• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po zatrzymaniu krążenia czekała kwadrans na lekarza. Dramatyczna sytuacja na SOR

Wioleta Stolarska
5 września 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
O problemach z funkcjonowaniem gdyńskiego SOR-u pisaliśmy wielokrotnie. O problemach z funkcjonowaniem gdyńskiego SOR-u pisaliśmy wielokrotnie.

Odsyłani pacjenci, brak nadzoru lekarzy, wielogodzinne czekanie w kolejce - w ostatnim czasie czytelnicy wiele razy alarmowali nas, że sytuacja na gdyńskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym pozostawia wiele do życzenia. Problemem, jak słyszymy od ratowników, są głównie braki kadrowe, które powodują, że pracuje się w bardzo trudnych, czasem dramatycznych warunkach. - Pacjentka po zatrzymaniu krążenia z karetki czekała 15 minut na lekarza, bo nikt nie chciał przyjść. Pomógł dopiero złapany na korytarzu przypadkowy lekarz - opowiada jeden z ratowników. Jak przyznają medycy, to, że pacjenci przychodzą często z dolegliwościami, które nie kwalifikują ich do przyjęcia na SOR to tylko wierzchołek góry lodowej problemów tego miejsca.



Kiedy ostatnio korzystałe(a)ś z pomocy SOR?

- Dziś na dyżurze jest czterech ratowników (choć powinno być standardowo minimum dziewięciu): nie działa sala zabiegowa (pobieranie krwi, podaż leków) na części internistycznej SOR-u, wszyscy pacjenci przechodzą przez chirurgię, nie ma obsady na salach obserwacyjnych, gdzie pacjentom podawane są leki, leżą podłączeni do kroplówek bez nadzoru - to kolejna wiadomość od czytelnika w sprawie gdyńskiego SOR-u, dotyczy środowego (4.09.19) dyżuru.
O problemach, z jakimi boryka się gdyński SOR rozmawialiśmy z osobami związanymi z ratownictwem medycznym w gdyńskim szpitalu.

200 pacjentów dziennie



Do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego działającego przy Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni zgłasza się średnio ok. 200 osób dziennie. Na dyżurze w tym czasie powinno być minimum trzech lekarzy - jeden na obszarze natychmiastowej pomocy, drugi na obszarze konsultacyjnym (tam przyjmowani są pacjenci internistyczni i z problemami kardiologicznymi) oraz trzeci na tzw. obszarze triage (najważniejszym) - tu przyjmowani są pacjenci z zagrożeniem życia - tzw. czerwoni. I właśnie tego ostatniego lekarza na gdyńskim SOR brakuje najczęściej.

- Kiedy brakuje jakiegoś lekarza, ktoś go musi zastąpić, tylko że lekarza z triage nikt nie chce zastąpić. Dostaliśmy polecenie, że w kryzysowych sytuacjach mamy ściągać na zastępstwo neurologa, ci w umowach mają zapis, że zajmują się tylko pacjentami neurologicznymi, więc nie muszą. Zostaje ściągnięcie anestezjologa lub kardiologa, tylko że ich albo nie ma, albo po prostu odmawiają - opowiada ratownik z Gdyni (dane osobowe do wiadomości redakcji).
Czytaj też: Gdyńscy ratownicy chcą odejść z SOR-u. Co z opieką medyczną w weekend?

Zatrzymanie akcji serca nie poczeka na lekarza



Brak lekarza na dyżurze utrudnia życie nie tylko ratownikom, ale przede wszystkim zagraża pacjentom. Jak przyznają ratownicy, czekanie w przypadku pacjenta, który sam się zgłasza, to już norma, ale bywają bardziej dramatyczne sytuacje.

- Kiedy do oddziału ratunkowego ma trafić pacjent w stanie zagrożenia życia, dostajemy wcześniej informacje od zespołu karetki - po to, żeby przygotować zespół, niezbędny sprzęt, żeby móc natychmiast ratować życie. Niestety mieliśmy niedawno taką sytuację, że jechała do nas pacjentka po zatrzymaniu krążenia, to sytuacja zagrożenia życia. Na SOR czekała jednak 15 minut, aż udało się ściągnąć lekarza. Nie był to nikt wyznaczony na zastępstwo, tylko złapany na korytarzu kardiolog, który po prostu nie odmówił. Wcześniej wykonaliśmy kilka telefonów do anestezjologa, ale ten podobno miał operację, od innego kardiologa usłyszeliśmy, że się tym nie zajmie, podobnie od wzywanego neurologa - dodaje.
Innym razem lekarza z obszaru konsultacyjnego nie było od godz. 20 do 8 rano. Oznaczało to, że nie było komu wypisywać zleceń na badania czy podejmować dedycji ws. dalszego leczenia.

- O każdej takiej sytuacji, a bywa ich wiele, alarmujemy zarząd. W tym przypadku usłyszeliśmy, że pacjentów kardiologicznych mamy od razu przyjmować na oddział. Oczywiście staraliśmy się zapewnić pomoc wszystkim, tylko że dla niektórych pacjentów taka sytuacja może być problematyczna. Pacjent kardiologiczny to każda osoba, która przychodzi z bólem w klatce piersiowej, nawet jeśli później okazuje się to bólem po zgadze, niestrawności. Gdyby taką osobę, która przychodzi koło godz. 20-21 przyjmował i diagnozował na SOR lekarz, po badaniach mogłaby zostać wypisana już np. ok. godz. 1 w nocy. Przyjęcie na oddział to jednak dużo więcej formalności, a poza całą biurokracją to dla pacjenta również kilkunastogodzinny pobyt w szpitalu - mówi ratownik.
Czytaj też: Problemy z obsadą lekarską w szpitalu w Gdyni

Do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego działającego przy Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni zgłasza się średnio ok. 200 osób dziennie. Do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego działającego przy Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni zgłasza się średnio ok. 200 osób dziennie.

Pretensje do ratowników czy pielęgniarek



Niepełna obsada lekarska powoduje, że wszystkie negatywne odczucia pacjentów - przez brak informacji, długie oczekiwanie czy poczucie braku zaopiekowania - przekierowywane są właśnie na personel średni.

- Do poprawnego działania SOR-u potrzeba ok. dziewięciu osób - dwie osoby na triage, po trzy na obszarze pomocy natychmiastowej i obszarze konsultacyjnym oraz jedna osoba na sali obserwacyjnej. Dziesięć osób na dyżurze jest dawno niewidzianym już luksusem, wtedy dziesiąta osoba pomaga lekarzowi triage zaopatrywać pacjentów neurologicznych i laryngologicznych. W razie braku dziesiątego pracownika pacjenci ci przekazywani są obszarowi konsultacyjnemu, gdzie zajmują się nimi ratownicy i pielęgniarki. Wystarczy, że kogoś z tego zespołu brakuje i wszystko się komplikuje, bo nie ma komu zawieźć pacjenta na badania (o ile oczywiście jest lekarz, żeby je przeprowadzić), bo nie ma komu zmienić kroplówki itd. - wyjaśnia.
Jak przekonują pracownicy personelu średniego na SOR, poirytowany pacjent podchodzi do recepcjonistki czy przechodzącego ratownika z pretensjami, że nikt nie zajmuje się nim albo jego bliskimi.

- Ludzie na SOR przychodzą z rzeczami, które powinny być leczone w przychodni. Przez to wydłuża się czas oczekiwania i powstaje agresja wobec ratowników. Pacjenci nie biorą pod uwagę sytuacji nieprzewidzianych, tak jak chociażby ostatnio w Tatrach - burza, która spowodowała tyle ofiar. W każdej chwili takie zdarzenie masowe może się zdarzyć w Gdyni. I to my sami się tym będziemy musieli zająć. Te sześć osób, które zostaje na dyżurze. Często bez lekarza. Z powodu braku lekarza chociażby w święta i Sylwestra bardzo dużo osób nie doczekało się pomocy, ale oczywiście to my byliśmy wyzywani na korytarzach i to nam grożono, że się nami "zajmą", jak ich rodziny nie otrzymają pomocy - mówi jedna z ratowniczek (dane osobowe do wiadomości redakcji).
- My naprawdę chcemy móc pracować w tym miejscu i pomagać pacjentom. Zawodu nie wybieraliśmy pochopnie. Każdy z nas ucząc się i później przychodząc do pracy miał nadzieję, że będzie zajmował się medycyną. Tymczasem w ostatnich miesiącach nasze głowy zaprzątają problemy niemedyczne - czy na dyżurze będzie lekarz, czy na dyżurze będę miał współpracownika w gabinecie, kogo należy wezwać, jak przyjedzie pacjent w ciężkim stanie, czy znowu sfrustrowane rodziny pacjentów będą się na nas wyżywać? My chcemy pomagać, ale kto pomoże nam? - pyta jeden z ratowników.

Brakuje chętnych do pracy?



Zarządca placówki, wielokrotnie pytany o problemy z obsadą lekarską, twierdził, że wynikały one głównie z sezonu urlopowego i braku chętnych do pracy.

- Mimo wielokrotnych prób pozyskania przez Szpitale Pomorskie lekarzy specjalistów (poprzez ogłoszenia tradycyjne, stronę www, media społecznościowe) występują incydentalne problemy z obsadzeniem dyżurowym w Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni - odpowiadała w sierpniu Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki Szpitale Pomorskie.
Na początku sierpnia podano informację o ogłoszonym konkursie na stanowisko ratownika medycznego. Oferta zamieszczona przez spółkę Szpitale Pomorskie w krótkim czasie wywołała jednak prawdziwą burzę. Szpital św. Wincentego a Paulo w Gdyni próbował zachęcić ratowników do udzielania świadczeń zdrowotnych na SOR-ze, oferując im nietypowy sposób zatrudnienia - im więcej będziesz pracować, tym większą stawkę za godzinę otrzymasz.

Jak czytamy w warunkach konkursu, ratownik, który przepracuje na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Gdyni mniej niż 100 godzin, może liczyć na stawkę 22 zł za godzinę. Za 100 godzin pracy i więcej będzie go obowiązywać stawka 24 zł za godzinę, za 140 godzin pracy i więcej - 26 zł za godzinę, a za 180 godzin pracy i więcej - 29 zł za godzinę.

- Jaką różnicę robi to, czy będzie trzeba zapłacić 29 zł dwóm ratownikom biorącym po 90 godzin, czy jednemu biorącemu 180 godzin? Logika podpowiada, że różnica jest żadna. Tymczasem słyszymy kłamliwe wyjaśnienia, że jest to podyktowane chęcią stworzenia zgranego zespołu. Cóż - są na tym SOR ratownicy pracujący tu od wielu lat, z tym że są to osoby pracujące w kilku miejscach i biorące po np. 10 dyżurów (120 godzin). Taka osoba - wieloletni i doświadczony pracownik! - otrzymuje prosty komunikat: "nie chcemy cię tu, nie jesteś wart godnego wynagrodzenia!". To sprawia, że w wyniku najnowszego konkursu ofert nie został do pracy przyjęty nikt nowy, a wielu obecnych pracowników zrezygnowało z pracy - mówi ratownik.
Według niektórych trójmiejskich ratowników medycznych nawet najwyższa stawka zaproponowana w konkursie jest abstrakcyjnie niska jeśli chodzi o pracę na oddziale ratunkowym.

Szpitale Pomorskie planują zatrudnić 20 ratowników. Zarząd spółki, ponownie zapytany o sytuację z obsadą odpowiedział, że "nic nie zmieniło się w ostatnim czasie. Obsada lekarsko-pielęgniarsko-ratownicza jest zapewniona".

Zmiany na SOR-ach od 1.10.2019 roku



Od października we wszystkich największych szpitalnych oddziałach ratunkowych na terenie całego kraju wprowadzony zostanie obowiązkowy system segregacji pacjentów, tzw. triage.

Na szpitalnych oddziałach ratunkowych w całym kraju pojawi się tzw. czerwona linia, oznaczająca konieczność udzielenia natychmiastowej pomocy lekarskiej, pomarańczowa - informująca o tym, że pacjent wymaga pilnej opieki i rozszerzonej diagnostyki oraz zielona i niebieska dla osób, które na przyjęcie przez specjalistę mogą poczekać chwilę dłużej. Podziałem pacjentów zajmą się tzw. triażyści - osoby specjalnie do tego przeszkolone.

Zmiany, które mają usprawnić pracę na SOR-ach mają być jak najszybciej wprowadzone w życie. Wszytko po tym, jak w sierpniu 39-letni mężczyzna cierpiący na zator w nodze miał czekać na pomoc lekarzy na izbie przyjęć w Sosnowcu ok. dziewięciu godzin. Z kolei kilka dni później media informowały o kolejnym przypadku zgonu na jednym ze śląskich SOR-ów. Tym razem 35-letni mężczyzna z objawami zawału miał być wożony karetką między trzema szpitalami. Zmarł w tym ostatnim.

Opinie (433) ponad 20 zablokowanych

  • ten sam lekarz przyjmuje w ciągu jednego dnia (1)

    w 3- 4 miejscach , a co najlepsze nie ma go tam gdzie powinni ich byc njwięcej czyli w szpitalu bo tam ludzie licza na szybką pomoc , ale doktory szpital mają tam gdzie mają bo tam ni ma kasy , one są w gabinetach prywatnych - 120-150 na dzień dobry - kogo na to stać ?

    • 23 10

    • Jam

      A Ty byś poszedł tam gdzie jest trudniej I gorzej płacą?

      • 2 0

  • dobra zmiana

    a będzie jeszcze gorzej

    • 26 4

  • 40 milardów złotych rocznie - tyle kosztuje przekupstwo wyborcze (21)

    Byle utrzymać własne Koryto Plus. Za te 40 mld zł rocznie można by postawić na nogi służbę zdrowia i w kilka lat zbudować nowoczesną armię. I parę tysięcy km autostrad dorzucić.
    Dzieci wcale nie rodzi się więcej, a te co się urodziły nie będą miały opieki lekarskiej ani nikt ich nie obroni.

    • 63 4

    • skoro to takie proste i tanie

      to było kupić...

      • 4 1

    • (9)

      Bo ludzie nie myślą o przyszłości, tylko o tym co tu i teraz. I biorą kalkulator i sobie liczą - zagłosuję więc do przyszłego roku dostanę 12 x 500 i będzie 6000 zł na wakacje, albo spłatę kredytu, który wezmę dzisiaj. Nie myślą o emeryturze, która będzie b. niska (ludzie żyją teraz po 90-100 lat, co nie miało kiedyś miejsca, a wiek emerytalny stoi w miejscu). Nie myślą o służbie zdrowia, która z roku na rok jest coraz bardziej patologiczna z winy systemu. Nie myslą o drogach, które wybudowane będą potrzebowały napraw, na które nie będzie pieniędzy. Rozdadzą, a ciemny lud skonsumuje. No bo nikt przecież nie kontroluje tych pieniędzy, na co są wydawane... Masz dziecko - dostajesz. Nie ważne na co wydasz.

      • 10 0

      • dziwi Cię to? (8)

        Bo mnie zupełnie nie...
        Dlaczego "szarak" ma być przezorny, rozsądny i rozważni, gdy widzi, że z tego nic nie ma?

        • 5 1

        • (7)

          Chodzi o to, że "szarak" nie myśli o tym, że może coś z tego mieć w przyszłości. A raczej mieć nie będzie. A większość ludzi, nie oszczędza, tylko wydaje.

          • 3 0

          • a na czy oszczędzać, jak otoczony jesteś "abonamentami" (6)

            które wyssysają całe dochody człowieka? Kto je konstruuje?
            Myśli sie o realnych mozliwościach a nie o hipotetycznych i odległych, bo takie warunki stworzyła "rzeczywistość". Bo to się (komuś) opłaca.
            Fakt, istnieje postawa "tu i teraz" i na dodatek, całkiem dobrze się sprawdza.
            Więc ponawiam pytanie, dlaczego "szarak" ma oszczędzać, gdy u celebryty widzi bezrefleksyjny brak jakichkolwiek zahamowań, który uchodzi bez konsekwencji?
            Na swój użytek "szarak" jest przezorny i rozsądny a sprowadza się to do "rączki zginają sie do siebie". Bo takie ma możliwości.
            A wynika to z doświadczenia, które mówi "rodaka unikaj jak ognia". Po dłuższym pobycie za granicą, portfel gwizdnięto mi w polskim, "robotniczym" samolocie, wśród wąsatych "januszów".

            • 1 0

            • (5)

              500+ jest taki sam dla milionerów, szaraków i celebrytów. Milioner tak samo go dostaje. Z taką różnica że milioner będzie miał emeryturę, a w razie potrzeby wyjedzie, a szarak tutaj zostanie z niczym bo 500+ które mu dawno zostało dawno skonsumowane

              • 2 0

              • a "szarak" zainwestuje to w dzieci, bo sam ma juz przej...bane. (4)

                W ich świadomość i doświadczenia. Chociażby w przysłowiowe "wakacje nad morzem", na które nigdy by nie pojechali, gdyby nie ten niespodziewany przypływ kasy.
                To rozwija i budzi ambicje. Daje drajwa.
                Może nie u Ciebie ale ja znam wielu, którzy tak proste wydawało by się marzenia zrealizowali. I wiele to dla nich znaczy.

                Bez 500+ bogacz i tak wyjedzie a "szarak" z 500+ jest na plusie.
                Nie lekceważ, proszę, tego.

                • 4 1

              • To prawda - madry "szarak" te 500 madrze zainestuje w dzieci. (1)

                Szkoda, ze rodzicom studentow nie przysluguje 500+...
                ... coz, myslacy i wyksztalceni sa niebezpieczni.

                Latwiej sterowac niewyksztalconymi.

                • 0 1

              • Tak, jest "niebezpieczne"

                Szczegolnie to na polskich uczelniach. Zrodlo frustracji i depresji.
                Po zobaczeniu roznicy miedzy teoria a praktyka. Oraz dystansu miedzy swiatem a naszym grajdolem.

                • 3 0

              • (1)

                Zawsze jeśli coś jest komuś dane za darmo ten ktoś tego nie szanuje. Gdyby sam zarobił na te wakacje nad morzem inaczej by to wykorzystał. A 500+ wychowuje do tego, że wakacje nad morzem mi się należą. A tak nie jest. Nie twierdzę, że 500+ nie pomógł wielu ludziom, ale ja oceniam sam program i jego wpływ na społeczeństwo.

                • 1 0

              • czy sądzisz, że progenitura "milionerów" nie ma poczucia, "że się należy"?

                Oni są przecież stworzeni do rządzenia i należenia się.
                Bo w samym "należeniu się" nie ma nic złego.
                Złe jest w tym, jak się to bierze.

                • 1 0

    • i na prawdę uważasz, że te pieniądze (9)

      trafiłyby na te cele, o których wspominasz?
      Gdyby tak było to nie byłoby takiego bagna w każdej części obszaru publicznego.
      Tego sie w kadencję nie da zrobić, zakładając oczywiście, że się to zrobić chce...

      • 3 0

      • (2)

        Przecież budżety są jawne. Ktoś źle zarządza, powinno się go móc zwolnić. W przypadku 500+ nie ma jawności, nie wiesz na co te pieniądze, które są nam zabierane, są wydawane. Wolę mieć wiedzę, niż takowej nie mieć.

        • 2 0

        • "pieniędzy nie ma i nie będzie" (1)

          ot i cała jawność.
          Publikowane dane nie mają dużego związku z rzeczywistościa a to co jest publikowane jest wielokrotnie układane. Więc wiesz, co masz wiedzieć a nie to co jest faktycznie. Poza tym, wiedza potrafi zaboleć.
          Na tym polega sztuka budowania budżetów i dlatego też w finansach można sporo zarobić. Niestety, u nas demokracja działa tylko w jednym kierunku i z tym zwalnianiem to... jedynie co 4 lata mamy szansę.
          Może i dobrze...

          • 1 0

          • Tak jest w miejscach, gdzie jest jedna ekipa przez wiele lat, która się nawzajem kryje, przykładów nie trzeba daleko szukać - całe Trójmiasto. Rozdawnictwa nigdy nie zaakceptuję. Mi się zabiera, a rozdaje innym. To już wolę, aby chodnik był za to zbudowany, bo przynajmniej z niego skorzystam. Z cudzego 500+ tylko mi podwyżki cen zostaną.

            • 3 0

      • Osobiście chciałbym widzieć konkrety, np. (5)

        Drugie 48 samolotów F-16 z kompletem uzbrojenia, w miejsce poradzieckich Migów i Su - koszt zakupu ok. 30 mld zł
        Obrona przeciwlotnicza - koszt 50 mld zł
        Okręty podwodne (3) z pociskami manewrującymi - koszt 7 mld zł
        Zakup broni pancernej - 5 mld zł
        Nowe etaty i podwyżki dla lekarzy i ratowników med. (sprzęt jest i to dość dobry) - 2 mld zł rocznie (30,000 etatów po średnio 5000 zł miesięcznie więcej) x 4 lata
        2000 km autostrad po 25 mln zł za 1 km - 50 mld zł
        Łącznie ok. 150 mld zł przez 4 lata (kadencję) - tyle ile pochłania 500 plus jak leci.
        A 500 zł sprzed 3 lat jest obecnie warte nie więcej jak 400 - chyba że ktoś kupuje tylko najtańszy chłam. Zdrożało wszystko, od towarów po usługi.

        • 2 0

        • samolotami się nie najesz (4)

          a obronić nas może jedynie słabość sąsiadów.
          To po pierwsze.
          Po drugie, z tych pieniędzy odlicz "godne górki", które pójdą bokiem.
          A po trzecie...
          Sami nie jesteśmy w stanie wytworzyć odpowiedniego systemu obrony, co dopiero mówić o ofensywie. Złom jest najłatwiejszy do zdobycia... Każdy chce go sprzedać. Tylko kto będzie w nim chciał ginać?
          Więc to też są pieniądze wyrzucane w błoto. Tylko kilku chłopców w mundurkach dobrze będzie się bawić.
          Kto będzie bronił i czego?
          Te pokolenia otłuszczone i pokrzywione przed monitorami?
          Kredyciarze zapatrzeni w stan konta?
          A może "tęczowi", wyciągający kasę skąd się tylko da?
          Odpowiedni procent głosów, (może i kupionych - to kwestia definicji) to też konkret. Bo pokazuje, jaką głupotą była prowadzona przez poprzednie ekipy polityka.

          • 4 1

          • (3)

            Rezygnacja z tych elementów spycha nas do rangi państwa afrykańskiego, w których komponent wojskowy służy tylko do parady i ochrony d...y krwawego kacyka.
            Rozdawnictwo pieniędzy spowodowało wzrost cen. Pieniądze trafiły, w uproszczeniu, do kieszeni Biedronki i Żabki, a znaczna część poszła przelewem w gardła rodziców. Podręczniki szkolne drastycznie zdrożały.
            A można było, zamiast dawać kasę, stworzyć np. opiekę stomatologiczną w szkołach (zdrowie jest najważniejsze), dożywianie i darmowe podręczniki.

            • 0 0

            • rozumiem przenośnię ale my jesteśmy państwem "afrykańskim" i nigdzie nie musimy sie przesuwać. (2)

              Tylko że w odróżnieniu od państw afrykańskich, nikt specjalnie tą wyeksploatowaną kraina się nie interesuje a i my niewiele mamy do zaoferowania. Może i na szczęście.

              To, że za impulsem rozwojowym idzie impuls inflacyjny równiez jest oczywistością. Nie wynika to z "rozdawnictwa" ale jest znacznie bardziej skomplikowanym mechanizmem wbudowanym w model "popyt-podaż". W nim nie ma mowy o równowadze, conajwyżej chwiejnej.
              Z "przelewem" to oczywista ściema, bo znacznie więcej tam sie kanalizuje bardziej kosztownych trunków niz "arizona". Celowo to poruszasz, usiłując poniżyć ludzi znajdujących się w sytuacji konieczności korzystania z pomocy. To duży błąd, bo oni mają prawa wyborcze.

              Rozdawnictwo kasy jest najprostszą operacją i najtańszą. Nalezy mieć świadomość, że ma cele krótkoterminowe i doraźne. I te cele zrealizowało z wielką skutecznością. Organizacja systemu społecznego to zupełnie inna para kaloszy, nie jest to zadanie na jedną kadencję i jedną siłę polityczną. Szczególnie przy tak dużych różnicach stanowisk. Chinom zajęło to 50 lat przy znacznie większym dopływie środków i konsekwencji działania.

              Trzeba mieć tego świadomość.

              • 0 0

              • (1)

                Krótkoterminowe? Jakie krótkoterminowe skoro żadna partia nie będzie w stanie tego znieść w przyszłości. Ludzie się przyzwyczają, że coś dostają i że jest coś jest dane i się należy. A potem będzie problem jak pieniądze się skończą i ich nie będzie na następne obietnice. Albo będą, po podwyżce podatków.

                • 0 0

              • krótkoterminowe, bo skuteczność tego działania jest krótka

                Podobnie jak podwyżki w robocie.
                Po pewnym czasie wygląda się nastepnej.

                • 0 0

  • Tragedia (2)

    Miałem przyjemność gościć na SORze w Gdyni totalna porażka czekanie godzinami na lekarza bałagan i rozgardiasz

    • 23 0

    • Racja

      100% i to jest służba zdrowia ?????

      • 0 1

    • homar57

      i pewnie nie wiesz dlaczego , co ?

      • 0 0

  • Wszystkie SORy to tragedia (1)

    i to nie zależy wcale od pieniędzy. Im tam się całkiem coś pomyliło. Myślą, że to pacjenci są dla nich , a najlepiej jakby ich wcale nie było, bo burzą dobre samopoczucie i przeszkadzają w odwaleniu szychty przyłażąc z jakimiś rozbitymi łbami , albo w ciąży , czy z zawałami.

    • 14 20

    • dokładnie

      • 2 2

  • Dalej jestescie za obowiazkowym NFZ'tem? (3)

    Nie moze byc prywatny płatny szpital , dobrze opłacani lekarze ?

    • 20 8

    • za Twoje składki na nic Cie nie bedzie stać

      • 5 5

    • To intuicyjnie wydaje się być dobre, a w praktyce też niestety nie działa. Przykład USA. Tam nawet ci co mają i ubezpieczenie rzadko kiedy odwiedzają lekarza - drogo.

      • 4 1

    • dlatego, że dowolne składki są zawsze tym samym

      Wkładem do "psiej michy", która się należy. "Psu" oczywiście.
      I nijak tego nie wyegzekwujesz.
      W "prywatnej" opiece jest nieco lepiej (choć dużo gorzej niż przed laty) tylko dlatego, że musi się ona pokazać od nieco lepszej strony.
      Podobnie jak kapitalistyczne kraje musiały "trochę" lepiej traktować "roboli" aby im komuny nie wprowadzili.
      "Komuna" zniknęła, stare porządki wróciły ("10 za bramą czeka...")

      • 3 0

  • Skutki PIS (1)

    Wstaliśmy z kolan. Macie czego chcieliście, głosujcie dalej na pis. Dla władzy lekarzy starczy.

    • 29 10

    • Nie kłam To są skutki dzialania Arłukowicza,

      nierządów Platformy Okupacyjnej . I degeneratki Sawickiej. Ta ostatnia jest obrazem całej tej szajki.

      • 1 3

  • (1)

    Organizacja ochrony zdrowia i odpowiedzialność to sprawa organu założycielskiego.To chyba prezydent Szczurek ?Chyba ze się mylę?.Moze trzeba złożyć zawiadomienie do prokuratury o sprowadzenie zagrożenia na życie i zdrowie ludzi ?Prezes pewnie jest ubezpieczony dobrze bo ze wygadany do pracowników to juz zauwazylem

    • 13 4

    • Mylisz sie. Urzad Marszalkowski dla obu szpitali. Szczurek akurat z tym f-upem nie ma nic wspolnego.

      • 2 0

  • Minister Zdrowia powinien za to beknąć (2)

    Katastrofa wszystkich szpitali i SOR w całym kraju. Sytuacja cały czas się pogarsza, a minister odpowiedzialny za to, ma się dobrze. Nie dawno widziałem go na dożynkach i u ojca z Torunia.

    • 29 4

    • Każdy minister zdrowia pracuje misyjnie i najdalej po roku tylko czeka na łaskę odwołania .

      • 2 0

    • Poszukaj znacznie blizej

      Wlascicielem szpitali i instytucja zarzadzajaca jest samorzad. Wiec tam zale.

      • 3 1

  • Co to znaczy, że lekarz odmówił? (9)

    Czy w tym szpitalu nie ma żadnej dyrekcji? Lekarze nikomu nie podlegają? Nikt im nie wpisał udzielania pomocy na SORze do zakresu obowiązków?

    • 22 39

    • (4)

      Pewnie to był lekarz z oddziału . I pewnie był tam jako jedyny na dyżurze , stad nie mógł pozostawić swojego miejsca pracy i udać się na sor. To nie wina tego lekarz tylko kiepskiej organizacji pracy.

      • 54 2

      • prywatyzacja sluzby zdrowia sie klania (2)

        • 8 7

        • i będzie jeszcze gorzej

          • 8 5

        • i będzie największa umieralność wśród krajów rozwiniętych , patrz USA

          trumpizm to jest to co piszesz

          • 2 1

      • brak w ankiecie, kiedy ostatnio miałeś zatrzymanie krążenia na 15 minut

        A; tydzień temu
        B: wczoraj
        C: teraz mam jak to czytam

        • 6 0

    • Opinia wyróżniona

      (1)

      Rozumiem oburzenie, ale zastanów się chwilę... Gdyby wpisać to lekarzom do umów, tym bardziej nikt nie fatygowałby się z szukaniem pracowników na SOR i zapewnianiem odpowiednich warunków pracy, bo przecież zawsze jakiegoś lekarza się złapie. A ten "jakiś lekarz" bardzo często jest przeciążony swoją własną robotą, bo na oddziałach szpitalnych również brakuje rąk do pracy. Można im dowalić jeszcze doraźne akcje na SOR-ach, ale efektem będą najprawdopodobniej wypowiedzenia i zamiana szpitalnych sal na praktykę prywatną. Dopóki nie zaczną oferować personelowi medycznemu godziwych warunków zatrudnienia, dopóty będziemy mieli do czynienia z patologią trawiącą polski system opieki zdrowotnej.

      • 219 10

      • Re

        Przepraszam ale proszę nie wypowiadać się w kwestii, której się nie rozumie i w niej się nie orientuje.
        Nie zaprzeczam taka sytuacja w szpitalu SOR- owsiki nigdy nie powinna mieć miejsca ale nie można sobie od tak wpisac lekarzom do umów obowiązków czy zakresu pracy którymi się nie zajmują. Jest kilka specjalności wpisujących się do lekarzy tzw systemu, którzy mogą (musza ) być obecni w zespole zaopatrujący SOR.
        I inny lekarz np pediatra czy urolog, laryngolog nie może podjąć tych obowiązków.
        Tak jak nie pójdzie pani do patomorfologa i nie poprosi żeby przy okazji zbadał panią ginekologicznie. lekarz pełniący dyżur w swojej dziedzinie ma swoje obowiązki i udziela pomocy chorym w tym zakresie.

        Głównym problemem są braki kadrowe. I jeżeli jest 3 ratowników zamiast 9. Praca odpowiednio się wydłuży. Chirurg operuje w nocy. Anestezjolog prowadzi znieczulenie ogólne podczas tego zabiegu. Nie może wyjść z sali operacyjnej do reanimacji pacjenta z zatrzymanym krążeniem. Dlatego powinna być większa liczba lekarzy dyżurnych.

        Ratownicy odchodzą bo w każdym innym szpitalu w województwie maja 2 x większe pensje.
        Lekarze odchodzą bo nie chcą pracować w takich warunkach w szpitalu. Nowi nie przychodzą. Koło zatacza krąg. Są granice wytrzymałości. Jeden lekarz nie ogarnie 200 chorych na dobę.

        • 35 2

    • No pewnie

      Anestezjolog powinien wyjsć z sali operacyjnej i zostawić pacjenta bez nadzoru, przecież pacjent kozę sobie sam rurkę intubacyjną wyciągnąć. Kardiolog przeprosić pacjenta w gabinecie i wszystkich pod drzwiami, że wróci za kilka godzin więc wizyta, na którą czekali kilka miesięcy będzie przełożona na kolejnym kilka. Itd.

      • 30 0

    • hm

      lekarze z oddziału mają pracować na swoim oddziale tam mają pod opieką 20 chorych wzwyż a nie biegać na SOR dlatego ze dyrekcja nie potrafi zachęcić ludzi do pracy w swojej placówce. .wszyscy radośni usmiechnieci promują się w necie a oddziały upadają .pracownicy odchodzą do sąsiednich szpitali

      • 16 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Distinguished Gentleman's Ride

w plenerze, zlot, imprezy i akcje charytatywne

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

II Ogólnopolska Konferencja Naukowa Prawa Medycznego: Nowoczesne technologie a prawo medyczne

konferencja

Najczęściej czytane