• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pacjenci onkologiczni siedzą na ziemi w poczekalni? Ordynator odpowiada

Piotr Kallalas
1 lutego 2024, godz. 10:00 
Opinie (132)
aktualizacja: godz. 12:42 (2 lutego 2024)

Pacjenci gdańskiego szpitala skarżą się na warunki oczekiwania na podanie chemioterapii - długi czas siedzenia w kolejce i niewystarczającą liczbę miejsc w poczekalni. Do sprawy odniósł się ordynator kliniki. - Zarząd Szpitala dostrzega ten problem i stara się go rozwiązać w postaci pracy zmianowej, zwiększenia liczby gabinetów i poprawy współpracy z ośrodkami na terenie województwa, aby chorzy mieli większy dostęp do leczenia w miejscu zamieszkania - komentują przedstawiciele szpitala.




Aktualizacja godz. 12.20. Otrzymaliśmy list od pacjenta kliniki, który podzielił się swoimi refleksjami. Z racji obszerności materiału, prezentujemy fragmenty tekstu.

Jestem pacjentem Dziennego Oddziału Onkologii UCK w Gdańsku od niecałych dwóch miesięcy. Chemioterapia, której jestem poddany okazała się być bardzo wymagającym doświadczeniem. Są tygodnie w których jestem w szpitalu pięć dni z rzędu, są takie w których jestem tylko jeden dzień. W moim wypadku, wlew w tych intensywniejszych tygodniach trwa jednorazowo około 3.5-4 godzin. W tygodniach mniej intensywnych wlew trwa około 30-60 minut. Łącznie, terapia składa się z dwudziestu jeden wlewów na przestrzeni dziewięciu tygodni (jeden wlew = jedna wizyta w szpitalu).

W intensywniejszych tygodniach, gdy jestem w szpitalu codziennie, chemia (a dokładniej trzy różne leki w formie kroplówki) jest zazwyczaj przygotowywana przez szpitalną aptekę dzień wcześniej. Nazywa się to kontynuacją leczenia, i jeżeli w te dni pojawiam się w szpitalu z samego rana to zazwyczaj jestem od razu wpuszczany na odział ponieważ leki już na mnie oczekują. Warto dodać, że leki te mają krótką datę ważności (z dokładnością do godziny do której mogą być maksymalnie podane). Jeśli nie zostanę podłączony do chemii w odpowiednim czasie to apteka będzie musiała przygotować jeszcze raz tę samą dawkę. Niektórzy pacjenci mogą pomyśleć, że pielęgniarki wpuściły mnie "po znajomości", a tak naprawdę leki dla mnie są już gotowe i nie ma co zwlekać.

W mniej intensywnych tygodniach wlew trwa znacząco krócej a leki przygotowywane są na bieżąco (zazwyczaj jest to jeden lek zamiast trzech różnych). W tych dniach jednak każdorazowa chemia poprzedzona jest badaniami krwi, oczekiwaniem na wyniki i konsultacją z lekarzem. Jeżeli lekarz wyrazi zgodę dla podania leków (na podstawie aktualnych wyników badań i wywiadu), pacjent może zostać przyjęty na oddział. Dopiero wtedy, po rejestracji, rusza procedura przygotowania leków na ten "szybszy" wlew i tu wszystko zależy od pracy szpitalnej apteki. Worki z lekami są podpisane imieniem i nazwiskiem danego pacjenta. Nawet jeżeli kilka osób dostaje dokładnie ten sam zestaw leków to i tak muszą oczekiwać na leki zarejestrowane na konkretną osobę.

To nie pielęgniarki decydują o kolejności pacjentów. To kolejność przygotowania leków jest kluczowa.

Z mojego doświadczenia wynika, że kolejność wchodzenia do gabinetu lekarza zależy od tego czy są już wyniki badań krwi. Lekarz musi odnieść się do aktualnej morfologii zanim da "zielone światło" do leczenia danego dnia. Zdarzyło mi się oczekiwać na wyniki badań nawet 2.5 godziny. W tym czasie do gabinetu lekarza wpuszczani byli inni pacjenci, nawet ci którzy w szpitalu pojawili się później ode mnie, prawdopodobnie mieli już swoje wyniki.

Pacjentów onkologicznych jest bardzo dużo. Niektórzy przychodzą z osobami towarzyszącymi i te osoby również, choć na szczęście rzadziej, zajmują krzesła. Niektórzy pacjenci, mimo iż zostali poinformowani że czas oczekiwania na chemię może wynieść ponad dwie godziny, oczekują te dwie godziny pod gabinetem. Tu może faktycznie przydałoby się dodatkowe pomieszczenie gdzie mogliby w spokoju posiedzieć. Ale może też wystarczyłoby żeby pacjent przeszedł do pomieszczenia rejestracji (15 metrów obok) gdzie zazwyczaj są wolne miejsca.

Mój rekordowo długi dzień spędzony w szpitalu trwał 9.5 godziny. Najpierw długie oczekiwanie na badanie krwi, później oczekiwanie na wyniki tych badań a na końcu oczekiwanie na chemię (tę krótszą, 30 minutową). Był to okres świąteczny i cały szpital, od punktu pobrań krwi do oddziału onkologii, pękał w szwach od ilości pacjentów.

To co mnie podnosi na duchu w trakcie tego bardzo trudnego okresu to właśnie łagodne podejście pielęgniarek i lekarzy, którzy się mną zajmują. Na Oddziale Dziennym Onkologii jest dużo wsparcia i wyrozumiałości, a zdaję sobie sprawę że nie zawsze jestem łatwym pacjentem (wahania nastroju i ogólnego samopoczucia to codzienność osoby zmagającej się z rakiem). Czasem zwykły uśmiech pielęgniarki i pytanie "Jak się pan dziś czuje?" wystarczy żebym "wyrwał się" z negatywnych myśli.

W tym miejscu chcę podziękować wszystkim pracownikom UCK z którymi miałem styczność. Dla mnie wykonujecie wspaniałą pracę.




Czy doświadczyłe(a)ś problemów z zarejestrowaniem się na leczenie lub diagnostykę w szpitalu?

Nasz czytelnik w Raporcie Trojmiasto.pl opisał sytuację, która ma panować w Klinice Onkologii i Radioterapii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.

Chodzi o system przyjmowania chorych onkologicznie pacjentów, którzy czekają na leczenie chemioterapią.

09:52 24 STYCZNIA

Chemioterapia (dzienny oddział) w UCK to jakaś tragiczna farsa (365 opinii)

Pacjenci onkologiczni oczekują w koszmarnych warunkach i wielogodzinnych kolejkach aby otrzymać swoją chemię. Przyjeżdzasz wcześnie rano i myślisz że to ma sens - otóż nie a wręcz przeciwnie bo jest spora szansa że wyjdziesz jako jedna z ostatnich osób. problemem są pielęgniarki które układają sobie po swojemu kolejność pacjentów i kompletnie nie zwracają uwagi na to że ktoś siedzi od kilku godzin i nadal czeka a one biorą kogoś kto niedawno przyszedł. wręcz robią to w pełni świadomie. osoba chora onkologicznie siedzi tam na krzesłach i czeka - normą jest 8 godzin ale bywa też i tak że wychodzi się po 12 godzinach. w pierwszej kolejności obsługiwani są znajomi pielęgniarek, następnie ci którzy są dla nich wygodniejsi bo mają chemię po dwie czy trzy godziny. ci którzy przyszli o 6 czy 7 rano nadal czekają i nieważne że siedzą od kilku godzin, że apteka dawno już dostarczyła lek - pielęgniarki mają swój plan. NIE MOŻE TAK BYĆ. LITOŚCI. to są osoby chore. same sobie posiedzcie godzinami na twardych krzesłach gdy chce wam się wyć, macie dość życia ale czekacie aż jakaś łaskawa będzie wreszcie przyznać miejsce w kolejce i podłączyć chemię. osoby chore - one nie mają siły żeby walczyć jeszcze z pomysłowymi pielęgniarkami, oni już walczą o siebie całymi swoimi siłami. takie zachowanie pielęgniarek powtarza się notorycznie, jest to stały problem w uck. bywa że pacjenci siedzą na ziemi bo nie mogą ustać tylu godzin. nie ma tam miejsca, pomieszczenia w którym w godnych warunkach mogliby oczekiwać na swoją kolejkę. siedzą bez posiłu (jest to tzw, dzienny oddział chemioterapii) a nie każdego stać na to aby kupic sobie obiad w tak drogich knajpkach jakie są w uck. tym bardziej jeśli ktoś ma parę dni w tygodniu chemię i spędza je głównie oczekując w kolejce. czy ktoś jest w stanie pomóc tym chorym w zaprowadzeniu porządku w tej żałosnej instytucji? czy wreszcie ktoś zrobi porządek z postępowaniem pielęgniarek? problem zaczyna się już przy pomiarach gdzie pielęgniarka zapisuje dane dla lekarza a następnie zgodnie z kolejnością pacjentów powinna je przekazać lekarzowi. niestety nawet tego nie potrafią dobrze zrobić a kartki do lekarza trafiają poukładane przypadkowo w rezultacie czego pacjent który przyszedł wcześniej jest spychany w kolejce na dalsze miejsca. podsumowyjąc - pacjent onkologiczny mający wyniki badań spędza w oczekiwaniu na podłączenie do chemii kilka do kilkunastu godzin. ci chorzy nie potrzebują dodatkowych stresów i waszego (pielęgniarek) poniewierania. czy panie w biedrze wybierają sobie kolejność klientów? może powinny, byłybyście (pielęgniarki) na szarym końcu. zdjęcie przedstawia poczekalnie rejestracji ponieważ wąski korytarz oddziału jest tak przepełniony że nie ma nawet gdzie stanąć. na ziemi siedziało tego dnia więcej osób, nie tylko ta jedna. czy tak powinni być traktowani pacjenci onkologiczni? czy wy macie wogóle jakieś uczucia ludzkie czy już tylko dbanie o własne zadki? Zobacz więcej
Pacjenci onkologiczni oczekują w koszmarnych warunkach i wielogodzinnych kolejkach aby otrzymać swoją chemię. Przyjeżdzasz wcześnie rano i myślisz że to ma sens - otóż nie a wręcz przeciwnie bo jest spora szansa że wyjdziesz jako jedna z ostatnich osób. problemem są pielęgniarki które układają sobie po swojemu kolejność pacjentów i kompletnie nie zwracają uwagi na to że ktoś siedzi od kilku godzin i nadal czeka a one biorą kogoś kto niedawno przyszedł. wręcz robią to w pełni świadomie. osoba chora onkologicznie siedzi tam na krzesłach i czeka - normą jest 8 godzin ale bywa też i tak że wychodzi się po 12 godzinach. w pierwszej kolejności obsługiwani są znajomi pielęgniarek, następnie ci którzy są dla nich wygodniejsi bo mają chemię po dwie czy trzy godziny. ci którzy przyszli o 6 czy 7 rano nadal czekają i nieważne że siedzą od kilku godzin, że apteka dawno już dostarczyła lek - pielęgniarki mają swój plan. NIE MOŻE TAK BYĆ. LITOŚCI. to są osoby chore. same sobie posiedzcie godzinami na twardych krzesłach gdy chce wam się wyć, macie dość życia ale czekacie aż jakaś łaskawa będzie wreszcie przyznać miejsce w kolejce i podłączyć chemię. osoby chore - one nie mają siły żeby walczyć jeszcze z pomysłowymi pielęgniarkami, oni już walczą o siebie całymi swoimi siłami. takie zachowanie pielęgniarek powtarza się notorycznie, jest to stały problem w uck. bywa że pacjenci siedzą na ziemi bo nie mogą ustać tylu godzin. nie ma tam miejsca, pomieszczenia w którym w godnych warunkach mogliby oczekiwać na swoją kolejkę. siedzą bez posiłu (jest to tzw, dzienny oddział chemioterapii) a nie każdego stać na to aby kupic sobie obiad w tak drogich knajpkach jakie są w uck. tym bardziej jeśli ktoś ma parę dni w tygodniu chemię i spędza je głównie oczekując w kolejce. czy ktoś jest w stanie pomóc tym chorym w zaprowadzeniu porządku w tej żałosnej instytucji? czy wreszcie ktoś zrobi porządek z postępowaniem pielęgniarek? problem zaczyna się już przy pomiarach gdzie pielęgniarka zapisuje dane dla lekarza a następnie zgodnie z kolejnością pacjentów powinna je przekazać lekarzowi. niestety nawet tego nie potrafią dobrze zrobić a kartki do lekarza trafiają poukładane przypadkowo w rezultacie czego pacjent który przyszedł wcześniej jest spychany w kolejce na dalsze miejsca. podsumowyjąc - pacjent onkologiczny mający wyniki badań spędza w oczekiwaniu na podłączenie do chemii kilka do kilkunastu godzin. ci chorzy nie potrzebują dodatkowych stresów i waszego (pielęgniarek) poniewierania. czy panie w biedrze wybierają sobie kolejność klientów? może powinny, byłybyście (pielęgniarki) na szarym końcu. zdjęcie przedstawia poczekalnie rejestracji ponieważ wąski korytarz oddziału jest tak przepełniony że nie ma nawet gdzie stanąć. na ziemi siedziało tego dnia więcej osób, nie tylko ta jedna. czy tak powinni być traktowani pacjenci onkologiczni? czy wy macie wogóle jakieś uczucia ludzkie czy już tylko dbanie o własne zadki? Zobacz więcej


"Bywa, że pacjenci siedzą na ziemi"



Czytelnik - a z treści wynika, że również pacjent kliniki - nakreślił warunki, w jakich chorzy muszą czekać przez wiele godzin na podanie chemioterapii. Autor wpisu zwraca uwagę przede wszystkim na niejasny system przyjmowania chorych.

- Pacjenci onkologiczni oczekują w koszmarnych warunkach i wielogodzinnych kolejkach, aby otrzymać swoją chemię. Przyjeżdżasz wcześnie rano i myślisz, że to ma sens - otóż nie, a wręcz przeciwnie, bo jest spora szansa, że wyjdziesz jako jedna z ostatnich osób. Problemem są pielęgniarki które układają sobie po swojemu kolejność pacjentów i kompletnie nie zwracają uwagi na to, że ktoś siedzi od kilku godzin i nadal czeka, a one biorą kogoś, kto niedawno przyszedł. Wręcz robią to w pełni świadomie. Osoba chora onkologicznie siedzi tam na krzesłach i czeka - normą jest 8 godzin, ale bywa też i tak, że wychodzi się po 12 godzinach - wskazuje nasz czytelnik.
Ponadto, jak relacjonuje nasz czytelnik, korytarz oddziału jest często przepełniony do tego stopnia, że chorzy siedzą na ziemi i w sąsiedniej poczekalni przy rejestracji.

- To są osoby chore. Same sobie posiedźcie godzinami na twardych krzesłach, gdy chce wam się wyć, macie dość życia, ale czekacie, aż jakaś łaskawa będzie wreszcie przyznać miejsce w kolejce i podłączyć chemię. Osoby chore - one nie mają siły, żeby walczyć jeszcze z pomysłowymi pielęgniarkami, one już walczą o siebie z całych swoich sił. Takie zachowanie pielęgniarek powtarza się notorycznie, jest to stały problem w UCK. Bywa, że pacjenci siedzą na ziemi, bo nie mogą ustać tylu godzin. Nie ma tam miejsca, pomieszczenia, w którym w godnych warunkach mogliby oczekiwać na swoją kolejkę - czytamy we wpisie.
Pod wpisem pojawiło się wiele komentarzy pacjentów kliniki. Niektóre z nich były równie negatywne:

"Rekordem od chwili wejścia do wyjścia było prawie 13 godzin. Czy ktoś umie sobie wyobrazić tyle godzin siedzenia, będąc pacjentem onkologicznym?".
Inne pozytywne:

"Może źle trafiłeś. Zazwyczaj 30 min w recepcji, chwila do lekarza i chwila na sali pod kroplówką".
Jak wyglądałyby trójmiejskie szpitale bez WOŚP? Jak wyglądałyby trójmiejskie szpitale bez WOŚP?

"Zarząd Szpitala dostrzega ten problem"



Do całej sprawy, zresztą też za pomocą naszego Raportu, odniósł się ordynator Kliniki Onkologii i Radioterapii, który wskazuje, że problemy mogą wynikać z powodu znaczącego wzrostu liczby przyjmowanych pacjentów.

- Oddział Dzienny Chemioterapii UCK został zaplanowany do przyjęcia maksymalnie 50 chorych dziennie. Dzisiaj w naszym oddziale leczy się od 80 do 150 chorych dziennie i trudno jest zrealizować ten cel w obecnej infrastrukturze. Wzrost zapotrzebowania na leczenie systemowe wynika ze wzrostu zachorowań, wzrostu wskazań do tego leczenia i - na szczęście - znaczącego wydłużenia czasu przeżycia chorych - tłumaczy prof. dr hab Rafał Dziadziuszko, ordynator Kliniki Onkologii i Radioterapii UCK.
Ponadto ordynator tłumaczy, jak funkcjonuje system przyjmowania pacjentów. Szpital ma również działać między innymi w kontekście zwiększenia liczby gabinetów.

- Panie pielęgniarki przyjmują chorych zgodnie z rodzajem leczenia - niektórych pacjentów można przyjąć od razu, w innych sytuacjach wymagane jest oczekiwanie na lek, wymagający dłuższego przygotowania. Nie ma w tym złej woli ani żadnych preferencji. Jestem dumny z ich pracy - jest naprawdę bardzo ciężka i wymagająca często rezygnacji z planów rodzinnych, kiedy trzeba zostać dłużej. Zarząd Szpitala dostrzega ten problem i stara się go rozwiązać w postaci pracy zmianowej, zwiększenia liczby gabinetów i poprawy współpracy z ośrodkami na terenie województwa, aby chorzy mieli większy dostęp do leczenia w miejscu zamieszkania - uzupełnia prof. dr hab Rafał Dziadziuszko.
Takie jest też oficjalne stanowisko szpitala w tej sprawie.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (132)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Ratuję, bo kocham i potrzebuję

warsztaty, spotkanie

Warsztat muzykoterapeutyczny Opowieści wewnętrznego dziecka

100 zł
warsztaty, spotkanie

Slow Space by PUMA

20 zł
warsztaty, spotkanie, konsultacje, joga

Najczęściej czytane