole i przez różne organizacje uszczęśliwiające "nieoświecone jednostki"

            • 0 0

        • (1)

          I w cale później te szczęśliwe dzieci nie miały problemu z alkoholem ??

          • 8 5

          • Nie tak często jak późniejsze pokolenie z klejami, alko, dopalaczami i innymi wynalazkami. To pewne.

            • 0 0

        • (1)

          idealizujesz te czasy. Były inne to fakt ale nie pozbawione poważnych problemów. alkoholizm, przemoc domowa w roznej postaci i rodziny niby pełne bo i ojciec i matka byli pod jednym dachem ale obcy lub wręcz wrodzy sobie. Nie było insta ale było MTV. Ludzie lubią pamiętać tylko to co dobre.

          • 3 0

          • Nie było

            telewizorów, więc nie było też MTV...

            • 1 0

    • Rodzice za mało czasu poświęcają maluchom,kupują im coraz to nowe gadżety,aby mieć spokój.Elektronika nie zastąpi rodzica,a rodzic zajmując się dzieckiem nie powinien mieć nosa w telefonie.Nawet na placach zabaw można zauważyć taką niby opiekę... Babunia niedzisiejsza

      • 12 3

  • Opinia wyróżniona

    Nie instagram czy fejsbuk (31)

    W tym kraju nie po prostu nie rozmawia. Obowiązuje tresura. Masz być taki i taki. Rodziny sa dysfunkcyjne a wiekszosc społeczeństwa ma spore problemy ze soba. Alkohol, frustracja, brak empatii. No wiec mamy skutek.

    • 167 16

    • (6)

      Bzdura. Tresura to obowiazywala kiedys, zwlaszcza w szkolach (niejeden nauczyciel stosowal kary cielesne za komuny). Do mnie jeszcze w polowie lat 90tych podszedl dyrektor w liceum i upomnial (delikatnie mowiac) przy wszystkich bo siedzialam na przerwie na korytarzu na podlodze. Nie popieram kar cielesnych (sa wg mnie obrazem bezradnosci rodzicow choc niestety sama czasem stosuje) ale bylo to przynajmniej jakas proba wychowania. Teraz nie wychowuje sie dzieci w ogole, jest wolna amerykanka, dzieciaki robia co im sie podoba, zero kar bo to stres. Do tego wiecznie zapracowani rodzice. Do tego social media ktore kompletnie odmozdzaja. W ogole mnie nie dziwi ze te dzieciaki nie wyrabiaja.

      • 6 3

      • Ty bzdurzysz. Kary cielesne - serio wierzysz w ich pozytywną moc ? To ci odpowiem - znasz (5)

        pojęcie drylu pruskiego ? Tak chowano ludzi w Prusach, przez kary cielesne, szczególnie w szkołach ?

        I jaki to dało efekt ? No jaki ? Taki, że wszyscy niemieccy naziści w szkołach byli lani. I jakie to dało ich wychowanie ? Ano takie, że odreagowali to między innymi na Polakach. I nie tylko oni.

        Jakie ty masz pojęcie o wychowaniu w Szwecji, będącej prekursorem wychowania bezstresowego ?

        Twój dyrektor nie tylko na Zachodzie, ale np. w takiej czeskiej Pradze doznał by szoku, gdyby zobaczył młodych ludzi z całego świata jak siedzą na bruku tutejszej starówki.

        Jak słyszę konserwatystów co mają do powiedzenia w tych tematach to scyzoryk w kieszeni się otwiera. Między innymi jakie brednie wypowiadali na temat Beatles'ów i Rolling Stonesów konserwatywnie nastawieni Brytyjczycy w latach 60. Część z nich wprost domagała się likwidacji młodzieżowych zespołów muzycznych. Lennon i pozostali, ilu to i**otyzmów nasłuchali się na swój temat, np. jakim prawem noszą długie włosy.

        Albo ponoć ci straszni amerykańscy hipisi, co jako pierwsi zdecydowanie zaprotestowali przeciwko wojnie wietnamskiej i w ogóle konfliktom zbrojnym.

