• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pacjent z demencją wypisany ze szpitala bez poinformowania rodziny

Ewa Palińska
25 czerwca 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Rodziny pacjentów skarżą się, że z racji tego, że nie mogą towarzyszyć w szpitalu swoim bliskim, mają z nimi utrudniony kontakt. Zdarza się, że ten kontakt całkowicie się zrywa, a uzyskanie informacji na temat postępów w leczeniu graniczy z cudem. Rodziny pacjentów skarżą się, że z racji tego, że nie mogą towarzyszyć w szpitalu swoim bliskim, mają z nimi utrudniony kontakt. Zdarza się, że ten kontakt całkowicie się zrywa, a uzyskanie informacji na temat postępów w leczeniu graniczy z cudem.

Pan Stanisław, chorujący na demencję i przyjmujący leki na Alzheimera, został po wypisie z Oddziału Ratunkowego Szpitala św. Wojciecha odtransportowany do domu bez wcześniejszego poinformowania rodziny. W rezultacie na wejście do mieszkania musiał zaczekać u sąsiada, bo kluczy nie miał, a domownicy byli nieobecni.



Czy w czasie epidemii koronawirusa odwiedziłe(a)ś którykolwiek ze szpitali?

Epidemia koronawirusa wywróciła do góry nogami i tak już problematyczną opiekę medyczną. Jednym ze środków bezpieczeństwa stosowanych przez szpitale jest zakaz odwiedzin oraz towarzyszenia bliskim, zwracającym się po pomoc na oddziały ratunkowe.

Na SOR bez asysty rodziny



Wskutek tego obostrzenia kontakt z pacjentami, głównie starszymi, w pewnym momencie urywa się i rodzina zostaje pozbawiona szansy na monitorowanie tego, co dzieje się z bliskimi. Tak było w przypadku pana Stanisława, który trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy na Zaspie.

- We wtorek, 23 czerwca, mój 90-letni dziadek, cierpiący na demencję i przyjmujący leki na Alzheimera, wraz z jedną z córek był na wizycie u kardiologa. Jego stan był na tyle poważny, że lekarz postanowił wezwać karetkę i wysłał go do szpitala na Zaspie - opowiada Michał, wnuk pana Stanisława. - Ze względu na obecnie panującą epidemię do szpitala wpuszczono tylko dziadka z dokumentacją medyczną (ze względu na stan nie nosi kluczy do mieszkania, bo sam z niego nie wychodzi). Rodzinę poinformowano, że gdy coś będzie wiadomo, to lekarz zadzwoni.

Koronawirus Gdańsk - Gdynia - Sopot - wszystko o COVID-19 w Trójmieście



Pana Stanisława na SOR Szpitala św. Wojciecha skierował kardiolog. Podczas pobytu w szpitalu, z uwagi na obostrzenia spowodowane epidemią koronawirusa, nie mógł mu towarzyszyć nikt z rodziny. Pana Stanisława na SOR Szpitala św. Wojciecha skierował kardiolog. Podczas pobytu w szpitalu, z uwagi na obostrzenia spowodowane epidemią koronawirusa, nie mógł mu towarzyszyć nikt z rodziny.

Z SOR-u do... sąsiada



Niestety lekarz nie zadzwonił. Bez poinformowania bliskich pana Stanisława odesłano transportem medycznym do domu. Do tego domu, do którego - jak zostało powiedziane - nawet nie posiadał kluczy.

- Przez kilka godzin wydzwanialiśmy do szpitala, szukając kontaktu z lekarzem. Kiedy udało nam się go nawiązać, lekarz z rozbrajającą szczerością oznajmił, że zbadano krew, ciśnienie itp. i pacjenta w stanie dobrym odesłano do domu - opowiada Michał. - W tym samym momencie zadzwonił sąsiad, który znalazł dziadka na schodach pod drzwiami mieszkania. Telefon do rodziny znalazł w dokumentacji (w tej samej, w której napisano, że pacjent ma demencję i Alzheimera). Dziadek nie wiedział, jak długo był w szpitalu, ani nawet tego, jaki jest dzień. Mimo to jak psa wyrzucono go pod drzwi.

Szpital przyznaje się do zaniedbania i przeprasza



Szpital św. Wojciecha przeprowadził postępowanie wyjaśniające, w wyniku którego ustalono, że faktycznie doszło do zaniedbania i rodzina nie została poinformowana o wypisie pacjenta. Decyzję o tym, aby na powrót domowników zaczekać u sąsiada, podjąć miał jednak sam pan Stanisław.

- Na podstawie wyjaśnień przedstawicieli firmy transportowej Fox-Med informujemy, że zespół transportowy przywiózł pacjenta do domu, gdzie nie zastał nikogo z domowników. Zaproponował pacjentowi odwiezienie do szpitala, ale pacjent dwukrotnie nie wyraził zgody. Postanowił, że zostanie w domu sąsiada, który wyraził na to zgodę i poczeka na rodzinę - informuje Katarzyna Brożek, rzecznik Spółki Copernicus PL, która zarządza Szpitalem św. Wojciecha. Zespół transportu pozostawił pacjenta, kiedy ten nawiązał kontakt z sąsiadem. Pacjent w trakcie wypisu ze szpitala był w stanie dobrym, komunikatywnym.

Jednocześnie informujemy, że kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu św. Wojciecha w Gdańsku pouczył i przypomniał personelowi procedurę informowania rodziny o decyzji wypisania pacjenta i zlecenia transportu sanitarnego do domu. Usprawiedliwieniem zaistniałej sytuacji jest fakt dużego natężenia pracy na oddziale ratunkowym w czasie wypisywania pacjenta do domu. Za zaistniałą sytuację przepraszamy.

Miejsca

Opinie (95) 3 zablokowane

  • Nic nowego

    W zeszłym roku że szpitala na zaspie przywieźli do pustego domu naszego 97 letniego dziadka też bez kluczy i też nikogo uprzednio nie informując. Na szczęście nasz dziadek czekał w kartce aż ktoś z domowników przyjedzie. Ale przez tą godzinę czekania na pewno karetka przydałaby się komuś innemu bardziej.

    • 22 1

  • A gdzie byli członkowie rodziny, może sami wykazali by trochę inicjatywy i zainteresowali się stan seniorami z rodziny. (1)

    Ciągle wymagania, oczekiwania itp. itd, a gdzie odpowiedzialność rodziny za starszych członków rodziny, wnuczek poskarżył się do dzienikarzy, a ciekawe kiedy sam odwiedził dziadka i się nim zajął.
    Na porządku dziennym jest podrzucanie przez rodzinę sędziwych wiekiem członków rodziny do szpitali, aby tylko szpital zajął się problemem opieki

    • 14 24

    • Rozumiesz, co czytasz? Czy trzeba to napisać dużymi literami?

      To było na sorze, starszy pan został przywieziony od kardiologa, u którego był z córką jako opiekunką. Córki na SOR nie wpuścili. Informację o wypisie rodzina dostała po wielokrotnych telefonach.

      • 10 2

  • Trzeba było tym medykom zawieźć pizzę. (1)

    Pewnie byli głodni.

    • 13 4

    • w punkt.

      A służbom technicznym nawet okruszków nie dali, a służby techniczne były całą dobę tam...podwyższona gotowość, dyżury,, małe zarobki...

      • 2 0

  • (7)

    "Wskutek tego obostrzenia kontakt z pacjentami, głównie starszymi, w pewnym momencie urywa się i rodzina zostaje pozbawiona szansy na monitorowanie tego, co dzieje się z bliskimi." Nie zgodzę się z tym, wystarczy chcieć. Moja babcia trafiła do szpitala 3 tygodnie temu, również z demencją. Lekarka do mnie zadzwoniła i poinformowała co się dzieje oraz kiedy mniej więcej można dzwonić, aby uzyskać informacje. Wszystko o stanie zdrowia babci wiedziałam na bieżąco. Również przed wypisem ze szpitala (tak samo jak w opisywanym przypadku - babcia została przetransportowana do domu) zostałam wcześniej o tym powiadomiona zarówno przez personel szpitala jak i przez osobę odpowiedzialną za transport. Naprawdę wystarczy odrobina wysiłku i zainteresowania. Mój opis również dotyczy szpitala św. Wojciecha.

    • 13 6

    • pani z zarządu? :) (1)

      wiemy jak jest i takie wpisy tego nie odkręcą.

      • 5 2

      • Otóż nie, jedynie wnuczka pacjentki ;)

        • 0 0

    • Ja też wiedziałam wszystko o mamie.Lekarja też do mnie dzwoniła.

      • 0 0

    • (2)

      Wykazałas zainteresowanie bo odebralas telefon? Szacun.

      • 0 1

      • (1)

        Wykazałam zainteresowanie dzwoniąc i dopytując o stan zdrowia babci, a nie jak rodzina z artykułu, co miała starszego pana gdzieś

        • 1 2

        • Jakim prawem twierdzisz, że rodzina się nie interesowała? Akurat Tobie się udało uzyskać informację i świetnie. Ale idąc Twoim bezczelnym tokiem myślenia śmiem twierdzić, że miałaś znajomości Wnuczko. Nie oskarżaj innych, żebyś sama nie była osądzona, bo może kiedyś Tobie zostawią babcie pod drzwiami. Szczerze tego nie życzę

          • 1 0

    • Jakim prawem ta lekarka udzielała Ci informacji o stanie zdrowia babci? Babcia upoważniła ją do tego świadomie i pisemnie przy przyjęciu do szpitala?

      • 1 0

  • ICH zasr*....y obowiązek!!!!!?? (1)

    Użalanie się ciàgle, że korona wirus, że mało kadry, że to że tamto............ a kto ich trzyma???????? Studiowali za nasze pieniądze??????? Studiowali.!!!!!!!! To do roboty!!!!!! Bb b

    • 11 14

    • ICH

      Nie to ICH zasr* obowiązek. Opiekę sprawuje opiekun prawny czyli rodzina!!!!!!!!! za swoje pieniądze. Szpital owszem od przyjęcia do wypisu.

      • 8 0

  • w UCK tak nie robią... polecam

    • 1 3

  • niestety

    lakarze to dziadostwo

    • 7 6

  • Narzekacie ale na to pozwalacie

    • 5 1

  • Wojcikiewicz znowu dostanie premie

    Od marszalka. Za sprawne zarzadzanie.

    • 5 1

  • Normalka. Bylem w szpitalu lezal obok starszy pan ktory malo co rozumial i nie mogl sie poruszac. Wpada obchod informuja ze dzis wychodzi do domu i juz. Czlowiek nawet nie uslyszal o co chodzi

    • 11 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Dzień dla Zdrowia w Galerii Morena

badania, konsultacje

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Cierpisz z powodu fobii społecznej? Nie wiesz jak sobie pomóc?

konsultacje

Najczęściej czytane