• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Okiem dietetyka: pięć największych mitów żywieniowych

Viola Urban
4 listopada 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Makaron sam w sobie nie tuczy. Wszystko zależy od tego, z czym go połączymy. Makaron sam w sobie nie tuczy. Wszystko zależy od tego, z czym go połączymy.

Dziś pochylimy się nad pięcioma mitami o jedzeniu, które z pewnością już kiedyś słyszałeś. W cyklu "Okiem dietetyka" spojrzę, ile prawdy się w nich kryje. Ostatnio doradzałam, co warto jeść, by nie być głodnym na diecie.



Dietetycy w Trójmieście


Czy zwracasz uwagę na to, co jesz?

Każdego dnia zderzamy się z masą dietetycznych informacji pochodzących z różnych źródeł. Pojawiają się kolejne doniesienia o tym, jakie produkty powinny znaleźć się w naszym jadłospisie, a jakich stanowczo powinniśmy unikać. Jednego dnia powinniśmy zjeść śniadanie białkowo-tłuszczowe, a kolejnego dowiadujemy się, że dzień należy rozpocząć od węglowodanów. Powstawanie tego typu zasad można uznać za drogę na skróty, ale w dietetyce nic nie jest aż takie proste, jak mogłoby się wydawać. Niestety w konsekwencji wielu uproszczeń i powtarzania przeróżnych niczym niepotwierdzonych stwierdzeń narosło wiele mitów w dziedzinie żywienia.

Brązowy cukier jest lepszy od białego



Większość z nas wie, że cukier jedzony w nadmiernych ilościach nie sprzyja zdrowiu. Jednakże słodki smak kojarzy się dobrze nie tylko dzieciom - jako dorośli często również go uwielbiamy. Z tego powodu sięgamy po różne zamienniki mające nas uchronić przed negatywnym jego wpływem na nasz organizm. Jedną ze stosowanych alternatyw jest wybór innego rodzaju cukru, a mianowicie cukru brązowego. Czy aby na pewno jest to słuszne rozwiązanie?

Cukier brązowy tak samo jak cukier biały składa się z sacharozy, czyli dwucukru będącego połączeniem glukozy i fruktozy. Niezależnie od tego, czy sacharoza pochodzi z buraka, czy też z trzciny, nadal jest to ten sam związek chemiczny, potocznie nazywany cukrem. Co więcej, sama barwa cukru nie oznacza od razu, że został on pozyskany w inny sposób. Cukier brązowy może być zwykłym cukrem pochodzenia buraczanego, zabarwionym dzięki dodaniu melasy lub karmelu.

Najczęściej wskazywaną przewagą cukru trzcinowego nad zwykłym białym cukrem jest wyższa zawartość składników mineralnych. Ilości te są niewielkie, a zważając na to, że cukier jest produktem, którego raczej staramy się unikać w diecie, można uznać je za nieznaczące. Ponadto cukru nie powinniśmy traktować jako źródła składników odżywczych.

Jakikolwiek rodzaj cukru wybierzemy, nadal będzie to tak naprawdę ten sam cukier o równie szkodliwym wpływie na zdrowie. Różnić się będą jedynie opakowaniem i często wygórowaną ceną. Dlatego polecam skupić się nie na tym, jaki cukier wybrać, tylko popracować nad tym, by jeść go na co dzień w mniejszych ilościach.

Jedzenie na telefon w Trójmieście



Cukier trzcinowy jest zdrowszy od białego? Niestety, to nie jest prawda. Cukier trzcinowy jest zdrowszy od białego? Niestety, to nie jest prawda.

Ziemniaki, chleb i makaron tuczą



O tuczących ziemniakach, chlebie, makaronach i białej mące słyszał już każdy, a i pewnie niejeden ograniczał te produkty w celu schudnięcia. Prawda jest jednak taka, że to nie konkretne produkty powodują przyrost naszej masy ciała. Tyjemy od nadwyżki energetycznej, a więc nadmiaru kalorii w naszej diecie, a chudniemy od deficytu energetycznego, czyli sytuacji, gdy dostarczymy sobie tych kalorii mniej.

Skojarzenie produktów węglowodanowych z kilogramami na plusie nie jest przypadkowe. Dobór produktów spożywczych, na których będzie bazował nasz jadłospis, jest kluczowym aspektem, by liczba dostarczanych na co dzień kalorii była prawidłowa. Produkty wysokoprzetworzone, które w małej porcji dostarczają nam dużej liczby kalorii, a dodatkowo nie są zbyt sycące ze względu na niską zawartość błonnika i białka - sprawią, że łatwiej nam będzie przekroczyć swoje zapotrzebowanie kaloryczne.

Okiem dietetyka: blaski i cienie węglowodanów



Najnowsze zalecenia Instytutu Żywności i Żywienia wskazują, że produkty zbożowe powinny być elementem niemalże każdego posiłku w ciągu dnia. Tak więc ziemniaki, makaron czy chleb mogą być jedzone na co dzień. Istotną kwestią jest wybieranie produktów z pełnego ziarna, a także dostosowanie porcji do naszych potrzeb. Jeśli nie będziemy się przejadać wyżej wymienionymi produktami zbożowymi, ich jedzenie nie powinno być skorelowane ze zmieniającą się masą naszego ciała. Pełne ziarno i duża podaż błonnika wpływają pozytywnie na poczucie sytości i kontrolę łaknienia.

Produkty niskotłuszczowe są korzystniejsze dla zdrowia



Aby odpowiedzieć na pytanie, jak produkty niskotłuszczowe mogą wpłynąć na nasze zdrowie, warto się zastanowić, w jaki sposób producenci obniżają ich kaloryczność. Zazwyczaj produkty light mają taką samą masę produktu, a różnią się jedynie zawartością kalorii na etykiecie. Oznacza to, że usuwany składnik musi zostać czymś zastąpiony. Ze względu na to, że tłuszcz jest najbardziej kalorycznym składnikiem żywności - jego ilość w takich produktach jest redukowana.

Wraz z ograniczeniem zawartości tłuszczu pogarsza się przyswajalność witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, które są niezbędne dla zachowania zdrowia. Ponadto część tłuszczu może zostać zastąpiona cukrem, którego nadmierne spożywanie nie jest pożądane. Innym rozwiązaniem może być zwiększenie zawartości wody i substancji zagęszczających, te natomiast zmniejszają trwałość żywności. Produkty light charakteryzują się również dodatkiem substancji wpływających na poprawę smaku ze względu na to, że tłuszcz jest jego nośnikiem.

Okiem dietetyka: niezdrowe udające zdrowe



Produkty korzystne dla zdrowia to przede wszystkim produkty naturalne i nieprzetworzone, które zachowują wysoką zawartość witamin i minerałów. Najczęściej produkty light muszą przejść dłuższą drogę obróbki technologicznej i zawierać więcej dodatków, by zachowywać właściwości bardziej kalorycznych odpowiedników. Ich zaletą jest to, że zaczynamy zwracać uwagę na to, co jemy. Na diecie redukcyjnej mogą być pomocne w utrzymaniu liczby spożywanych kalorii w ryzach. Natomiast w codziennym jadłospisie ich spożywanie nie wydaje się być konieczne. Tłuszcz jest elementem zdrowej diety i o ile nie spożywamy go w nadmiarze - nie powinniśmy się go obawiać.

Dieta bez mięsa jest niedoborowa



Jednym z rodzajów żywienia, który od lat wzbudza kontrowersje, jest dieta roślinna. Z roku na rok liczba osób wybierających właśnie ten sposób żywienia się zwiększa. Niestety nie zawsze poza wykluczeniem mięsa z jadłospisu idą jakiekolwiek inne zmiany w żywieniu, co rodzi możliwość pojawienia się niedoborów składników odżywczych w organizmie. Efektem tego mogą być dokuczliwe dolegliwości i objawy czy też nieprawidłowe wyniki badań. Opisana sytuacja jest jedynie jedną z możliwości, które mogą się wydarzyć - niestety dosyć powszechną. W ten oto sposób zrodził się mit, że dieta bez mięsa jest niedoborowa.

Okiem dietetyka: czym zastąpić mięso w diecie?



Dieta roślinna może dostarczyć wszystkich składników odżywczych. Co więcej, osoby wykluczające mięso i produkty odzwierzęce mogą cieszyć się pełnią zdrowia. Warunkiem jest odpowiednio zbilansowany jadłospis, w którym znajdą się roślinne źródła wszystkich niezbędnych składników pokarmowych. Najczęściej łączy się to z faktem, że taki sposób żywienia jest dużo bardziej wymagający.

Jeśli chcemy rozsądnie przejść na dietę roślinną, warto zainteresować się żywieniem we własnym zakresie lub udać się do dietetyka, który wskaże nam kolejne kroki, jak stopniowo to zrobić. Pamiętaj, że rezygnacja z produktu, który był dotychczas istotnym elementem jadłospisu, powinna wiązać się z zastąpieniem go innym produktem o podobnej funkcji. Dobrym przykładem jest mięso będące źródłem białka. Na diecie roślinnej nie wystarczy zjeść większej porcji ziemniaków i surówki - zamiast mięsa powinny pojawić się nasiona roślin strączkowych, tofu albo jajko. Dieta bez mięsa nie musi być niedoborowa, jeżeli będziemy ją świadomie prowadzić.

Owoce jemy tylko to południa? To mit. Owoce jemy tylko to południa? To mit.

Owoce wolno jeść tylko do godz. 12



Istnieje pogląd, według którego owoce zjedzone po godz. 12 szkodzą, tuczą czy też spowalniają metabolizm. Kwestia deficytu energetycznego została przeze mnie już omówiona i będzie miała zastosowanie również przy tym stwierdzeniu. Owoce spożyte o jakiejkolwiek godzinie nie mają nic wspólnego z tempem metabolizmu. Ich kaloryczność magicznym sposobem nie zmienia się po godz. 12.

Co więcej, badania wskazują na to, że wysokie spożycie owoców sprzyja odchudzaniu. Nic dziwnego - dzięki zawartości błonnika mogą podwyższać sytość posiłku, a słodki smak może zmniejszyć ochotę, by sięgnąć po słodkie przekąski ze sklepu o wątpliwym składzie.

Podsumowanie



Podążanie za dietetycznymi mitami może prowadzić do kształtowania błędnych nawyków żywieniowych. Pamiętaj, aby zawsze zweryfikować źródło wiedzy, z którego pochodzi dana informacja. Najlepiej bazować na wiadomościach mających oparcie w badaniach naukowych propagowanych przez dietetyków z potwierdzonymi kwalifikacjami.

O autorze

autor

Viola Urban: na swoim blogu OkiemDietetyka.pl tworzy od 6 lat. Z zawodu dietetyk, z zamiłowania poszukiwacz nowych smaków, z doświadczenia redaktor serwisów poświęconych kulinariom i zdrowemu stylowi życia. Lubi inspirować do lepszego jedzenia i podejmowania świadomych wyborów. W wolnych chwilach biega i szuka dobrego jedzenia na mieście. Pisze do cyklu Okiem Dietetyka.

Opinie (164) 7 zablokowanych

  • (24)

    Makarony uwielbiam. Jest tyle rodzajów, że hoho. Są takie pyszne przepisy. Praktycznie w ogóle już nie jadamy ziemniaków. Mięso trzeba jeść. Przynajmniej trzy razy w tygodniu. No i dieta zależna jest też od tego jak pracujemy. Smacznego wszystkim.

    • 32 39

    • mmm (23)

      a dlaczego trzeba jeść mięso?

      • 24 15

      • Żeby nie umrzeć.

        • 11 25

      • żeby nie pisać głupot! (10)

        aż 70% wegan cierpi na skutki niedoboru B12, które przejawiają się zaburzeniami funkcji układu nerwowego (najczęściej mózgu)

        • 16 25

        • kici kici taś taś

          zmykaj myszy łapać a nie piszesz głupotki, puszku kłębuszku.

          • 1 10

        • można nie jeść mięsa i nie być weganinem a np. wegetarianinem, (6)

          który B12 dostarczy z mleko, jego przetworów i jaj

          • 6 1

          • a po co (5)

            skoro można wziąć tabletkę z B12 i nie wspierać okrutnej hodowli zwierząt, która zanieczyszcza środowisko a ludzi pracujących na fermach czy przy uboju traktuje jak niewolników? Polecam książkę "Polskie mięso"

            • 4 11

            • taaa tabletke, samo zdrowie (4)

              witaminy z tabletek wchłaniają się dużo gorzej niż z produktów naturalnych, poza tym mają w sobie jeszcze inny syf który je w te tabletki wiąże. Tabletki to ostateczność.

              • 8 2

              • taaa (3)

                to cię zasmucę, bo zwierzęta na fermach dostają witaminę B12 właśnie w formie suplementu, bo przecież one nie chodzą na świeżym powietrzu ani nie jedzą świeżej trawy. I to stąd mięso ma witaminę B12, a nie z jakiegoś magicznego źródła. Także ja po prostu omijam łańcuch zwierzęcia i sama biorę tabletkę. Szybciej, taniej, bardziej ekologicznie i bez okrucieństwa.
                PS. ile tabletek i suplementów biorą wszystkożercy? Słuchałeś ostatnio reklam w radio? Polacy masowo pożerają suple.. akurat witamina B12 nie zrobi nikomu krzywdy.

                • 2 8

              • Witamina B12 z pożerania świeżej trawy?

                To znaczy, że ta witamina jest w tej trawie i stąd się bierze w mięsie czy jak? B12 wytwarzają bakterie znajdujące się w przewodzie pokarmowym zwierząt, czy one zjedzą świeżą czy suchą trawę czy też co innego to im wszystko jedno. Nawet u człowieka jest ona wytwarzana ale niestety tylko w jelicie grubym, gdzie nie jest już wchłaniana.

                • 0 1

              • to ja cie też zasmucę ale nikt nie dba o zdrowie zwierząt na fermach (1)

                mają dożyć do uboju i być smaczne, to wszystko. A co ma do tego fakt że Polacy żrą suple? Ja nie jem w ogóle. A ludzie się dają nabierać na reklamy tak samo jak ty naiwnie wierzysz że B12 w tabletce jest tak samo zdrowe jak w żywności.

                • 3 1

              • kupujesz w sklepie jakiekolwiek przetworzone żarcie?

                margarynę, sok, jogurcik? Zobacz skład. Tak, jesz suplementy, nawet o tym nie wiedząc. Witaminy B12 nie daje się zwierzętom w trosce o ich zdrowie, tylko żeby była w ich mięsie. Te zwierzęta nie muszą nawet dożyć uboju, nieraz wychodzą na światło dzienne afery o robieniu kiełbas z padliny... a że smaczne, haha... gdyby tak było, nie trzeba by faszerować go wzmacniaczami smaku, przyprawami, wypełniaczami.... itp. Pudło, pudło, pudło.. mi wystarczy że B12 które łykam działa- sprawdzam to robiąc sobie regularnie badania krwi. Wierzę nauce, nie trollom.

                • 0 1

        • mhmmm (1)

          70 procent powiadasz... pewnie masz jakieś rzetelne i wiarygodne źródło tych sensacji? Nie, Demotywatory się nie liczą :)

          • 3 1

          • no nie, to 170% i wszyscy już umarli bez mięsa

            • 0 0

      • (5)

        Bo trzeba. Krycha przestał jeść mięso i przewraca się o własne nogi. Koleś z pracy jedzie tylko na warzywach i ryżu i codzień nie ma siły. Mięso trzeba jeść. Chociaż czasami.

        • 12 11

        • nie trzeba (2)

          koleś z pracy je dużo mięsa i ma hipercholesterolemię, koleżanka je dużo mięsa i ma nadciśnienie, znajomy znajomego je dużo mięsa i miał udar w wieku niespełna 40 lat... i takie przykłady można mnożyć.
          A ja, weganka, cisnę na siłce i aktualnie jestem w pracy jako jedyna zdrowa, wszyscy inni albo przeziębieni, albo coś gorszego. Da się, tylko z głową trzeba. I wcale nie potrzeba ani mięsa, ani jajek, ani mleka.

          • 5 15

          • Gdzie ktoś napisał że "trzeba dużo mięsa"?

            • 1 1

          • przykłady marginalne

            takie to i ja mogę podać jak jakaś parka w Holandii która zagłodziła córkę wymyślając jej jakąś chorą dietę wegańską, a sam jestem przykładem gościa który je mięso codziennie i w każdym posiłku i nie mam wysokiego cholesterolu. Nie twierdzę że tak się powinno odżywiać bo nie, natomiast uprawiam sport i jem też sporo ryb więc profil glikemiczny mam w normie. Normalna dieta to taka na której wyewoluowaliśmy, trochę tego, trochę tego. Mięso zawsze jedliśmy, tylko w mniejszych ilościach.

            • 3 0

        • Krycha to się nie dogaduje z nowym trenerem z Serbii. Wzięli jakiegoś geniusza, co im rozwala zespół.

          A Krycha to już nie jadł mięsa 1,5 roku wcześniej. Poza tym nie je tylko mięsa, je ryby i owoce morza.

          • 1 0

        • no to głupi jest ten koleś który jedzie tylko warzywa i ryż. Dieta bez mięsa to nie znaczy że możesz jeść 2 składniki

          • 1 0

      • bo w najprostszy sposób dostarcza idealny skład białek, tak samo jajka (4)

        rośliny pod tym względem nie są takie dobre. Wiadomo witaminy itd. ale białka już nie bo nie mają takiej kompozycji jak produkty zwierzęce. A z białkami to jest tak jak z paliwem w silniku, jak nie ma mieszanki stechiometrycznej tylko np. bogata to nie całe paliwo się spala. I białko z roślin również nie jest przyswajane w całości. Mądre odżywianie to dieta mieszana. Inna sprawa że w dzisiejszych czasach jemy zbyt dużo mięsa. Dwa razy w tygodniu porządne mięsne danie obiadowe by wystarczyło. Tak jak ewoluowaliśmy. Wtedy również jadaliśmy mięso ale nie aż tak dużo. I to jest jedyna dobra ścieżka. Nie żaden wegetarianizm i nie mięsne obżarstwo.

        • 4 1

        • takk (3)

          tylko że przeciętny człowiek aktywność fizyczną ma na poziomie ślimaka, nie potrzebuje jakichś dzikich ilości białka. Znasz kogoś kto w dzisiejszym, cywilizowanym świecie, odżywia się pełnowartosciowo - czyli np. wegańsko, ale bez głodzenia się- i ma niedobór białka? Idę o zakład, że nie.
          A znasz kogoś, kto odżywia się na pozór zdrowo, je mięso, a ma np. nadciśnienie, cukrzycę, nadwagę albo hipercholesterol? Bo ja znam takich osób co najmniej kilkanaście.
          Istnieją również sportowcy na diecie wegańskiej, nawet kulturyści. I jakoś sobie radzą. Oczywiście, że z suplementami, bo wszyscy sportowcy biorą suplementy, i nie mów, że nie, bo nie uwierzę.
          Rośliny mają komplet aminokwasów jeśli je pomieszasz, np. zjesz chleb z fasolką, albo kukurydzę i makaron. Nikt normalny nie je monoposiłków.

          • 1 1

          • Znam niejedną co w dzisiejszym, cywilizowanym świecie, odżywia się pełnowartosciowo - czyli np. wegańsko

            Ale te paniusie wyglądają jak wywłoki i pozornie udają że są lepsze... A nie raz widziałem jak nad toaletą klęczą.
            Wszystko, ale w umiarze. Cukrzyca czy nadwaga może tyczyć też wegan.

            • 2 0

          • no dla kogoś o aktywności ślimaka to i chleb z cebulą styknie (1)

            ale wcale nie jest tak że większość ludzi ma małą aktywność. Umiarkowaną bym powiedział. A ja, owszem, znam ludzi z niedoborami białka. Rozejrzyj się po ulicach, każdy chudy ma niedobory białka. Bez tego mięśni nie zrobisz. Co do tych co jedzą mięso to owszem znam wielu. Najbliższy to mój własny ojciec który ma 67 lat, ja mam 39 i tak samo, nie mamy nadciśnienia, nadwagi ani cukrzycy. Ba, ja regularnie przechodzę badania lotnicze. OK, prowadzę umiarkowaną aktywność sportową, ale mój ojciec już nie. Bada się regularnie, mięso obaj jemy codziennie prawie we wszystkich posiłkach, tyle że on się nigdy nie obżerał. Powodem cukrzycy nigdy nie było mięso, tylko niska aktywność fizyczna oraz otyłość. Jedzenie mięsa z cukrzycą nie ma w ogóle nic wspólnego. Rozejrzyj się po ulicach, większość ludzi nie jest otyła a większość to mięso je. Otyłość nie wynika z jedzenia mięsa tylko z dodatniego bilansu energetycznego. Co do sportowców na diecie wegańskiej, to na top of the top nie ma żadnego weganina oprócz jednego, Carla Lewisa ale został nim pod koniec swojej kariery. I tacy ludzie mają dietę układaną przez kogoś kto się na tym zna, nie robią tego sami. Chleb z fasolką nie ma kompletu aminokwasów. By trzeba zmieszać z 10 różnych roślin w odpowiednich proporcjach żeby osiągnąć idealną mieszankę jaka jest np. w jajku. Naturalna dieta to taka w której jemy wszystko co naturalne. Tak nas ukształtowała ewolucja, a nie do jakiś dziwnych wykluczających diet. Wszystko w umiarze.

            • 2 1

            • argument ad natura

              jest kompletnie spudłowany. Nie zawsze to, co naturalne, jest zdrowe. Śmierć z powodu zapalenia płuc jest naturalna. Bycie pożartym przez tygrysa jest naturalne. Albo utopienie się też jest naturalne. Ale czy fajne? No nie wiem.
              Nie chodzi o to, że Ty i Twój tata jecie mięso i macie się świetnie. Chodzi o to, że tego mięsa wcale nie trzeba jeść żeby żyć w zdrowiu i pełni sił. I nie mam tu na myśli panienek wywłok nad kiblem o których ktoś pisał, bo to są zaburzenia odżywiania i to się leczy. Mam na myśli zdrowy, zbilansowany weganizm, w miarę potrzeb wzbogacony suplementami. Tak, jedząc mięso też się suplementujesz, bo zwierzęta hodowlane dostają witaminę B12 , antybiotyki i różne inne dodatki. Sklepowe przetworzone produkty które kupujesz też mają dodatki. To wszystko suplementacja. Nie widzę nic złego w łyknięciu tabletki B12 albo D. Widzę natomiast ewidentne zło w postaci ferm przemysłowych, w których hodowane jest ponad 90% zwierząt przeznaczonych na zabicie i eksploatowanie, np. na jajka i mleko.
              Poczytaj o tych aminokwasach bo naprawdę nie masz racji. Nie trzeba mieszać 10 gatunków roślin żeby uzyskać kompletny aminogram. Nie trzeba tego robić nawet w jednym posiłku tylko w ciągu całego dnia. I tak, polskie społeczeństwo jest raczej otyłe niż niedożywione. Jak ktoś ma niedobór białka to są to anorektycy i bulimicy, czyli osoby z zaburzeniami, a to się nie wlicza.

              • 1 0

  • Zapomniała pani wspomnieć (7)

    O konieczności suplementacji Wit B12 w przypadku stosowania diety roślinnej

    • 32 11

    • b12 (3)

      Witamina B12 występuje w dużej ilości w chlorelli i spirulinie czyli sproszkowanych algach, które można dodawać do soków, koktajli i innych posiłków - ten dodatek uważany jest za superfoods. Można wybrać jako alternatywa dla tabletek z apteki :) Jestem na diecie wegańskiej od 14 lat, nigdy nie suplementowałam medykamentów, ale oczywiście - zanim nauczyłam się czerpać korzyści z diety roślinnej to upłynęło trochę czasu... W każdy razie jak już znam sposoby na zdrowe suplementowanie to jest wszystko gites :)

      • 9 18

      • ogolnio spoko Pani Agato

        ale takie sproszkowane algi trzeba w takim razie dodawac do czegokolwiek co 2-3 dni by nie wpaść w niedobór...troche trzeba sie nagimnastykowac bo to nie jest towar który dostanie sie w przyslowiowej zabce czy biedronce.
        ale jak sie Pani udaje, to tylko sie cieszyc:)

        • 13 7

      • Niestety ale to bzdura

        W badaniach wykazano, że z organizmów roślinnych jedynie chlorella (algi) zawiera aktywną formę witaminy B12 niezbędną dla człowieka ale jej zawartość jest niewystarczająca aby stanowić pełnowartościowe zródło jej suplementacji. Spirulina zawiera analogi B12, które wręcz kolidują z aktywną formą w ludzkim organizmie powodując obniżenie jej poziomu.

        • 9 1

      • halo

        witamina B12 w spirulinie to nieaktywny analog, który jest wykrywany w tym najtańszym badaniu pod tytułem "poziom witaminy B12". Jeśli chcemy rzetelnie sprawdzić swój poziom wit B12, trzeba zbadać poziom kwasu metylomalonowego, a przynajmniej homocysteinę. A najłatwiej suplementować B12, to są groszowe sprawy. Zresztą dużo jest produktów wzbogacanych, jak ktoś np. pije napój sojowy z Biedronki i je płatki śniadaniowe, to już można powiedzieć że suplementuje B12. Sugeruję przeczytać artykuł pani dietetyk Iwony Kibil o witaminie B12, bardzo rzetelny.

        • 3 0

    • (1)

      B12 to pikuś, najważniejsze jest żelazo hemowe

      • 3 1

      • hemowe niezdrowe

        niedawno pojawiły się badania wykazujące związek wysokiego spożycia żelaza hemowego z podwyższonym ryzykiem zachorowania na pewne rodzaje nowotworów. Roślinne żelazo też jest spoko, wystarczy dodać coś z witaminą C do posiłku i wchłanialność wzrasta drastycznie, o kilkaset procent- np. natka pietruszki z kawałkiem papryki.
        Weganka od prawie 8 lat, honorowa krwiodawczyni, pozdrawiam

        • 4 0

    • Nie trzeba

      Wystarczy dwa razy dziennie dodać do dań np. sałaty albo kalafiora dwie łyżeczki nieaktywnych płatków drożdżowych.

      • 0 0

  • Jabłko na wieczór. Codziennie. (3)

    .

    • 18 12

    • Aby nie tuż przed myciem zębów.

      • 5 1

    • Jabłka jemy kiedy chcemy i ile chcemy!!

      • 4 0

    • Ja na wieczór tylko brzoskwinke

      • 3 0

  • To niestety nierzetelny artykuł :-( (4)

    Kluczowym składnikiem, którego brakuje w diecie roślinnej, jest witamina B12. Konsekwencją jej niedoboru są najczęściej zaburzenia neurologiczne i anemia.

    Pani Violu, proszę zweryfikować swoje źródła wiedzy!

    • 37 12

    • Nie ma co uogólniać, (1)

      Skończyła się u mnie anemia, od kiedy przestawiłam się na wegetarianizm.
      Moja pani doktor nie rozumie tego, ja też nie :) ( miałam ciągle hemoglobiny 6-7).
      Może kwestia picia soków z warzyw takich jak burak, albo jedzenia kaszy gryczanej w dużych ilościach ( jest w niej b.dużo żelaza).

      • 9 6

      • Czas zmienić panią doktor dopóki nie jest za późno.

        • 2 0

    • Artykuł rzetelny, tylko twoje czytanie ze zrozumiem jest nierzetelne

      Przeczytaj jeszcze raz paragraf : Dieta bez mięsa jest niedoborowa

      • 13 8

    • Bzdura

      Nieaktywne płatki drożdżowe w zupełności wystarczą.

      • 0 1

  • Bzdura (4)

    Zminimalizowanie weglowodanow w diecie to klucz do schudniecia. Nie mowie ze trzeba przechodzic na ketoze ale wegle powinny byc na minimalnym poziomie. Bialko tluszcze warzywa

    • 15 30

    • Zależy kto jsk się czuje

      Jedni będą chudnąć na 400g W
      Inni będą chudnąć na 50g W

      • 0 0

    • A warzywa to niby co? (1)

      Niektóre to wręcz same węglowodany.

      • 6 0

      • warzywa mają mało węgli na kg, mają za to dużo wody

        i są zdrowe bo oprócz błonnika i mnóstwa witamin są mało kaloryczne. Mięcha nie zastąpią, nie jesteśmy krowami, ale można je jeść w ilościach praktycznie dowolnych.

        • 1 0

    • Nie przejmuj się januszami na ziemniakach

      I jedzącymi owocki bo zdrowe i witaminy, zdrowy cukier nom nom

      • 1 0

  • (49)

    Jedyna prawdziwa prawda:
    Jeżeli chcesz chudnąć to bilans kalorii musi być ujemny tzn spalasz więcej niż wrzucasz i nie ma znaczenia z jakiego pokarmu kalorie będą pochodzić. Fizyki nie da sie oszukać żadną dietą. Czy te fit korpo insta panny to rozumieja? Nie ma diety cud jest tylko bilans energia dostarczona vs energia oddana :)

    • 78 11

    • to akurat jeden z większych mitów (31)

      po pierwsze zakłada wykorzystanie całości dostarczonej energii, po drugie pomija adaptację organizmu do zmniejszonej/zwiększonej podazy energii, po trzecie pomija kwestię szlaków metabolicznych - a co za tym idzie reakcji hormonalnych - de/aktywizowanych danymi rodzajami makroskładników itd. itp.

      Gdyby to było takie proste, to nie byłoby otyłości. Bilans energetyczny - choć co do zasady jest słuszny, jesk kompletnie bezużyteczny w trwałym leczeniu tej choroby.

      • 8 21

      • Po prostu ludzie otyli bardzo mało się ruszają, (7)

        mało chodzą, tzn.dziennie te 4-5 km piechotą to minimum, by organizm zaczął spalać tłuszcz.
        Ważyłam 100 kg, rożne diety, leczenie hormonalne ( od młodości hormony źle funkcjonowały).
        Od kilku lat codziennie chodzę minimum 4 km dziennie, a najczęściej 6. Porzuciłam tzw.diety, odżywiam się ,,normalnie", tzn. jem wszystko (gotuję dla rodziny)- mało mięsa, nie mam po prostu ochoty. Niestety, jem także czekoladę od czasu do czasu czy dobre ciastko, natomiast od kiedy zaczęłam chodzić, zaczęłam chudnąć. Najpierw polegało to na ,,dochodzeniu " na piechotę do 3-go przystanku rano na trasie do pracy, i wysiadaniu na 3-cim od końca w drodze do domu. Owszem, trzeba narzucić sobie reżim czasowy ( wcześniej wstaję, ale też wcześniej kładę się spać). Potem rodzinnie podjęliśmy decyzję o przygarnięciu psa, zatem wszyscy ruszamy się więcej. Ciekawe, że nie mam efektu jo jo, łącznie schudłam 22 kg. To się utrzymuje ponad 2 lata.

        • 26 2

        • (3)

          Może i w wielu przypadkach tak jest. Jednak nie są to wszystkie.
          Swojego czasu BMI wskazywało u mnie pierwszy stopień otyłości. Codziennie jakieś treningi, chodzenie do i z pracy po jakieś 10-12km. "Zdrowe" odżywianie - głównie owoce i warzywa, chleb pełnoziarnisty sama piekłam - z mąki razowej i jeszcze z dodatkiem otrąb. 5 małych posiłków dziennie. Tyłam.
          Po przeprowadzce przestałam tak chodzić na treningi - miałam dalej z gorszym dojazdem. Szkoda mi było czasu. Od błonnika i owoców miałam straszne problemy, więc to wyeliminowałam z diety. Postawiłam na tłuszcze, od 1 do 3 posiłków dziennie, dużych, w zależności, jak mi się chciało. Czasem pieszo chodziłam do pracy, bo lubię tę trasę, ale nie zawsze chciało mi się wcześnie wyjść, więc też jeździłam. Praca siedząca, robić coś też za wiele nie robię fizycznie. Schudłam kilkanaście kilo, chociaż się nie starałam. Jeszcze mam lekką nadwagę, chudnięcie idzie powoli, ale nie tyję, chociaż jestem niemal pewna, ze nadwyżkę kaloryczną mam.

          • 1 0

          • Czyli dzięki czemu Pani traci wagę ? (2)

            Mniej ruchu, może to była kwestia tarczycy , ilości zjadanych owoców?
            To naprawdę niespotykane, by chodząc codziennie 10-12 km i uważając na to co się je- cały czas przybierać na wadze.

            • 5 0

            • Powiedziałbym nawet, że to niemożliwe (1)

              Rozumiem jeszcze, że ktoś ma wyindukowany hormonalnie metabolizm i pomimo nadmiaru kalorii wszystko jest spalane ale jeżeli ktoś dostarcza mniej kalorii niż dzienne zapotrzebowanie i twierdzi, że tyje to coś jest nie tak, z próżnego nawet Salomon nie naleje.

              • 2 0

              • Ja to najbardziej lubię te teorię na forach, że " nie chudniesz bo za mało jesz".

                • 0 0

        • Bzdura.

          Nie sądź po sobie, nie ma uniwersalnych recept.

          • 0 1

        • Szczere gratulacje.

          Super przykład do naśladowania

          • 2 0

        • NIe masz efektu jojo, bo nie wróciłaś do starego stylu jedzenia i życia.

          Efekt jojo pojawia się wtedy gdy ktoś zrobi dietę, schudnie, a potem wraca do tego co sprawiło że przytył. To przecież normalne i żaden tajemniczy efekt. Jak ktoś znów zaczyna jeść śmieciowe żarcie i przestaje ćwiczyć, to ma jak w banku że kilogramy wrócą i to szybciej, bo organizm będzie się przygotowywał w "obawie" przed kolejną dietą.

          • 2 0

      • Nieprawda

        Właśnie to jest dość proste. Otyłość jest dlatego że produkty są bardzo przetworzone, kaloryczne, smaczne i ludzie jedzą dużo więcej niż powinni.

        • 9 0

      • To jest proste. (10)

        Zasada zachowania energii to fundamentalne prawo fizyki. Nawet najbardziej 'schorowany' organizm w przypadku niedoboru energii musi skądś ją pobrać lub po prostu umrzeć. Problemy z otyłością wynikają z braku dyscypliny bądź zaburzeń postrzegania kalorii.

        • 8 1

        • Wykorzystywanie nazwy prawa fizycznego nie zwiększa prawdziwości wywodu (9)

          Zasada zachowania energii, a bilans energetyczny w żywieniu to jednak 2 odmienne rzeczy. Jak przedmówca wspomniał, kalorie w jedzeniu są możliwym do wykorzystania paliwem, ale niekoniecznie zużutym do jednej z 3 rzeczy - utrzymania organizmu przy życiu, wydatkowania energii do pracy ( fizycznej, sportu, czy umysłowej) i przekształcaniu zjedzonych potraw w tłuszcz "na później". Sprawność wszystkich tych przemian może być różna, jak miałem 20 lat to mogłem jeść wszystko, w dowolnych ilościach i byłem chudy jak patyk. Teraz ograniczam kalorie, ćwiczę regularnie i ledwie trzymam wagę, żeby nie mieć fałdki na brzuchu, muszę zmniejszyć wagę o 2-3 kg, a wtedy tkanka tłuszczowa na całym ciele schodzi do zera i wyglądam przerażająco.
          Faktem jest, że jak przybierasz na wadze, to znaczy, że jesz za dużo, albo wydatkujesz za mało, ale konkretne liczby zależą od stanu człowieka- predyspozycji, zdrowia i wieku.
          Hormony, na które powołują się niektórzy mogą prowadzić do nadmiernego odkładania tłuszczu i wtedy należy naprawdę mało jeść. Dodatkowo chorzy ludzie nie mogą się dużo ruszać, więc ilość kalorii musi być zredukowana dramatycznie, a niektórzy nie dają rady się powstrzymać przed jedzeniem, szczególnie jak nie ma nic ciekawszego do roboty.
          Oczywiście, że zdrowy, w miarę zdrowy i w miarę młody człowiek nie powinien mieć problemów z kontrolą wagi i 80-90% spaślaków ciężko zapracowało na swój wygląd.

          • 6 3

          • (4)

            Nie, to nie są dwie odmienne rzeczy. To jest dokładnie to samo. To, że zapotrzebowanie energetycznie zmienia się wraz z wiekiem, aktywnością, porą roku czy stanem zdrowia to 'oczywista oczywistość' i nie trzeba do tego dorabiać doktoratów.

            • 5 1

            • Uhm (2)

              Ok, pogadamy jak ci sie rozreguluje uklad hormonalny.

              • 0 3

              • ggg

                rozregulowany układ hormonalny może wpływać na poziom zapotrzebowania, lub na niepohamowane łaknienie, ale nie zmieni tego o czym mówimy. Taki człowiek byłby perpetum mobile.

                • 4 0

              • Jak Ci się rozreguluje układ hormonalny

                to trzeba to leczyć i do momentu unormowania dostosować przyswajane kalorie do zmniejszonego zapotrzebowania. Co jak co ale skądś się te nadmierne kalorie biorą, z wdychanego powietrza, nawet tego ze smogiem, ludzki organizm tkanki tłuszczowej nie wytworzy.

                • 1 0

            • zasada zachowania energii

              w izolowanym układzie suma wszystkich energii jest stała. Krótko mówiąc, aby mówić o bilansie należałoby rozważyć wartość energetyczną kupy, temperaturę i skład wydychanego powietrza, wymianę ciepła z otoczeniem, energię mechaniczną wydatkowaną na zewnątrz i wartość energetyczną pożywienia. Nierówności z takiego bilansu są magazynowane w wiązaniach chemicznych przemiany materii i w samej masie, konkretnie w energii chemicznej tej masy, bo przemiany masy na energię w sensie fizyki jądrowej praktycznie tu nie ma. Kalorie wyliczone z jedzenia niekoniecznie zamienią się na tłuszcz, albo ruch, mogą po prostu być niewykorzystane. Jedyne co jest bezwzglębnie prawdziwe to to, że organizm nie produkuje tłuszczu z powietrza tylko z tego co się zje, czyli nie da się przytyć nie jedząc i jedząc mniej na pewno mniej tłuszczu odłożymy.

              • 1 0

          • A to jakiś bokser przed walką jesteś, że musisz ostatnie 2 kilo tłuszczu zrzucać? (3)

            A może skoczek narciarski? Jeśli nie masz fałdy brzusznej, to chyba już nie musisz walczyć o wagę. A właśnie, może nie o wagę chodzi, tylko procentowy udział tkanki tłuszczowej w całej masie ciała. To masz raczej OK. Pewnie jeszcze parę powodów sportowych do zrzucenia wagi by się znalazło. Np. maratończyk lepiej, żeby był lekki, bo kolan szkoda i wynik na mecie będzie lepszy (może nawet bardziej niż tłuszczu należałoby pozbyć się mięśni - to trudne, przyznaję). Nadwagi w ujęciu ogólnozdrowotnym nie masz.

            • 0 0

            • Nie jestem skoczkiem, tylko nie jestem już młody. (2)

              i fałda tłuszczu na brzuchu jest efektem wieku. Żeby jej nie mieć musiałbym się pozbyć całego tłuszczu jak maratończyk, czy skoczek. Zatem albo brzuszek, albo kościotrup. W sezonie robię 3-4 tys km rowerem i nie jest to raczej 25km/h. Ale muszę patrzeć na to co jem, bo mając 60 lat ma się inną przemianę materii.
              PS. Selektywne zrzucanie tłuszczu to mit. Można się selektywnie obudować mięśniami, a tłuszcz przyrasta zgodnie z predyspozycjami osobniczymi, czyli tam gdzie chce - zależnie od wieku, płci i 100 innych czynników genetycznych.

              • 2 0

              • Selektywne zrzucanie tłuszczu to nie jest mit (1)

                Da się to zrobić tylko trzeba znać podstawy fizjologii wysiłku, wiedzieć kiedy mięśnie zużywają glikogen a kiedy kwasy tłuszczowe, co to jest wysiłek aerobowy i anaerobowy. Samą dietą tego się na pewno nie da zrobić ale wysiłku wcale nie potrzeba dużo, najważniejsze aby był regularny i odpowiednio intensywny.

                • 1 1

              • rodzaj treningu czy to aerobowy czy anaerobowy nie ma wpływu na selektywne zrzucanie tłuszczu

                Ma jedynie wpływ na szybkość jego spalania. Innymi słowy jak się chce zrzucić z brzucha to trzeba ogólnie zrzucić smalec bo organizm nie wybiera skąd spali tylko spala ogólne zapasy tłuszczu. Czerpie z całości

                • 1 0

      • to ciekawe, bo np w Korei Północnej nie ma grubasów

        Poza jednym który zre i chleje po korek

        • 5 0

      • Przykro mi, ale to co piszesz to absurd, (8)

        dostarczona energia musi być zużyta lub zmagazynowana. Nie ma innej możliwości. Żaden organizm nie będzie magazynował energii w sytuacji, gdy mu jej brakuje. Problemem jest błędna ocena zapotrzebowania energetycznego. Osoba z nadwagą poddana reżimowi, w ramach którego będzie otrzymywać mniej kalorii niż potrzebuje, schudnie.

        • 2 1

        • Mniej jem, nie mam siły się ruszać. (3)

          Mniej się ruszam, zmniejsza się moje zapotrzebowanie na kalorie. Tyję. Jeszcze trochę i zachowam zerowy bilans energetyczny nic nie jedząc...

          • 1 1

          • Nie, na podtrzymanie procesów (1)

            życiowych potrzebujesz pewnej ilości energii poniżej której nie zejdziesz. Lub inaczej, jeżeli zejdziesz , to 'zejdziesz' ;-)

            • 1 0

            • Całe szczęście, że cokolwiek idzie na podtrzymanie procesów życiowych.

              Przypomniał mi się mem tłustoczwartkowy. Mniej więcej tak to szło: żeby spalić kalorie z jednego pączka, wystarczy leżeć tylko 8 godzin. Muszę więcej leżeć.

              • 3 0

          • Odchudzać się należy z głową

            A nie ograniczać dietę tak, że nie ma się siły ruszać.

            • 0 0

        • Absurdem jest postulat bilansu zerowego (2)

          Energia może tez ulec wypróznieniu.

          • 0 0

          • To też należy do bilansu. (1)

            Częste wizyty w toalecie są objawem tego, że się przejadasz, nie, że nie dojadasz.

            • 1 0

            • Czasami jest też wynikiem biegunki a nie przejedzenia ;)

              Ogólnie prawda, ale nawet nie przejadając się można mieć częste wypróżnienia, wystarczy, że w diecie będzie bardzo dużo błonnika, szczególnie tego wchłaniającego wodę. To jest jedna z metod dla szczególnie opornych - Psyllium plus płyny daje znakomite wypełnienie żołądka i jelit na dość długi czas niwelując komponent głodowych poprzez wydzielenie gastryny z mechanoreceptorów jednocześnie dostarczając bardzo niewiele kalorii.

              • 0 0

        • Ale tłuszcz nie bierze się z dostarczonej organizmowi energii

          Tłuszcz bierze się z masy. Dostarczona masa pokarmowa, plus przemiany chemiczne pozwalają organizmowi ten tłuszcz produkować (przekształcać) i magazynować. Ale przeliczanie kcal w diecie nie wiele wspólnego z zasadą zachowania energii.

          • 0 0

      • Zakłada wykorzystanie energii dlatego to nie mit. Perpetuum mobile nie istnieje.

        Bilans nigdy nie pomija adaptacji organizmu ani reakcji hormonalnych. Jak sobie wyliczysz ile zjadasz i ile spalasz to po prostu robiąc to, nie oszukując jesteś w stanie bilans utrzymać. Nie masz energii to chudniesz. Chyba że zaczniesz oszukiwac bo nie masz siły.

        • 1 1

    • Niestety

      Człowiek jest nieco bardziej skomplikowany od prostego silnika. Bardzo ważną rolę odgrywają hormony. Przez dietę można mieć na nie wpływ, a one też mają wpływ na to, czy się tyje, czy nie. Poza tym ważne są też różne składniki, których organizm używa.

      • 3 2

    • (3)

      Niby masz rację ale chyba jest różnica, gdy raz dziennie najesz się kartofli z sosem i smażonym kotletem a 5 razy dziennie zjesz lekki posiłek złożony głównie z warzyw? Przy takim sposobie żywienia jak pierwszy wariant, jeśli miałbyś nie chodzić głodny, to nie ma szans zjeść mniej kalorii niż się spala. Dlatego ludzie patrzą co jedzą, ograniczają pieczywo, makarony itd. Obawiam się że to raczej ty nie rozumiesz tej prostej oczywistości. Zanim kogoś obrazisz puknij się 5 razy w łeb

      • 0 3

      • Zanim zwrócisz komuś uwagę o obrażanie, sama nie obrażaj, droga Ago.

        • 3 1

      • Ago

        Jak zjesz pyry ze smazonym kotletem, to dostarczysz w nadmiarze wszystkich makr.
        Jak zjesz same warzywa to eliminujesz tłuszcz.

        Jak zjesz raz dziennie to wyzerujesz insulinę, odpalisz mechanizm autofagii, jak zjesz 5 razy dziennie to co i rusz podbijasz insulinę i magazynujesz. Itd. itp.

        Każdemu posłuży co innego, jednak proste recepty i rozmaite zalecenia instytutow tego i owego w tej materii są o kant d... .
        Apetytem rzadzą grelina i insulina i nie ma na nie silnych nabdłuzsza mete, metod ich kontrolowania jest kilka, róznych, nie są uniwersalne. Na dłuższą metę działaja dwie: diety eliminacyjne (kasujemy węgle albo tluszcz) oraz fizyczne ograniczenie ukladu pokarmowego (bariatria). Rozmaite ŻP, piramidy żywieniowe i dyscyplina to mrzonki.

        • 1 0

      • to co piszesz nie nagina bilansu energetycznego, perpetuum mobile nie istnieje

        złym odżywianiem możesz co najwyżej spowodować zmęczenie i obniżenie aktywności ruchowej, a to spowoduje że bilans stanie się dodatni. To w żaden sposób nie nagina zasady bilansu energetycznego. Tej zasady nie da się nagiąć w tym wszechświecie.

        • 1 0

    • Prosty dowód (7)

      , jeżeli ujemny bilans kaloryczny to za mało, żeby schudnąć przez 'hormony' , to teoretycznie można by zdrowego człowieka naszprycować hormonami tak, żeby mógł żyć bez jedzenia. Jest to eweidentna bzudra i wymówka. Bilans energetyczny to podstawowa zasada fizyki.

      • 3 2

      • W przypadku zaburzeń hormonalnych granica zerowego bilansu jest pewnie gdzie indziej. (4)

        Zawsze przywołuję sobie w takiej sytuacji myśl, że człowiek to nie perpetuum mobile. Prawdopodobnie organizm pracuje u takich ludzi bardziej efektywnie energetycznie albo jest skłonny do budowy zapasów tłuszczowych na niepotrzebny zapas. Może też składuje tłuszcz, a spala mięśnie. Mimo tych trudności jest jednak gdzieś jakiś poziom kalorii, który oznacza zerowy bilans. To może być bardzo niski popyt na kalorie i drakońska dieta. Niebezpieczne i trudne w utrzymaniu. Stawiałbym w takim wypadku na dietę bliższą osobom odchudzającym się, które jednak nie mają problemów hormonalnych, a jednocześnie znacznie zwiększyłbym spalanie poprzez ruch (wszystkie partie ciała). Będzie to bodźcować mięśnie do wzrostu, więc może uda się je uratować, a spalić tłuszcz.

        • 1 1

        • (3)

          No dobrze, ale trudności natury psychicznej, czy różne metody nie podważają fundamentalnej zasady. Częstym błędem jest również oszacowanie zapotrzebowania kalorycznego raz, na początku odchudzania i nie modyfikowanie go. No i nie ma co fetyszyzować utrzymania mięśni w sytuacji opony na brzuchu. Organizm nie spali mięśni poniżej progu sprawności niezbędnej do normalnego funkcjonowania.

          • 1 1

          • (2)

            Bardziej chodziło mi o to, ze szkoda odchudzać się kosztem mięśni, jeśli mamy nadwagę związaną z otyłością, a szczególnie jeśli jest jakaś dysfunkcja, która wyraźnie nadmiernie preferuje spalanie mięśni zamiast tłuszczu (tłuszcz jest magazynowany). Mięśnie pomagają spalać kalorie, czyli m.in. tłuszcz, stabilizują szkielet itp. Waga jest najprostszym wskaźnikiem, ale nie zawsze właściwym do prawidłowej oceny własnego stanu. Poza tym mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, więc czasem stanięcie na wagę w trakcie odchudzania przez sport może przestraszyć. Warto o tym pamiętać i... ważyć się.

            • 0 0

            • (1)

              Problem w tym, że takie podejście to często pułapka. Przy spadku aktywności np. z powodu choroby czy kontuzji ciężko nagle radykalnie obniżyć kaloryczność. Zwlaszcza, gdy życie kręci się wokół
              slynnych 5 posiłków dziennie. Stąd efekt jojo.

              • 0 0

              • skoro twierdzisz że ciężko nagle obniżyć kaloryczność to pewnie mówisz o chorobie krótkotrwałej

                ale wtedy aż tyle masy ci nie odbije na plus

                • 0 0

      • Nie rozumiesz. (1)

        Bilans energetyczny nie jest błednym rozumowaniem.
        Jest po prostu bezuzyteczny w odzywianiu, nie da sie go stosować.

        • 1 1

        • Mieszasz zdrowe odżywianie z utratą wagi, stąd nasze nieporozumienia.

          • 1 0

    • Bzdura (3)

      Bo organizm to nie tylko fizyka, a cała biochemia.
      Mozna dostarczać wiele więcej niż sie zużywa i chudnąć

      • 1 2

      • Zgłoś się po nagrodę nobla.

        • 1 3

      • Ale nie można dostarczać mniej niż się zużywa i przytyć

        • 1 0

      • Gdy organizm nie jest zdrowy, np.w nadczynności tarczycy

        Jesz, jesz i chudniesz, ale to choroba

        • 0 0

  • tylko szczaw i mirabelki (1)

    i jabłuszko wieczorem

    • 20 4

    • Na deser pokrzywa

      • 1 0

  • ale za to droższy jest, bo jest "specjalny" (1)

    I o to chodzi.

    • 15 0

    • Jak łatwo zabrązowić cukier + odpowiednia nalepka =100% przebicia

      • 1 0

  • Ludzie (7)

    Przed stosowaniem diety należy zrobić badania krwi. Zobaczyć co organizm toleruje a z czym się czuje źle. Takie badania kosztują 1,5 zł. Wtedy dieta jest celowana i wc100%skuteczna.
    Nie słuchajcie takich dietetyków jak w artykule. Krzywdę sobie zrobicie

    • 10 14

    • (4)

      Co to za badania?

      • 3 0

      • Nietolerancje pokarmowe (3)

        Warto zrobić badania na nietolerancje pokarmowe. Są drogie ale pozwalają za to rozpoznać złe dla nas składniki, które potrafią doprowadzić do wielu chorób, np. depresja, choroba Hashimoto...
        Wiele wskazówek daje nam też grupa krwi. Czasem bawię się w określanie grupy krwi u znajomych na podstawie ich zachowania. Wg mnie (i nie tylko) określa również sposób odżywiania się, chociażby słynna grupa zero czyli dawni myśliwi.

        • 0 7

        • (1)

          Na nietolerancje pokarmowe znam, ale nie kosztują 1,5zł. No i opinie o nich są podzielone. Jedyne, jakie w 100% polecam, to wodorowe testy oddechowe.
          A co do grup krwi, to nie sądzę, żeby z grupą dziedziczyło sie predyspozycje do trawienia czy metabolizowania konkretnych substancji, ale mogę się mylić.

          • 2 2

          • nie mylisz się

            "dieta zgodna z grupą krwi" to altmedowy bełkot nie mający pokrycia w żadnych sensownych badaniach naukowych.

            • 6 0

        • Myśliwi musieli nabiegać się za zwierzyną.

          Może ich potomkowie powinni się po prostu więcej ruszać.

          • 2 0

    • Dieta została wymyslona dla grubasów dla mody niema czegos takiego jak dieta

      jest zdrowe odżywianie cały rok cały czas.

      • 7 0

    • ja na diecie jem to samo co zawsze tylko trochę mniej

      i w tym samym czasie zwiększam aktywność fizyczną. To wystarczy by zrzucić nawet 5% masy miesięcznie.

      • 0 0

  • prawda jest taka, że (6)

    cukier biały, brązowy, syrop klonowy, miód itp itd to wszystko jest to samo.

    • 13 23

    • "Jakby wszystko to było to samo (1)

      To by g*wno było miód."
      Jak to znany kabaret przedstawiał

      • 5 0

      • i wodki whisky to to samo

        • 0 0

    • (2)

      Nie do końca, sacharoza jest dwucukrem, a syropy często mieszanką glukozy i fruktozy, która może bardziej podwyższać cukier we krwi. Poza tym mogą się różnić ilością glukozy i fruktozy. Dla mnie fruktoza jest znacznie gorsza.

      • 4 0

      • Sachoroza jest dwucukrem (1)

        Właśnie glukozy z fruktozą

        • 0 2

        • Dwucukier to nie mieszanka dwóch cukrów

          Dwucukier to cukier złożony z dwóch cukrów prostych ale jest to związek chemiczny a nie mieszanina. Dwucukier trzeba rozłożyć na cukry proste - jeżeli pamięć mnie nie zawiodła to odpowiada z to enzym w naszej ślinie (liceum było tak ze 40 lat temu)

          • 5 0

    • Prawdziwy miód ma enzymy. Cukier to gów...o.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

II Ogólnopolska Konferencja Naukowa Prawa Medycznego: Nowoczesne technologie a prawo medyczne

konferencja

Zostań dawcą szpiku

imprezy i akcje charytatywne

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Najczęściej czytane