• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem bez wsparcia. Dlaczego?

Agnieszka, mama Lenki
11 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Dlaczego państwo nie interesuje się tym, co dzieje się z dziećmi niepełnosprawnymi już po urodzeniu - pyta w liście do redakcji pani Agnieszka. Dlaczego państwo nie interesuje się tym, co dzieje się z dziećmi niepełnosprawnymi już po urodzeniu - pyta w liście do redakcji pani Agnieszka.

Kilka dni temu, jeszcze przed odrzuceniem projektu ustawy antyaborcyjnej, otrzymaliśmy list od pani Agnieszki, mamy Leny z porażeniem mózgowym. - Z jednej strony politycy żarliwie opowiadają się za zaostrzeniem ustawy antyaborcyjnej, z drugiej zupełnie nie interesują się tym, co dzieje się z dziećmi niepełnosprawnymi już po urodzeniu - pisała nasza czytelniczka. - Może warto podjąć takie działania, dzięki którym przyszli rodzice będą mieli odwagę wziąć odpowiedzialność za życie z niepełnosprawnym dzieckiem?



Czy państwo powinno objąć stałą pomocą rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem?

Do naszej redakcji kilka dni temu dotarł mail od pani Agnieszki, mamy Lenki, niepełnosprawnego dziecka z porażeniem mózgowym i opóźnieniem psychoruchowym. W swoim liście, który zamieszczamy poniżej, nasza czytelniczka zastanawiała się, dlaczego państwo nie wspiera w żaden sposób takiego modelu rodziny, a jednocześnie tak zacięcie walczy o zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej.

Dlaczego? Nie rozumiem.

Nie rozumiem, dlaczego politycy tak żarliwie opowiadający się za zaostrzeniem ustawy antyaborcyjnej, powołujący się na wartość nadrzędną, jaką jest życie, nie interesują się zupełnie tym, co dzieje się z dziećmi niepełnosprawnymi już po urodzeniu.

Dlaczego nie myślą długofalowo i nie podejmują działań systemowych, mających przekonać przyszłych rodziców do tego, że może warto na siebie wziąć przeogromną odpowiedzialność, jaką jest życie z niepełnosprawnym dzieckiem? Zaznaczam, że niepełnosprawność ma wiele twarzy i stawianie znaku równości pomiędzy niepełnosprawnością a np. zespołem Downa, co uwielbiają robić "namaszczeni przez Suwerena", jest kompletną bzdurą.
 
Dlaczego nie pomyślą o rozwiązaniach stosowanych z powodzeniem w innych krajach, takich jak chociażby:

  1. Bezpłatny sprzęt rehabilitacyjny dla dziecka, który państwo wypożycza. Po okresie użytkowania taki sprzęt musi być oddany (uwaga: np. w Niemczech zmiana wózka zalecana jest raz na trzy lata, a wymiana ortez corocznie). W Polsce to wydatek sięgający 15 tys. złotych (z możliwą dopłatą PFRON-u - o ile wystarczy środków w wysokości ok. 3 000 zł).
  2. System finansowania rehabilitacji - rodzice nie dostają pieniędzy do ręki, a otrzymują bony, którymi płacą rehabilitantom, a ci wymieniają je następnie w ośrodkach MOPS, PFRON itp.
  3. Opieka psychologiczna (i nie tylko) nad rodziną osoby niepełnosprawnej - już przed urodzinami maluszka, a szczególnie zaraz po jego urodzeniu. To bardzo ważne w chwilach, kiedy świat wali się na głowę, a człowiek jest kompletnie zagubiony. Nie mam na myśli wypowiadanego często w tych chwilach zdania: "z tego dziecka nic nie będzie, roślinka, jedźcie do domu i pomyślcie nad kolejnym" (to cytat, którego nie zapomnę do końca życia). Często dziecko niepełnosprawne wymaga szczególnego traktowania i opieki (odsysanie, odpowiednie traktowanie, karmienie). Ktoś powinien rodzicom pokazać, jak należy odpowiednio to robić, a nie zakładać, że każde z rodziców posiada dyplom wykwalifikowanej pielęgniarki, rehabilitanta i terapeuty w jednym, trzymany na specjalne okazje - jak ta, w jakiej właśnie się znalazł...
  4. Umożliwienie nawet w ramach "ustawy nianiowej" zatrudniania niani do dziecka niepełnosprawnego, które skończyło 3. rok życia. Niestety przedszkola i szkoły specjalne przyjmują dzieci na 4-5 godzin dziennie, co wyklucza aktywność zawodową przynajmniej jednego z rodziców, a częściej wymusza zatrudnianie "na czarno" osoby do opieki. Nie każda rodzina ma całoetatowe wsparcie babci czy dziadka, sprawnych na tyle, aby poradzić sobie z coraz cięższym dzieckiem.
  5. Możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę rodziców dzieci niepełnosprawnych. Nikt, kto nie nosi kilkunasto- lub kilkudziesięciokilowych dzieci nie zdaje sobie sprawy, z jakimi problemami fizycznymi (nie wspominając tu o psychice zdewastowanej życiem w ciągłej niepewności "co będzie, jak mnie zabraknie") borykają się te osoby.
  6. Możliwość dodatkowego urlopu. Najczęściej każdą wolną chwilę rodzice dzieci niepełnosprawnych spędzają na wizytach u lekarzy specjalistów, kontrolach, wizytach w szpitalu, wyjazdach na turnusy rehabilitacyjne...
  7. Nie wspomnę już o rozwiązaniach np. szwajcarskich, gdzie rodzina (podstawowa komórka społeczna) dziecka niepełnosprawnego ma zagwarantowaną obecność wolontariuszy w celu "podtrzymania więzi pomiędzy małżonkami/partnerami" - czytaj: wyjście do kina, restauracji etc. To już prawdziwy luksus (dla wielu rodziców prawdziwym luksusem byłoby przespanie jednej nocy bez przerwy).


Mogłabym przytoczyć jeszcze wiele innych możliwości, które być może pozwoliłyby przyszłym rodzicom na kartce z plusami i minusami postawić więcej argumentów po stronie "za".

Uczono mnie w szkole, że jedną z głównych zasad organizacji i zarządzania państwem jest podejście systemowe. Już nie wiem, czy mnie źle uczono, czy może ja tych rozwiązań nie widzę. A może to, co się dzieje, to nie państwo, a raczej zbiór osób, znajomych, kolegów, koło gospodyń, grupa wsparcia? Co to jest?

Oświećcie mnie, bo już nie wiem.

Jak wspomniała Krystyna Janda w niedawnym wywiadzie z Moniką Olejnik - dlaczego tak duże państwo nie może zagwarantować luksusów (o tych nawet nie marzę, ale przydałaby się godna egzystencja) tym nielicznym, którzy decydują się na codzienną heroiczną walkę i potyczkę z życiem, bo przepełniona miłością i radością, ale jest to jednak walka.

Jestem mamą najwspanialszej istotki na świecie, która niestety sucho figuruje w systemie jako dziecko niepełnosprawne z porażeniem mózgowym i opóźnieniem psychoruchowym.

Dlaczego? Nie rozumiem.
Agnieszka, mama Lenki

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (63) 4 zablokowane

  • (1)

    Ludzie;
    jak możecie każdą tragedię sprowadzać do żenującego poziomu kłótni na opcje polityczne?!
    Czy już w nikim nie ma empatii wolnej od wiary czy opcji politycznej?
    Pani Agnieszko, dużo siły dla Pani i całej rodziny, a dla Lenki dużo zdrowia!!!
    Z najwyższymi wyrazami szacunku

    • 23 4

    • Dziękuję serdecznie:)

      • 2 2

  • Znieczulica tych, którzy powinni pomagać

    Mam niepełnosprawnego syna z autyzmem. Ostatnio "pocztą pantoflową" dowiedziałam się, że w jednej z poradni psychologiczno-pedagogicznych jest terapia odpowiednia dla mojego syna i darmowa. Niestety przyjmują 8 dzieci na rok szkolny i pierwszeństwo mają dzieci z rejonu. Rozmawiałam z panią dyrektor i powiedziałam, że wszystkie terapie i rehabilitacje finansujemy sami, to odpyskowała mi, że przecież wszyscy są w takiej sytuacji, a ja nie mieszkam w jej rejonie.
    Zrezygnowałam z pracy 5 lat temu. Mąż i moi rodzice (poza Trójmiastem) pracują od rana do wieczora, aby zarobić na "leczenie" dziecka. Ale zdaniem pani dyrektor ja nie muszę tego wszystkiego robić. To ja wybrałam, przecież mogę czekać na swoją kolejkę (albo zamieszkać na terenie odpowiedniej dzielnicy), a i tak nie dostaniemy się na darmową terapię, bo nie ma miejsc.

    • 28 3

  • (2)

    Nikt kto nie ma dziecka niepełnosprawnego tego nie zrozumie jak jest ciężko

    • 35 4

    • (1)

      to prawda, niestety.... myślałam nawet o takiej akcji aby naszych posłów zaprosić do nas do domów na 24 godziny.... tylko kto by się na to zdecydował?

      • 11 2

      • Pewnie wielu posłów zadeklarowałoby taką chęć (przecież mogliby się "pochwalić" że znają "realia"), tylko którzy z nich faktycznie wytrzymaliby te zaledwie 24h?

        • 7 2

  • (1)

    dla rządzących najważniejszy okres w życiu dziecka to ten od poczęcia do wyjścia ze szpitala, a później ma już sobie radzić samo, to samo tyczy się rodziców...

    • 24 3

    • mała poprawka

      najważniejszy okres w życiu dziecka to ten od poczęcia do URODZENIA. Bywa, że dziecko musi zostać w szpitalu na dłużej z tych czy innych względów, ale to już rządzących nie obchodzi. Urodziło się, więc ich rola dobrego wujka/cioci się zakończyła. Dalej radźcie sobie sami.

      • 9 1

  • (4)

    W zasadzie niewiele mozna dodac do listu tej pani.
    Ja dodam jeszcze od siebie rzeczy, ktore mozna zmienic w sobie, bez pieniedzy.

    Bo fanatycy zadaja rodzenia chorych dzieci. A potem uciekaja od nich i zabieraja swoje zdrowe dzieci, zeby sie "nie zarazily".
    Znajomi sie wykruszaja, uciekaja. Szkoly robia wszystko,zeby sie dziecka pozbyc, psycholodzy gadaja takie glupoty, ze po wizytach u nich juz naprawde trzeba isc na jakas terapie, bo tak potrafia zdolowac.
    Trzeba tez w zasadzie calkowicie z pracy, bo szkola nie zapewnia niczego, opiekunek znalezc sie w zasadzie nie da, a jak jeszcze maz ucieknie (tak, tak, wiekszosc z nich nie wytrzymuje i ucieka) to jest sie skazanym na smierc glodowa.
    Dlaczego nie ma potepienia takich mezczyzn????
    Kobieta skazana jest dozywotnio na izolacje, wegetacje i laske rodziny.
    To juz naprawde zabojcy w wiezieniach maja lepiej. Maja z kim pogadac, maja jedzenie, picie, dach nad glowa i ich kara kiedys sie skonczy. I nie musza tak ciezko fizycznie pracowac.

    • 32 2

    • (3)

      Smutne i przykre, ale niestety prawdziwe :(((

      • 9 2

      • (2)

        Mężczyźni zawsze uciekają. Life is brutal. Ale mnie dziwi co innego, trzeba było brać udział w wyborach i głosować z sensem. A teraz jest przecież bardzo dobra zmiana.

        • 3 7

        • Ja nie glosowalam na fanatykow i nigdy nie zaglosuje. Ale co z tego, skoro reszta dala sie uwiesc populistom.
          Populisci wygrywaja obietnicami, ktorych potem nie realizuje. Trzymaja tez czesto z kosciolem. Tak jest w wielu krajach, nie tylko naszym.
          Z tymze kraje, w ktorych jest sojusz tronu i kosciola, zazwyczaj marnie koncza...

          • 7 1

        • Ale tu nie chodzi juz o aborcje.

          Pani, która wypowiada sie w artykule i ta, która wypowiada sie powyżej nie dokonały aborcji. Moze mogły, moze nie chciały, moze ....nie wiem. Pewne jest-i o tym dyskusja, ze dziecko niepełnosprawne i jego rodzina pozbawieni sa wszelkiej pomocy. Nikt sie nimi nie interesuje. Tu nie chodzi o opcje polityczna a o to, ze żadna z nich nie ma pomysłu na rodzine z dzieckiem niepełnosprawnym.

          • 9 1

  • To samo jest z osobami starszymi niedołężnymi (2)

    mało kto ma emeryturę aby pokryć koszty domu opieki i taką osobą opiekować się musi rodzina często kilka lat, ale w naszym Państwie nie dba się o ludzi, a inni ludzie często są zawistni póki ich samych nie dotknie taki problem.

    • 12 0

    • Racja

      Oby wycisnąć soki za życia kiedy człowiek funkcjonuje brać co się da ...doic go....a później gdy wyciągnie rękę po swoje dostaje przysłowiowego kopa w d..ę i radz sobie sam!!

      • 5 1

    • Tak i jeszcze z tymi, którzy "nabyli" niepełnosprawność ciężką po wypadku - jako dzieci lub już dorośli.

      • 1 0

  • Jestem za ! Za tym żeby nasz rząd przetarl oczy! (1)

    Jestem za ! Jestem za głosem Agnieszki bo wszystko co napisała to święta prawda ! Sama jestem mamą dziecka niepełnosprawnego "inaczej " syn ma autyzm i niestety wszystko dla naszych dzieci musimy wywalczyć sami !! Gdzie są Ci którzy tak zazarcie wprowadzają swoje wytyczne w prawie ?!Wtedy gdy są potrzebni naprawdę udają ze ich niema! Wprowadzają suche prawa i teorie które w zderzeniu z rzeczywistością niemających się niczego! A my rodzice walkę o nasz byt i egzystowanie naszych dzieci prowadzimy sami.

    • 13 3

    • zmien prace, weź kredyt

      • 2 8

  • Wsparcie i to minimum to co napisano powyzej . (1)

    Jednak tylko dla wybranych.
    Niestety w Polsce mamy wielu "niepelnosprawnych w stopniu lekkim" , ktorzy nie powinni byc wspierani przy okazji takiej reformy. Wrecz przeciwnie wiele schorzen powinno nie byc uznawanych za niepelnosprawnosc - moga pracowac, nawroty choroby bywaja raz na kilka lat (raz na kilka lat kazdy z Nas choruje), a leki na wiele chorob bierzemy codziennie i pomykamy do pracy. Ps. mam chore nerki i nie mam bzdurnych " orzeczen zus", pracuje i polecam innym. A kasa ktora zostaje powinna trafic do dzieci, ktore skorzystaja lepiej.

    • 9 2

    • Dobrze mówisz. Im wcześniej pomożemy dzieciom poprzez rehablitację, czy terapię, to jako dorośli "poradzą" sobie w społeczeństwie.
      Jednak "orzeczenie zus" nie wyklucza pracy zawodowej, można pracować, kształcić się itp. aczkolwiek często pomaga w zatrudnieniu.

      • 3 3

  • leczenie bólu

    Życie pisze bardzo złożone scenariusze ale ci, którzy "bronią życia" nawet nie próbują tego widzieć. Wiele osób podpisujących ich projekt zostało zmanipulowanych emocjonalnymi zdjęciami i okrzykami. Często ci sami ludzie będą ronić łzy nad dramatycznymi historiami matek, całych rodzin oraz dzieci, które efekty bezmyślnych i populistycznych decyzji dotykają najbardziej. Tak jak politycy nie połączą tych wydarzeń ze sobą bo taka bajka już tak ładnie i prosto nie da się opowiedzieć. Wiele niepełnosprawnych osób bardzo cierpi z bólu - jakie w tym kraju jest podejscie do uśmierzania bólu? Wie to każdy kto ciężko chorował, wiedzą to także kobiety z chronicznymi bólami menstruacyjnymi, które wrzucono do działu"taka uroda" i nikt ich nie leczy. Co też jest skutkiem ustawy antyaborcyjnej, gdyż ginekolodzy boją sie przepisywać kobietom środki leczące (!) nie uśmierzające ból. Pod płaszczykiem ochrony życia i wielkich słów tolerujemy zło i cierpienie ludzi żyjących wokół nas. Do póki nie będziemy domagać się praktycznego podejścia do polityki do póty będzie niszczyć nas ideologia i demagogia. Potworny banał....

    • 8 2

  • walcz sam

    i tylko sam...nikogo , nawet jeszcze w szpitalu po urodzeniu dziecka, nie interesuje stan dziecka, muszą wmówić matce że nic mu nie dolega, bo będzie z bachorem za długo im na karku siedziała, a jak wreszcie matka im otworzy oczy , że z dzieckiem cos jest nie tak ? pójdzie pani do pediatry -taka jest rada- omijaja ja z daleka ...nikt nie chce jej znać...patrza jak przez szybę...aby tylko wyszła...nooo...wyszła ... i zaczęła się jej droga ....jej i dziecka...nikt, nawet pediatra nie zna drogi jaką powinna iść...brak jakiejkolwiek podpowiedzi... a kolejki po pół roku do neurologa...dla dziecka to wyrok...zamiast pół roku byc leczone, rehabilitowane...czeka...tylko pieniadze , prywatne badania, lekarze i rehabilitacja...to sa duże pieniądze...dlaczego tak piszę...przeszlismy to z małą dziewczynką...tylko błyskawiczna reakcja matki uratowała ją przed niepełnosprawnością...jak to elegancko brzmi...juz nie mówimy -kaleka- a tak winno sie mówic o dzieciach okaleczonych przez system leczenia !!!!!!!!!

    • 11 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Najczęściej czytane