Czasem ciche i nieśmiałe, czasem odważne i przebojowe. Często zachowanie dziecka wpływa na jego postrzeganie przez rodziców. Im spokojniejsze dziecko, tym większy lęk przed wysyłaniem go w "obcy" świat: np. do przedszkola, czy na popołudniowe zajęcia. O tym, co dziecku daje przedszkole i kiedy najlepiej uczyć je funkcjonowania w grupie opowiada
Katarzyna Wieczorek, psychoterapeutka z Ośrodka Psychoterapii i Rozwoju Osobowości MILA w Gdańsku.
-
Od urodzenia do ok. szóstego miesiąca życia dziecko jest w fazie symbiozy - mówi Katarzyna Wieczorek. -
Nie widzi wówczas różnicy pomiędzy sobą i mamą. Dziecku wydaje się, że są jednością. Niemowlak nawet rękę matki uważa za własną. Dopiero po skończeniu pół roku dziecko zaczyna zauważać, ze mama i ono to dwie oddzielne osoby. Dwa miesiące później pojawia się tzw. "lęk ósmego miesiąca". Wtedy dziecko zaczyna zdawać sobie sprawę, że mama przychodzi i odchodzi. W tym okresie rozstania są trudne, bo dziecku brak jeszcze wiary w to, że mimo iż mamy nie przy nim, to ona istnieje i przebywa w innym miejscu.
Dopiero koło trzeciego roku życia dziecko jest w stanie zbudować obraz mamy jako tej, która znika, odchodzi, ale wraca. Wtedy też dziecko jest w stanie zrozumieć, że zniknięcie matki nie oznacza odejścia jej na zawsze.
-
Do trzeciego roku życia każde zniknięcie mamy jest dla maluszka bardzo frustrujące - mówi Katarzyna Wieczorek. -
Dzieci, nawet po wyjściu matki z pokoju, przeżywają dramat rozstania. Niemowlę, któremu matka zniknęła z jego pola widzenia przeżywa to tak, jakby na zawsze ją straciło. Dlatego też dzieci tak bardzo płaczą, bo wydaje im się, że mama już nigdy nie wróci. Dziecko miedzy 10. a 15. miesiącem życia zaczynna oddalać się od mamy, aby budować swój świat. Jednak dopiero między 2. a 3. rokiem życia zaczyna rozumieć, że mama istnieje nawet, gdy nie ma jej obok.
Nie oznacza to jednak, że każda matka powinna zamknąć się w domu z dzieckiem i nie opuszczać go, aż maluch ukończy trzy lata. Aby dziecko w pełni przeżyło proces wzrastającej tolerancji na rozstania, musi nauczyć się je przeżywać. Musimy jednak pamiętać, że im mniejsze dziecko, tym rozłąki powinny być krótsze.
-
Dziecko powinno być przyzwyczajane do rozstań - mówi Katarzyna Wieczorek. -
To oczywiste, że mama musi wyjść np. do łazienki, musi zadbać o siebie czy o swój związek. Opiekując się tylko i wyłącznie dzieckiem matka zapomina o sobie, a to w dłuższej perspektywie nie będzie służyło ani jej, ani maleństwu. Dlatego bardzo ważna jest tutaj rola taty wspierającego matkę w jej codziennej opiece nad dzieckiem.
Od trzeciego roku życia dzieci nabierają gotowości do wchodzenia w kontakty społeczne. Wszystko jednak zależy od charakteru dziecka. Jeśli nie jest ono jeszcze gotowe do opuszczenia domu, to w przedszkolu może mieć trudności w nawiazywaniu kontaktów z rówieśnikami. Wtedy nie będzie korzystało z tego wszystkiego, co pobyt w przedszkolu powinien dziecku dać.
-
W przedszkolu dziecko uczy się funkcjonowania w grupie, wchodzenia w różne role społeczne, współpracy z dziećmi - opowiada Katarzyna Wieczorek.
- Uczy się jak przyjmować i wytrzymywać różne frustracje. Wiem jak to brzmi, jednak pamiętajmy, że bez frustracji - oczywiście nie nadmiernej - nie ma rozwoju. Zadaniem dla rodziców jest nauczenie dziecka rozpoznawania i nazywania swoich emocji, a także umiejętności radzenia sobie z nimi.
Często dziecko, będące do tej pory oczkiem w głowie swoich rodziców, odczuwa zranienie "miłości własnej". Nagle okazuje sie, że inne dzieci robią coś lepiej, sprawniej czy szybciej. Przebywanie w grupie pozwala im odkryć swoje mocne strony. Pokazuje też, że każdy jest inny, że na świecie panuje różnorodność i że inne nie znaczy gorsze.
-
Poza rozwojem emocjonalnym dziecko rozwija się manualnie - opowiada Katarzyna Wieczorek. -
Usamodzielnia się, uczy się ubierania, wiązania butów, czy dbania o siebie. Odkrywa, że jak nie zje kanapki to będzie głodne, bo pory posiłków są o wyznaczonych porach. To pomaga mu usystematyzować otaczający go świat.
Dziecko, które zostaje w domu powinno mieć kontakty z rówieśnikami. Inaczej o wiele trudniej będzie mu nauczyć się życia w grupie, kiedy pójdzie do szkoły.
-
W szkole dzieci wchodzą w zupełnie inny układ niż w przedszkolu - mówi Katarzyna Wieczorek. -
Zaczyna się rywalizacja. Dzieci po "treningu" przedszkolnym przyjmują ten kolejny etap z mniejszym obciążeniem emocjonalnym. Natomiast dziecko, które od razu idzie do zerówki przeżywa nagle to, z czym inne dzieci zetknęły się wcześniej.
Możliwości kontaktu z innymi dziećmi jest sporo: można zapisać malucha na zajęcia popołudniowe, można spotykać się ze znajomymi, którzy mają dzieci czy zapoznać dzieci bawiące się na podwórku.
-
Warto zadbać, aby dziecko miało chociaż jeden stały kontakt - mówi Katarzyna Wieczorek. -
Maluch uczy się nawiązywania i podtrzymywania relacji, odkrywa, że kogoś lubi bardziej, a kogoś mniej. Te doświadczenia procentują później na całe życie.
Zdarza się, że musimy posłać dziecko do żłobka. W takim wypadku, jeśli mamy taką możliwość, postarajmy się, aby rozstawanie odbywało się stopniowo. Pozwólmy i dziecku, i sobie na przyzwyczajenie się do coraz dłuższych rozstań.
-
Jeśli codzienne poranne rozłąki są dramatyczne, należy przede wszystkim porozmawiać z wychowawczynią - mówi Katarzyna Wieczorek. -
Może okazać się, że gdy tylko znikamy z pola widzenia dziecka ono uspokaja sie i rozpoczyna zabawę z kolegami. Jeśli jednak takie przeżycie jest dla malucha trudne, a my nie mamy możliwości zatrudnienia opiekunki, pamiętajmy o codziennym czasie poświęconym tylko dziecku. Spokojna rozmowa o emocjach zarówno dziecka jak i rodzica pozwoli na oswojenie się z nową sytuacją. Możemy powiedzieć o tym, co czujemy, że nam też jest ciężko i że tęsknimy. Ale dodajmy, ze myślimy o dziecku mimo, że nie jesteśmy razem z nim i to cieszymy się na wspólnie spędzone popołudnie. Pamiętajmy, że rodzice są od tego, aby wspierać dziecko. Poczucie bezpieczeństwa dane mu od najmłodszych lat będzie procentować w przyszłości. A by zaspokoić potrzeby emocjonalne małego dziecka trzeba: tylko albo aż - z nim być, dać mu swoją uwagę i swój czas.