• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trudna codzienność szpitala psychiatrycznego. "15 przyjęć dziennie"

Ewa Palińska
11 lutego 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Historia leczenia zaburzeń i chorób psychicznych na Srebrzysku sięga 1977 roku - wtedy to utworzono tam Specjalistyczny Psychiatryczno-Neurologiczny Zespół Opieki Zdrowotnej w Gdańsku, w skład którego włączone zostały Państwowy Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych "Srebrzysko" i Wojewódzka Przychodnia Zdrowia Psychicznego i Chorób Układu Nerwowego w Gdańsku. Historia leczenia zaburzeń i chorób psychicznych na Srebrzysku sięga 1977 roku - wtedy to utworzono tam Specjalistyczny Psychiatryczno-Neurologiczny Zespół Opieki Zdrowotnej w Gdańsku, w skład którego włączone zostały Państwowy Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych "Srebrzysko" i Wojewódzka Przychodnia Zdrowia Psychicznego i Chorób Układu Nerwowego w Gdańsku.

Psychiatryczna Izba Przyjęć Szpitala Srebrniki pęka w szwach - każdej doby zgłasza się tam po pomoc kilkudziesięciu pacjentów. Zdaniem dyrekcji placówki część z tych osób powinna jednak szukać pomocy gdzie indziej, bo nie znajdują się w sytuacji zagrożenia życia. Na leczenie w poradni szanse są jednak niewielkie, więc przepełnioną Izbę Przyjęć pacjenci traktują jako jedyną deskę ratunku. O tym, jak wygląda codzienność w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Gdańsku rozmawiamy z Leszkiem Trojanowskim - dyrektorem naczelnym oraz Jolantą Ferszka-Bykowską - zastępcą dyr. ds. medycznych.



Ewa Palińska: Czytelnicy regularnie zgłaszają nam, że w Trójmieście trudno uzyskać pomoc psychiatryczną. To prawda?

Jolanta Freszka-Bykowska: Jak najbardziej. Potrzeby są ogromne, a nasze możliwości niewystarczające. W 2018 roku odnotowaliśmy 9 tys. zgłoszeń i dokonaliśmy 5006 przyjęć. Daje nam to 15 przyjęć dziennie! Szpital dysponuje 45 łóżkami na każdym z sześciu oddziałów, więc po trzech takich dniach cały jeden oddział mamy wypełniony. Tymczasem pacjenta, u którego występuje sytuacja zagrożenia życia, po trzech dniach nie możemy wypisać, aby zwolnił miejsce dla kolejnej osoby.

Leszek Trojanowski: Są też pacjenci, którzy grożą, że się zabiją, bo np. pokłócili się ze współmałżonkiem czy rodzicami i nie chcą wracać do domu. Mamy też grupę stałych bywalców, którzy wracają do nas regularnie. Wiadomo, że luksusów u nas nie ma, ale personel jest miły, posiłki regularne.

Jak radzą sobie państwo z tak dużym obłożeniem? Odmawiacie hospitalizacji?

JFB: Wszyscy wychodzą z założenia, że u nas musi się znaleźć miejsce, więc ratujemy się dostawianiem dodatkowych łóżek, za które NFZ nam nie płaci. Szpital nie jest jednak z gumy, a my nie położymy naszych pacjentów na materacach czy karimatach, choć i takie sugestie padają. Nasi pacjenci są specyficzni. W jaki sposób zabezpieczyć pacjenta leżącego na karimacie w chwili pobudzenia? Do czego przywiązać?

Wojewódzki Szpital Psychiatryczny nie jest jedyną placówką świadczącą pomoc psychiatryczną. Nie można pacjentów przekierować w inne miejsce?

JFB: To prawda, nie jesteśmy jedyną stacjonarną placówką psychiatryczną - funkcjonują też oddziały przy Uniwersyteckim Centrum Klinicznym i Szpitalu Marynarki Wojennej. Kiedy chcieliśmy poszerzyć nasz kontrakt, odmówiono nam właśnie dlatego, że możemy liczyć na wsparcie "konkurencji". Tyle, że na żadne wsparcie z ich strony liczyć nie możemy, bo tam dokonuje się niemal wyłącznie przyjęć planowych, a my musimy pełnić ostry dyżur przez całą dobę. Sytuacja jest o tyle trudna, że wbrew zapewnieniom i obietnicom nie uruchomiono dotychczas oddziałów psychiatrycznych w Gdyni i Wejherowie. Jesteśmy więc jedyną placówką, która od Trójmiasta aż po Hel pełni funkcję psychiatrycznego pogotowia ratunkowego.

Pacjenci sami zgłaszają się do szpitala psychiatrycznego na leczenie?

JFB: Bardzo często tak, bo nie mają możliwości uzyskania pomocy nigdzie indziej. Opieka środowiskowa, którą starano się "zrewolucjonizować" przez ostatnie 10 lat, z powodu braku funduszy kuleje. Wejherowo jest totalną psychiatryczną pustynią - nie ma tam stacjonarnych łóżek, a jedynej lekarce, która przyjmowała pacjentów niejednokrotnie do późnej nocy, odrzucono kontrakt. W Gdyni stacjonarnych miejsc też nie ma - są dwa dzienne oddziały, ale raczej dla nerwicowców niż osób chorych psychicznie.

A na wizytę w poradni trzeba czekać...

JFB: Kolejki są bardzo długie, a więc jeśli ktoś znalazł się w trudnej sytuacji życiowej, z którą sobie nie radzi (np. po opuszczeniu przez małżonka, śmierci bliskiej osoby czy utracie pracy) nie ma szansy uzyskać tam natychmiastowej pomocy. Jeśli będzie czekał na wizytę kilka miesięcy, jego stan może się tak nasilić, że jedynym ratunkiem będzie hospitalizacja. System powinien działać w taki sposób, aby konieczności umieszczenia w szpitalu uniknąć.

A czy nie właśnie w szpitalu pacjent zostanie objęty najlepszą opieką?

Leszek Trojanowski: Hospitalizacja to najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć. Nawet jeśli jest niezbędna, to pacjent powinien trafić do szpitala w stanach ostrego zagrożenia życia (kiedy np. zagraża sobie lub komuś innemu) i opuścić go najszybciej, jak to tylko możliwe. Leczenie powinno odbywać się w jego środowisku.

Jolanta Freszka-Bykowska: Jeśli pacjent ma problemy społeczne, np. dziecko deklaruje, że się zabije, bo jest wyśmiewane w szkole, to hospitalizacja niczego nie rozwiąże. Takie dziecko po leczeniu szpitalnym nie dość, że wróci do szkoły, do kolegów, którzy się z niego naśmiewają, to jeszcze dostanie łatkę osoby, która była w psychiatryku. W takich sytuacjach najskuteczniejsze byłoby leczenie środowiskowe, w otoczeniu przyjaznym dziecku, objęcie opieką całej rodziny. Ośrodek prowadzący terapię rodzin działa np. przy ul. Racławickiej w Gdańsku, jednak na bardzo małą skalę. Terapia środowiskowa oraz domowe wizyty psychiatry wskazane są również w leczeniu osób starszych, u których występują zaburzenia funkcji poznawczych. Przeniesienie kogoś takiego do szpitala pełnego pobudzonych, młodych ludzi, może okazać się niesamowicie stresującym przeżyciem.

Dr n. med. Leszek Trojanowski, dyrektor naczelny Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego im. prof. T. Bilikiewicza w Gdańsku. Dr n. med. Leszek Trojanowski, dyrektor naczelny Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego im. prof. T. Bilikiewicza w Gdańsku.
Jakie rozwiązania systemowe państwa zdaniem poprawiłyby jakość opieki psychiatrycznej?

JFB: Na pewno poszerzenie kompetencji lekarzy POZ. Dziś system związuje im ręce, ograniczając ich rolę jedynie do wypisywania skierowań i wystawiania zwolnień. A to przecież dobrze wykształceni lekarze, niejednokrotnie posiadający obok specjalizacji z interny specjalizację z medycyny rodzinnej, którzy powinni leczyć, a nie pełnić rolę urzędników. Jeśli ktoś np. ma ukierunkowane leczenie, od lat przyjmuje antydepresanty, to lekarz POZ mógłby nadzorować takie leczenie, wysyłając pacjenta na konsultację psychiatryczną raz do roku.

LT: Podkreślam, że nie jest to wina lekarzy POZ, a systemu, który nie zezwala im na wystawianie recept na niektóre leki czy skierowań na badania specjalistyczne. Pacjent psychiatryczny jest pogubiony i nie wie, gdzie zwrócić się po pomoc, a potrzebuje jej natychmiast. W takie informacje powinny go wyposażyć właśnie placówki POZ.