        Prawda o wychowaniu z karami cielesnymi jest taka, że jej beneficjenci musieli w dorosłym życiu je odreagować - im wyższa ich pozycja społeczna to oznaczało konflikty zbrojne i wciąganie w nie całych grup ludności. Biedni królewicze - dostawali w tyłek w wieku 10 lat, to później jeden z drugim jako dorośli dawali wpie*rz innym wszczynanych przez siebie wojnach o nie wiadomo o co.

        • 5 5

        • (2)

          Duze uogolnienie tu widze. Niemcom powszchna nauka i dyscyplina pomogla w stworzeniu autorytaryzmu ale tez w tym ze przodowali i przoduja w technicznych osiagnieciach. Niemiecki przemysl motoryzacyjny i chemiczny nie wziął sie z nikad.

          • 2 0

          • (1)

            Czyli popierasz kary cielesne ?

            • 0 1

            • Przestałeś bić swoją matkę? To takie samo pytanie do ciebie.

              • 0 0

        • Mało wiesz ale scyzoryk to szybko ci się otwiera...

          • 0 0

        • Naucz sie czytac

          Ktorej czesci nie zrozumiales: ...Nie popieram kar cielesnych (sa wg mnie obrazem bezradnosci rodzicow...

          • 4 0

    • (12)

      odpowiedz w stylu "kiedyś to było lepiej" -.- Nie., nie było. Kiedyś nikt nie miał czasu nie zastanawiać czy jest źle , a jak okazywał że potrzebuje pomocy to był krytykowany przez inne osoby że przesadza. Problemy zawsze były są i będą. Dopiero teraz rozwija się świadomość że jak się źle czuję to mam depresję i mam prawo chorować. Coraz więcej ludzi jest świadomych swojego zdrowia psychicznego i wie. że są to problemy które można leczyć i które wymagają pracy często ze specjalistą

      • 14 6

      • Coś w tym jest. (10)

        Bo ja sobie nie przypominam żeby ktoś z klasy miał dysleksję, dysgrafię, dysortografię, dyskalkulię, dys...

        • 14 5

        • (8)

          No tak łatwiej było powiedzieć że ktoś jest głupi niż spróbować zrozumieć jego problem. Oczywiście osoby starszej daty mają większą wiedzę niż osoby wykształcone w dziedzinach zajmujących się tym problemem :)

          • 5 6

          • Jaki problem (4)

            To są pseudo schorzenia wymyślone przez pseudo lekarzy, czyli psychologów, którzy zwyczajnie nie potrafią przyznać, że nie potrafią pomóc rozkapryszonym i leniwym smarkom.
            To właśnie psychologowie mają największe problemy z dziećmi...

            • 7 9

            • Czemu o wielki ty "inteligencie" nie dodałeś, że psychologia to lewacka pseudo nauka ? (2)

              Rozumiem, że samobójstwa dzieci to ich moda ćwierćinteligencie ?

              • 1 6

              • Oczywiście, ze ich wymysł. Pomysł dobry, ale nikt nie powiedział jak to zrobić? Tylko wychowywać bezstresowo! Myśleli, ze ludzie kompetentni - psychologowie, powiedzą jak to robić. A do tego trzeba czasu! Wszystkiego trzeba się nauczyć. Teraz zbieramy owoce :(

                • 2 2

              • To raczej problem wynikanacy z ogolnych warunkow zycia przecietnej rodziny. Jezeli matka z ojcem pracuja na pelen etat a nawet i ponad co czesto tez nie generuje nadmiaru środków do zycia to kiedy maja wychowywac dziecko, w nocy? Tu nawet zaden magister po zaocznej psychologi za wiele nie wymysli.

                • 3 0

            • Ale to rodzice nalegają, żeby bombelek miał łatwiej na egzaminach.

              Kiedyś dyslektyk dostał trzy razy pasem od ojca i jednak potrafił się nauczyć.

              • 6 3

          • No pacz, ale ten "głupi" potrafił się jednak nauczyć ortografii o_0 (2)

            Magia

            • 1 3

            • (1)

              osobiście znam osobę która spędziła wiele czasu na naukę matematyki a i tak nic z tego nie wychodziło - nie była leniwa. Za to w innych dziedzinach się odnajduje ;P czy jest głupia ? myślę że nie

              • 10 3

              • Takie czasy! Oczywiście ze nie była głupia, bo sie sprawdza w innych dziedzinach. Nie każdy musi znac się na wszystkim. Małpę tez nauczysz rysować, ale w innych dziedzinach się nie sprawdzi. Będzie tylko rysować!

                • 4 0

        • Paaanie, kiedyś to było. Jakie BHP, kiedyś to chłop był chłop, a nie p***a w rurkach i jak mu rękę urwało na produkcji to podkulał ogon, przepraszał szefa za spowodowanie opóźnienia i spokojnie wykrwawiał się w drodze do szpitala. Teraz, jakieś kaski, procedury bezpieczeństwa, postępowania prokuratorskie, kto to słyszał.
          Kiedyś przecież było lepiej

          • 8 4

      • Nie było lepiej, tylko dostęp do takich informacji nie był ogólnodostępny.

        Gdzie ludzie mieli o tym usłyszeć, w trzech programach TVP w telewizorze, w Trybunie Ludu przeczytać?

        • 7 4

    • Ale lamusy teraz rosną

      Szkoda ryja strzępić

      • 2 1

    • (4)

      zobacz tylko ile Twoje dzieci siedza z telefonami w dloniach , nasladuja puste gwiazdeczki ktore zyja z tego ze ktos ich obserwuje i chca tak samo , a tu d*pa blada i depresja no i wtedy oczywiscie dochodzi brak opieki rodzicow ktorzy ledwo przeda aby rachunki zaplacic i zabrac gowniarza czy gowniare na wakacje aby mogly zrobic sobie fajna fotke na instagram i kolko sie zamyka :D

      • 25 5

      • Moment, moment.. (2)

        A kto temu dziecku wcisnął smartfona do ręki, też puste gwiazdeczki z insta?

        • 21 1

        • Nawet nie musiał wciskać! (1)

          Dziecko od narodzin rejestruje życie rodziców. Jak się zachowują, co robią i się uczy zachowań. Teraz taki mądry rodzic, w wieku 10 lat zaczyna mówić, ze to jest zle i ze ma się uczyć bo będzie nikim. Zakazy, nakazy - rozkazy! Co takie dziecko czuje? Czuje się zdradzone i się buntuje. Bo przecież pokazałeś rodzicu inne życie! Wybrać sobie, ze jesteś w takiej sytuacji!

          • 4 4

          • Cd. Co robisz?

            Dziecko potrzebuje autorytetu/mentora. Gdzie szuka? W internecie, bo innego sposobu nie zna. Trafia kolejny raz do sztucznego świata, szukając akceptacji. Zagubione dzieci :( wiec tak drogi rodzicu, chciałeś dobrze, ale spi****es! Jak to naprawić? Zacznij od siebie i małymi kroczkami pokaz inne zycie. Powodzenia

            • 2 0

      • Rodzice pokazali taki świat :)

        • 16 4

    • Skąd się to wzielo? (3)

      • 0 4

      • Brak makaronu w codziennej diecie. (2)

        Na depresję najlepszy makaron.

        • 4 2

        • (1)

          Zamiast głupio odpowiadać, pomysl skąd się to bierze !

          • 0 1

          • Masz wyżej wyraźnie napisane - z braku makaronu w codziennej diecie.

            • 0 0

    • I nie sztanan.

      • 2 2

  • "Ktoś" zauważył, że poziom cywilizacji danego narodu jest zależny od jakości opieki psychiatrycznej?!

