• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

Katarzyna Mikołajczyk
11 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Co jedzą nasze dzieci w szkołach i przedszkolach?

Tylko kilka dni właściciele szkolnych sklepików mieli na dostosowanie się do nowych przepisów. Wielu z nich pozamykało je. Niektórzy postanowili wciąż walczyć. Nie wiedzą jednak czy przetrwają.


O tym, że ze szkół znikną niezdrowe przekąski, mówiło się już od dawna. Jednak tuż przed końcem wakacji minister zdrowia podpisał rozporządzenie w tej sprawie. Na skutki długo nie trzeba było czekać - ajenci szkolnych sklepików, ale też firmy cateringowe obsługujące szkoły i osoby prowadzące w szkołach kuchnie wpadli w panikę, bo nikt do końca nie wie, jak interpretować nowe przepisy. Wiele sklepików szkolnych zamknięto w obawie, że ze zdrowej żywności nie uda się ich utrzymać.



Czy nowe przepisy nauczą dzieci zdrowo się odżywiać?

Zainteresowani, a więc ajenci szkolnych sklepików, firmy cateringowe dostarczające szkołom i przedszkolom obiady czy osoby prowadzące szkolne stołówki, poznali treść nowych regulacji tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego. 26 sierpnia minister zdrowia podpisał "rozporządzenie w sprawie grup środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty oraz wymagań, jakie muszą spełnić środki spożywcze stosowane w ramach żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży w tych jednostkach".

Przeczytaj też: Rząd walczy ze śmieciowym jedzeniem. Czy przedsiębiorcy przetrwają?

Od początku września, a więc zaledwie kilka dni po wprowadzeniu nowych przepisów, Sanepid rozpoczął intensywne kontrole w szkołach, sprawdzające w jakim stopniu zastosowały się one do nowych regulacji.

Zdrowo w szkołach i przedszkolach

Nowe przepisy dotyczą wszystkich placówek oświatowych: szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich, przedszkoli i żłobków; nie tylko ajentów szkolnych sklepików (co komentuje się najgłośniej), ale stołówek, barów i kuchni na terenie placówek.

- Moja intendentka łapie się za głowę, bo jak nakarmić dzieci treściwie, zdrowo i smacznie praktycznie nie używając np. cukru - mówi dyrektorka jednej z trójmiejskich szkół. - Surówki bez odrobiny soli czy cukru, jałowe potrawy, niedosolone ziemniaki: dzieci tego nie zjedzą. Zawsze gotowaliśmy im zdrowe domowe jedzenie, a teraz okazuje się, że to zdrowie jedzenie jest w świetle przepisów niezdrowe.
Pozamykane sklepiki

Smaczne, ale niezdrowe, czy mniej smaczne, ale zdrowe? Część dzieci nie chce zrezygnować z ulubionego jedzenia, dlatego zakupy, zamiast w szkolnym sklepiku, robi w drodze do szkoły. Smaczne, ale niezdrowe, czy mniej smaczne, ale zdrowe? Część dzieci nie chce zrezygnować z ulubionego jedzenia, dlatego zakupy, zamiast w szkolnym sklepiku, robi w drodze do szkoły.
Rzeczywiście, przepisy bardzo restrykcyjnie określają, co wolno podawać dzieciom i młodzieży do jedzenia i picia. Tak restrykcyjnie, że wielu ajentów szkolnych sklepików nie podjęło wyzwania.

- Na rynku niewiele jest produktów spełniających wyśrubowane normy - mówi ajent jednego z działających jeszcze szkolnych sklepów. - Wnikliwie studiujemy przepisy wiedząc, że w razie kontroli wszelkie wątpliwości zostaną rozstrzygnięte na naszą niekorzyść. Byłem w Sanepidzie z prośbą o pomoc w interpretacji przepisów, ale usłyszałem, że Sanepid nie jest od pomagania tylko od nadzorowania.
Szukając szkół, w których ajenci otworzyli dla uczniów podwoje, przekonałam się, że zostało ich naprawdę niewiele. Przepis ustanowiony w ostatnich dniach sierpnia od razu zaczął obowiązywać, nie zostawiając zbyt dużo czasu na przygotowania.

W związku z tym większość szkolnych sklepów nie podjęła w tym roku szkolnym działalności. Na trudną sytuację zareagował między innymi ajent sklepiku w Szkole Podstawowej nr 46 w Gdyni, który, choć otworzył sklep we wrześniu, złożył wypowiedzenie od 1 października. W Gdyni ajenta szkolnego sklepiku szuka m.in. SP 26, sklepiki zniknęły też z SP nr 35, nr 21, nr 23. W Szkole Podstawowej nr 86 i nr 35 w Gdańsku sklepiki teoretycznie są, a w praktyce ajenci nie podpisali jeszcze umów na ten rok szkolny. W Sopocie sytuacja wygląda podobnie: Szkoła Podstawowa nr 9 szuka ajenta, w Szkole Podstawowej nr 8 ajent zrezygnował.

Dlaczego rezygnują?

- Nawet w sklepach i hurtowniach trudno znaleźć produkty spełniające normy - mówi ajentka jednego z działających szkolnych sklepików. - Kiedy już udało się nam ustalić, co w świetle przepisów moglibyśmy sprzedawać dzieciom, okazało się, że hurtownie są z tych produktów dosłownie "wyczyszczone". Wśród polskich jogurtów owocowych znaleźliśmy jeden spełniający normy. Śliwkowy z błonnikiem. Za to odpowiadającego wymogom jogurtu litewskiej firmy, która nie ma w Polsce przedstawiciela, nie można kupić w hurtowniach. W sklepach jedno jego opakowanie kosztuje 4 zł. Jeśli wystawię to w sklepiku za więcej, nikt tego nie kupi. Ratujemy się serwując jogurt naturalny z dodatkami: świeżymi owocami czy orzechami.
Na półkach rzeczywiście wybór dość monotonny: flipsy, podpłomyki bez cukru, chrupki kukurydziane, wafle gryczane lub orkiszowe bez cukru i z niską zawartością soli, wafle pszenno-ryżowe. Ze "słodyczy" - mus owocowy Kubuś w saszetkach, do picia woda i parę niesłodzonych soków.

Jak zmiany mają się do rzeczywistości?

Intencje są dobre, przynajmniej w założeniu. Wykonanie jednak pozostawia wiele do życzenia.

- W Anglii też wprowadzono takie zmiany, ale okres przejściowy trwał trzy lata, a nie trzy dni - komentuje Barbara z Gdańska, mama czwartoklasistki Kasi. - Przez te trzy lata można było pracować nad zmianą podejścia do jedzenia i wypracować nowe nawyki żywieniowe. To śmieszne, żeby taką zmianę wprowadzać z dnia na dzień.
- Zawsze pilnowaliśmy, by jedzenie w naszym szkolnym sklepiku było zdrowe - mówi Barbara Sławińska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 17 w Gdańsku, jednej z niewielu, w których ajent podjął wyzwanie. - Jednak, choć te zmiany dla nas nie oznaczają rewolucji, bo wprowadziliśmy je już wcześniej, obawiam się, że przesada nie spowoduje, że dzieci przestaną jeść niezdrowe rzeczy, tylko że przestaną jeść w szkole.
Dzieci sobie radzą

- Przed ósmą rano widzę, jak do szkoły wędrują maluchy z siatkami chipsów w rękach. Koleżanka z klasy mojej córki codziennie na drugie śniadanie przynosi rogalika 7 days. Zmiana przepisów nie nauczy rodziców, jak zdrowo odżywiać dzieci - mówi Iwona z Gdańska, mama Mai.
Ograniczenia dla jednych oznaczają problemy, dla drugich korzyści. Na zmianie przepisów korzystają sklepy w okolicy szkół, ale też co bardziej przedsiębiorczy uczniowie.

- Przed szkołą mojej córki kwitnie handel batonikami. Trzecia klasa gimnazjum robi interesy z maluchami sprzedając im batoniki i inne słodkości o kilkadziesiąt groszy drożej, niż zapłacili za nie w sklepie - opowiada Anna z Sopotu.
Czy faktycznie rozporządzenie pomoże "kształtować właściwe nawyki żywieniowe u dzieci i młodzieży"?

- Gdyby chodziło o zdrowie dzieci, przepisy dotknęłyby producentów żywności, a nie handlowców - zauważa Marcin z Gdyni, tata 12-letniego Bartka. - Tymczasem mój syn nie tylko może kupić wszystko w każdym sklepie poza szkołą, ale jest jeszcze bombardowany reklamami, które utwierdzają go w przekonaniu, że dokonuje świetnego wyboru kupując ten sok, tamten serek czy batona musli.
Na efekty zmian musimy jeszcze poczekać. Czy jednym ze skutków będzie pokolenie zdrowych ludzi, czy tylko masowe przebranżowienie dotychczasowych ajentów szkolnych sklepów, czas pokaże.

Miejsca

Opinie (230) 1 zablokowana

  • moje dziecko chodzi głodne (24)

    sklepik w lo8 niestety się zamknął,
    a można było tam oprócz niezdrowych słodyczy
    kupić obiadek... a teraz obiadku nie ma bo w okolicy brak stołówki

    • 81 39

    • a ty wierzysz że twoje dziecko kupowało zdrowe rzeczy? nie łaska zrobić kanapek dziecku? (6)

      Problemem jest to że nie ma stołówki w szkole a nie że sklepik zamknięto. Użyj głowy i pomyśl trochę.

      • 18 11

      • (5)

        Dlaczego się czepiasz? Była możliwość kupienia obiadu, teraz nie ma, więc zmiana jest na gorsze. Przeżyj 10 godzin (czasami tyle dziecko jest poza domem) na samych kanapkach przez 5 dni w tygodniu, a myślę, że jednak stwierdzisz, że nie masz racji.

        • 15 6

        • dziecko nie jest w szkole 10h 5 dni w tygodniu

          a poza kanapkami można "na wynos" zapakować dużo różnych rzeczy, np tortille, omlety, sałatki

          • 0 0

        • (2)

          a ten "obiadek" w sklepiku, to super mrożona zapiekanka, super tłusty hamburger z toną sosu czy zupka w proszku?

          • 17 10

          • (1)

            Nawet jeśli, to co Ci do tego co, kto jada?

            • 8 5

            • Szkoła ma za zadanie edukować, i dbać o ogólny rozwój młodego człowieka, równiez jesli chodzi o odżywianie. Jedzenie z mikrofali przyczynia się jedynie do rozwoju chorób, nie odżywiania tak jakbyś sobie tego życzył/a. Śmieciowe żarcie można w ostateczności kupić poza szkołą.

              • 0 2

        • Ja tak żyłam na studiach i teraz w pracy

          Więc nie mów, że się nie da. No i poza kanapkami są tez inne rodzaje jedzenia "na wynos".

          • 9 4

    • kanapki

      Tak pchają nas do europy a matkom w garach każą siedzieć i kanapeczki w domu robić .Ja idę do kina.

      • 1 0

    • lo to skrót od liceum ogólnokształcącego? (7)

      dziecko chodzące do liceum chyba może już sobie odgrzać zdrowy obiadek w domu? pod warunkiem, że rodzice mu ten obiadek zrobią i w lodówce zostawią.
      a do szkoły to można wziąć 2 albo 3 zdrowe kanapki, jeśli nie ma stołówki. Przynajmniej wiesz na pewno co dziecko ma do jedzenia. W czym problem? Cieżko wstac wczesniej i przygotować w domu śniadanie i drugie śniadanie? a co drugi dzień, po powrocie z pracy zrobienie obiadu na dwa dni?

      • 77 20

      • licealista to chyba już powinien sobie te kanapeczki sam przygotować, lub sałatkę. W tym wieku raczki już bolą?

        • 1 0

      • (3)

        dziecko chodzące do liceum nie ma 5-6 lekcji jak dziecko w podstawówce, tylko dojeżdża do szkoły w której spędza wiele godzin a potem ma jeszcze kółka i zajęcia dodatkowe więc nie wraca do domu podgrzać sobie ten obiadek. Winszuje dobrego samopoczucia jeśli uważasz że osobie w tym wieku wystarczy drugie śniadanie z kanapek przyniesionych z domu na cały dzień. Tak to przynajmniej miał szanse kupić sobie do zjedzenia cos ciepłego w porze obiadowej w sklepiku.

        • 30 16

        • Sztandarowym produktem sklepiku VII LO były buły z keczupem z mikrofali. Kochałam je :)

          • 4 1

        • Siedze i sie smieje, gowniarz z liceum nie potrafi zrobic sobie kanapki

          • 22 4

        • No to niech idzie do biedry i kupi sobie coś do jedzenia

          Jezu,co za łamagi życiowe.

          • 31 9

      • (1)

        nic dodac nic ujac. Chodzi glodne, bo nie umie sobie zrobic normalnej kanapki?

        • 75 11

        • Bo to pierdoła co mu mamusia sznurowadła zawiązuje.

          • 69 12

    • VIII LO

      30 lat temu była w "8" niezastapiona Pani Trudzia, która nawet ciepłe mleko serwowała w swojej kanciapce pod schodami. Wspaniałe czasy i wspanial;a osoba.

      • 2 0

    • Chodziłem o tego LO

      i nie pamiętam abym coś tam często kupował. Zwykły fast food, a nie obiadki. Kanapki robiłem sobie sam w domu, miałem w końcu kilkanaście lat i nie byłem łamagą jak dzisiejsza młodzież.

      To było jednak naście lat temu. pa

      • 5 0

    • to zacznij mu gotowac

      • 1 1

    • Boszeee... licealiści to sobie sami mogą już jedzenie odgrzewać, ba! nawet ROBIĆ (2)

      to nie 10-letnie dzieciaczki.

      • 23 8

      • O boże.... (1)

        • 1 2

        • Niech zgadnę: masz ponad 20 lat, mieszkasz wciąż w rodzinnym domu,

          nie zarabiasz, a gotuje i śmieci wynosi mama. Gdy akurat nie może ugotować, to jesz chipsy.

          • 7 2

    • Tak tak, wierz sobie, że TWOJE dzieciątko kupowało tam same obiadki, a TYLKO INNE dzieci kupowały tam batoniki.

      Jeśli jakiś dealer batoników zamyka interes, bo przestało mu się opłacać, to znaczy tylko tyle, że co innego nigdy mu z półek nie schodziło.
      Teraz niech się rodzic "namęczy nieludzko" i zrobi własnemu dziecku kanapkę na drugie śniadanie, zamiast dawać mu kasę na śmieci posolone lub posłodzone "do smaku".

      • 4 0

    • Nieodżałowanej pamięci Pani Mirka prowadziła ten sklepik wiele lat...

      Zawsze uśmiechnięta, zadowolona, na krechę można było brać, nikogo nie ganiałą, każdy uczciwie oddawał to co był winny. Pyszne hamburgery i kanapki. To już 10 lat jak chodziłem do tego LO ale zawsze miło wspominam Panią Mirkę i Jej rady życiowe.

      • 9 2

  • Sklepiki są zamykane w szkołach to zgroza!
    Ile jeszcze czasu to PO będzie rządzić i szkodzić ludziom?
    Jak można było wprowadzić taką ustawę? To absurd!
    Dzieci i młodzież i rodzice trzeba zacząć walczyć o sklepiki szkolne!!!
    Przecz z chorą ustawą i chorą władzą!

    • 2 0

  • społeczeńswo nie jest przygotowane na taką zmianę (2)

    najpierw trzeba by zacząć od uswiadamiania, jakie szkody niesie za sobą jedzenie dużej ilości cukru, czipsów,cukierków, batoników i innej trucizny i czym mozna by to zamienić. Zdrowe wcale nie musi oznaczać niedobre , mdłe, niesłodkie.
    Słodki i zdrowym zamiennikiem cukru jest np. ksylitol albo miód. Mozna robić przepyszne ciastka i inne wypieki uzywając zdrowszej mąki, np. orkiszowej, słodząc np. miodem ; jest tak naprawdę masę przepisów i pomysłów na zdrowe jedzenie i w dodatku smaczne; tylko mało kto się zna na tym; ci co prowadzą szkolne sklepiki powinni trochę się dokształcić w dziedzinie zdrowego żywienia; a dzieci powinno się uświadamiać w szkole ale i w domu też, bo przecież nawyki żywieniowe wynosimy z domu.

    • 2 0

    • zdrowo i drogo

      Jak na rynku pokazałyby się te produkty w dostępnych cenach to w szkołach napewno byłyby na pierwszym miejscu.Za dwa lata wycofają te produkty z obrotu bo kontrakty się pokończą a to co chcieli wypchnąć to najlepiej na szkoły przecież jest dużo klientów.

      • 0 0

    • Spoleczenstwo nigdy nie byloby gotowe. Ale to chyba nie powod, zeby dalej truc dzieci.

      • 1 0

  • zmiany trzeba zaczac domach!

    najpierw to rodzice powinni zrozumiec, ze tucza dzieci na potege, a potem one maja problemy zdrowotne. Ja bylam kiedys paczkiem, mama tylko latala za mna "wez dokladke!". Swoim dzieciom tego nie robie. Owszem, daje im slodycze... ale jakie! Zamawiamy cala rodzina ze Stewiarnii takie batoniki co sie robi z samych owocow i sie nawyzaja Pure. Bardzo polecam, bo sa smaczne i zdrowe!

    • 0 2

  • Zdziwione dzieci ! (3)

    Warto aby Ci , którzy postanowili natychmiast wprowadzać w życie nowe przepisy(natychmiast i pod rygorem karania przez Sanepid) zobaczyli minki dzieci w przedszkolu , zwłaszcza przy obiedzie i wędrujące do kuchni pełne talerze.Mimo usilnych starań nauczycielek i pozostałego personelu dzieci nie radzą sobie z jedzeniem potraw bez smaku.Czy u nas wszystko musi być tylko albo czarne albo białe ,popadamy ze skrajności w skrajność i nie jest to z korzyścią dla nikogo.Przygotujmy program wprowadzania w życie takich znaczących przepisów , czyli edukujmy rodziców, młodzież , ale nie zmuszajmy nikogo .Czasem myślę że stoją producenci "zdrowej żywności" którzy mogą nieźle zarobić na powstałej w szkołach i przedszkolach sytuacji tylko za tym nie idą pieniądze na wyżywienie dzieci np.w przedszkolu .Dzieci na tą chwilę nie jedzą (posmakowałam i wcale się im nie dziwię) i czy wyjdzie im na zdrowie kilka godzin głodu podczas 8-godzinnego pobytu w przedszkolu w to bardzo wątpię."Nie dajmy się zwariować!"

    • 9 2

    • (2)

      zarty jakies. Czyli dzieci na codzien opychaja sie przesolonym i tlustym zarciem i nie sa w stanie przelknac czegos normalnego?? I po tygodniu lzawych minek dzieci nalezy sie poddac i dalej je truc?? Co za glupota.

      • 2 1

      • (1)

        Jadłeś kiedyś ziemniaki ugortowane bez grama soli? Surówki, naprawdę surowe, bez soli, odrobiny cukru? Mięso smażone na totalnie suchej patelni?
        Tak się składa, że wszystko jest dla człowieka zdrowe, nawet sól, czy odrobina cukru. Nie popadajmy w paranoję i skrajnośc jak to pisze Ewuś

        • 2 0

        • Kazde warzywo ma swoja naturalna ilosc soli. Wystarczy przestac solic a po kilku dniach zaczynasz czuc intensywniej naturalne smaki. Tak samo jest z owocami. Jak przejdziesz 2 tygodnie odwyku od cukru zaczynasz czuc, ze owoce, surowki sa smaczne. Baton wydaje sie wtedy horrendalnie slodki i zbiera mnie na wymioty.
          Wystarczy dwa tygodnie odwyku jak po narkotyku.

          • 0 0

  • (2)

    Moje pytanie.Co jest niezdrowe w gumie do zucia bez cukru

    • 1 1

    • (1)

      cytat "Długotrwałe i intensywne żucie gumy sprawia, że staw żuchwowo-skroniowy ulega przeciążeniu (czasami odczuwamy to po prostu jako ból, w okolicach tegoż stawu właśnie). Konsekwencją przeciążenia stawu jest fakt, że do zagryzania używamy o wiele większej siły niż zwykle, to z kolei sprawia, że zęby zaczynają się ścierać, łamać i pękać. W ekstremalnych przypadkach może nawet dojść do przerostu mięśni żwaczy i spowodować nieoczekiwane i mało estetyczne zmiany w wyglądzie twarzy, takie jak np. asymetria szczęki. Długotrwałe żucie gumy może też doprowadzić do wystąpienia bruksizmu, czyli chorobliwego zgrzytania zębów, które najczęściej występuje podczas snu. Ortodonci pałają szczególną niechęcią do gumy do żucia, ponieważ zdarza się, że guma przykleja się do zamków aparatów korekcyjnych, powodując ich odklejenie od zęba. Jeśli więc jesteśmy szczęśliwymi nosicielami aparatu ortodontycznego ewentualne sięganie po gumę do żucia powinniśmy uzgodnić z naszym lekarzem."

      • 0 0

      • i jeszcze " To zagrożenie dotyczy zwłaszcza małych dzieci oraz osób, które żują wyjątkowo duże ilości gumy (przy czym dokładną liczbę trudno oszacować, gdyż zależy to od takich czynników jak masa ciała, stan organizmu, wrażliwość na substancje czynne zawarte w gumie do żucia itp.). Substancjami wywołującymi biegunkę są sorbitol oraz ksylitol dodatki do żywności, stosowane w produkcji gumy do żucia. Posiadają one lekkie właściwości przeczyszczające i prowadzą do zaburzeń w pracy przewodu pokarmowego. "
        "Żując gumę, stymulujemy wytwarzanie soków trawiennych w żołądku, a to z kolei może nie tylko przyczynić się do podrażnienia błony śluzowej jelit oraz żołądka, ale nawet spowodować powstanie wrzodów. Żeby uniknąć tego typu problemów, najlepiej jest żuć gumę bezpośrednio po posiłkach. Natomiast osoby, które już skarżą się na problemy z żołądkiem oraz dwunastnicą w ogóle powinny zrezygnować z żucia gumy. "

        • 0 0

  • Paranoja. Szkola oferuje dzieciom zdrowe jedzenie a rodzice narzekaja. Nie do wiary!!
    Rozumiem, ze wasze dzieci sa uzaleznione od cukru i soli i to wasz problem. Ale powinniscie sie cieszyc, ze szkola, kt. powinna spelniac rowniez role wychowawcza pokaze jak wyglada zdrowe jedzenie.
    Moze dzieki temu zaczniecie jednak myslec, ze warto by bylo karmic dzieci czyms zdrowym a nie truc.

    • 2 2

  • Dzisiaj rozmawialam z nastolatka ktora chodzila do naszego Gimnazjum,jak jest u nich w sklepiku,problemu nie ma bo po drugiej stronie jest Zabka

    • 1 0

  • Zakaz

    Nie wińmy sklepów,rodziców czy szkół a pomyślmy o słowie ZAKAZ.Za chwilę wprowadzą NAKAZ bezwzględny karmienia do roku dziecka piersią.Wtedy w razie czego to matka bedzie wszystkiemu winna a nie geny gospodarka hormonalna itp...

    • 0 0

  • drożdżówka (6)

    Skandal,dzisiaj słyszałam w radio o śmierci dziecka w wieku 8 lat.Bardzo współczuję rodzicom.Mówiono że dziecko zakrztusiło się jedząc drożdżówkę którą mama kupiła w drodze do szkoły.Bardzo przykre.Wszyscy żyjemy w biegu a tu rząd wymyśla co rusz to nowe absurdy.Bezpicznie i bez pośpiechu może mogłoby to dziecko zakupić sobie śniadanie w szkole na przerwie ale jak coś w naszym kraju funkcjonuje to znajdą się spece za dychę i mącą.Jak słyszę o tym zdrowym jedzeniu to mnie szlak trafia.Młodzież jest chora od braku zajęć ruchowych wiem z doświadczenia mieliby np jak kiedyś pomagać rodzicom w pracach domowych na przykład wnieść węgiel do piwnicy itp.... to rumieniec na twarzy nastolatka by nie znikał.Teraz jest moda na odchudzanie i napędzanie kasy niektórym koncernom dziewczyny nie wyglądają jak piękne kwiaty a chłopcy są na odżywkach.Ale narobili dietetyków ,psychologów itp...więc trzeba ludzi mamić absurdami a ludzie są słabi i łykają wszystko co się im wciska.

    • 12 3

    • burza przez mamuśki

      Powiem wam jak to wygląda burzą się tylko te osoby które nie pracują i potrafią być tak bezczelne że wykupują za grosze dziecku obiad w szkole a na dodatek mają czelność narzekać na wszystko.Nie pozwoliłbym takim dzieciom jadać w szkole.Niech rodzic odbiera dziecko po lekcjach i zasuwa gotować obiad.

      • 0 0

    • "Mówiono że dziecko zakrztusiło się jedząc drożdżówkę którą mama kupiła w drodze do szkoły." (3)

      "Bezpicznie i bez pośpiechu może mogłoby to dziecko zakupić sobie śniadanie w szkole na przerwie"
      No i widzisz. Problemem jest nie to, że dziecko nie mogło kupić sobie śniadania w szkole, ale to, że mamusia nie mogła zrobić mu go w domu.

      • 3 4

      • (2)

        Żyjemy w 21wieku! Ma być łatwiej w życiu.Jak się śpieszę to dam grosza na sok i drożdżówę i wiem że bezpiecznie w szkole kvpi i zje.Ci co piszą o robieniu kanapek to chyba nie mają okna na świat tylko zajmują się domem.

        • 4 2

        • Pewnie, lepiej dać dziecku kasę i mieć nadzieję, że zje coś normalnego

          niż spędzić 5 minut rano w kuchni przygotowując mu porządny posiłek...
          I właśnie to jest ten problem. Mamuśki nie mają czasu zadbać o swoje dzieci, tylko "masz. kup sobie coś do jedzenia"...

          • 1 0

        • jak nie masz czasu na dzieci to nie miej dzieci

          • 3 2

    • A może jednak warto choćby wieczorem przygotować kanapkę?

      Ludzie jedzą "śmieci", a potem zastanawiają się, jak to możliwe, że tak wielu ludzi choruje...

      Ciężko ludziom przecież rzucić używki, wziąć się za sport i lepiej jeść... A wyszłoby to na zdrowie.

      • 3 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Młodzieżowa Grupa Wsparcia

100 zł
warsztaty

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Transformacyjna Podróż w Kolorach Czakr z Anetą Paluszkiewicz

200 zł
warsztaty, spotkanie, joga

Najczęściej czytane