• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W poszukiwaniu godności starego człowieka

Ewa Budnik
25 grudnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Nieświadomych, starych ludzi nie obchodzą prezenty pod choinką i liczba dań na świątecznym stole. Bardziej niż cokolwiek innego jest im potrzebne traktowanie z godnością. Nieświadomych, starych ludzi nie obchodzą prezenty pod choinką i liczba dań na świątecznym stole. Bardziej niż cokolwiek innego jest im potrzebne traktowanie z godnością.

Święta Bożego Narodzenia w naszej kulturze kojarzone są z atmosferą radości, miłości, rodzinnego ciepła, budzenia się odruchów serca. Tymczasem, także w czasie tych "pięknych świąt" toczy się normalne, prozaiczne życie. Także ludzi starych, niedołężnych, będących ciężarem. Często już niepotrzebnych.



Czy miałe(a)ś/masz styczność z opieką nad starym, niedołężnym członkiem rodziny?

Podobno utarte i używane powszechnie sformułowanie "służba zdrowia" wychodzi z obiegu. Teraz to jest "ochrona zdrowia". Bo "służba" to była u jaśniepana we dworze. I rzeczywiście, praktyka pokazuje, że owa służba zdrowia to taki sam biznes i taka sama praca jak w korporacji, u mechanika samochodowego albo w banku.

Pracowników tego sektora codzienność zmusza do tego, by zapomnieli (oczywiście nie wszystkich!) o jednej prostej rzeczy: że "robią w człowieku". Nie pracują na finansowy wynik, nie naprawiają samochodów, nie mogą myśleć tylko przez pryzmat procedury. Swoją wiedzą i pracą, często ponad siły, służą człowiekowi.

Jeśli ze służbą czy ochroną zdrowia mamy do czynienia raz na jakiś czas, bo boli gardło albo szyja, to w zasadzie mało o niej wiemy. Ale każdy, kto na co dzień opiekuje się starszą osobą, rodzicem, dziadkiem czy dalszym krewnym, ma zupełni inną perspektywę.

Dobrze zna wywracanie oczami lekarza POZ, bo znowu czegoś chce i zadaje zbyt dużo pytań. Wie, że starego człowieka leczy się na podstawie zdjęcia w smartfonie albo ustnego opisu objawów, bo przecież lekarz nie ma czasu przyjść do domu, a z niedołężnym dziadkiem dostanie się na normalną wizytę jest niemożliwe.

Taki opiekun wie, że jeśli nie wyczyta w Internecie czego ma żądać od lekarza czy pielęgniarki, to tego dla swojego starego podopiecznego nie dostanie. I wie, że użeranie się z systemem pochłania tyle samo energii, co opieka nad chorym.

Lekarz będzie zapisywał wykluczające się wzajemnie leki, powtarzał że dolegliwości wynikają po prostu z wieku, a nade wszystko próbował jak najszybciej odczepić się od pacjenta, który i tak już balansuje na granicy życia i śmierci.

Ratunek jest tylko jeden - hospicjum lub hospicjum domowe zapewniające opiekę paliatywną ukierunkowaną na zapewnienie komfortu umierania.

Ale na to mogą liczyć wyłącznie ci ze zdiagnozowanym nowotworem. Jeśli "dziadek" nie ma raka, lecz banalną demencję, cewnik, karmienie dojelitowe i brak logicznego kontaktu, no to pech - trafia do systemu, dla którego na każdym etapie (opieki podstawowej, diagnostyki, leczenia specjalistycznego, opiekuńczego i szpitalnego) jest wielką, niepotrzebną udręką. Trafia w ręce systemu, który jest na tyle znieczulony walką o własne przetrwanie, że już dawno zapomniał, że "stary" to mimo wszystko nadal ŻYWY człowiek.

Ratownicy medyczni powtarzają do samego końca: idziemy po życie. Ale lekarze sprawujący opiekę nad "starym" przy każdej decyzji ważą: warto czy nie warto?

Dopóki w systemie i świadomości osób z systemu korzystających nie pojawi się sprawnie działająca geriatria, stary pacjent będzie zawsze piątym kołem u wozu. Gdyby powstała geriatria, stałby się potrzebny jako materiał do obróbki - tak samo jak chory ząb stomatologowi i złamanie nogi ortopedzie.

"Przecież można takiego oddać"



Córkę wyłącznie leżącego 90-latka z zaawansowanym Alzheimerem i całą listą innych dolegliwości, bliżsi i dalsi znajomi raz po raz pytają: ale dlaczego ty "go" nie oddasz do jakiegoś domu opieki? Gały przy tym ze zdziwienia na wierzch wychodzą. Całodobowa opieka? To przecież jak przy dziecku, tylko gorzej. Łóżko ortopedyczne w domu? Rehabilitacja? Pieluchy? Mycie tyłka? Dźwiganie? Karmienie? Chce ci się?

A gdzie czas na odpoczynek? Na hobby? Dla rodziny? (bo "stary" to już nie rodzina...). Ale dzisiaj najważniejsze jest: ja, mnie, mi, mój, moje. Więc jeśli twoje życie upływa na opiece nad rodzicem, to jesteś głupia i krzywdę sobie robisz, bo życie masz tylko jedno.

"I po co taki żyje?" - zapytała kuzynka opiekunkę starego, niesamodzielnego od lat męża. Pytania: "Czy mogę ci jakoś pomóc?" nie zadała. Bo nie daj Boże, jeszcze by się okazało, że nie potraktowano by go wyłącznie jako kurtuazyjne...

I tak "wśród przyjaciół psy zająca zjadły". No bo skoro lekarz już nie wyraża zainteresowania leczeniem, system emerytalny działa jak działa, opieka wymaga wysiłku i zaangażowania, a rodzina pyta "I po co taki żyje?", to może najlepiej by było w tym środku niby cywilizowanej Europy znaleźć ładny trawniczek koło domu, wynieść tam "starego", położyć i zapomnieć. I już, nieużytek usunięty.

Czy stary człowiek ma godność?



No i teraz pytanie: czy ci wielce zadziwieni, że tak można się "starym" zajmować latami, kiedyś się zastanowili co to jest ludzka godność?

Godność odnosi się do wartości człowieka i szacunku do niego. Podobno (różnie z tym w historii bywało) godność należy się człowiekowi z samego faktu, że jest człowiekiem. Dlatego strach nas oblatuje na myśl, że ktoś, z jakiegoś strasznego powodu, mógłby nam ją odebrać.

Pewnego dnia stary, niedołężny człowiek nerwowo szarpany za rękaw przez opiekunkę, bo przed chwilą w swojej niemocy rozlał na siebie zupę, jednym z ostatnich przebłysków świadomości próbował walczyć o to swoje wątłe istnienie i wycedził przez sztuczne zęby: "Ja. Jestem. Człowiekiem."

Ale jak uratować godność i człowieczeństwo Starego? Jak mu okazać, że Jest. Człowiekiem. Robi kupę pod siebie, jest bezzębny, obśliniony, głuchy, pomarszczony, suchy, nieporadny, coraz częściej sądownie ubezwłasnowolniony i kompletnie bezużyteczny - nic nie daje, tylko bierze. W procesie dbania o jego zdrowie, życie i komfort jest raz po raz nagi, kompletnie pozbawiony intymności, zmuszany do jedzenia, załatwiania się, przyjmowania leków. Jego ciało zdecydowanie nie zachęca do okazywania czułości. Nie zachęca także często on sam - zrzędliwy, powtarzający się, sfrustrowany, obolały, ukierunkowany tylko i wyłącznie na siebie (jako że starość jest egoistyczna).

No to ma prawo Stary do ludzkiej godności czy nie ma? Ma prawo, żeby mu powiedzieć: jesteś Człowiekiem i każdy inny człowiek ci zapewni, że możesz nim pozostać do końca. Czy młody mógłby przełamać swoje zniechęcenie obrazem totalnie nie przystającym do tego z serialu, gry czy fajnego spotkania towarzyskiego i zobaczyć, że ten Stary - przed śmiercią - to nadal Człowiek? Warty tego, by to życie pielęgnować dopuszczając, że w ogóle to JEST Życie. Inne od tych, które widzimy na reklamowych zdjęciach szczęśliwych rodzinek, ale Życie. Ludzkie Życie.

Oby udało nam się zastanowić nad znaczeniem godności człowieka, starego człowieka, zanim doświadczymy co znaczy w środku cywilizowanej Europy ją stracić - w systemie opieki zdrowotnej i wśród ludzi. Z powodu wieku, choroby, utraty świadomości, niedołężności. Ubolewamy nad losem psów w schronisku, koni jadących na rzeź, pracowników indyjskich farbiarni odzieży. A czy jesteśmy w stanie wykrzesać w sobie choćby tyle samo empatii, miłości, dbałości albo chociaż oburzenia w przypadku zaniedbań, w stosunku do ohydnego, wysuszonego, zrzędliwego starucha? Może tuż za ścianą własnego mieszkania, może w mieszkaniu kuzynki albo koleżanki ze szkoły. Warto w ogóle wykrzesać te ludzkie uczucia czy nie?

Siedzisz na oddziale ratunkowym i widzisz starą, wysuszoną, bez świadomości wpatrzoną w sufit babcię, która czeka ósmą godzinę na jakąś decyzję systemu. Ma godność czy nie warto sobie głowy zaprzątać? I na ile umiejętność uznania "starucha" za człowieka świadczy o naszym własnym człowieczeństwie?

Opinie (170) ponad 10 zablokowanych

  • Pani Ewo (6)

    Przeczytałem tylko pierwszy akapit i mnie cholera wzięła... Pytanie zasadnicze: czemu Pani szkaluje grupę zawodową na podstawie, jak się domyślam, przykrych doświadczeń.
    Sam w rodzinie mam lekarza POZ, pracującego po 11h dziennie: nie dlatego że jest nieczułym korposzczurem nastawionym na zyski a chcecie pomocy i braków.w przychodniach.
    Lekarze POZ obecnie są w tragicznej sytuacji jeżeli chodzi o pracę: NFZ oczekuje, że lekarz poświęci 5 minut na wizytę pacjenta, gdzie w tym czasie lekarz ma przeprowadzić wnikliwy wywiad z pacjentem, sprawdzić historię choroby, sprawdzić interakcje z już przyjmowanymi lekami, zbadać pacjenta, uzupełnić całość dokumentacji w x kopiach, uzupełnić dane w systemie, wypisać receptę elektroniczną, wypisać ew zwolnienie w systemie ZUS. Sama biurokracja zajmuje co najmniej 4 minuty, przy zdrowym pacjencie. A co dopiero mówić przy chorym lub niestandardowym przypadku. Na korytarzu kolejka na 20-30 osób, każda z pilnym w ich mniemaniu przypadku... A tymczasem, na 60-70 osób które przyjmie w ciągu dnia, może z 20 naprawdę jest chorych. Reszta to próby wymuszenia zwolnień, rent, leków...
    A starsze osoby często niestety traktują przychodnie jako miejsce schadzek i obowiązkowy punkt na liście miejsc do odwiedzenia. Okrutne, tak. Ale osoby starsze nie znajdą ciepła rodzinnego w przychodni...
    Tematem.oddzielnym to właśnie poparcie społeczne zawodu, a dokładniej jego brak...

    • 53 38

    • jezeli praca w POZ nie odpowiada czemu ten krewny nie zacznie pracowac w innym zakladzie? u mnie w biurze jest praca i trezba wykonac, nie ma czasu na picie kawy i plotki

      • 12 14

    • Artykuł jest o osobach, które

      nie przesiadują w przychodniach bo ze względu na niepełnosprawności i choroby są "uwięzione" w domu. Często są to osoby po udarze, amputacjach itd. A do przychodni przychodzi opiekun, aby załatwić recepty, zlecenia na pieluchomajtki, w nagłych sytuacjach pogorszenia stanu zdrowia, po zlecenie na badania i dla pielęgniarki środowiskowej.

      • 16 3

    • próby wymuszenia zwolnień, rent, leków... A starsze osoby często niestety traktują przychodnie jako miejsce schadzek i

      weź się koleś kopnij w zadek i główkę. Starsze osoby na tinderze się umawiają w przychodni. Już rozebrane wchodza do lekarza aby było szybciej

      • 14 6

    • Służba zdrowia została zlikwidiwana w 1999

      I nie ma żadnych z tą służbą związanych obowiązków wobec państwa i przymusów. Lakarz pracuje gdzie chce i na zasadach jakie uzgodni z pracodawcą, a chcąc być kolejarzem nie musi liczyć na dobrą wolę organów zwierzchnich i zwolnienie ze służby, tylko rozwiązuje stosunek pracy lub umowę. Pozostała jedynie wojskowa służba zdrowia podległa MON.

      • 3 0

    • Jakoś nie zauważyłam żeby lekarze w przychodniach pracowali po 11h - jeszcze nie dosc , że pracują krótką to się spóźniają. Jak już wejdziesz do takiego lekarza to ma wyraz twarzy jakby tam za kare siedział. Lekarze w dzisiejszych czasach są beznadziejni. Nie potrafią postawić prawidłowej diagnozy.

      • 5 1

    • Biedny lekarz POZ. Lekarz ma być profesjonalny i kulturalny na takich buców co siedzą za biurkiem i pomrukują do pacjenta składam zawsze skargę.Za darmo nie przychodzimy .

      • 1 1

  • Iks był całe życie. wredny i złośliwy (2)

    Należy mu się godność?za zniszczenie komuś życia?Oczywiście mu się należy tak jak każdemu nawet kryminaliście,tym się różnimy od zwierząt,co nie znaczy że można pozwolić takiej osobie na wszystko

    • 28 4

    • Ty tak twierdzisz i tak odbierasz (1)

      jest tego jakaś przyczyna, a może ta przyczyna leży po Twojej stronie?

      • 2 7

      • Dzisiaj niektórzy seniorzy gniliłby w więzieniu

        Poza tym o jakiej ty np wiinie dziecka piszesz.Tylko zdegenerowani przedstawiciele kościoła mówią o winie dziecka.

        • 8 3

  • Taki kraj

    Niestety nasi rządzący uważają ludzi starych za niepotrzebnych. Sami mają nakradzione więc ich to nie interesuje.

    • 31 18

  • Goracy temat.

    Mila Pani Budnik,
    rzadko poruszane sa istotne problemy tak jak ten- a wielka szkoda.
    Dotknela Pani wrazliwego i wstydliwego problemu ktory niestety jest-prawie powszechny.
    Tak sie sklada ze w tym zapedzonym i zawirowanym swiecie czlowiekiem jest osoba mloda zas starszy to juz relikt i wlasciwie na " odstrzal ".
    Zmiana rozumienia problemu to dziesieciolecia i to w uzaleznieniu od spolecznego podejscia ktore powinno sie wdrazac od tego " nowonarodzonego maluszka w pampersach"- a z tym nie tak prosto.
    Wspanialy temat w okresie bozenarodzeniowej szopki.!!!!!!!!!!!!!!!!
    Brawo,brawo Brawo..........
    M.K.

    • 41 2

  • Naturalnym byłoby, (2)

    gdyby środowisko tzw. seniorów aktywnych zechciało pamiętać o wszystkich seniorach a nie tylko pokazywać, że chodzą na wycieczki, tańczą, uczestniczą w dorocznym balu seniora, na który budżet miejski wydaje 100.000 złotych. Pełnomocnik Prezydenta Miasta Gdańska ma z pewnością wiedzę całościową. Proponuję kolejny artykuł o realizacji statutowych zadań DPSów i prywatnych domów opieki,które prowadza działalność na podstawie zezwolenia wojewody, ostatnio MOPR zerwał umowę z prywatnym domem opieki na Hallera

    • 36 4

    • aktywizacja seniorów

      pozwala im dłużej zachować zdrowie fizyczne i psychiczne i w konsekwencji nie być skazanym na DPS. Stąd 100 000 zł (czy rzeczywiście)z budżetu miasta. Jak wiadomo lepiej zapobiegać niż leczyć.

      • 8 2

    • Dobry pomysł! Aktywni seniorzy byliby tu bardzo pomocni. Tym bardziej, że znają temat i mają doświadczenie.

      • 3 3

  • Gdynia szpital miejski... (3)

    ... Tam to masakra w temacie szacunku starszych ludzi, byłem widziałem na własne oczy, tragedia... W tym szpitalu trzeba wymienić 3/4 lekarzy i personelu!!!

    • 45 3

    • Tak jest właściwie wszędzie

      Miałem chorą mamę. To jak się nią zajmowali w szpitalu na Zaspie urąga wszelkiej godności. A lekarze prowadzący to oddzielny temat. Znieczulica, brak szacunku dla chorych nie wspominając o rodzinie. Sorry, ale ja również od tej pory nie mam dla nich żadnego szacunku. Rozumiem wady systemu, ale widziały galy co brały idąc do takiej pracy. Niektórzy się po prostu do niej nie nadają

      • 19 5

    • (1)

      Proszę pójsc zatem na ich miejsce i popracować na ochotnika. Zaręczam, ze ucieknie Pan po 5 minutach

      • 0 4

      • Ja, gdy praca mi nie pasowała i była nieco ponad moje siły po prostu ją zmienilam

        A nie wyzywałem się na innych. Tyle. Ale rozumiem-tradycje rodzinne itp pier-doły

        • 0 0

  • jakoś to zdanie: "...często niepotrzebnych" (2)

    niedołężnych, będących ciężarem. Często już niepotrzebnych."
    określających ludzi starych, źle ujęte, drażniące

    • 8 7

    • (1)

      Niestety prawdziwe, choć mam rodzinę to od wielu lat wszystkie święta spędzam u obcych ludzi. Są bardzo serdeczni i praktycznie to oni mnie zapraszają, a mój syn, synowa, wnuki, wnuczki zachowują się jakbym nie istniała. Nawet nie zaprosili mnie na wesele prawnuka czym bardzo się zasmuciłam. Wstyd pisać ale oni czekają tylko na to żeby przejąć po mnie mieszkanie. Wszystkim życzę zdrowych i wesołych świąt oraz tego by nie zapominali o swoich bliskich.

      • 10 0

      • jest jakiś powód że się odsunęli a meszkanie wystarczy napisac testament i przepisać je

        np na konkretną osobę która na to zasługuje albo na cele charytatywne czy jakiemuś hospicjum itd.

        • 13 0

  • Znam bardzo dobrze ta kwestie (9)

    16 lat się opiekowałem chora matka. Później zachorował dziadek. Kolejne 5 lat opieki. Później była chwila wytchnienia. Teraz od 3 lat zajmuje się chora babcia. I tak życie mija. Dosłownie.

    • 57 0

    • przekichane masz no ale chyba przynajmniej dstaniesz w testamencie mieszania po niech (8)

      wiec trud będzie odpłacony.

      • 1 23

      • Nie do końca tak różowo (4)

        Wszyscy mieszkaliśmy w jednym lokalu. Owszem mam cześć praw do niego ale po śmierci babci jej dwójka dzieci na pewno się zleci po swoje.

        • 15 0

        • (3)

          Nie powinnien miec żadnego prawa ten co babcie przez cale lata jedynie na swieta odwiedzial.
          Mam nadzieje Panie Ksawery, ze Pan sie zastanowi nad tym powaznie. Wiem, ze brzmie jak sęp ale uwazam że za lata poswiecenia Panu należy sie wiecej niz wnukom, ktorzy na co dzien nie wiedzą ze babcia istnieje

          • 17 1

          • Trochę to pogmatwane (2)

            Nie chodzi o wnuki tylko jej dzieci. Prawnie nie można nic im odebrać. Żeby na święta chociaż odwiedzili to byłby cud. Wyrzekli się matki ale udziałów z mieszkanka już nie.

            • 9 1

            • (1)

              Dobrze rozumiem tę sytuacje, bo byłam w podobnej. Tak, właśnie domyśliłam się że głównie o jej dzieci chodzi bo to one w pierwszej kolejności dziedzicza. Zawsze można wytłumaczyć babci aby przepisała mieszkanie, tu nie chodzi o to że coś się należy za opieke, ale o fakt że skorzystają na tym hieny które o babci nie wiedzą nic. Cokolwiek Pan zrobi, mam nadzieję ze bedzie to dobra decyzja. Duzo zdrowia dla babci i sily dla Pana życzę :)

              • 13 1

              • Można notarialnie mieszkanie za opiekę przepisać i nie będzie to traktowane jako spadek i po śmierci spadkobiercy nic nie dostaną z nieruchomosci. U mnie w rodzinie była taka sytuacja. Warto się zastanowić. Również uważam ze spadek zostaje głównie u tych co się opiekowali a nie odwiedzali. Moje dwie ciotki zajmowały się dziadkami i do głowy mi ani moim rodzicom nie przyszło żeby o coś się bić po sadach. Wstydu ludzie nie maja, ale tak zostało wychowani...

                • 3 0

      • W jakim wieku wtedy będzie i czy ucieszy go wzbogacenie?

        • 3 0

      • Ile wtedy będzie miał lat i czy ucieszy go to wzbogacenie?

        • 7 0

      • "ale chyba przynajmniej dstaniesz w testamencie mieszania po niech " ?

        Co z tego ? Tyle lat opieki, to ja współczuję. Co to za szczęście na starość w końcu dostać po kimś mieszkanie ? Do trumny je zabierze ? A gdzie własne życie ? To jest właśnie rezygnacja z własnego prywatnego życia i całego procesu starzenia, a co najważniejsze kosztem własne zdrowie . Znam to z własnego doświadczenia

        • 11 0

  • zapamiętajcie !- to jest święta prawda !.... (2)

    w życiu nie ma nic za darmo wszelkie złe zachowania złe traktowania rodziców , dziadków ludzi starszych to , to są tylko pożyczki ,kiedyś - nie długo ! - zostanie nam to zwrócone . Ten Ojciec ,ta Matka ,dziadek ,babcia dziś bardzo starzy , chorzy ,niesprawni jaszcze niedawno- byli tak jak My dziś ' pełni życia usmiechnięci troszczyli się o nas , martwili się za nas ,pragneli naszego bobra ,wykształcenia nas . Robili wszystko to samo co my dziś robimy dla swoich dzieci a ich wnuków , to one są doskonałymi obserwatorami -jak my postępujemy dzi tak one będą jutro ! . My nie zawsze będziemy mieli po 30-40 lat ....

    • 45 5

    • jest też 2 ga strona medalu jak dziadek czy babcie byli całe życie wredni

      i źle traktowali dzieci czy wnuki to do nich zło wróci i umrą w samotności bez opieki ze strony rodziny

      • 14 2

    • " zapamiętajcie !- to jest święta prawda !.." ?

      " troszczyli się o nas , martwili się za nas ,pragneli naszego bobra ,wykształcenia nas . "
      To są rzadkie przypadki. Ja takiego dzieciństwa nie miałam. Teraz na starość muszę opiekować się swoimi rodzicami. Demencje i roszczeniowość osób starszych to znam

      • 4 1

  • na Godności najlepiej zna się Głódź, Falanga, ONR, Sala BHP

    i paru ochroniarzy w kamizelkach Solidarność plus łapy i kopniaki wymierzane fotografom i dziennikarzom

    • 15 9

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Cierpisz z powodu fobii społecznej? Nie wiesz jak sobie pomóc?

konsultacje

Najczęściej czytane