• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trójmiejskie SOR-y są zatłoczone. Czy jest szansa na poprawę?

Ewa Palińska
21 stycznia 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
  • SOR Szpitala im. Mikołaja Kopernika (Copernicus PL)
  • Kliniczny Oddział Ratunkowy UCK

Długi czas oczekiwania na udzielenie pomocy, niedoinformowanie, znieczulica personelu - to najczęstsze zarzuty, jakie wysuwają pacjenci pod adresem trójmiejskich szpitalnych oddziałów ratunkowych. Sprawdziliśmy, co jest powodem tak niskich - zdaniem pacjentów i ich bliskich - standardów opieki oraz czy jest szansa na poprawę obecnej sytuacji.



Standardy opieki na szpitalnych oddziałach ratunkowych od lat budzą wiele kontrowersji. Pacjenci skarżą się niemal na wszystko - od zbyt długiego czasu oczekiwania, poprzez brak zainteresowania ze strony personelu, problemy ze zdobyciem jakichkolwiek informacji na temat postępów w leczeniu oraz podejmowanych przez lekarzy działaniach, aż po znieczulicę i brak empatii.

Skargi pacjentów nie mają końca...



Jaką ocenę wystawił(a)byś trójmiejskim SOR-om?

Od skarg pacjentów pęka w szwach również nasza redakcyjna skrzynka e-mailowa. Na początku ubiegłego tygodnia przedstawiliśmy historię pacjenta chorego na raka, który na Oddziale Ratunkowym Szpitala im. Mikołaja Kopernika spędził przeszło dobę. Publikacja ta skłoniła inne osoby do podzielenia się podobnymi doświadczeniami.

- 6 stycznia br. przywiozłem mamę na Kliniczny Oddział Ratunkowy UCK z nagłym urazem uda uniemożliwiającym poruszanie się, stanie i siedzenie. Pomimo prośby pilnego udzielania pomocy z powodu silnego bólu mama posadzona została na drewnianym krzesełku bez jakiejkolwiek kategoryzacji stanu zdrowia i bez wywiadu lekarskiego na pięć godzin - skarży się Łukasz (nazwisko znane redakcji). - Po pięciu godzinach oczekiwania oznajmiono nam, że mama musi poczekać jeszcze przynajmniej kolejne pięć godzin, bo przecież wszyscy są zapracowani. Wykonałem telefony do wszystkich szpitali w Gdańsku. Szpital św. Wojciecha poinformował mnie, że nie przyjmują w ogóle pacjentów, gdyż mają zablokowany Oddział Ortopedyczny. Recepcja SOR w szpitalu Mikołaja Kopernika poinformowała, że nie ma szans na przyjęcie przez lekarza nawet w stanie nagłym i mogę dzwonić na policję, jeśli chcę. Ostatecznie mamę, która wiła się z bólu, przewiozłem do szpitala w Kartuzach, gdzie udzielono jej pomocy.
Podobne zarzuty, a więc długi czas oczekiwania i brak zainteresowania pacjentem, inna nasza czytelniczka kieruje pod adresem Oddziału Ratunkowego Szpitala Wincentego a Paulo.

- Od 8 stycznia br., od godz. 17, mój tata (lat 87) leży odwodniony z zapaleniem płuc na SOR w szpitalu miejskim w Gdyni, czekając na miejsce na internie. Wczoraj byłam tutaj do godz. 22, tata dostawał dożylnie liczne płyny oraz antybiotyk - relacjonuje Ewa (nazwisko znane redakcji). - Przez cały dzień dzisiaj nikt nie podszedł do taty łóżka, nie podał zleconego antybiotyku ani kroplówek, tata nie dostał też ani wody, ani jedzenia. Leży w pampersie, który założyłam mu wczoraj, zanim został zabrany do szpitala, czyli leży w nim już 24 godziny. Chociaż domagam się zmiany pampersa, jestem ignorowana - skarży się.
  • Kliniczny Oddział Ratunkowy UCK

Szpitalne oddziały ratunkowe są przepełnione



Każdy, kto choć raz odwiedził szpitalny oddział ratunkowy, z pewnością zauważył, jak wiele osób zgłasza się tam po pomoc.

- Kliniczny Oddział Ratunkowy w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w zeszłym roku przyjął prawie 34 tys. pacjentów, to o ok. 30 proc. więcej w stosunku do roku poprzedniego - informuje prof. Andrzej Basiński, kierownik Klinicznego Oddziału Ratunkowego w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym i wojewódzki konsultant ds. medycyny ratunkowej.
Za wzrostem oblężenia nie idzie jednak w parze wzrost zatrudnienia na SOR-ach. I nie chodzi wyłącznie o brak funduszy.

- Na każdym dyżurze w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni pracuje trzech lekarzy, a także łącznie osiem osób na obszarach: rejestracji i przyjęć, segregacji medycznej, resuscytacyjno-zabiegowym, terapii natychmiastowej, wstępnej intensywnej terapii, konsultacyjno-obserwacyjnym (pielęgniarki, pielęgniarze i ratownicy medyczni) oraz dwie sekretarki medyczne - informuje Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki Szpitale Pomorskie. - Fakt, że nie zwiększamy liczby etatów na SOR-ze, nie wynika z niechęci zatrudnienia nowych pracowników, ale z braku personelu medycznego na rynku pracy. Problem ten dotyczy nie tylko Polski, ale i także wielu krajów Unii Europejskiej. Regularnie ogłaszamy konkursy, m.in. poszukując pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami na SOR. Wiemy jednak, że zapotrzebowanie na rynku wciąż rośnie, ale chętnych do pracy jest niestety niewielu.
W SOR Szpitala im. Mikołaja Kopernika stałą obsadę stanowi dziewięciu lekarzy (dwóch internistów, trzech zabiegowców, dwóch lekarzy ratunkowych, jeden pediatra, jeden ginekolog). Natomiast w Szpitalu św. Wojciecha stałą obsadę stanowi ośmiu lekarzy (dwóch lekarzy ratunkowych, dwóch zabiegowców, dwóch internistów, jeden pediatra, jeden ginekolog).

- Dodatkowo stale utrzymuje się na oddziałach szpitalnych dedykowanych lekarzy (jeden okulista, jeden laryngolog, jeden neurolog, jeden kardiolog) - informuje Krzysztof Wójcikiewicz, wiceprezes ds. medycznych Copernicus PL. - Utrzymujemy w stałej pracy Zakład Radiologii (po dwóch lekarzy, dwóch techników), pielęgniarki (w tym część stanowią ratownicy medyczni), położne (jedna położna), technik EKG całą dobę, trzy rejestratorki medyczne - precyzuje.
Zarząd spółki Copernicus, w przeciwieństwie do Szpitali Pomorskich, nie uważa, że trudną sytuację na SOR-ach poprawiłoby zwiększenie liczby etatów.

- Zatrudnienie nie jest problemem i nie jest jego istotą - komentuje Wójcikiewicz. - Problem polega na liczbie zgłaszających się pacjentów. Ponadto trzeba wiedzieć, że działalność oddziałów ratunkowych przynosi istotną stratę finansową. Finansowanie jest niedostosowane ani do liczby, ani do rodzaju i zakresu świadczeń.
  • Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala św. Wojciecha (Copernicus PL)

Kiedy kolejka do specjalisty i lekarza POZ jest za długa



Długi czas oczekiwania na poradę i udzielenie pomocy to najczęstszy zarzut wobec szpitalnych oddziałów ratunkowych. Jaka jest przyczyna takich kolejek? W tej kwestii zarówno lekarze, jak i ratownicy medyczni są zgodni - wielu pacjentów, którzy trafiają na SOR, w ogóle nie powinno tam trafić.

- Chorzy trafiający na oddziały ratunkowe zaliczani są do sześciu kategorii: od pierwszej - gdzie mówimy o najprostszych dolegliwościach, do szóstej - czyli bezpośredniego zagrożenie życia. Okazuje się, że jeśli weźmiemy pod uwagę statystyki krajowe, w zeszłym roku do 232 oddziałów ratunkowych w całej Polsce trafiło 4,1 mln chorych zaliczanych do kategorii 1 i 2, którzy mogliby zostać przyjęci w Podstawowej Opiece Zdrowotnej, natomiast ponad 50 tys. to pacjenci kategorii 4-6 - tłumaczy prof. Andrzej Basiński z Klinicznego Oddziału Ratunkowego UCK.
Media, w dużej mierze na prośbę szpitali, systematycznie informują, w jakich sytuacjach zgłaszać się na SOR, a kiedy lepiej skorzystać z pomocy doraźnej, np. udać się do dyżurującego po sąsiedzku punktu Nocnej Obsługi Chorych. Do pacjentów ten przekaz albo nie trafia, albo też celowo go ignorują, bo mają w tym swój interes.

- Na Szpitalny Oddział Ratunkowy trafiają często osoby, które nie wymagają natychmiastowej pomocy medycznej, ale chcą skorzystać z możliwości badań w szpitalu, ze względu na brak możliwości dostania się do lekarzy specjalistów w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej - wyjaśnia Małgorzata Pisarewicz ze Szpitali Pomorskich. - To właśnie duża liczba pacjentów, którzy nie wymagają nagłej interwencji lekarskiej, powoduje często duże zatłoczenie i wydłużony okres przyjęcia przez lekarza.
Dlaczego chorzy z lżejszymi dolegliwościami nie mogą się dostać do lekarza POZ czy też poradni specjalistycznych?

- System nie funkcjonuje dobrze - tłumaczy prof. Andrzej Basiński z KOR-u. - Przychodzą więc do nas. My z kolei, żeby odesłać w sposób bezpieczny pacjenta niewymagającego hospitalizacji do domu, musimy wykonać cały panel badań. Badań, na które w zwykłym trybie czeka się tygodniami. Przychodzi więc masa osób, które nie powinny się pojawić na oddziale ratunkowym, a ponieważ w pierwszej kolejności ratujemy życie, czas oczekiwania pacjentów z mniejszymi dolegliwościami jest wielogodzinny. Niestety nie ma w Polsce systemu, który radziłby sobie z tego rodzaju chorymi, przykładowo wymagającymi 10-godzinnej obserwacji. W POZ nie ma takiej możliwości, zostają więc przeładowane szpitalne oddziały ratunkowe.
- Szpital oddział ratunkowy to przede wszystkim oddział szpitalny, a nie ambulatorium chirurgiczne, punkt kwalifikacyjny, oddział szybkiej diagnostyki czy wreszcie izba przyjęć lub po prostu poczekalnia - podkreśla Krzysztof Wójcikiewicz, wiceprezes ds. medycznych Copernicus PL. - To oddział, który z rozporządzenia ministra zdrowia, dotyczącego kodów resortowych, zaliczany jest do działu ODDZIAŁY SZPITALNE.
Szpitalny Oddział Ratunkowy w Szpitalu Miejskim im. Wincentego a Paulo w Gdyni Szpitalny Oddział Ratunkowy w Szpitalu Miejskim im. Wincentego a Paulo w Gdyni

Nietrzeźwi i bezdomni na szpitalnych oddziałach ratunkowych



Liczną grupę, obok osób traktujących SOR-y jako ambulatoria czy poradnie specjalistyczne, która wydłuża kolejki na oddziałach ratunkowych, są nietrzeźwi bądź bezdomni.

- Osoby będące pod wpływem alkoholu albo innych używek dezorganizują pracę SOR-u - mówi Małgorzata Pisarewisz ze Szpitali Pomorskich. - Codziennością SOR-u są agresywni pacjenci, którzy zakłócają spokój i porządek, zarówno chorych oczekujących na przyjęcie, jak i personelu szpitala.
Dlaczego zatem służby ratunkowe tak często zawożą osoby niebędące w stanie zagrożenia życia bądź zdrowia na SOR, a nie np. do Pogotowia Socjalnego dla Osób Nietrzeźwych, które mieści się w Gdańsku przy ul. Srebrniki 9? Problemem nie jest brak miejsc.

- Miejsc mamy 35 dla samego Gdańska, więc jest to wystarczająca ilość. My, jako pogotowie socjalne, kierujemy takie osoby na SOR-y w momencie, kiedy np. nagle, podczas pobytu u nas, pogorszył się stan zdrowia - wyjaśnia Sławomir Kunkel, kierownik Pogotowia Socjalnego dla Osób Nietrzeźwych w Gdańsku. - Moja osobista opinia jest taka i myślę, że niejedna osobą ją ze mną podzieli, że mamy za mało policjantów i strażników miejskich na terenie Gdańska, przez co do części nietrzeźwych osób, znajdujących się w przestrzeni publicznej, przyjeżdża karetka. Po części wydaje się to logiczne, bo przecież zwyczajny przechodzień nie jest w stanie ocenić, czy dana osoba jest tylko nietrzeźwa, czy coś faktycznie jej się stało. Pogotowie wiezie taką osobę na SOR, bo nie ma prawa przywieźć jej do nas - może to zrobić tylko policja bądź straż miejska. Przekazanie takiej osoby właściwym służbom wiązałoby się z wezwaniem radiowozu, co skutkowałoby dosyć długim czasem oczekiwania takiego zespołu ratunkowego. Jeśli natomiast policja czy straż miejska decyduje się przekazać osoby nietrzeźwe pod opiekę oddziałów ratunkowych, to z reguły jest ku temu powód i jest to pobyt uzasadniony. Patrol może też na miejsce interwencji wezwać karetkę, jeśli np. jest utrudniony kontakt z taką osobą albo prawie go nie ma.

Materiał archiwalny

Pogotowie Socjalne dla Osób Nietrzeźwych przyjmuje tylko osoby dowiezione przez straż miejską bądź policję, nie przez karetki. Zobacz nasz materiał z otwarcia obecnej siedziby przy ul. Srebrniki 9.

Jak usprawnić pracę SOR-ów?



Reasumując, największym problemem, z jakim borykają się szpitalne oddziały ratunkowe, jest fakt, że systematycznie zgłaszają się tam po pomoc osoby, których w ogóle nie powinno tam być, a więc nieznajdujące się w stanie zagrożenia życia bądź zdrowia.

- Stan zagrożenia życia definiuje Ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym, która mówi, że jest to stan polegający na nagłym lub przewidywanym w krótkim czasie pojawieniu się objawów pogorszenia zdrowia, którego bezpośrednim następstwem może być poważne uszkodzenie funkcji organizmu lub uszkodzenie ciała, lub utrata życia, wymagający podjęcia natychmiastowych medycznych czynności ratunkowych i leczenia (Ustawa o PRM, Dz.U. 2006 nr 191 poz. 1410) - wyjaśnia Łukasz Wrycz-Rekowski z Fundacji AID Ratunek.
Winę za konieczność wielogodzinnego oczekiwania na pomoc na oddziałach ratunkowych ponoszą więc pacjenci, którzy (niejednokrotnie świadomie) zgłaszają się tam, a nie np. do lekarza POZ, specjalisty czy punktu Nocnej Obsługi Chorych.

- Najważniejsza jest edukacja pacjentów, a także personelu medycznego przychodni, jakie zadania realizują i dla kogo przeznaczone są szpitalne odziały ratunkowe - mówi Małgorzata Pisarewicz, rzecznik Szpitali Pomorskich. - Aby skutecznie poprowadzić pracę w SOR, trzeba umiejętnie kierować ruchem pacjentów i jak najszybciej wyłapać grupy pacjentów w stanie bezpośredniego zagrożenia życia oraz tych pacjentów, którym życiu nic nie zagraża. Właśnie tej drugiej grupie osób musimy tłumaczyć, że przychodząc do SOR, muszą być przygotowani na dłuższe oczekiwanie na zdiagnozowanie.

Opinie (255) 3 zablokowane

  • prawy i sprawied (13)

    sama możesz ojcu zmienić pampersa a nie czekasz na służbę

    • 96 61

    • Rośnie liczba mieszkańców Trójmiasta (1)

      a liczba lekarzy/pielęgniarek/ratowników na SOR nie, więc cięzko mówić o poprawie

      • 30 0

      • gdzie rośnie? Co roku mieszkaców w gdańsku nie przybywa

        • 2 5

    • pampers (2)

      no włąsnie siedi corusia u tatusia ,widzi ,ze personel jest zapracowany i nie zmieni ojcu papmersa Ciekawe co zrobi dama w domu z pampersem ?

      • 23 16

      • (1)

        Mam nadzieję że nie jesteś pielęgniarką bo takich pind nikt nie lubi. Nia masz szscunku do obcej osoby i tak odzywasz się do pacjentów czy ich rodzin? To nie skrzecz że ktoś Ciebie źle traktuje w sklepie, nawet nie piśnij. Nie masz prawa

        • 21 5

        • Bo ma rację, każdy jest teraz księciuniem i mu się należy. Rodzina ma w d*pie swoich bliskich i tylko czeka aż ich obsłużą, a jak jest jakieś opóźnienie to fochy i afery.
          Popracuj trochę w szpitalu to się dowiesz co to za miód, napatrzyłem się jak sam leżałem, jakimi to zarąbistymi pacjentami jesteśmy.

          • 11 2

    • (5)

      Spróbuj sam zmienić pampersa osobie wiążącej 100kg, no pokaż jaki jesteś silny. Kretynie do tego potrzeba dwóch osób jeśli nie chcesz mieć problemów z kręgosłupem. Zamiast pisać pierdoły to idź do hospicjum i sprawdź co potrwfìsz internetowy szczurze

      • 31 10

      • Nie wiesz wiele o zmianie pampersa u osoby leżącej. (3)

        Do tego nie potrzeba wielkiej siły. Potrzebne są chęci i umiejętności. Takiego pacjenta nie trzeba podnosić. Wystarczy obrócić w lewo w prawo itd.

        Robiłem to sam wielokrotnie u taty, który ważył 90 kg.

        • 17 9

        • (1)

          No widzisz i mylisz się. Trzeba dużo siły zwłaszcza jak chory kest bezwładny.

          • 14 3

          • Zmieniam pampersy ojcu, kilka razy dziennie. Nie narzekam i muszę sobie radzić sama.

            • 8 4

        • A ile sam ważysz 90-100 kg? A starsza kobieta ok. 50 kg myślisz ze ma tyle samo siły co Ty?

          • 6 2

      • Dlatego ja się odchudzam. Gdy będę zniedołężniały to dojdę do wagi 55 kg i dzieci nie powinny chyba mnie wysłać na eutanazję, która z pewnością już będzie dzięki PO i koalicjantom obowiązkowa w Polsce.

        • 3 6

    • Nie czeka na służbę tylko na zgon.

      • 1 0

    • Nieeee

      Mój ojciec leżąc na SOR w stanie krytycznym dostał lewatywę i w tym pampersię brudnym leżał całą noc gdy chciałam go zmienić zabroniono mi sugerując że może mi wypaść panuje tu znieczulica około 23 zaczyna się ustalanie kto z personelu idzie spać i poduszka pod ręką i idą szpital Zaspa po 36 godzinach znalazło się wolne miejsce na oddziale leźał tam 8 godzin i zmarł

      • 8 0

  • SOR w szpitalu miejskim w Gdyni to jakaś tragedia (7)

    • 87 2

    • (1)

      Prawda. Miałem "przyjemność" tam trafić w zeszłym roku. W środku jakaś masakra. Pani na wstępie powiedziała, że poczekam minimum 5-6 godzin, zanim ktoś w ogóle mnie obejrzy (bo wiedziałem, co mi się stało), a następne tyle, aż mnie ktoś poskłada. Ale była na tyle miła, że dała mi adres innej placówki, gdzie powinno pójść szybciej. Poszło, chociaż standard pomocy trochę zostawiał do życzenia. W tym kraju lepiej nie chorować i nie mieć wypadków.

      • 19 0

      • Panie, żeby chorować, trzeba mieć zdrowie!

        • 18 1

    • Tak to jest jak sie likwiduje izbę wytrzeźwień i karetka jeździ po Śródmieściu i zbiera pijaków (1)

      • 21 0

      • Karetka tylko przywozi pacjentów na SOR

        zostawia ich tam i dalej powinni sobie radzić sami;

        Upadek z roweru, uderzenie głową w chodnik i chwilowa utrata orientacji - no problem - niebieska opaska

        • 1 0

    • KOR w UCK na Smoluchowskiego chyba gorszy,chora na raka krtani czekała tylko

      na zmianę rurki w krtani ok 10 godzin...

      • 3 3

    • mnie w Gdyni 2 lata temu przyjęli na pierwszy wywiad/badanie i kroplówkę po pół godziny. zgłosiłam się z silnym bólem brzucha nieprzechodzącym od kilku dni oraz wymiotami uniemożliwiającymi jedzenie i picie od prawie 2 dni (więc na pewno odwodnienie). lekarz mnie zbadał, dali kroplówkę nawadniającą, powstrzymującą wymioty i przeciwbólową i dopiero wypuścili z powrotem na korytarz. potem czekałam kilka godzin na USG i finalną diagnozę (choć wstępną postawił lekarz w gabinecie USG i wiedziałam czego się spodziewać) ale pierwsze przyjęcie było dość szybkie. moja mama miała podobne doświadczenia (kamienie nerkowe) - pierwsze przyjęcie, żeby dać coś przeciwbólowego było szybkie, potem kilka godzin czekania na badania i wyniki.

