• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Geriatria będzie priorytetem polityki zdrowotnej? Augustyniak: to bardzo ważne

Piotr Kallalas
20 kwietnia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
- Od otwarcia naszego oddziału na chwilę obecną nic jednak nie uległo zmianie - kontrakt miesięczny zakłada finansowanie na poziomie 45 tys., co pozwala na pracę oddziału w wymiarze wyłącznie jednego dnia w tygodniu. Mamy dość duże nadwykonanie, ale jestem dobrej myśli i czekamy obecnie na propozycję wartości kontraktu za drugie półrocze - wskazuje Tomasz Augustyniak, wyjaśniając sytuację nowego oddziału ortopedycznego. - Od otwarcia naszego oddziału na chwilę obecną nic jednak nie uległo zmianie - kontrakt miesięczny zakłada finansowanie na poziomie 45 tys., co pozwala na pracę oddziału w wymiarze wyłącznie jednego dnia w tygodniu. Mamy dość duże nadwykonanie, ale jestem dobrej myśli i czekamy obecnie na propozycję wartości kontraktu za drugie półrocze - wskazuje Tomasz Augustyniak, wyjaśniając sytuację nowego oddziału ortopedycznego.

- Pacjenci trafiają do nas rzeczywiście w dużo gorszej kondycji i widać wyraźnie, że projekcja skutków ostatnich dwóch lat narasta - mówi Tomasz Augustyniak, prezes Pomorskiego Centrum Reumatologicznego im. dr Jadwigi Titz-Kosko w Sopocie. Rozmawialiśmy między innymi o tym, jak szpitale radzą sobie w nowej, niemal postepidemicznej rzeczywistości, a także o dalszych wyzwaniach, jakie stoją przed sopockim Szpitalem Reumatologicznym.



Czy obawiasz się zakażenia COVID-19 w szpitalu?

Z początkiem marca objął pan stanowisko prezesa Pomorskiego Centrum Reumatologicznego im. dr Jadwigi Titz-Kosko. Patrząc na ostatnie dwa lata i szereg perturbacji o charakterze systemowym, takich jak epidemia, nasilenie problemów z personelem - a dokładniej jego brak - na rynku zdrowia, wzrost kosztów użytkowania czy kwestie niskich wycen świadczeń - to nie jest chyba łatwy czas na zarządzanie placówką medyczną?

Tomasz Augustyniak: Faktycznie jest to trudny okres, ale ostatnie lata pokazują, że w opiece zdrowotnej czas dzieli się na trudny i bardzo trudny. Konsekwencje obecnej sytuacji gospodarczej, politycznej i epidemicznej stwarzają ryzyko co do przyszłego czasu, a także są zwiastunem olbrzymich wyzwań dla wszystkich szpitali. Zasoby kadrowe w systemie ochrony zdrowia są bolączką obserwowaną długofalowo, a COVID-19 tylko znacząco uwidocznił te procesy. Warto podkreślić, że nasz podmiot ma specyficzny charakter, ponieważ prowadzi w znacznie większym niż pozostałe szpitale wymiarze działalność planową. Nie dysponujemy oddziałem ratunkowym, a nasz oddział ortopedyczny skupia się również jedynie na wspomnianych przyjęciach planowych. Wszystko stwarzało dodatkowe kłopoty tak w środku szalejącej pandemii, jak i obecnie, bowiem z uwagi na obostrzenia część zabiegów musiała być zredukowana lub wstrzymana.

Podmiot miał również kłopoty z rozpoczęciem działalności niezwykle potrzebnych oddziałów mieszczących się w nowym Centrum Opieki Geriatrycznej z uwagi na obostrzenia oraz obawy pacjentów związane z zakażeniami COVID-19. W ciągu pierwszego kwartału tego roku, można tak powiedzieć, zaczął funkcjonować na nowo, wykorzystując swoje pełne możliwości. Wyzwań popandemicznych jest zatem wiele i to wszystko wymaga ukształtowania w inny sposób polityki zarządzania, finansowania czy ogólnie mówiąc polityki zdrowotnej na najbliższe lata. Po COVID-19 system ochrony zdrowia nie jest już taki sam.

Czytaj też: Czy Szpital Zakaźny zniknie z Gdańska?

- NFZ deklaruje, że geriatria ma być jednym z priorytetów polityki płatnika na kolejne lata, jednak biorąc pod uwagę obecną wycenę świadczeń, to nie widzę tego priorytetyzowania.
Z początkiem kwietnia Polska przeszła rewolucję. W kraju, w którym kilka tygodni temu każdy mógł zarejestrować się na test na COVID-19, obecnie lekarze rodzinni mają problem z umówieniem diagnostyki dla pacjenta. Szpitale również prowadzą liberalniejszą politykę - jak jest w przypadku Szpitala Reumatologicznego?

Pamiętajmy, że epidemia jest w momencie wygaszenia fali, nie zniknęła całkowicie. Obecnie jako szpital wracamy w pewnym sensie do normalnego funkcjonowania, przyjęcia na oddziały są realizowane bez zakłóceń, wznowiliśmy również odwiedziny pacjentów. Z początkiem kwietnia faktycznie zmieniły się kwestie testowania - nie ma odrębnej ścieżki finansowania testów PCR, a badania są zalecane w obiegu szpitalnym jedynie w stosunku do pacjentów manifestujących objawy. System, zgodnie z wytycznymi MZ, ma traktować chorych z COVID-19 podobnie jak pacjentów z infekcją grypową. Wewnątrz szpitala dyskutujemy natomiast, jak dodatkowo zabezpieczyć oddziały i podejść do kwestii epidemiologicznych w taki sposób, aby ten najbliższy czas był bezpieczny dla pacjentów oraz personelu. Jest to dynamiczna sytuacja, która, miejmy nadzieję, będzie podążała w stronę stanu sprzed dwóch lat, czyli pełnego powrotu do tzw. normalności - oczywiście biorąc pod uwagę, że sytuacja w każdej chwili może się pogorszyć.

Czy pełne otwarcie rodzi niebezpieczeństwo dla szpitala?

Ryzyko jest wpisane w specyfikę naszych świadczeń - niezbędny był jednak powrót do normalnych, bezpośrednich relacji z pacjentem. Trudno sobie wyobrazić, aby w przypadku zabiegów rehabilitacyjnych, korzystania z basenu solankowego czy pacjentów psychogeriatrii unikalibyśmy bezpośredniego kontaktu. Nie da się tego zrobić - oczywiście ograniczyliśmy koncentracje pacjentów oraz wdrożyliśmy dodatkowe procedury bezpieczeństwa na oddziałach i pewnie te rozwiązania z nami zostaną na długo. Będziemy bacznie przyglądać się sytuacji epidemiologicznej.

Tzw. dług zdrowotny jest widoczny również u pacjentów Szpitala Reumatologicznego?

Pacjenci trafiają do nas rzeczywiście w dużo gorszej kondycji i widać wyraźnie, że projekcja skutków ostatnich dwóch lat narasta. Nasz pacjent jest mocno sprofilowany - często w wieku senioralnym, nierzadko z problemami ruchowymi. Widzimy, że w okresie kolejnych fal epidemii był problem z zachęceniem pacjentów wymagających pomocy, aby zgłosili się do szpitala. Chorzy obawiali się zakażeń szpitalnych i odwlekali wizyty. Teraz to się nawarstwia - obserwujemy wzmożoną liczbę przyjęć.

W kwestii szczepień personelu medycznego rządzący zrzucili odpowiedzialność decyzyjną praktycznie na szpitale. Czy był problem z dyscypliną w tym zakresie?

Zakładaliśmy od początku, że mamy do czynienia z personelem medycznym, który jest świadomy konieczności szczepień i zabezpieczenia zdrowia - własnego i pacjentów. Muszę powiedzieć, że nie zawiedliśmy się. Mamy dosłownie kilka osób w szpitalu, które z powodów zdrowotnych odwlekają szczepienia - najczęściej pracownicy świeżo po przebyciu choroby lub obciążone innymi chorobami. Mieliśmy też dwie osoby wyrażające wątpliwości, które po merytorycznej rozmowie zdecydowały się przyjąć szczepienie.

Medyk, który nie wierzy w najnowsze wytyczne - a te między innymi zalecają szczepienia przeciw COVID-19, nie wierzy w medycynę. Czy takie osoby powinny być dopuszczone do pacjenta?

Tutaj wyróżniłbym dwie płaszczyzny problemu. Zaproponowane przepisy resortu zdrowia nie dają odpowiednich narzędzi do weryfikacji faktu zaszczepienia. Zostało to zrobione z pełną świadomością - regulacje w kontekście spraw sądowych nie dają także gwarancji i pozostawiają szpitale same sobie w momencie, kiedy medyk odmawia szczepienia. Jestem zdania, że lekarz czy pielęgniarka - pracownik medyczny dający wiarę manipulowaniu faktów naukowych i ufający narracji ruchów antyszczepionkowych ma problem z etyką zawodową. Jak ciężka sytuacja kadrowa by nie była, to nie możemy godzić się na takie zachowania w grupie osób, która powinna być żywą reklamą szczepień i za każdym razem namawiać do profilaktyki.

Czytaj też: Lekarzy i pielęgniarek jak na lekarstwo. W jakiej kondycji jest nasza ochrona zdrowia?

Od pół roku funkcjonuje w szpitalu oddział ortopedyczno-zabiegowy, który już na początku swojej działalności napotkał problem braku odpowiedniego finansowania. Pojawiły się wątpliwości dotyczące zasadności inwestycji, a płatnik wyraźnie mówi, że zwiększenie finansowania wiązałoby się z redukcją funduszy w innych ośrodkach, co nie będzie miało miejsca. Jakie jest stanowisko sopockiej placówki?

Obowiązującą procedurą dla tego typu inwestycji jest ścieżka uzyskania pozytywnej oceny celowości inwestycji. Taka ocena została dokonana przez wojewodę pomorskiego - projekt uzyskał 180 punktów, przy czym maksymalny możliwy do osiągnięcia pułap to 200 punktów. To pokazuje, że inwestycja wpisuje się w pomorską mapę potrzeb zdrowotnych i plany transformacji regionalnej ochrony zdrowia. Potwierdza też to sam NFZ, z którym jesteśmy obecnie w toku spotkań i wymiany korespondencji. Kierunek rozwoju hospitalizacji jednego dnia jest spójny ze wszelkimi obecnymi strategiami resortu zdrowia. Od otwarcia naszego oddziału na chwilę obecną nic jednak nie uległo zmianie - kontrakt miesięczny zakłada finansowanie na poziomie 45 tys., co pozwala na pracę oddziału w wymiarze wyłącznie jednego dnia w tygodniu. Mamy dość duże nadwykonanie, ale jestem dobrej myśli i czekamy obecnie na propozycję wartości kontraktu za drugie półrocze. Mam nadzieję, że wartość umowy będzie znacznie wyższa od obecnej.

Szczerze mówiąc - widzę dobrą wolę ze strony płatnika, a my również nastawiamy się na działania, które pozwolą nam wykorzystać obecny potencjał w kontekście chociażby zabiegów odpłatnych. Jestem też przekonany, że nie ma obecnie wątpliwości co do zasadności tej inwestycji - oddział otwieraliśmy w listopadzie, a już na ten moment mamy roczne kolejki - podobne ośrodki w przypadku tego typu świadczeń borykają się z kolejkami sięgających 6-7 lat.

Jakie zabiegi są wykonywane i czy jest apetyt na bardziej złożone operacje?

W naszą działalność wpisują się głównie kwestie związane z traumatologią narządów ruchu u pacjentów będących pod opieką rehabilitacyjną i reumatologiczną. Zwiększanie zakresu nie jest kwestią apetytu, a faktu, że nasze pomorskie społeczeństwo potrzebuje takich zabiegów, bo obecnie pacjenci, kolokwialnie mówiąc, utknęli w kolejkach. Na pewno natomiast satysfakcjonuje nas dalszy rozwój i zabezpieczenie drobnych zabiegów. Mamy bardzo dobry zespół, który chce pracować w dużo większym zakresie. Możliwości techniczne są również optymalne dla tego typu działalności - oddział liczy 10 łóżek i posiada także trzy dodatkowe miejsca intensywnej opieki medycznej. Jesteśmy w stanie zrobić wiele, ale musimy wpisywać się w strategię płatnika, który wyraża się jasno, że będzie rozszerzał zabiegi jednodniowe.

- Zaproponowane przepisy resortu zdrowia nie dają odpowiednich narzędzi do weryfikacji faktu zaszczepienia.  Zostało to zrobione z pełną świadomością - regulacje w kontekście spraw sądowych nie dają także gwarancji i pozostawiają szpitale same sobie w momencie, kiedy medyk odmawia szczepienia - mówi Tomasz Augustyniak. - Zaproponowane przepisy resortu zdrowia nie dają odpowiednich narzędzi do weryfikacji faktu zaszczepienia.  Zostało to zrobione z pełną świadomością - regulacje w kontekście spraw sądowych nie dają także gwarancji i pozostawiają szpitale same sobie w momencie, kiedy medyk odmawia szczepienia - mówi Tomasz Augustyniak.
Oddział ma mieć możliwość przyjęcia również rannych z Ukrainy?

Gdyby zaszła taka potrzeba, jesteśmy w stanie wykorzystać nasz potencjał w tym celu. Samorząd województwa zgłosił gotowość do realizacji świadczeń wynikających z napływu uchodźców czy wręcz leczenia także w naszym szpitalu osób, które ucierpiały w konflikcie zbrojnym. W ramach naszej działalności planowej zdarzają się już teraz pacjenci z Ukrainy, natomiast na chwilę obecną mówimy tutaj o kwestiach leczenia biologicznego np. dzieci, które przerwały leczenie w ramach programów lekowych, a nie o świadczeniach dla osób, które ucierpiały zdrowotnie w sposób bezpośredni na skutek działań wojennych.

Czytaj też: Koniec powszechnych punktów szczepień przeciw COVID-19

Od wielu lat mówi się o potrzebie zwiększenia nakładów na geriatrię. Czy coś drgnęło w tym temacie?

NFZ deklaruje, że geriatria ma być jednym z priorytetów polityki płatnika na kolejne lata, jednak biorąc pod uwagę obecną wycenę świadczeń, to nie widzę tego priorytetyzowania. To musi się zmienić, bo jest to niezwykle potrzebna specjalizacja dla pacjentów, również społecznie ważna, a wciąż skrajnie słabo opłacalna. Wpisanie tej dziedziny do strategicznych dokumentów można traktować obecnie jako zapowiedź zmiany. Chcemy dalej rozwijać naszą nową bazę w tym zakresie, posiadamy sprawny zespół geriatrów, a tych brakuje w skali całego kraju. Widzimy również niedocenioną działkę, jaką jest psychogeriatria - także rozwijana w naszej placówce. Mamy pewne ograniczenia lokalowe, ale widzimy bardzo dużą liczbę zgłaszanych się pacjentów. Sopocki ośrodek ma predyspozycje do bycia wiodącą placówką geriatryczną w tej części Polski.

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (32)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najnowsze

Wydarzenia

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Cierpisz z powodu fobii społecznej? Nie wiesz jak sobie pomóc?

konsultacje

Ratuję, bo kocham i potrzebuję

warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane