• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wymarzony pacjent zdaniem trójmiejskich lekarzy

Ewa Palińska
22 czerwca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Jaki jest idealny pacjent? Zadaliśmy to pytanie trójmiejskim lekarzom. Jaki jest idealny pacjent? Zadaliśmy to pytanie trójmiejskim lekarzom.

Wiele się mówi i pisze na temat tego, jaki powinien być idealny lekarz, tworzy się plebiscyty i rankingi, wystawia oceny. My postanowiliśmy odbić piłeczkę i zapytać lekarzy, jak wyobrażają sobie idealnego pacjenta. Wnioski wcale nie są takie oczywiste.



Pacjentom często wydaje się, że jeśli przypodobają się lekarzowi, zostaną im podczas wizyty okazane szczególne względy. Czy tak jest naprawdę, tego nie wiemy. Zapytaliśmy jednak trójmiejskich lekarzy o to, jakich pacjentów lubią najbardziej i jakich zachowań powinniśmy się wyzbyć, jeśli nie chcemy im się narazić.

Ufny i prawdomówny


Uważasz siebie za dobrego pacjenta:

Wielu pacjentów wybierając się do lekarza ma własne wyobrażenia dotyczące tego, jak powinno wyglądać badanie. Na podstawie wcześniejszych doświadczeń, konsultacji z innymi specjalistami, opowieści znajomych, tworzymy w głowie scenariusz wizyty idealnej. Tymczasem to lekarz jest specjalistą i sam najlepiej wie, co dla nas dobre.

- Zaufanie to podstawa procesu terapeutycznego - pacjent, który nie ufa lekarzowi i jest wobec niego nieszczery, sam sobie szkodzi - mówi dr Hubert Białasiewicz, specjalista chorób wewnętrznych. - Jeżeli pacjent zatai przede mną, że nie stosuje się do moich zaleceń lub że bierze leki, których nie zleciłem, skutki mogą okazać się tragiczne.

Partnerski i kontaktowy

- Wymarzony pacjent to taki, który współpracuje zarówno podczas wizyty, badania, jak i podczas procesu leczenia - mówi dr Krzysztof Marek, specjalista chorób dzieci, gastroenterolog.

- Najgorsi są tacy, którzy mają wszystko w nosie i za nic nie biorą odpowiedzialności. Siadają na fotelu i jedyne pytanie, jakie potrafią zadać, to "ile to będzie kosztowało" - zdradza dr Ewa Piosik, stomatolog. - Tymczasem proces leczenia to tandem dwojga ludzi, układ partnerski. Wielu z nas to pasjonaci, którzy lubią być doceniani. Swoją pracę uważamy za artyzm, a nie rzemiosło i jak artyści bywamy próżni - śmieje się.

Wielu pacjentów traktuje wizytę (nie tylko) u stomatologa jako zło konieczne. Są i tacy, którzy tak bardzo boją się ewentualnego bólu czy dyskomfortu, że wizytę odkładają w nieskończoność. A jednak, choć nie zawsze da się pewnych nieprzyjemności uniknąć, wchodząc w interakcję z lekarzem można je zminimalizować.

- Zdarza się, że pacjent siedząc na fotelu robi się coraz bardziej spięty i zestresowany, ponieważ przeszkadza mu ślina w buzi a nie może jej ani wypluć, ani połknąć. Wystarczyłoby jednak, żeby powiedział słówko, a  byśmy ją odsączyli i nie musiałby się męczyć. Jesteśmy naprawdę w stanie zminimalizować nieprzyjemności, tylko trzeba nam zasygnalizować, że istnieje problem. Wielu pacjentów niestety tego nie robi, przez co ich trauma związana z wizytą i stomatologa wzrasta. Zupełnie niepotrzebnie - mówi dr Piosik.

Dociekliwy


Choć w kolejkach do lekarza pacjenci "sprzedają sobie" często złotą radę, aby nie narzucać się zbytnio i nie pytać zbyt wiele, lekarzom taka dociekliwość nie przeszkadza. Przeciwnie - lubią grać w otwarte karty i udzielać pacjentom nawet tych informacji, o których udzielenie sami nie prosili.

- Pacjentom przysługuje prawo do informacji, dlatego naszym obowiązkiem jest cierpliwie i wyczerpująco odpowiadać na każde pytanie - mówi dr Grażyna Sikorska, specjalistka chorób dzieci.

- Pacjent ma prawo poznać odpowiedź na każde pytanie, nawet takie, które podczas rozmowy z lekarzem nie padło - dodaje dr Hubert Białasiewicz. - Pacjenci podczas wizyty strasznie się denerwują i po opuszczeniu gabinetu nie pamiętają większości z tego, co powiedział/zalecił im lekarz. Dlatego właśnie zapisuję im wszystko na karteczce nawet wtedy, kiedy o to nie proszą.
Są jednak pytania, których lekarze woleliby nie usłyszeć:

- Na przykład pytanie "kiedy dziecko zostanie wypisane" zadane w chwili przyjmowania na odział - zdradza dr Sikorska.
- "Czy bada pan kierowców" zadane przez telefon o godz. 23 - śmieje się dr Hubert Białasiewicz. - Oczywiście, że badam, ale nie koniecznie mam ochotę rozmawiać o tym przez telefon o 23.

Wyrozumiały

Nie zawsze proces leczenia może być bezbolesny, tak samo, jak nie zawsze da się pacjenta wyleczyć podczas jednej wizyty.

- Zdarza się, że pacjent musi się przygotować na długie leczenie i że nie da się całkowicie uśmierzyć bólu, choćbyśmy nie wiadomo jak się starali. Dobrze, kiedy pacjent ze spokojem przyjmuje to do wiadomości i jest naszym partnerem podczas procesu leczenia - mówi dr Piosik.
Grzeczny i kulturalny


Niby podstawa i pamiętamy o tym, aby zachowywać się kulturalnie, jeśli chodzi o nas samych. Kiedy jednak przychodzimy do lekarza z dzieckiem zapominamy o kindersztubie i nie reagujemy nawet wówczas, kiedy nasza pociecha zachowuje się skandalicznie.

- Nie lubię, kiedy dziecko źle się zachowuje, np. mnie kopie, a rodzice nie reagują. Powinni przecież dawać dzieciom dobry przykład - mówi dr Grażyna Sikorska.
Reasumując - jaki jest wymarzony pacjent?

- Wymarzony pacjent to taki, którego da się wyleczyć - podsumowuje dr Lucjan Legan, laryngolog.

Miejsca

Opinie (99) 3 zablokowane

  • " Najlepsi" są lekarze na Jasieniu oprócz pediatrów... (1)

    W tej 'placówce ' można nakręcic medyczny odpowiednik 13 posterunku, w soboty niedziele i święta pojawiają się tam mędrcy którzy nie potrafią rozpoznać podstawowych chorób, organizacja wzorowa wzorowana na zasadach zuchów z zus, płac składki i umieraj jak już nie płacisz bo za stary jesteś , wojsko Zusowskie niejakiej Kaw..., która płaciła za wszystko jak ze swoich i odprowadzała miliony do Wawy

    • 11 2

    • Taaaaak, to prawda! Pojechałam tam raz w sobotę z gorączką 38,5 i w sumie to nie wiem po co.

      • 3 0

  • To ten z kopertą

    Ku*****wo jest wszędzie.

    • 13 3

  • "Wymarzone leczenie"? (10)

    Wizyta u lekarza "domowego". Co dolega? Rypie mnie w krzyżu od miesiąca. RTG krzyża i proszę wrócić z wynikiem. Wracam z wynikiem. Nic tu nie widzę, ale na wszelki wypadek skierowanie do neurologa. Rejestracja: na kiedy termin? Na NFZ 24.09. A prywatnie? Za dwa dni, 100 PLN. Ja tu nic nie widzę, przepiszę panu leki, ale ostrożnie, bo mogą wypalić żołądek. Po tygodniu córka mówi, że zna bardzo dobrego neurologa wizyta 200 złotych. Jadę i wracam taksówką. Jestem. Pan ma nacisk lewej nogi większy o 10 kg, niż prawej. Polecam zabiegi 5 razy koszt 300 zł. W tym momencie nie mogę już chodzić, więc rezygnuję. Powrót do pierwszego neurologa, tym razem na NFZ. Zastrzyki przeciwbólowe przez 10 dni, pielęgniarka na NFZ, bardzo miła i delikatna. Dodatkowo tomografia komputerowa. Najbliższy termin 302 dni. Ile prywatnie? 220 bez kontrastu, na piątek. Z tego wszystkiego czuję, że nie czuję już bólu, tzn jest ale jakiś taki tępy.

    • 35 3

    • (1)

      Tydzień odpoczynku. Przestanie boleć to ćwiczenia wzmacniające gorset mięśniowy plus rozciąganie. Auto masaż przy użyciu rollera wałka piankowego. No chyba że TK uwidoczni ucisk wysuniętego dysku na nerwy albo worek oponowy. Operacja to ostateczność.

      • 6 1

      • Ja jestem 64+

        Jest ucisk stwierdzony przez drugiego neurologa, na podstawie... praktyki? doświadczenia? Mówi, że mam nerw w strzępach. Też mi odkrycie. Ja tak mam od co najmniej 30 lat, nerwy w strzępach. Dziękuję za poradę, widać, że kolega też doświadczenia nabrał w kolejkach i wydanymi pieniędzmi.

        • 6 1

    • w Gdyni przyjmuje Pani dr Wielgus (2)

      to jest córką ś.p. dr Wielgusa neurologa. Ona ma też specjalizację neurologuczną i do tego jest kręglarzem. Jak ona się weźmie za czyjś chory kręgosłup to nasz 100% pewność że Cię wyleczy. I żeby nie było-to nie rodzina ani nikt znajomy. Po prostu znam mnóstwo osób którym pomógł i Pan doktor i Pani doktor.

      • 2 5

      • sorki za błędy (1)

        smartfon mi zmienia słowa i nie zawsze to wyłapię

        • 1 2

        • Dziecko

          A jak ja dojadę do Gdyni? Może tą eskaemką ósmy cud świata, że ledwo można oddech złapać:-)? Zięciowi trzy dni temu świsnęli samochód, córka powiezie mnie na TK w piątek, ale pracuje, ma wyjazdy służbowe poza Trójmiasto. Ja nie mówię, że ci lekarze są do luftu, ja mówię jaką drogę przez mękę trzeba przejść, ile kasy wybulić, ile mordęgi znieść i... upokorzenia. Dziękuję za dobre słowo.

          • 3 2

    • Wiem, że wizyty mogą się wydawać drogie... (3)

      ... ale z drugiej strony wszędzie na Zachodzie lekarze są jedną z bogatszych grup społecznych. Wynika to z ilości pracy jaką włożyli w wykształcenie oraz odpowiedzialności jaką ponoszą.

      Hydraulik za wizytę w Polsce bierze ok. 100 zł.
      Kafelkarz za położenie płytek kilka tysięcy.
      A nie są to ludzie z wyższym wykształceniem tylko często po zawodówkach i nie odpowiadają za czyjeś zdrowie i życie.

      • 8 5

      • na zachodzie, na zachodzie bla bla bleeee.... Nie jesteśmy "na zachodzie" i jeszcze długo tam nie będziemy, więc przestańcie biadolić. Na zachodzie ludzi stać, żeby płacić 600zł za leczenie kanałowe zęba. U nas co najwyżej za 100zł stać ludzi, żeby go usunąć i chodzić szczerbatym

        • 6 4

      • Ilu lekarzy w Polsce odpowiedziało za utratę zdrowia lub życia?

        Ile odsiedzieli i ile wypłacili odszkodowania? Weź sie tym zachodem pier*** w ten pusty łeb.

        • 7 2

      • biegli sądowi też są wykształceni

        i też odpowiadają za życie innych, a stawki, które płaci sąd z wielomiesięcznym opóźnieniem są mniejsze niż wykwalifikowanego robotnika.

        Na Zachodzie 10 x więcej.

        Konkluzja - Tak już zaczęłam się przekwalifikować

        • 1 0

    • W takim razie proszę odpowiedz mi w jaki sposób lekarz miał wyleczyć co oczekiwałeś?

      Czy odwiedziłeś chociaż fizjoterapeute, próbowałeś się leczyć, bo jak na razie sama diagnostyka nastawiona na złamanie.

      • 1 3

  • Taki pacjent który sam wypełniałby swoją kartę choroby...

    • 14 0

  • (8)

    Najgorszym typem pacjenta są stare babcie, które dla rozrywki wysiadują pod gabinetami lekarzy i badają się codziennie u innego medyka.Niby to takie chore i umierające, ale do gabinetu/punktu poboru krwi galopują pierwsze depcząc komuś po nogach.*

    *Dwa tygodnie temu doświadczyłam takiej sytuacji. Nadchodziła moja kolej, wtem przede mnie wrył się babsztyl który dopiero co przyszedł (depcząc mi słoniowatymi girami po nogach) i ledwo mrugnęłam oczami, stara pinda siedziała już jednym półdupem na krzesełku w gabinecie zabiegowym.

    Nie odpuściłam sobie podstawienia nogi wstrętnej cwaniarze kiedy opuszczała zabiegówkę. Niech ma za swoje. Nauczy się,że się nie wpycha.

    • 16 9

    • Mam nadzieję, że kiedy będziesz w jej wieku, to tobie też ktoś podstawi nogę. (5)

      • 5 8

      • (4)

        Nie pie**dol. Ludzie z rana się spieszą na badania przed robotą, a stara siedzi cały dzień na chacie i jeszcze się wpycha, bo musi iść szybciej. Sama bym jej podłożyła nogę i jeszcze powiedziała co o niej myślę.

        • 9 2

        • Tylko bydło nie uznaje praw starszych ludzi. (3)

          Czekała dłużej może 5 minut, hrabianka waljądeską. Jak taka ślachetnie urodzona, to niech robi analizy prywatnie, dadzą drina z palemką, czekając obejrzy Vivę czy innego Pudelka, sama korzyść.

          • 2 7

          • Kolejka to kolejka, tyle komuny stara baba przeżyła i nie nauczyło?! Nie ma żadnych osobnych praw dla ludzi starszych, bo niby czemu?

            • 3 2

          • Jakich praw? Ludzie starsi mają dokładnie takie same prawa jak młodzi. Nigdzie nie widzę ustawowego zwolnienia z kolejki w przychodni z powodu wieku. Stary też może iść na drinka z palemką do prywatnej przychodni. Dlaczego nie? To nie są kombatanci, ani inwalidzi wojenni, żeby należały im się jakieś przywileje z powodu metryki. Bez przesady

            • 7 1

          • Psiachmać. W mojej przychodni 99% osób w kolejce do pobierania krwi stanowią właśnie takie nudzące się babcie, które tylko jęczą między sobą,że ten doktor taki a tamten owaki. Po pobieraniu krwi potrafią jeszcze stać godzinę pod przychodnią i mleć jęzorem o pierdołach (zauważone osobiście, po pobieraniu krwi musiałam wyprowadzić psa, a mieszkam niemalże vis a vis przychodni).

            Także nie wyzywaj mnie od spieszących się hrabin,bo staruchy mają nieograniczony czas wolny do spożytkowania.

            • 10 1

    • (1)

      Ja się chociaż nie wpycham i czekam.
      Co to, jakieś zakorzenione przyzwyczajenia rodem z PRL?

      • 1 1

      • Z II RP!!!. PRL to od ciebie wali na kilometr.

        • 0 0

  • Przychodzi baba do lekarza, a tam... google;)

    Prędzej zawierzamy informacjom z sieci niż lekarzowi, częściowo to chyba skutek wieloletniego marazmu w służbie zdrowia. Szkoda, że kolejne rządy tak się boją prywatyzacji.

    • 12 0

  • Dentysta jest strasznie drogi (2)

    Jedynie czego boję się u stomatologa to rachunek. Dentysta jest strasznie drogi i niestety to a nie ból jest przeszkodą w leczeniu, wielu po prostu nie stać na dentystę. NFZ refunduje tylko wyrwanie za plombę trzeba płacić.

    • 24 1

    • (1)

      Włąsnie NFZ dopłaca za więcej plomb. Bodajżę od zebów 1 do 4 włącznie i płaci wtedy za białe plomby.

      • 1 1

      • Do 4 refunduje ale dalej tylko wyrwanie. A jemy i gryziemy właśnie tymi dalszymi trzonowymi, także co to za refundacja?

        • 0 0

  • (6)

    Ostatnio spadłem ze schodów, rozwaliłem piszczel, kulałem w pracy przez kilka dni. Niektórymi moimi klientami w pracy są lekarze. Myślicie, że któryś z nich się zapytał co się stało. Pytali się inni ludzie o różnych profesjach, a lekarze jakby udawali, że tego nie widzą. Dziwne to nieprawdasz?

    • 22 6

    • (3)

      Z Twojego kulenia wywnioskowali, że rozwaliłeś piszczel, więc kulturalnie nie pytali, żeby nie sugerować, że pierdoła z Ciebie ;)

      • 13 2

      • On spadł ze schodów, a z tobą chyba spadła mamusia, kiedy nosiła cie w torbie na cukier. (2)

        • 2 4

        • (1)

          Taka słodka byłam, że w torbie na cukier? ;) musisz mieć strasznie ch...owe życie, że się tak pieklisz, współczuję Ci.

          • 5 1

          • Słodka i dowciapna, jak Ferdek Kiepski

            Zycie mam, jak życie, wiecznie wkoło pełno dowciapnych.

            • 1 0

    • wcale nie

      mozna było samemu ich zapytac czy mogą pomoc.

      • 1 1

    • gość.

      ja skrecilam kostke , i pamietam do dzis , jak lekarz sąsiad opatrzył mi noge po sekundzie gdy zobaczył moją purpurową nogę xD chociaż raz miałam szczęście hehe

      • 0 0

  • rozbawiła mnie wypowiedź dr (2)

    " Wystarczyłoby jednak, żeby powiedział słówko, a byśmy ją odsączyli i nie musiałby się męczyć"

    odsączarka powinna być w użyciu stale, by nie dopuścić do zalegania śliny, panie doktorze (pani doktor)
    to lekarz widzi, kiedy ma ją użyć a nie czekać na sygnał od pacjenta, a szczególnie wtedy, kiedy ma otwartą paszczę i nie może powiedzieć ni krzty

    • 50 2

    • Wlasnie

      Ciekawe jak mam przy otwartej buzi powiedzieć że coś się dzieje jak mnie dentysta sam pyta czy boli to zdołam powiedzieć yhy albo yym

      • 23 0

    • Dokładnie!

      Co to za lekarz się wypowiadała? Przecież to oczywiste, że odsączanie śliny powinno być przez cały czas kiedy pacjent ma otwartą buzię i jest w trakcie zabiegu. Wtedy też zazwyczaj nie ma możliwości, żeby mówić cokolwiek. Więc czemu piszecie takie bzdury? Naprawdę nie wiem jak lekarz stomatolog mógł powiedzieć coś takiego.

      • 3 0

  • Lekarze traktują pacjentów jak półgłówków, którzy nie potrafią czytać i myśleć logicznie, nie łączą faktów i wszystko można im wmówić. Jednak najbardziej wkurzają mnie ci, którzy nie poświęcają czasu pacjentowi tylko patrzą na zegarek, badanie minuta osiem, zapłata i do widzenia, oraz ci, którzy bagatelizują problem pacjenta. Dobrego lekarza na prawdę ze świecą szukać nawet prywatnie

    • 27 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Cierpisz z powodu fobii społecznej? Nie wiesz jak sobie pomóc?

konsultacje

Młodzieżowa Grupa Wsparcia

100 zł
warsztaty

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Najczęściej czytane