      • 4 0

    • Sor gdynia

      Modelowe chamstwo personelu i znieczulica. Mam osobiste fatalne doświadczenia i przyjaciółka 2 mies temu potwierdziła. Masakra jak tam jest źle

      • 0 0

  • czyli w UCK (3)

    pan Bartosz Dubiela o wszystkim decyduje, ciekawe kim on jest

    • 34 4

    • (1)

      Ciekawe jakim kozakiem jest synek pacjentki, że pana Bartosza wymienia z imienia i nazwiska, ale sam podaje swoje jedynie do wiadomości redakcji, jeśli w ogóle.

      • 27 1

      • mam nadzieję że pan Bartosz przeczytał ten artykuł i wyciągnie konsekwencje wobec redakcji która nie stosuje RODO

        • 6 5

    • B.D

      Na pewno kimś ważnym i wystarczająco odpowiedzialnym człowiekiem na to stanowisko

      • 0 0

  • Brak kadry to duży problem (7)

    Szkoda, że autor artykułu nie pofatygował się dowiedzieć ilu lekarzy jest na zmianie w największym szpitalu w trójmiejskie, czyli w UCK - odpowiem: 5 + 1 kardiolog konsultujący cały szpital, który z tego powodu nie zawsze jest na miejscu. Dla porównania Cooernicus ma ich 9, a zaspa 8. A ilość pacjentów w kor uck w ciągu doby jest tylko niewiele mniejsza jak w spółkach Kopernika. To niestety bezpośrednio przekłada się na czas oczekiwania do lekarza !

    • 87 1

    • (2)

      Mniej pacjentow jest na korze uck niz w copernicusie. I to ze 2-3x mniej.

      • 4 3

      • (1)

        ojj i tu się nie zgodzę, jest więcej ale nie 2-3x ?! nie powiesz, że wojewoda przyjmuje ponad 300 os / dobę, bo w to nie uwierzę !

        • 2 1

        • Akurat tak. Copernicus przyjmuje od 250 do 300 pacjentów dziennie. Z tym że 60% z tych pacjentów powinna być u lekarza pierwszego kontaktu A nie na Sorze. Sami pacjenci są sobie winni że spędzają po 5, 6 godzin na SORZE.

          • 1 0

    • Brak kadry to jedno, a pieniądze to drugie. (1)

      Mało kto się interesuje, jak funkcjonują SORy od strony finansowej. SOR ma zapłacone za wizytę pacjenta wtedy, gdy jego pobyt na SORze trwa, uwaga, minimum 4 h. Inaczej NFZ nie da kasy za takiego pacjenta. Odpowiednio płaci więcej, jeśli pacjent przebywał 8h i 12h. Stąd też w SORach, pomijając braki kadrowe, nikomu nie jest na rękę zbadać i wypuścić pacjenta zbyt szybko.

      • 8 8

      • Instytut Danych z Sufitu potwierdza rzetelność tego komentarza.

        • 10 0

    • Teraz my mówimy o braku jakiejś kadry . no jak tak można. Gdzie ta kadra nawiala. Ale nie martwcie się jak nie tu to tam się zatrudnia.

      • 0 0

    • Teraz nagle kadry nie ma . tchórze jedni tchórze!!!!!!!!!!!!!-----------------------!!!!!!!!

      • 0 0

  • szkoda (5)

    1. 1 lekarz na SOR/KOR, 2 (60 letnie) pielęgniarki i 1 recepcjonistka,
    2. taka sama albo gorsza obsada na oddziałach, do których lekarz SOR/KOR przesyła dalej pacjentów,
    3. druczki i formularze (nawet te elektroniczne) zabierają lekarzowi 30 min na pacjenta,
    4. przemęczenie, braki kadrowe i sprzętowe,

    oto przepis na zaistniałą sytuację. Lekarze i pielęgniarki nie uciekają z kraju, bo nie mogą tu zarobić. Uciekają, bo chodzi głównie o warunki, w których ta ciężka praca ma być świadczona. Potrzeba reformy i nakładów, reformy przemyślanej, a nie w stylu podwyższania minimalnej czy zakładania sędziom (stalinowskim....) kagańca. Aby szybciej rozładować wagon węgla - zatrudnij więcej osób. Aby proces sądowy trwał krócej - zatrudnij więcej sędziów i asystentów. Aby leczenie było szybsze i bardziej efektowne - zatrudnij więcej lekarzy i pielęgniarek. A do tego trzeba tylko dobrych warunków pracy (nie nowszych łopat, nowej procedury czy nowych budynków szpitali). Szkoda, że aktualnie ten prosty wniosek zasłaniany jest rządowym hejtem i nastawianiem jednego Polaka przeciwko drugiemu. Bądźmy dla siebie mili, pozdrawiam

    • 114 8

    • Tu akurat uwazam, ze bardziej pozytecznym byloby zaktywizowanie i zmobilizowanie opieki ambulatoryjnej, zeby nie oplacalo sie z byle problemem odsylac pacjenta na sor.

      • 10 0

    • Wkradła się w Twoją wypowiedź pewna nieścisłość.
      Za granicą warunki pracy w służbie zdrowia bywają równie ciężkie. To właśnie adekwatne zarobki powodują, że Polacy jadą "tam" pracować równie ciężko, ale za porządny hajs. Bliższa koszula ciału.
      Dodatkowo, można też przyjąć, że odpowiednie zarobki wchodzą w skład dobrych warunków pracy.
      Za to w pełni zgadzam się z twierdzeniem, że rząd robi kawał dobrej roboty, żeby nas antagonizować.

      • 9 2

    • no własnie,czemu za PRLu było szybciej i lepsze leczenie,mimo braku nowoczesnego sprzętu i ,,przestarzałych leków"? (1)

      • 3 2

      • co to za durne założenie, że w PRlu bylo lepiej? chyba nie zyles w tamtych czasach albo jesteś z tych "uprzywilejowanych"?!

        • 2 2

    • Bardzo rozsądna wypowiedź

      • 1 0

  • Zreformowsc i zmusic przychodnie do pracy! (2)

    Zreformowac POZy !!! Tam sie bardziej oplaca wyslac pacjenta na SOR niz leczyc i zlecsc badania ! A moze takie " wysylanie na przebadanie" finansowac ze skladki kapitacyjnej ? Kontraktowanie przychodni tez powinno byc uzaleznione m.in. od czasu jaki czeka na badania. Nagminne jest ze termin na usg to 3 miesiace wiec dr rodzinna wysyla do szpitala ! Za granica szpital yo ostatecznosc, a 3/ 4 czy 4/5 swiadczen to ambulatoryjna. U nas odwrotnie. W przychodniach nie oplaca sie leczyc. A kasa idzie od lebka.absutdem jest to co zrobil Radziwill czyli zlikwidowal czesc nochow i przeniosl je do szpitali a w praktyce na sory. To sie nazywa deforma. Ale lobby rodzinnych jest silne i zawsze pogrozi zsmknieciem gabinetow. A sor sie nie zamknie. I taki efekt!

    • 55 4

    • Brawo

      Bardzo dobry i pozyteczny artykul! A wine w duzej mierze ponosi pan Radziwill ktory wyprowadzil czesc nochow z przychodni!

      • 57 5

    • Pracuję w Poz, moi pacjenci muszą czekać nawet 8 miesięcy!!!! na usg, do kardiologa rok..tak nie da się diagnozować i leczyć, proszę mi uwierzyć to nie wina leniwych lekarzy oraz braku dawania skierowań,

      • 10 2

  • SOR - gorączka 37,6 stopnia, drzazga w palcu. (31)

    Oparzenia słoneczne pierwszego stopnia. Żądanie zrobienia obdukcji dziecka po upadku na lekcji wf (brak złamań). Tabletka 72h po, bo się upiło na koncercie. Potrzebna recepta na leki przeciwalergiczne, etc...
    Przynajmniej 70% przypadków powinno być odsyłanych do POZ i NiŚOZ natychmiast po triagu. Zamiast szukać lekarzy, wykształcić felczerów, którzy odciążą oddziały. Personel administracyjnych niech zajmie się biurokracją, to specjalista będzie miał więcej czasu dla potrzebujących pacjentów.

    • 166 6

    • głos rozsądku (9)

      aż trudno uwierzyć, że można przeczytać tutaj normalny komentarz

      • 40 1

      • (8)

        Niestety póki kolejki do specjalisty w przychodniach są liczone w miesiącach SORy będą obłożone zbędnymi przypadkami. Wiem po sobie. Potrzebna mi była pilna konsultacja u ginekologa, bół, krwawienie, nie weidziałam co mam robić. W przychodni pani mi mówi, że termin za 2 miesiące i co? Nikogo nie obchodzi, że potrzebują wizyty dziś góra jutro a nie za 2 miesiące. Mąż y jak skręcił kolano to poszedłby normalnie do ortopedy w przychodni ale terminy były za 4 miesiące. No i tak każdy trafia na SOR, bo w innych miejscach umrzesz zanim doczekasz się wizyty. Lepiej poczekać kilka czy nawet kilkanaście godzin w szpitalu.

        • 32 2

        • (7)

          Do gina zawsze się idzie prywatnie już. Masakra, że są jeszcze ludzie tak oderwani od rzeczywistości.

          • 9 15

          • (6)

            A jeśli nie stać kogoś na zapłatę 170 zł za wizytę to co?
            Poza tym do mojej gin w przychodni czeka się 2 miesiące a prywatnie miesiąc!

            • 6 2

            • (5)

              Pewnie są tacy co nie stać, ale większość da radę. Najzabawniejsze - jak się rozsypie turbina w 20 letnim, dymiącym passerati to wszyscy pokornie płacą ile mechanik krzyknie - tysiąc, dwa bo przecie jazda zbiorkomem to obraza. A na lekarza 2 stówy żal.

              • 7 3

              • (1)

                A jak ktoś nie ma tego nawet 20sto letniego grata?

                • 3 1

              • to się nie leczy jak na całym świecie...

                • 0 0

              • (1)

                Można chodzić prywatnie jeśli kogoś stać.Wizyta to nie wszystko , za ew. zlecone badania także trzeba płacić. W razie pilnej potrzeby czas oczekiwania na prywatną konsultację może wpłynąć na pogorszenie stanu zdrowia.No ale syty głodnego nie zrozumie...

                • 0 0

              • No właśnie. Ostatnio też miałam taką pilną potrzebę do specjalisty. Wizyta prywatna plus badania i 400 zł. Do tego koszt leków. Poszłam do lekarza tylko dlatego, że byłam w stanie wytrzymać parę dni, ale gdyby to było bardzo pilne to też wybrałabym sor, bo tam badania i wyniki od ręki, prywatnie czekałam 2 dni na wizytę i 4 na wyniki. Nie zawsze można tydzień bezczynnie czekać.

                • 0 0

              • Problem w tym że za lekarza na NFZ też płacisz, więc pójście prywatnie to podwójna opłata, tadam! Chyba że nie płacisz składek wtedy sąsiad płaci za Twojego lekarza.

                • 0 0

    • (9)

      Dziecko (nastolatek) skręciło nogę idę z nim na nocną i świąteczną opiekę, a tam od razu słyszę, że to dziecko i chirurg na dzieciach się nie zna (pewnie nastolatki mają zupełnie inna budowę niż dorośli) więc bez żadnego badania jesteśmy odsyłani na SOR, gdzie przyjmuje chirurg dziecięcy. Po 5 godzinach czekania na RTG i kolejnych 2 na badanie dowiaduję się, że gips nie będzie potrzebny i o 3 rano możemy iść do domu.
      To nie jest wina pacjentów, że idą na SOR tylko i**otów dyżurujących w pogotowiach czy innych nocnych opiekach.

      • 32 5

      • Tia, te 5 lat specjalizacji z chirurgii dziecięcej to jakiś pokrętny wymysł.

        Ginekolog też mógł obejrzeć, to też lekarz a kobiety i mężczyźni są ludźmi. Niech się jednak pomyli, o co bez RTG nietrudno to dopiero będzie artykuł na portalu na temat odesłania biednego dzieciaka do domu.
        Wiesz czemu lekarz tak robi i pacjent niewymagający natychmiastowej pomocy tyle czeka? Dbać musi o siebie, wypełnić stos papierów, zlecić badania według procedur i kilka razy w roku stawiać się przed komisją po skargach pacjentów. Nie ma go wtedy w pracy, parę dni stara się sobie przypomnieć, kto z 80-120 osób osobiście przyjętych w czasie 24h dyżuru na SOR go może o coś oskarżać.

        • 25 4

      • Przypadek naszego dziecka. Silna wysypka, gorączka, biały jężyk. Lecimy wieczorem do przychodni mającej nocny dyżur. Pediatra od razu po badaniu stwierdza, że to szkarlatyna. Ok trudno, bywa. Potrzebny antybiotyk, ale pediatra nie wie jaki wypisać, bo parę tygodni wcześniej dziecko miało mocne przeziębienie i dostało Augumenntin, na które dostało uczulenie. Co zrobiła pani pediatra z przychodni? Odesłała nas ze skierowaniem do szpitala zakaźnego, żeby tam pediatra wystawił receptę na antybiotyk. Czy to nie chore???? I to ma być pediatra? Stawia diagnozę, a receptę niech wystawi ktoś inny? No brak słów... A jakie zdziwnie mieli w szpitalu...

        • 18 1

      • Miałem podobnie. Ze Świątecznej Opieki Zdrowotnej sami mnie skierowali na SOR (laryngolog), a na SORze dostałem ochrzan, dlaczego tutaj z tym przychodzę, tutaj ratuje się życie ludzkie. Ja to wszystko rozumiem i nie zazdroszczę pracy na SORze, bo to ciężka praca, jednak częściowo za przepełnienie tych oddziałów są winni lekarze z innych placówek a nie pacjenci.

        • 21 1

      • (2)

        Po pierwsze - na cholerę ktoś ciągnię dziecko ze skręconą nogą do szpitala? Po drugie - tak , dzieci i nastolatki mają nieco inną budowę, wystarczyło uważać na biologii w szkole.

        • 8 5

        • (1)

          A gdzie ciągnie sie dziecko ze skręconą nogą?
          Chyba ty masz rentgen w oczach i wiesz czy skręcona czy złamana, ja jednak nie i muszę mieć pewność, czyli zrobić dziecku badania. A skoro normalnie czeka się na to tygodniami to udajemy sie na SOR.

          • 7 0

          • Z tego samego powodu lekarz z nochu odeśle do chirurga...też nie ma RTG w oczach

            • 2 1

      • Tak, lekarze też są winni i im coś się chyba poprzestawiało, bo ja jako dziecko i nastolatek byłem urazogenny (1)

        A chirurg dziecięcy nie zawsze miał akurat dyżur, jednak normalny chirurg (i to nie jeden) nigdy nie robił żadnych problemów z złamaniami i innymi urazami(a miałem połamane jeszcze przed 18 urodzinami obie nogi, 2 żebra plus 1 palec, zerwane ścięgna w kolanie, achilles oraz pęknięty mostek, jak mówiłem, bardzo urazogenny byłem, treningi piłkarskie też miały tu swój udział, dlatego zrezygnowałem z piłki, bo byłbym klasycznym przypadkiem piłkarza - szklanki, któremu kontuzje zrujnowałyby zdrowie i karierę)

        • 7 1

        • Tylko wtedy nikt nie pozywał do sądu o miliony, teraz każdy się boi ruszyć poza swoją działkę.

          • 5 0

      • Co się dziwisz. Miałem 2 tyg chirurgii dziecięcej i 2 tyg. ortopedii na studiach, z czego 80% czasu to teoria a 20% "paczenie" na skomplikowane zabiegi. Zero praktyki. I szczerze przyznam nie znam się na tym.

        • 2 1

    • (1)

      zgadzam się w szpitalu dziecięcym tez 80% z katarem biegnie albo z kaszlem zada wszystkich badan po czym wychodzi na własne zadanie bo nie będzie z dzieckiem kilka godzin na wyniki czekac a biedne chore dzieci siedza tam bog wie ile

      • 19 0

      • Klasyka ;-)

        Najlepsi są rodzice, którzy wypisują dziecko na żądanie (albo wychodzą z nim bez powiadomienia personelu) podczas oczekiwania na opis RTG.

        • 7 0

    • Moim zdaniem dodatkowo wizyta na SOR platna 50 zl (3)

      • 16 2

      • Nie miałabym nic przeciwko. To i tak 1/4 ceny wizyty prywatnej u specjalisty.

        • 4 0

      • (1)

        Wystarczy zwrot kosztów badań jeśli nie był to stan zagrożenia życia.

        • 6 3

        • Złamana noga też nie zagraża życiu. A poczekasz tak na wizytę u ortopedy parę miesięcy?

          • 0 0

    • Częściowo masz rację. (1)

      Felczerów już nie ma i nie będzie. Ale są ratownicy medyczni. W tym zawodzie kształci GUMed.
      Większą częścią biurokracji na SOR i innych oddziałach zajmują się sekretarki medyczne. Ale wywiad i badania przeprowadza lekarz. On to potem wklepuje do komputera i podpisuje własnym nazwiskiem. Sekretarka medyczna kompletuje dokumentację elektroniczną, potem drukuje i zbiera podpisy lekarzy, którzy zrobili wpisy. Następnie rozlicza to elektronicznie z NFZ. Na koniec papierową tzw. Historię Choroby zdaje do archiwum. Ona w archiwum musi leżeć 20 lat.

      • 2 0

      • "Większą częścią biurokracji zajmują się sekretarki medyczne"?

        Wskaż mi proszę palcem ten cudowny, państwowy szpital gdzie rzeczywiście coś takiego ma miejsce.

        • 4 0

    • Masz racje ucinajmy facetom fj.ty nie bedzie wpadem.ani gwaltow. Istny raj na ziemi :)

      • 1 1

    • Nibu racja ale ?

      W mojej Przychodni brak po poludniu lekarza .

      Powod - urlopy ferie zimowe .

      Ok .
      Ale czy ktos nie panuje nad grafikiem .?

      Nie daje sie urlopow wszystkim w jednakowym terminie .

      Jak sie nie ma mozliwosci pelnej obsady .

      • 3 0

    • Nie tak nie, sami niech odejdą.

      • 0 0

  • Za mało punktów noch. (6)

    Za mało punktów nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. W sezonie grypowym optymistycznie zakładajac to od listopada do października, przychodnie nie są w stanie przyjąć wszystkich chcących dostać się na wizytę pacjentów. Część pacjentow wiedząc, że na noch-ach są wielkie kolejki próbuje na sorach, część z niewiedzy gdzie się udać wybiera sor. Gdyby zwiększyć ilość placówek nocnej opieki świątecznej w sezonie grypowym sytuacja uległa by poprawie. Poza tym dlaczego aktualne nochy nie mają aparatu do szybkiego pomiaru crp (chyba, że coś się zmieniło obecnie)?? Poza tym edukacja społeczeństwa, które z każdą pierdołą biega do lekarza. Na infekcje wirusowe lekarz nie przypisze antybiotyku. Wystarczy pójść do apteki. Jeśli kuracja z apteki nie pomoże wtedy przyjść do lekarza. Polacy są strasznymi hipochondrykami. Przy aktualnym dostępie do informacji nie potrafią leczyć przeziębienia. Muszą iść do lekarza, a mogli by na początek do farmaceuty.. Kolejki by były mniejsze.. może...

    • 73 2

    • (1)

      To minister Radziwill ograniczyl nochy przy przychodniach

      • 9 1

      • Dokładnie.

        Oddajecie noch przychodni Jasień!

        • 10 0

    • I zwolnienie aptekarz wypisze...

      • 2 2

    • W sezonie grypowym to (1)

      nie powinno przychodzić się będąc chorym do pracy bo albo Ciebie zarażą albo Ty kogoś. Tak, edukacja pod tym względem jest b. potrzebna!

      • 3 0

      • Jak przychodzę z katarem do lekarza to mam wrażenie, że lekarz traktuje mnie jakbym mu głowę zawracał pierdołami

        W ZUS-ie chyba też doszli do takich wniosków, bo co i rusz naciskają na rząd, żeby kasy za okres zwolnienia lekarskiego nie wypłacać.

        • 2 0

    • Jesteś ekspertem leczenia przeziębienia ?

      Można próbować przechodzić przeziębienie. Często tak się udaje. Ale u osób 50+ wielokrotnie takie leczenie prowadzi do zapalenia oskrzeli. A to całkiem poważna choroba. Bez lekarza i antybiotyku prowadzi do zapalenia płuc.

      • 1 2

  • w Gdyni nie ma nawet porządnego szpitala

    • 49 6

  • Moj tata spedzil 24 godziny w poczekalni SOR !!! (2)

    Moj tata spedzil 24 godziny w poczekalni SOR - mial niewydolnosc nerek.
    24 godziny siedzal w poczekalni - w nocy spal na kszesle i nikogo nie zainteresowalo to ze ten czlowiek siedzial tam dobe. Rzecz sie miala w szptalu Kopernika kolo urzedu miejskiego.
    Tata zaczal pod siebie oddawac mocz i nikt nie reagowal. Gdy trafil wkoncu na oddzial - plakal ze tyle lat pracowal ciezko, placil ZUS a teraz spotyka go na starosc taka sytuacja.
    Brak slow !!!

    • 63 2

    • z niewydolnoscia nerek sie nie jedzie na sor

      to nie zagraza zyciu. dobe przesiedział wiec mogł spokojnie isc do przychodni przyszpitalnej

      • 11 9

    • Identyczna sytuacja

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

II Ogólnopolska Konferencja Naukowa Prawa Medycznego: Nowoczesne technologie a prawo medyczne

konferencja

Depresja poporodowa. Rozmowa z psycholożką Martą Zawadzką-Zboś

spotkanie, konsultacje

Najczęściej czytane