    • 0 0

  • (3)

    Dane z ministerstwa zdrowia:

    Marzec 2020- listopad 2021. Zgony z C19 u osób w wieku 13-18 lat- 2 (słownie: dwa)

    Marzec 2020- listopad 2021. Zgony z powodu samobójstwa u osób w wieku 13-18 lat- 150 (słownie: sto pięćdziesiąt)

    • 52 4

    • Gdyby jakiś Bill zainwestował kilkadziesiąt mld dolarów

      nie w covida a choroby psychiczne to mielibyście kilkanaście nowych zaburzeń i chorób psychicznych, testy psychologiczne w każdej szkole czy zakładzie pracy a przed wejściem do sklepu sprawdzano by, czy wzięliście prozak :)
      Prawa marketingu to stała kosmiczna, kto lepiej sprzeda swoją "chorobą" - niezależnie czy prawdziwą czy urojoną - ten wygrywa.

      • 0 0

    • I właśnie dlatego zaprzestajemy finansowania telefonu zaufania dla dzieci. (1)

      Ale przynajmniej jest kasa na wydatki kancelarii premiera.

      • 18 4

      • I na szczujnię Kurskiego i na muzeum Rydzyka i na Pegasusy i na ...

        Tylko na leczenie Polaków nie ma.

        • 8 0

  • Propaganda lewactwa , pseudowolnosci , robta co chceta , marsze mordercow aborcyjnych ....

    To główne przyczyny *fiolow* U dzieci i młodzieży. Zabieranie dzieci , gdzie padają przekleństwa , pokazywanie ich w TV to główne przyczyny. Środowisko i rodzina też.

    • 2 2

  • (7)

    moze mniej facebooka , instagrama i innego insta syfu , wtedy nie bedzie porownania i depresji z powodu nierealnych celow i zycia

    • 66 23

    • Życie nie zna próżni - zabronisz wydawania kolorowych pisemek ? (1)

      • 0 0

      • Jest popyt, jest podaż ! A to rodzice kupują te kolorowe pisemka :(

        • 0 0

    • A dostęp do tych mediów to mają dzięki komu?

      • 4 1

    • W punkt. Później myślą, że w realnym świecie sposobem na życie jest pokazywanie cycków na wypożyczonej łódce. (1)

      • 19 7

      • W ciuszkach z metką, które po łikendzie można oddać

        • 3 3

    • (1)

      A może kilku świadomych rodziców którzy umieja słuchać a nie tylko nakazywać narzekać i pokazywać jak dziecko sąsiada jest cudowne a ty niczego nie umiesz zrobić dobrze .

      • 13 1

      • Obraz naszych rodziców :(

        • 5 2

  • Nastolatek w szpitalu psychiatrycznym .

    Człowiek potrzebuje nie tylko pokarmu cielesnego ale również pokarmu duchowego .

    • 4 1

  • TV promuje to jak masz wyglądać co musisz mieć aby być szczęśliwy i tak się rodzi frustracja. Brak kontaktu z równieśnikami gry komputerowe pełne agresji i tak rodzi się nieufność i odosobnienie.Segregacja na posłusznych i tych głupszych i kolejny powód do depresji. Powrót do wiary i starych uniwersalnych wartości oraz poświęcanie czasu dzieciom to jedyna droga.

    • 2 0

  • Podziękujmy pisowi kasa na egzorcystę

    Zamiast na telefon zaufania, reszta szkoda gadać

    • 4 3

  • Kiedyś tego nie było (1)

    Wychodzi na to że to znienawidzone i ponoć szkodliwe wychowanie w którym dziecko zna swoje miejsce przynosi dużo lepsze rezultaty niż dzisiejsze bezstresowe wychowanie, gdzie dziecka nawet nie wolno ukarać laniem nawet jak zasłuży.

    • 3 5

    • Wychodzi na to, ze do rodzicielstwa trzeba dorosnąć. A dzisiaj dzieci maja dzieci. Bezstresowe wychowanie jest bardzo spoko, tylko trzeba to zrozumieć, a przede wszystkim dać przykład. A jak większość społeczeństwa nie ma odpowiedzialności w sobie, to o czym tu pisać? żenada! A pasem to nawet psa się nie wychowuje, bo będzie agresywny :(

      • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

III Ogólnapolska Konferencja Samoświadomość i komunikAACja a TZW. zachowania trudne

konferencja

Młodzieżowa Grupa Wsparcia

100 zł
warsztaty

Certyfikowany kurs pierwszej pomocy

warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane