• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lekarz też człowiek i... pije jak każdy inny? "Alkoholizm to choroba demokratyczna"

Dominika Majewska
10 maja 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Dr Katarzyna Wiśniewska, pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów od 10 lat pomaga tej grupie zawodowej uporać się z uzależnieniem od alkoholu. Dr Katarzyna Wiśniewska, pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów od 10 lat pomaga tej grupie zawodowej uporać się z uzależnieniem od alkoholu.

Czy lekarze piją więcej i częściej niż przedstawiciele innych zawodów? Czy prawdą jest, że po kieliszek najczęściej sięgają chirurdzy i anestezjolodzy? Jak na co dzień ukrywają swoje uzależnienie i dlaczego tak wiele kobiet lekarzy przejawia skłonność do spożywania alkoholu? O problemie choroby alkoholowej w środowisku lekarskim rozmawiamy z dr Katarzyną Wiśniewską, pełnomocniczką ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów przy Okręgowej Radzie Lekarskiej w Gdańsku i dyrektorką Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Gdyni.



Jakbyś zareagował(a), gdybyś podejrzewał(a), że lekarz jest pod wpływem alkoholu?

Od 2007 roku na mocy uchwały Naczelnej Rady Lekarskiej okręgowe izby lekarskie w całej Polsce wyznaczają pełnomocnika ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów. Do głównych zadań pełnomocnika należy pomaganie lekarzom w trudnych sytuacjach, najczęściej kiedy zdrowie staje się przeszkodą w wykonywaniu zawodu. Dotyczy to przede wszystkim osób uzależnionych od substancji psychoaktywnych.

Jak przyznają specjaliści, problem uzależnień wśród lekarzy nie został dotąd zbadany - brakuje krajowych danych na ten temat, a większość ekspertów musi posiłkować się zagranicznymi doniesieniami. Wiadomo natomiast, że rocznie w okręgowych izbach lekarskich rozpatruje się około 100 przypadków lekarzy uzależnionych. W większości chodzi o nadużywanie alkoholu, ale w grę wchodzi też spożywanie narkotyków, w tym nowych substancji psychoaktywnych (tzw. dopalaczy) oraz leków.

Od jak dawna pełni pani funkcję pełnomocnika ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów?

Piastuję to stanowisko od samego początku, czyli od 2007 roku. W samym lecznictwie uzależnień pracuję natomiast znacznie dłużej, bo ponad osiemnaście lat. W pewnym momencie zauważyłam, że pomoc dla lekarzy z uzależnieniem nie jest właściwie dostatecznie zorganizowana - m.in. dlatego postanowiłam się tym zająć. Wyjaśnijmy sobie - pełnomocnik nie tropi pijanych lekarzy, nie stygmatyzuje ich. Moim zadaniem jest wspieranie i motywowanie do podjęcia przez nich terapii.

Wyjaśnijmy sobie - pełnomocnik nie tropi pijanych lekarzy, nie stygmatyzuje ich. Moim zadaniem jest wspieranie i motywowanie do podjęcia przez nich terapii.
Przez te blisko 10 lat musieliśmy stworzyć podwaliny całego systemu pomocowego dla lekarzy z uzależnieniami. Wcześniej nie było programów wspierających lekarzy w walce z tą chorobą. Trzeba było zacząć od zera. W tej chwili mamy już wypracowanych wiele mechanizmów i wiemy, jak postępować. Nie oznacza to, że nie ma już nic do zrobienia, przed nami ciągle sporo pracy, nie tylko na poziomie rozwiązań prawno-formalnych, ale i w sferze uświadamiania środowiska lekarskiego o istnieniu problemu. Do tej pory wdrożyliśmy m.in. Program Zdrowotny Dla Lekarzy na wzór amerykańskich rozwiązań, które przynoszą znakomite efekty. Szacuje się, że są skuteczne w przypadku ok. 95 proc. pacjentów.

W skali ogólnopolskiej myślimy również o tym, by zorganizować praktyczną pomoc dla lekarzy, zapobiegającą wypaleniu zawodowemu, bo to coraz poważniejszy problem, który może wiązać się również z uzależnieniami. Wynika to z m.in. z tego, że lekarze to grupa zawodowa pracująca w warunkach szczególnego narażenia na stres.

Ilu lekarzy na przestrzeni tych lat trafiło pod pani opiekę?

To było kilkadziesiąt przypadków, choć nie wszystkie znalazły się pod długoterminowym monitoringiem. Dotychczas monitorowałam 28 lekarzy uzależnionych od alkoholu czy innych substancji psychoaktywnych oraz leków (50 proc. mężczyzn, 50 proc. kobiet). Obecnie monitoruję ośmiu lekarzy, z czego dwie osoby mają zawieszone prawo wykonywania zawodu. Wśród nich pięć osób to kobiety.

50 proc. uzależnionych lekarzy, którzy się do pani zgłaszają to kobiety? Nie wpisuje się to w wyobrażenie o stereotypowym "alkoholiku"...

Tak wynika z mojego doświadczenia, ale nie tylko. Dla przykładu, przeprowadzone jakiś czas temu badania amerykańskie dowiodły, że wśród przebadanych chirurgów 15 proc. mężczyzn ma problem z nadużywaniem alkoholu. To samo badanie wykazało, że kobiet-chirurgów zmagających się z tym samym problemem było o 10 proc. więcej. Okazało się, że stres związany z godzeniem obowiązków wynikających z życia zawodowego i osobistego dużo silniej odbijał się na psychice kobiet.

Jakiś czas temu natrafiłam też na inne badanie, z którego wynikało z kolei, że polskie lekarki żyją ok. 10 lat krócej niż statystyczne Polki wykonujące inne zawody.

Gdańska Okręgowa Izba Lekarska leczyła do tej pory 30 lekarzy uzależnionych od alkoholu. Gdańska Okręgowa Izba Lekarska leczyła do tej pory 30 lekarzy uzależnionych od alkoholu.
28 lekarzy przez niemal 10 lat funkcjonowania pełnomocnika ds. zdrowia lekarzy i dentystów. To dużo?

I tak, i nie. To z pewnością czubek góry lodowej i niewielka część lekarzy, którzy powinni skorzystać z pomocy. Część z nich zgłasza się na leczenie dobrowolnie, ale takich przypadków jest ciągle najmniej i to jest akurat dla nas wyzwanie. To dotyczy zresztą wszystkich uzależnionych, bez względu na wykonywany zawód. Tylko niewielki odsetek pacjentów chce podjąć leczenie z własnej, nieprzymuszonej woli. Wracając do lekarzy, większość z nich pojawia się u nas, ponieważ grozi im zawieszenie w prawie do wykonywania zawodu.

Kolejnym problemem jest też stosunkowo późne wykrywanie uzależnienia wśród lekarzy. Na leczenie zgłaszają się zazwyczaj bardzo późno. Zwykle średnio 10 lat później niż w przypadku innych uzależnionych.

Z czego to wynika? Czy lekarze potrafią np. lepiej maskować swoje uzależnienie?

Chodzą do pracy, płacą rachunki na czas, mają rodziny. Taka osoba nie wpisuje się w stereotyp osoby uzależnionej od alkoholu. I tu pojawia się problem, bo środowisko, mimo pewnych symptomów, również często nie uważa takiego człowieka za alkoholika, czyli osobę chorą, która potrzebuje pomocy.
Bardzo wielu lekarzy to tzw. wysokofunkcjonujące osoby uzależnione, które potrafią swój problem ukrywać bardzo długo. Chodzą do pracy, płacą rachunki na czas, mają rodziny. Taka osoba nie wpisuje się w stereotyp osoby uzależnionej od alkoholu. I tu pojawia się problem, bo środowisko, mimo pewnych symptomów, również często nie uważa takiego człowieka za alkoholika, czyli osobę chorą, która potrzebuje pomocy. Otoczenie nie widzi problemu lub udaje, że go nie widzi. I to jest, moim zdaniem, różnicujący i bardzo istotny problem, opóźniający rozpoznanie i leczenie uzależnienia.

Poza tym wśród lekarzy można zaobserwować takie same mechanizmy zbywania problemu, jak u innych uzależnionych. Mamy tu więc do czynienia z próbą racjonalizowania, minimalizowania czy intelektualizowania zjawiska. U lekarzy te próby mogą być bardziej wyrafinowane, ale mechanizm wypierania uzależnienia pozostaje niezmienny.

Ciągle pokutuje takie przekonanie, że w środowisku lekarzy panuje solidarność, często źle pojmowana, np. jako krycie kolegi po fachu, który postąpił niewłaściwie. Czy w przypadku lekarzy alkoholików działa podobny mechanizm? Czy środowisko przymyka na takie przypadki oko?

Dawniej rzeczywiście problem uzależnionych lekarzy próbowano ukrywać. Dzisiaj nie ma na to przyzwolenia i coraz więcej przełożonych: dyrektorów, ordynatorów, dzwoni do nas i kieruje tu swoich pracowników, u których zaszła obawa, że postąpili niezgodnie z zasadami etyki zawodowej, a takim przypadkiem jest sięganie po alkohol np. w trakcie dyżuru. To dowód na to, że wzrasta świadomość problemu uzależnienia wśród lekarzy, a samo środowisko wykazuje zainteresowanie tym, żeby z nim walczyć.

Lekarze zdają sobie coraz częściej sprawę, że kryjąc kolegę, wyświadczają mu niedźwiedzią przysługę. W efekcie przynoszą szkodę nie tylko temu konkretnemu lekarzowi z uzależnieniem, ale całemu środowisku i pacjentom. Nie chodzi tu o donosicielstwo, ale o niezgodę na nieetyczne lub zagrażające życiu i zdrowiu pacjentów zachowania oraz zapobieganie im. Dostajemy też coraz więcej anonimowych telefonów z prośbą o interwencję. Lekarze przestają to rozpatrywać w kategoriach donosicielstwa i to jest właściwy kierunek. W końcu nie chodzi o zwolnienie lekarza z uzależnieniem z pracy, tylko o udzielenie mu pomocy. Przykład?

Picie alkoholu przynosi doraźną ulgę. Przez chwilę czujemy się mniej zestresowani, a nasz mózg zapamiętuje, że posiłkowanie się substancjami psychoaktywnymi to dobra metoda załagodzenia sytuacji i że warto tę czynność powtarzać.
Kiedyś trafił do nas pewien chirurg, który był święcie przekonany, że wszyscy jego koledzy po fachu piją na dyżurach, a on został niesłusznie pociągnięty do odpowiedzialności przez złośliwego pacjenta, który na niego doniósł. Dwa lata później, po zakończonym leczeniu podziękował temu samemu pacjentowi, który się na niego poskarżył.

Czy zawód lekarza to zawód tzw. podwyższonego ryzyka? Czy tutaj łatwiej o uzależnienie?

Dostępne badania są niejednoznaczne. Rzeczywiście pewna zależność jest tutaj widoczna i uważa się, że jest to zawód o podwyższonym ryzyku występowania chorób związanych ze stresem, w tym uzależnień. Nikogo nie trzeba przekonywać, że lekarze tego stresu w pracy mają pod dostatkiem. Do tego często lekarz nie ma kiedy odpocząć i zregenerować się, bo nie starcza mu na to sił ani czasu. Szczególnie dotyczy to kobiet lekarek. W 2008 roku przeprowadzono w Polsce badanie na grupie 80 lekarzy. Wynikało z niego, że ponad 50 proc. przedstawicieli zawodów medycznych w sytuacjach stresowych sięgało po środki psychoaktywne. W konsekwencji może to prowadzić do uzależnienia.

Picie alkoholu przynosi doraźną ulgę. Przez chwilę czujemy się mniej zestresowani, a nasz mózg zapamiętuje, że posiłkowanie się substancjami psychoaktywnymi to dobra metoda załagodzenia sytuacji i że warto tę czynność powtarzać. Na dłuższą metę to oczywiście nie działa i może prowadzić do uzależnienia.

Czy są specjalizacje szczególnie narażone na uzależnienie od alkoholu?

Niektóre specjalizacje, szczególnie w zagranicznych badaniach, w kontekście nadużywania alkoholu rzeczywiście pojawiają się częściej. Jest to np. anestezjologia, psychiatria czy medycyna ratunkowa. Jednak z moich obserwacji nie wynika, żeby jakaś specjalizacja była tutaj nadreprezentowana. Zgłosiło się do mnie np. kilku pediatrów ( w tym jeden mężczyzna), a przecież niewiele osób podejrzewałoby lekarza takiej specjalizacji o nadużywanie alkoholu.

Uzależnienie od alkoholu to choroba demokratyczna, która może dotyczyć każdego. Tu w grę wchodzi nie tylko poziom stresu, z którym mamy do czynienia w pracy, ale i indywidualne skłonności czy predyspozycje genetyczne. Do tego kulturowe uwarunkowania i oczekiwania związane z dobroczynnym działaniem etanolu. W Polsce kultura picia etanolu jest przecież silnie zakorzeniona.

Czy lekarze często wychodzą z nałogu?

Z moich szacunków wynika, że poziom skuteczności leczenia i zdrowienia u monitorowanych przeze mnie lekarzy to ok. 60-80 proc. To bardzo dobry wynik. Wielu lekarzy zdrowieje z uzależnienia i wraca do normalnego życia. Odzyskują utracone prawo jazdy, rozwijają swoje kariery, robią nowe specjalizacje. Część z nich zmienia pracę na mniej stresującą, bierze mniej dyżurów. Uzależnienie nie musi niczego przekreślać. Musimy choremu dać tylko szansę na wyzdrowienie (co często wiąże się z odwagą otoczenia do przełamania muru zaprzeczeń osoby chorej), a on sam musi zechcieć z niej skorzystać. I sam pełnomocnik tu nie rozwiąże problemu.
Dominika Majewska

Miejsca

Opinie (56) 1 zablokowana

  • Rozumiem ,pieniądze są ważne w życiu człowieka ,ale nie najważniejsze ,lekarze

    biorą parę etatów naraz , nie potrafią się inaczej rozlużnić ,bo nie mają na to czasu więc korzystają z najszybszego rozlużnienia ,który wkręca w nałóg. Każdy z was ,kto wypija chociaż jedną lampkę wina,butelkę piwa ,czy jednego tylko drina ,też jest alkoholikiem , rozmawiałam z facetem ,który wypija 1 piwo dziennie i mówię mu ,że jest alkoholikiem ,a on na to to tylko 1 piwo, pytam więc co by się stało gdybym nie pozwoliła parę razy wypić tego 1 piwka , niestety w oczach miał przerażenie. Wszystkim się wydaje ,ze alkoholik to ten co leży na ulicy i jest brudny , niestety tak nie jest . ,więc pilnujcie się wszyscy ,bo do alkoholizmu krótka droga. Działajcie społecznie ,róbcie coś dla innych ,a Wasze życie nabierze sensu, wciągnijcie dresy i do schroniska dla bezdomnych zwierząt walcie , lub inne wolontariaty macie do wyboru. Wolontariuszka

    • 9 3

  • Większość nie pije alkoholu, a go sobie wstrzykuje bezpośrednio w żyły. Niewielka ilość działa od razu. (3)

    Zero zapachu alkoholu, tylko widać, że lekarz wstawiony. Trzeba tylko wiedzieć ile sobie można wstrzyknąć, żeby się nie przekręcić.

    • 5 8

    • tak w oko se wstrzykuja

      • 2 0

    • do sauny też można iść

      i polewać kamienie alkoholem.
      Widziałam to na jednym filmie.

      • 3 0

    • albo za kołnierz

      wlać alkohol, tak słyszałam

      • 6 0

  • alkoholizm wśród lekarzy (2)

    Prawda jest taka, że lekarze szczególnie zabiegowcy w pracy są pod stałą presją różnej maści ( precyzja wykonywanej profesji, jej waga społeczna, możliwość nieprzyjemnych roszczeń odszkodowawczych, napór obowiązków, problemy logistyczne w placówkach służby zdrowia, przeciążenie jednostkowe pracą, w której nie można pozwolić sobie na chwile słabości, wykorzystujący szefowie, brak dofinansowania świadczeń, brak sprzętu, przejęcie sporej ilości obowiązków administracyjnych, wreszcie pogłębiająca dziura pokoleniowe wśród lekarzy ). Lekarz w ocenie społecznej nie może mieć słabego dnia, musi być zawsze dyspozycyjny, uśmiechnięty, cały czas jednakowo w pełni skupiony. Zapomina się przy tym, że to są też ludzie a nie maszyny. To, że żądanie społeczne jest takie a nie inne świadczy tylko o społeczeństwie, natomiast dziwię się, że lekarze również w to uwierzyli, że są jak maszyny i to już jest zgubne i niebezpieczne. Organizm prędzej czy później odmówi posłuszeństwa, a alkohol jest tylko i wyłącznie środkiem chwilowo kojącym postępującą degradację psychiki. Problem alkoholowy wśród lekarzy nie jest wcale rzadki, głównie dotyka on zabiegowców, nawet największe polskie " sławy" również miały lub mają z nim problem. Kiedyś mówiło się, że średnia życia jest najniższa wśród górników. Obecne statystyki pokazują, że najkrócej statystycznie żyją lekarze-chirurdzy, więc o czymś to musi jednak świadczyć. I tu apel do kolegów lekarzy- proszę pamiętać, że ten sam pacjent wymagający robota a nie człowieka nawet nie zapali świeczki na grobie za uratowanie życia lub zdrowia, bo mentalność jest taka- " to jego zakichany obowiązek"- nikt potem nie będzie dociekał, co spowodowało przedwczesną śmierć lekarza, ani z jakimi problemami on sam się boryka/borykał, bo to już nikogo nie będzie obchodzić

    • 12 2

    • (1)

      to może nie bierz trzech etatów plus dwóch prywatnych praktyk- nie musisz co roku zmieniać auta i jechać na safari

      • 3 2

      • odp.

        ten wpis powyżej właśnie pokazuje " jakość " mentalną części społeczeństwa, naprawdę gratuluję intelektu drogi forumowiczu

        • 4 0

  • w ogóle większość tzw, "yntelygentów" to zwyczajne lumpy z malinowym nosem, a jakie wysokie mniemanie o sobie mają...

    heh, myśli że jak ma literki przed nazwiskiem, to już jest ważny ktoś...

    • 6 7

  • Też...

    lubię podrinkować i nikogo nie będę oceniać. Na zdrowie!

    • 3 0

  • Lekarz nie wielbłąd

    musi się napić!!.

    • 2 0

  • Lekarz może miec problem z alkoholem

    Ale to nie znaczy, że jest pod wpływem w pracy, Najczesciej po pracy

    • 5 0

  • Doradcy kredytowi w kancelariach finansowo-prawnych także mają problemy z alkoholem i ze sobą. Uprawiają seks w pracy ze swoimi asystentkami i nazywają to związkiem. Ta dziewczyna nie jest w prawdziwym związku i nigdy nie będzie a się łudzi, że jest. Głupich nie sieją, sami się rodzą. ;) Chorzy ludzie i on i ona. Co chwila przenoszą swoją siedzibę firmy. Przed czymś uciekają czy jak? . Takie mamy społeczeństwo. Przykre, ale prawdziwe

    Omijać takich ludzi szerokim łukiem. Jednocześnie mi ich żal. Nie wiedzą co czynią.

    • 3 0

  • Lekarz to upodlony zawód. Sami zniszczyli ten zawõd. Dzisiaj lekarz to konował lub felczer. Tak jest postrzegany jak ksiądz lub nuczyciel. Zniszczyli sami rangi o jakie walczyli wcześniejsi lekarze. I dobrze. W kamasze dziadów.

    • 0 0

  • Uwolniony (1)

    Witam. Jeżeli zmagasz się z problemem uzależnienia zapraszam na http://www.uzalezniony.pl

    • 0 0

    • Ze swojej strony mogę polecić centrum https://www.medycznydetox.pl które pomaga w walce z alkoholizmem.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Biologia totalna | wykład wprowadzający 10 maja (piątek), godz. 20:30-22:30

70 zł
warsztaty, spotkanie

Transformacyjna Podróż w Kolorach Czakr z Anetą Paluszkiewicz

200 zł
warsztaty, spotkanie, joga

Slow Space by PUMA

20 zł
warsztaty, spotkanie, konsultacje, joga

Najczęściej czytane