W chwili obecnej pacjent takiej wiedzy nie posiada. Kiedy ma problem, zgłasza się na Izbę Przyjęć w szpitalu psychiatrycznym.

JFB: Dokładnie tak. Działamy jak pogotowie ratunkowe i całodobowy punkt konsultacyjny, a chcielibyśmy stworzyć profilowane oddziały, jak to ma miejsce chociażby w Starogardzie Gdańskim. Nasza Izba przyjęć obecnie przypomina młyn - pacjent za pacjentem, karetka za karetką. To nie jest odpowiednie i komfortowe miejsce na przeprowadzenie konsultacji psychiatrycznej. Przepisy mówią, że powinny zgłaszać się do nas wyłącznie osoby ze skierowaniem od lekarza, tymczasem przychodzą wszyscy, którzy zmagają się z problemami psychiatrycznymi.

Mają państwo pod swoją opieką również pacjentów, którzy nie wyrażają zgody na leczenie. Jest ich wielu?

JFB: Przeszło 90 proc. przyjęć to pacjenci, których przywiozła do nas karetka bądź policja. Wiele z tych przyjęć to tzw. pacjenci "bezzgodowi" bądź tacy, wobec których stosuje się środki przymusu bezpośredniego. Regularnie przeprowadzane są u nas kontrole, bo pacjenci zarzucają, że kogoś torturujemy, ale prawdziwymi ofiarami jest tutaj personel - podrapany, bity, opluwany.

Jak z takim natłokiem oraz trudnymi warunkami pracy radzi sobie personel Izby Przyjęć?

L.T. Lekarze pracują na najwyższych obrotach - pomagają nie tylko tym, którzy się zgłosili sami, czy tym, których przywożą karetki, ale też dyżurują pod telefonem. A ludzie wydzwaniają z najróżniejszymi problemami.

Długo trzeba czekać na konsultację na Izbie Przyjęć?

JFB: Niestety tak. Zdarzyło się kiedyś, że przywieziono nam pijanego pacjenta, który się odgrażał, że kogoś zabije. Czekał tak długo, aż wytrzeźwiał i zapomniał, że w ogóle chciał kogoś zabić. Ze swojej strony dokładamy oczywiście wszelkich starań, aby ten czas oczekiwania był jak najkrótszy, ale przy takim obłożeniu pozostajemy bezsilni.

Pacjenci wyładowują na was swoją frustrację?

JFB: Regularnie. Tymczasem to nie my ponosimy winę za obecny stan rzeczy, tylko system, który jest wadliwy. My jesteśmy tylko świadczeniodawcą - mamy określoną liczbę zakontraktowanych łóżek, określoną liczbę pracowników. Nie migamy się od pracy. Przeciwnie - chcemy pomagać wszystkim tym, którzy naszej pomocy potrzebują, ale bez wprowadzenia rozsądnych rozwiązań systemowych nie jesteśmy w stanie zrobić nic.

W jaki sposób, mając na uwadze wadliwość systemu zdrowia, powinni zachować się pacjenci, którzy potrzebują pilnej pomocy psychiatrycznej? Gdzie powinni się zgłosić po pomoc?

W pierwszej kolejności należy udać się do Poradni Zdrowia Psychicznego, których w Trójmieście nie brakuje.


Warto również zwrócić się po pomoc do lekarza POZ, który w razie konieczności wystawi skierowanie do naszej Izby Przyjęć. Takie skierowanie jest ważne 14 dni i może je wystawić lekarz każdej specjalności.

Miejsca

Opinie (141) 10 zablokowanych

  • Bylem a chem tam na porzadku dziennym (1)

    Cpanie na maxa nikt tego nie kontroluje co odwiedzajacy wnosza

    • 11 3

    • Zapewniam że kontrolują! Widziałam osobiście więc nie kłam!

      • 2 2

  • Na Srebrzysku

    nie ma miejsca, przyjmowani są tylko ci co najbardziej rozpychają się łokciami

    • 6 0

  • Nie byłoby zapotrzebowania w tak dużej skali na pomoc psychiatrow, (4)

    gdyby unormowano to co otacza nas w codziennym życiu, przesyconym elektroniką, ciągłą gonitwą za pieniądzem, poganianiem dnia za dniem, no bo jeszcze trzeba zrobić to czy tamto, pracodawcy nieustannie poganiający pracowników, którzy sami nakręcają się na lepszą efektywność i wzrost przychodów. W samych środowiskach domowych ludzie już ze sobą nie rozmawiają, to wszystko doprowadza do wielkich frustracji spowodowanych brakiem należytego wypoczynku, uczynności, wzajemnej miłości wśród członków rodziny no i do tego jeszcze wszędzie wylewająca się niechęć wzajemna walka o stołki polityków którzy zalewają mową nienawiści wszelkie media, gdzie przez głośniki i ekrany wylewa się to wszystko do naszych głów powodując jeszcze większe narastanie frustracji, mając świadomość że nie da się już tego wszystkiego zatrzymać, jestem przekonany, że lekarzy będzie zawsze za mało, problemy będą narastały, dlatego każdy powinien znaleźć chwilę dla siebie, dla rodziny i przyjaciół by poczuć się lepiej, by ostatecznie nie trafić do szpitala...
    Należy budować relacje na szacunku wzajemnym, wtedy jest nam o wiele łatwiej...

    • 48 7

    • czyli ogólnie zdanie sie na Boga i wiara w Jezusa oraz czytanie Biblii,a wszystko sie ułoży... (1)

      • 3 4

      • nie mieszałbym w to Boga czy Chrystusa

        których nauki są słuszne.Wystarczy być człowiekiem wrażliwym na ludzką krzywdę.W Polsce ludzie chorzy psychicznie,leczący się na depresję,są traktowani jak "wariaci".Pytam czego uczą w szkołach,o czym są kazania w kościele? Gdzie są polscy katolicy w ilości ponad 90 % ? Papież Franciszek miał rację,że nie trzeba chodzić do kościoła, żeby być dobrym człowiekiem. Kto nie czyni dobra,przykłada się do szerzenia zła

        • 6 4

    • Prawda

      Przepięknie opisane.To wszystko takie prawdziwe.

      • 8 1

    • Mądre słowa.

      • 9 1

  • Re (2)

    Pokażcie budynek 19

    • 6 0

    • a czemu? (1)

      • 2 0

      • z interwencji

        Moją żonę chorą na Alzheimera zabranon z tak zwanej interwencji.Krzyczała przez okno,że ją biję,to częste zachowanie takich chorych,przechodnie zaalarmowali Policję,Policja Pogotowie. Na nic zdały się moje tłumaczenia,ani opinia sąsiadówże ma dobrą opiekę. Zabrano ją właśnie do gmachu 19.Kiedy żona zorientowała się, że zabierają ją obcy ludzie,została spacyfikowana siłą op czym świadczyły siniaki. Pojechałem jescze tego samego dnia.Przeraziłem się,kiedy zobaczyłem nieprzytomną kobietę przypominającą moją żonę.Chciałem ją zabrać jak najszybciej do domu,ale procedury i uparte panie psychiatryczki ,nie pozwoliłyna to. Przesiedziałem 3 tygodnie z żoną w szpitalu.Każde wieczorne rozstanie to błaganie mnie o powrót do domu.Nie skutkowały moje prośby o zwolnienie żony,moje zapewnienia o moim oddaniu dla żony. Byłem nawet straszony przez panie lekarki,które oskarżały mnie o agresję. Uwierzcie mi,bałem się tych pań,bo widziałem w ich oczach obłęd. Jestem wykształconym człowiekiem,podobnie jak moja chora żona. Nie będę opisywał moich wrażeń z 3 tygodniowego pobytu w budynku nr 19. Bałem się napisać skargę,naprawdę się bałem, a powinienem. Dla mnie ważne było zabranie żony do domu. Kiedy czytam, że jest tyle dziennych interwencji,to dziwię się, że trzymali kogoś na siłę. Wszyscy widzieli przywiązanie żony do mnie,pacjenci,pielęgniarki,lekarze,ale procedury były ważniejsze niż człowiek

        • 5 2

  • (2)

    Jak my do tego doszliśmy, że kraj coraz bogatszy, a opieka zdrowotna coraz trudniej dostępna?

    • 71 2

    • (1)

      Kraj coraz bardziej zadłużony - nie mylić długów z bogactwem!

      • 15 3

      • coraz bogatszy...w długi

        • 6 1

  • Media , szczególnie propaganda TVN , GW napędza klientów.

    W Gdańsku jest ich sporo i można ich zobaczyć jako "bohaterów"

    • 16 7

  • Sądząc z ilości niepoczytalnych bandziorów

    To i tak niewielka liczba.

    • 2 0

  • Tragedia (2)

    Za mało pieniędzy łoży się na opiekę psychiatryczną. Powinno wybudować się w Trójmieście nowoczesny szpital psychiatryczny. Ten na Srebrnikach jest przepełniony, a warunki są tragiczne, nie był remontowany od wielu lat (zgrzybiale łazienki z odpadającymi kafelkami, wszędzie odpada tynk, stare, zmurszałe łóżka). Jak osoba z zaburzeniami psychicznymi ma dojść do siebie w zatłoczonym, zrujnowanym miejscu? Według ostatniego raportu, zgodnie z którym zbyt dużo Polaków umiera, samobójstwo jest jednym z głównych powodów smierci w Polsce. Nie dziwi mnie to, gdyż trudno o opiekę psychiatryczną w Polsce jeśli nie ma się grubego portfela.

    • 35 0

    • bo zamiat ECSu były prezydent Gdanska powinien wybudowac własnie nowy szpital psychiatryczny...

      • 15 4

    • To prawna

      Na cito jest potrzebny nowy, nowoczesny szpital psychiatryczny!! Niech Marszałek Województwa się tym zajmie, to jego działka.
      Srebrzysko powinno być tak zmodernizowane jak UCK
      Plus większe kontrakty dla psychiatrii.

      • 16 1

  • (1)

    W Bulandzie nie ma szpitali psychiatrycznych. Są psychuszki - takie jak w CCCP. Rządzą nimi aparatczycy - sadyści, jak pewna ruda menda ze Sreberka, otoczona bandą podobnie zwyrodniałych podmujaszczych.
    Dziwią się, że są opluwani? Cóż, pobity i regularnie znieważany człowiek, od tygodnia w pasach - niewiele ma możliwości wyrażania ekspresji...
    Kontrole? Taaa...
    Zblatowane stado podobnych s-synów, w którego skład wchodzą również Nadludzie. To wszystko wyjaśnia, prawda?
    Skargi? Owszem, nikt nie zabrania.
    Samotny wariat przeciw lekarzowi z dowolną ilością świadków...
    I tak ten aparat więzienno - represyjny kula się bez żadnego nadzoru, w pewnym afrykańskim państewku we wschodniej Europie.

    • 13 7

    • he he,niezle napisane. Zapewne jak byłes to wiesz i wierzę Tobie na słowo,że tak może być....

      • 7 0

  • czy ciężko zostać niepoczytalnym? (6)

    to gwarantuje bezkarność.

    • 36 48

    • Bardzo łatwo. (3)

      Ten, co w Gd Brzeźno zamordował swoją córeczkę, palił marychę i wywinął się od odpowiedzialności. Mało tego, pierwszy skład biegłych opiniujących go psychiatrów i psychologów, orzekł, że nie trzeba zamykać go w zakładzie psychiatrycznym, tylko puścić na wolność do społeczeństwa, ale żeby obiecał uczęszczać na terapię odwykową od marihuany.

      • 20 5

      • po co bredzisz i kamiesz? (2)

        • 7 11

        • Chyba jesteś w jakiś sposób związany z tym mordercą, że zarzucasz mi kłamstwo... (1)

          25.05.2016, 15:07 /PAP
          "Pierwszy zespół biegłych po kilkutygodniowej obserwacji mężczyzny uznał, że mężczyzna w chwili popełniania zabójstwa był niepoczytalny. Ocenili jednocześnie, że podejrzany - jeśli podejmie leczenie - nie będzie stanowił zagrożenia dla społeczeństwa. Lekarze ocenili, że mężczyzna mógłby leczyć się stacjonarnie, w warunkach ambulatoryjnych. Biegli nie widzieli konieczności zastosowania środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia mężczyzny w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

          Prokuratura uznała tę opinię za "wewnętrznie sprzeczną i niejasną" i zdecydowała się zasięgnąć opinii innego zespołu biegłych."
          I co ty na to?

          • 17 2

          • O matko

            Nie wiedziałam, że taki był finał tej sprawy,to w końcu go wypuścili?

            • 7 2

    • ten co jeździł po monciaku niepoczytalny

      wszystko wskazuje na to, że stefanek również:)

      • 19 1

    • twój wpis potwierdza, że bardzo łatwo

      • 20 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Distinguished Gentleman's Ride

w plenerze, zlot, imprezy i akcje charytatywne

Młodzieżowa Grupa Wsparcia

100 zł
warsztaty

Z psychodietetyczką przy herbacie: Q&A z Aleksandrą Spychalską

spotkanie, spotkanie

Najczęściej czytane