• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mężczyzno! Cenisz je? To o nie dbaj!

Izabela Małkowska
19 listopada 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Rak jąder to najczęstszy nowotwór występujący zarówno u młodych, jak i starszych mężczyzn. Rak jąder to najczęstszy nowotwór występujący zarówno u młodych, jak i starszych mężczyzn.

Na miękko 3 minuty, na twardo - 5 minut. Czasem o wszystkim decydują minuty. Tak brzmi jedno z haseł kampanii "Pilnuj swoich jajek".



Czy byłeś kiedyś u urologa?

Rak jąder dotyka zarówno młodych jak i starszych mężczyzn, przeważnie jednak pomiędzy 20. a 40. rokiem życia. Kampania "Pilnuj swoich jajek" ma na celu uświadomienie mężczyzn w celu jak najszybszego wykrycia tego nowotworu.

Piotr o tym, że ma raka dowiedział się od lekarza na pogotowiu, w poniedziałek wielkanocny. We wtorek wybierał się na dwutygodniowe szkolenie do Warszawy w związku z nową pracą. Od kilku dni miał wysoką gorączkę, której niczym nie dawało się zbić. Narzeczona wygadała rodzicom Piotra, że coś z nim jest nie tak, że od dłuższego czasu ma powiększone jądro. To oni wysłali syna na pogotowie, skąd mężczyzna natychmiast dostał skierowanie do szpitala. W szpitalu po badaniu USG lekarka powiedziała Piotrowi, że jak pojedzie do Warszawy, to za 2 tygodnie prawdopodobnie będzie za późno, żeby podjąć leczenie. W czwartek Piotrowi usunięto jądro.

Jan diagnozę usłyszał w Niemczech, gdzie na piątym roku studiów przebywał w związku z programem "Erasmus". Objawy choroby dostrzegał już wcześniej, najpierw było zgrubienie jądra, potem charakterystyczne uczucie ciężaru i wreszcie obrzęk. Ale wszystko inne - studia, pierwsza praca czy szkoła muzyczna - było dla niego ważniejsze niż wizyta u lekarza.

- Nowotwór w ogóle nie przeszkadzał mi w normalnym funkcjonowaniu i to jest chyba największą zgubą młodych mężczyzn, że nawet z jądrem wielkości mandarynki można wmawiać sobie, że przecież "nic mi nie jest" - opowiada Jan. - Przed chorobą rak kojarzył mi się głównie z czymś, co dotyka osoby starsze - nasze babcie, dziadków, ciocie, może rodziców. Obraz młodych osób walczących z rakiem kojarzył mi się z widokiem bladych, wymęczonych ludzi leżących w szpitalu. A mnie przecież co prawda jądro pęczniało, ale mogłem grać w piłkę. Nawet, gdy obrzęk był naprawdę niepokojąco duży, do szpitala pojechałem rowerem!

Przyczyny nowotworów złośliwych jądra pozostają nieznane, jednak uznaje się, że pewne czynniki usposabiają do ich wystąpienia. Może to być występowanie tego nowotworu u członków najbliższej rodziny, także rak jednego jądra zwiększa ryzyko wystąpienia nowotworu złośliwego w drugim.
Najczęstszym objawem nowotworu złośliwego jądra jest jego niebolesne powiększenie.

- W pierwszym momencie, gdy dowiedziałem się o chorobie, byłem pewny, że umrę albo przynajmniej będę kaleką do końca życia - opowiada swoje wrażenia Piotr. - Później, jak wyszedłem ze szpitala po pierwszej operacji, zacząłem szukać informacji o chorobie i ze statystyk wynikało, że mam około 70 procent szansy na przeżycie. Według mnie to dużo, więc od razu zacząłem patrzeć na to bardziej optymistycznie i traktowałem kolejne etapy choroby jak coś, co muszę przejść, żeby być zdrowym. W trakcie leczenia starałem się nie zmieniać dotychczasowego życia, pracowałem dorywczo, pisałem pracę magisterską, jeździłem na rowerze, pojechałem w góry.

Jana diagnozował młody niemiecki lekarz. Natychmiast zawołał paru starszych kolegów.

- Wtedy wiedziałem, że żarty się skończyły - wspomina Jan. - Lekarz nie poinformował mnie wprost o nowotworze. Powiedział, że mam "guza jądra", że konieczna jest natychmiastowa operacja, a potem zobaczymy: na 99% chemia, ale ile i jak długo, to zależy od wyników. Z tego okresu załamania pamiętam tyle, że odpaliłem Internet, przez co w końcu dowiedziałem się, z czym mam do czynienia. Rodzina zdecydowała, żeby wrócić do Polski i na miejscu poddać się leczeniu. Później było bieganie po lekarzach. Wcześniej skrót "TK" kojarzył mi się tylko z Trybunałem Konstytucyjnym, od tamtej pory TK to dla mnie bezsprzecznie tomograf.

Istotnym czynnikiem opóźniającym pojawienie się chorego u lekarza jest uczucie wstydu.

- Przypadek nowotworu jądra jest dodatkowo wstydliwy, no bo to przecież moja męskość. I bałem się, że zostanę jej pozbawiony. Ogólnie to temat, na który mogę swobodnie rozmawiać z najbliższymi, ale obawiam się rozmowy z obcymi, bo ludzie różnie reagują na takie rzeczy. Niektórymi opiniami i postawami nie warto się przejmować, ale po co stwarzać sobie potencjalnie nieprzyjemne sytuacje? Osobiście chyba nie zetknąłem się z jakimś wyśmiewaniem i głupimi tekstami, ale mimo wszystko obawiam się, że taka sytuacja mogłaby mieć miejsce - mówi Piotr.

Na odsunięty w czasie moment rozpoznania nowotworu jądra, oprócz bezsensownego poczucia wstydu, wpływa także brak świadomości istnienia nowotworów złośliwych u młodych mężczyzn oraz brak regularnego samobadania jąder. To bardzo istotny czynnik, ponieważ w przypadku nowotworu jądra najlepszym badaniem umożliwiającym wczesne jego wykrycie jest samokontrola, czyli okresowe (najlepiej co miesiąc) samodzielne badanie jąder.

- Nowotwór złośliwy jądra cechuje bardzo duże prawdopodobieństwo wyleczenia, odpowiednio rozpoznany daje blisko 90% prawdopodobieństwa wyleczenia - czytamy na stronie akcji www.odwazni.com. - Szansa na to jest tym większa, im szybciej zostanie rozpoznana choroba, co bezpośrednio związane jest z momentem zgłoszenia się chorego do lekarza. Dlatego gdy stwierdzisz coś niepokojącego, nie wstydź się i idź do lekarza.

Jan po operacji chciał jak najszybciej wrócić do pełni sprawności. Na nowo uczył się chodzić (lekarz chcąc sprawdzić węzły musiał naciąć mu pachwinę). Po opuszczeniu szpitala pamięta samodzielne wejście na pierwsze piętro do domu - to był największy wysiłek w jego życiu, po którym spał kilkanaście godzin. Po dwóch tygodniach poszedł na dłuższy spacer, po trzech zrobił lekką przebieżkę. W tzw. "międzyczasie" przyjmował chemię.

- Za wszelką cenę chciałem być "twardy" - opowiada. - Jeszcze w czasie chemioterapii wróciłem do Niemiec i dokończyłem stypendium, potem już w kraju obroniłem pracę magisterską. Taka postawa względem nowotworu miała jednak swoją cenę - z lekkim opóźnieniem przyszły stany depresyjne, dlatego wiem, jak ważne jest wsparcie innych ludzi. Bardzo wiele dało to, że w rodzinie żony był parę lat temu podobny przypadek, zakończony równie szczęśliwie jak mój. Szczególnie budujący był dla mnie przykład osoby, która wcześniej przeszła mniej więcej przez to samo co ja. Tu nie chodzi nawet o jakieś dłuższe rozmowy, bo tych nawet nie było. Raczej o zwykłe dwie rozmowy telefoniczne w stylu: "Jaką masz chemię? Aha. Ja miałem tę i tę. Pamiętaj, weź te tabletki na wymioty - ja raz nie wziąłem i to był bardzo głupi pomysł".

Dla większości kobiet kwestia profilaktyki nowotworowej jest z reguły czymś oczywistym, przede wszystkim dzięki akcjom społecznym, które wyrobiły u kobiet pewną "samoświadomość", że należy się regularnie się badać. Gorzej jest z mężczyznami.

- Sam jestem klinicznym przykładem tego, jak bardzo można ignorować objawy raka jądra - przyznaje Jan. - Zajęto się mną dosłownie w ostatniej chwili. Widzę, że wielu mężczyzn - podobnie jak kiedyś ja - traktuje wizytę u lekarza (zwłaszcza urologa) jako jakąś "ujmę na honorze" albo coś wstydliwego. Rak jądra to bardzo popularny nowotwór wśród mężczyzn. Na szczęście jego uleczalność jest wysoka. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałbym wysłać do mężczyzn taki oto komunikat: "Nie kozaczcie, tylko pójdźcie się zbadać. Nie za tydzień czy za miesiąc, ale OD RAZU, gdy tylko widzicie u siebie coś niepokojącego".

Żeby ośmielić i zachęcić mężczyzn do badania i kontroli jąder, już kilka lat temu powstała akcja "Pilnuj swoich jajek". Podejście trochę humorystyczne, podobnie jak w przypadku akcji dotyczącej raka prostaty, ale najwidoczniej tylko w taki sposób można dziś dotrzeć do mężczyzn.

Kampanię "Pilnuj swoich jajek" finansuje Gdynia, a można ją wesprzeć poprzez odpis 1 % podatku na rzecz Fundacji Gdyński Most Nadziei.

Jeśli szukasz urologa w Gdańsku, Gdyni lub Sopocie, skorzystaj z katalogu Trojmiasto.pl

Jak to sprawdzić, czyli samobadanie jąder

Badanie jąder polega na oglądaniu i dotykaniu worka mosznowego, delikatnym ściśnięciu jąder, najądrzy i powrózków nasiennych w poszukiwaniu jakichkolwiek zgrubień albo guzków. Właściwie wykonane samobadanie nie zajmuje więcej niż 5 minut. Badanie to można wykonać podczas kąpieli w wannie, pod prysznicem, na stojąco, siedząco albo na leżąco w łóżku. Należy ściągnąć bieliznę, by nie przeszkadzała podczas badania. Samobadanie powinno odbywać się regularnie, najlepiej raz w miesiącu. Istotą regularnego badania jest fakt, że poszukujemy czegoś (zgrubienia, guzki, bolące miejsca), czego wcześniej nie było. Pamiętaj, że powiększające się jądro, które z czasem jest wyraźnie większe od drugiego, mimo że nie wyczuwasz żadnych zgrubień i guzków, jest również niepokojącym objawem. Gdy stwierdzisz coś niepokojącego, nie wstydź się i idź do lekarza!
Prawidłowe jądra podczas dotykania są podobnej wielkości, o gładkiej powierzchni i nie są bolesne; zazwyczaj jądra nie są na tym samym poziomie, jedno jest niżej ułożone od drugiego, co najlepiej można zauważyć w pozycji stojącej. Oba jądra wiszą dość swobodnie w worku mosznowym (mosznie), co sprzyja utrzymaniu ich w niższej temperaturze w porównaniu z resztą ciała. Skóra moszny jest pomarszczona i łatwo ulega rozciągnięciu, jest pokryta włosami, z widocznymi naczyniami krwionośnymi.

Podejrzewając u siebie jakąkolwiek nieprawidłowość budowy czy funkcjonowania narządów płciowych możesz, w ramach powszechnej, bezpłatnej opieki zdrowotnej, dostać się do lekarza-specjalisty urologa, który zajmuje się leczeniem chorych z takimi schorzeniami. W tym wypadku potrzebne jest skierowanie do urologa, wydane przez twojego lekarza rodzinnego lub przez pediatrę.

Wszystko na temat akcji "Pilnuj swoich jajek" przeczytasz na stronie www.odwazni.com.

Opinie (40) 3 zablokowane

  • Męska akcja ratuj swoje jajka (1)

    Zmiany w obrębie narządów moczowo-płciowych u mężczyzn mówią też o innych jednostkach chorobowych. Nowotwory to jest najcięższy przypadek. Jednakże po pojawieniu się niepokojących objawów (z reguły lekceważonych) koniecznie trzeba pójść do lekarza specjalisty. Można pominąć lekarza w POZ i najpierw porozmawiać z pielęgniarką, która może pokierować pacjentem oraz skierować do specjalisty. Może również poinformować o możliwości leczenia i rozwiać wszelkie wątpliwości. Zaburzenia w wyglądzie i funkcjonowaniu narządów płciowych sugerują też, że w naszym organiźmie toczy się "ogromna walka" widoczna w podstawowych badaniach diagnostycznych wykonywanych w każdym laboratorium.

    • 0 0

    • Zależy jaka pielęgniarka. W moim przypadku nawet ordynator (urologia na zaspie) dopiero pokierował moim leczeniem jak mu się wręczyło kopertę. Leżał ze mną chłopak na sali, który takiej koperty nie wręczył i po 2 tygodniach leżenia wypisali go ze szpitala, bez zrobienia usg nawet. Po nastepnych dwóch tygodniach wrócił do nich w takim stanie, że sie przestraszyli. Urologii na zaspie nie polecam, za to Kościerzyna i dr Szkarłat jak najbardziej

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Dzień dla Zdrowia w Galerii Morena

badania, konsultacje

Warsztat muzykoterapeutyczny Opowieści wewnętrznego dziecka

100 zł
warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane