• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trudna codzienność trójmiejskich hospicjów

Agata Rudnik
4 kwietnia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Choć hospicja pomagają pacjentom w najtrudniejszej życiowej podróży, wspierając przy tym ich najbliższych, często same potrzebują wsparcia i pomocy. Choć hospicja pomagają pacjentom w najtrudniejszej życiowej podróży, wspierając przy tym ich najbliższych, często same potrzebują wsparcia i pomocy.

Hospicja pomagają swoim podopiecznym w tej najtrudniejszej podróży w życiu. Tu pacjenci objęci opieką paliatywną liczyć mogą na "gościnność", a także opiekę fizyczną, duchową, jak i psychiczną. To wiemy, ale czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak wygląda tu codzienność? Z jakimi problemami borykają się te miejsca i jakie wyzwania stoją przed nimi?



Czy pomagasz hospicjom?

Tu nie ma rejonizacji. Potrzebne jest "jedynie" skierowanie od lekarza specjalisty, który prowadzi leczenie do momentu, gdy proces chorobowy jest tak zaawansowany, że jedyne, co można zrobić, to złagodzić ból. Podopieczni nie ponoszą żadnych kosztów opieki, stąd też placówki te zwykle borykają się właśnie z problemami finansowymi. Zacznijmy jednak od tego, co pozytywne - siły tkwiącej w ludziach, bo ta jest bezcenna.

- Praca w hospicjum jest bardzo trudna i wymagająca. Otaczamy opieką ludzi terminalnie chorych oraz ich najbliższych i towarzyszymy im w tych najtrudniejszych chwilach. Zapewniamy pomoc medyczną, psychologiczną, duchową - podkreśla Bogna Kozłowska, wicedyrektor Hospicjum im. ks. Eugeniusza Dutkiewicza w Gdańsku. - Pacjentem, zarówno w opiece domowej, jak i stacjonarnej, opiekuje się zespół złożony z lekarzy, pielęgniarek, rehabilitantów, psychologa oraz duchownego i pracownika socjalnego. Dbamy, by te ostatnie chwile nasz pacjent mógł przeżyć w jak najlepszych warunkach. Chcemy nieść ulgę w cierpieniu każdemu człowiekowi, który tego potrzebuje i wierzymy, że każdy z nas ma prawo do godnego życia bez bólu i cierpienia, aż do ostatniej minuty, a odchodzić powinien bez strachu i poczucia samotności.

Ogromnym wsparciem dla pracowników hospicjów są oczywiście wolontariusze. Co ich motywuje do pracy na rzecz osób nieuleczalnie chorych?

- Jako młody stażem wolontariusz, muszę przyznać, że nie nazwał bym tego pracą może powołaniem. Nie każda osoba ma potrzebę pomocy osobom przebywającym w Hospicjum - opowiada pan Darek, wolontariusz w Domu Hospicyjnym Caritas im. św. Józefa w Sopocie. - Mnie osobiście to nic nie kosztuje, jedynie czas, który mogę w ten sposób spożytkować, a to może dać trochę radości innym. No i my, jako osoby zdrowe, możemy bardzo dużo od tych ludzi czerpać. Możemy też uczyć się innego spojrzenia na życie.

Wolontariat nierzadko bywa uważany jako coś "na chwilę", czy tymczasową "odskocznię" od codzienności. Nie brakuje jednak dowodów na to, że może się on stać sposobem na życie, a raczej - sposobem na jego docenienie.

- Ostatnio wyczytałam, że nie ma długoletniego wolontariatu, że to jest nierealne. Jestem wolontariuszem od 10 lat - mówi pani Mariola, wolontariuszka w Domu Hospicyjnym Caritas im. św. Józefa w Sopocie. - Do hospicjum trafiłam przez zupełny przypadek, gdy zaczął się dla mnie tzw. okres pustego gniazda. Na początku zjawiałam się tu rzadko, potem częściej, a od kilku lat prawie codziennie na kilka godzin. Jest to mój sposób na życie. Praca wolontariusza jest bardziej potrzebna samemu wolontariuszowi niż pacjentowi. Tak kiedyś ktoś mądrze powiedział. Pamiętam ludzi, którzy tu byli długo lub bardzo krótko. Mądrych, dobrych. Ludzi, którzy byli tu w ostatnich chwilach swojego życia.

Nieustannie obserwowany jest wzrost zachorowalności na nowotwory. Zgodnie z przedstawionym przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) "World Cancer Report 2014" w 2025 r. liczba osób chorych wzrosnąć ma z 14 mln do nawet 19 mln rocznie, w 2030 - do 22 mln, a w 2035 - aż do 24 mln. Ten obserwują także same hospicja, które już teraz często nie są w stanie pomóc wszystkim pacjentom w stanie terminalnym.

- Prowadzimy dwie podstawowe formy działania, a więc opiekę stacjonarną i domową dla dorosłych i dzieci z nieuleczalnymi chorobami. W naszych placówkach obejmujemy opieką blisko 200 pacjentów - tłumaczy Joanna Bożek, pracownik psychologiczno-pedagogiczny Hospicjum Św. Wawrzyńca w Gdyni-Oksywiu. - Wielokrotnie więcej chorych objętych jest domową opieką hospicyjną. Uważamy ją zresztą za najlepszą, ponieważ podopieczny pozostaje wśród bliskich i w znanym sobie otoczeniu, gdzie po prostu czuje się pewniej i bezpieczniej.

Samym pracownikom hospicjów również trudno jest pogodzić się z tym, że nie zawsze zdążą udzielić pomocy "na czas". Trudno bowiem poradzić sobie z narastającymi kolejkami chorych potrzebujących wsparcia.

- Najnowsze badania mówią, że co czwarty Polak w ciągu najbliższych 10 lat zapadnie na chorobę onkologiczną. Rocznie z naszej pomocy korzysta ponad 1000 osób, dorosłych i dzieci. W domu hospicyjnym, gdzie mieści się Hospicjum stacjonarne dla Dzieci i Dorosłych mamy 32 miejsca i są one stale zajęte. W opiece domowej mamy 100 pacjentów, w tym 32 dzieci. Kolejnych 100 czeka w kolejce. Dla nas to dramat, ponieważ ci ludzie nie mają już czasu, żeby czekać w jakichkolwiek kolejkach. Zdarza się, że dzwonimy po jakimś czasie z wiadomością, że miejsce się zwolniło, ale w słuchawce słyszymy tylko - "Za późno. Odszedł tydzień temu". Tak nie powinno być - mówi Alicja Stolarczyk, prezes Fundacji Hospicyjnej.

Hospicja udzielają jednak wsparcia i opieki nie tylko osobom z chorobami nowotworowymi, gdyż w przypadku dzieci lista schorzeń jest znacznie dłuższa. Obejmuje ona m.in. choroby genetyczne, neurologiczne oraz uszkodzenia okołoporodowe.

- Ogromnym problemem dla nas jest zakup bardzo drogiego sprzętu używanego przez podopiecznych Hospicjum Domowego dla Dzieci. Zakup koncentratora tlenu, czy pionizatora to często koszt kilkunastu - kilkudziesięciu złotych - dodaje Alicja Stolarczyk. - Pod opieką Hospicjum jest w tej chwili 32 dzieci. 10 z nich wychowuje się w niepełnej rodzinie. Aż 45% rodzin i najmłodszych podopiecznych Hospicjum Domowego dla Dzieci żyje poniżej minimum socjalnego. Opieka nad nieuleczalnym chorym dzieckiem wymaga zaangażowania bliskich przez 24 godziny na dobę.

Hospicja finansowane są przez Narodowy Fundusz Zdrowia, jednak otrzymywane środki zazwyczaj pokrywają jedynie ok. 50 proc. faktycznego zapotrzebowania. Stąd ośrodki starają się pozyskiwać środki m.in. poprzez szukanie sponsorów, organizowanie kwest, sprzedaż, czy też aukcje charytatywne.

- Naszymi największymi darczyńcami są mieszkańcy, którzy przekazują 1 proc. swojego podatku. Ogromnym wsparciem naszej działalności są też samorządy Gdyni, Kosakowa i Rumi oraz indywidualni ofiarodawcy - podkreśla Joanna Bożek z Hospicjum Św. Wawrzyńca w Gdyni-Oksywiu. - Z ogromną wdzięcznością przyjmujemy każdą formę pomocy. Namawiamy też do wspierania nas konkretnymi produktami, czy to medycznymi, czy żywnościowymi. To dla nas ogromnie ważne. Każdy gest życzliwości buduje nasze relacje, uczy nas współodczuwania i wrażliwości na człowieka, tak istotnej w dzisiejszych zabieganych czasach.

Czytaj również: Internauci zbierali na hospicja

Każde hospicjum ma inne potrzeby, stąd warto na bieżąco dowiadywać się, co w danym momencie jest najbardziej potrzebne.

- Przekazanie 1 proc. podatku jest dla nas bardzo cenne, ale dodatkowo też mamy ogromne zapotrzebowanie na środki higieniczne, artykuły chemii domowej, czy też pościele - wymienia Elżbieta Bęben z Domu Hospicyjnego Caritas im. św. Józefa w Sopocie.

Często też aktualne listy potrzeb znajdują się na stronach internetowych placówek.

- Lista potrzeb jest bardzo długa. Kto już przekazał swój 1 proc. może poratować nas darowizną lub datkiem. Przyjmujemy także dary rzeczowe , a aktualna lista tego, co jest najbardziej potrzebne znajduje się na naszej stronie internetowej - mówi Bogna Kozłowska, wicedyrektor Hospicjum im. ks. Eugeniusza Dutkiewicza w Gdańsku.

Jeśli szukacie informacji na temat hospicjów, chcielibyście im pomóc i potrzebujecie konkretnych informacji na ich temat zajrzyjcie do katalogu Hospicja w Trójmieście.

Miejsca

Opinie (29) 1 zablokowana

  • Hospicjum to prawdziwy dom

    Moja Mama kilka ostatnich dni życia spędziła w Hospicjum im. Św. Józefa w Sopocie. To był dla naszej rodziny prawdziwy dar - być razem w tym wspaniałym miejscu, gdzie i Mama, i my, byliśmy traktowani jak kochani domownicy. Mieliśmy zapewnione wsparcie każdego rodzaju, przez cały czas. To miejsce zasługuje na naszą wdzięczność - bardzo chcemy w każdy możliwy sposób pomóc, aby podziękować za wielkie serce, jakim zostaliśmy obdarowani.

    • 5 0

  • Wolontariat

    Jestem wolontariuszem i to jest cudowny czas dla pacjentów a od nich dostajemy więcej niż dajemy polecam odwagi

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Transformacyjna Podróż w Kolorach Czakr z Anetą Paluszkiewicz

200 zł
warsztaty, spotkanie, joga

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Biologia totalna | wykład wprowadzający 10 maja (piątek), godz. 20:30-22:30

70 zł
warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane