• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Koronawirus: masz wątpliwości? Dzwoń do sanepidu

Ewa Palińska
7 marca 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
NFZ uruchomił całodobową infolinię. Dzwoniąc na nią, dowiemy się np. tego, gdzie zwrócić się po pomoc, jeśli podejrzewamy, że mogliśmy zarazić się koronawirusem. NFZ uruchomił całodobową infolinię. Dzwoniąc na nią, dowiemy się np. tego, gdzie zwrócić się po pomoc, jeśli podejrzewamy, że mogliśmy zarazić się koronawirusem.

Po tym, jak Ministerstwo Zdrowia poinformowało o wykryciu pierwszego w Polce przypadku zarażenia koronawirusem (do chwili obecnej odnotowano sześć przypadków), wiele osób wzmożyło czujność i częściej szuka pomocy. Pamiętajmy, że pierwszym krokiem w przypadku podejrzenia zarażenia wirusem jest telefoniczny kontakt z sanepidem. Tam zostaniemy poinstruowani, jak należy dalej postępować. Jeśli wybierzemy się do szpitala na własną rękę, możemy odbić się od drzwi, o czym przekonała się siostra naszego czytelnika. Kobieta spontanicznie wybrała się do Szpitala Morskiego w Gdyni-Redłowie, gdzie - jak twierdzi - odmówiono udzielenia jej pomocy i przekierowano do szpitala zakaźnego w Gdańsku.



W środę rano minister zdrowia potwierdził, że w Polsce odnotowano pierwszy przypadek zarażenia koronawirusem. Pacjent przyjechał z Niemiec do Zielonej Góry i potwierdzono, że podróżowało z nim 12 osób z Pomorza - zalecono im kwarantannę domową. Łącznie w Polsce stwierdzono do teraz sześć przypadków zarażenia koronawirusem. Poza pacjentem "zero" z Zielonej Góry dwie osoby przebywają w szpitalu w Ostródzie, dwie w Szczecinie, a jedna we Wrocławiu.

Sanepid objął opieką współpasażerów chorego na koronawirusa



Chorzy coraz bardziej czujni



Potwierdzenie koronawirusa w Polsce sprawiło, że wiele osób wzmożyło czujność. Jeśli mają wysoką gorączkę, kaszel, duszności i problemy z oddychaniem, a do tego w ciągu ostatnich 14 dni przebywały w krajach aktywnej transmisji zakażeń SARS-CoV-2 (w Chinach, Korei Południowej, Północnych Włoszech, Iranie, Japonii, Tajlandii, Wietnamie, Singapurze, Tajwanie), słusznie zamierzają zgłosić się po pomoc. Tak uczyniła siostra naszego czytelnika, która 4 marca, podejrzewając u siebie zarażenie koronawirusem, zgłosiła się na Oddział Internistyczny Szpitala Morskiego w Gdyni-Redłowie.

- Moja siostra bardzo źle się poczuła (istniało zagrożenie, że może być to koronawirus - w pracy ma kontakt z wieloma osobami z zagranicy, które intensywnie podróżują po świecie). Gdy rozmawiałem z nią około godz. 8, to wszystko było OK. Siostra wtedy była w pracy i powiedziała mi, że później do mnie zadzwoni - relacjonuje nasz czytelnik (nazwisko znane redakcji). - Zadzwoniła do mnie około godz. 12, ale nie dlatego, żeby dokończyć poranną rozmowę, tylko aby wyznać mi, że źle się czuje. Była bardzo słaba, mówiła z trudem. Powiedziała, że jedzie do szpitala w Redłowie. Po ponad pół godzinie zadzwoniła ponownie, informując, że lekarze odmówili jej udzielenia pomocy, nie zmierzono jej nawet temperatury. Nie zapytano jej też o to, czy w ostatnim czasie była w krajach, gdzie występuje koronawirus.

Koronawirus w Trójmieście - wszystkie informacje


Nieudzielenie pomocy i transport na własną rękę



Personel szpitala zasugerował kobiecie, aby udała się do Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy (szpital zakaźny).

- Nie wezwano jednak karetki, która mogłaby ją przetransportować do szpitala zakaźnego, a sama nie była w stanie prowadzić samochodu. Wróciła więc do domu i wezwała lekarza na wizytę domową. Ten zdiagnozował u niej grypę i anginę oraz przepisał antybiotyk. Przeprowadził wcześniej szczegółowy wywiad, wypytał się, jak wyglądają jej kontakty biznesowe. Uspokoił też, że to nie jest koronawirus - opowiada nasz czytelnik. - Co by jednak było, gdyby to rzeczywiście była choroba, o której tyle mówi się w ostatnim czasie w radiu i w telewizji? Dlaczego lekarze nie udzielili mojej siostrze pomocy? Nie wezwali karetki, tylko kazali jej samej jechać do szpitala w Gdańsku, widząc, w jakim jest stanie?
Szpital sprawy nie skomentuje, bo w systemie nie ma śladu po wizycie wspomnianej kobiety w placówce.

- Nie neguję tego, że pani się do nas zgłosiła, ale nie zarejestrowała się, więc formalnie nie była naszą pacjentką. W systemie nie ma więc żadnych informacji na temat tego, co mogło się wydarzyć. Nie wpłynęła też żadna oficjalna skarga - mówi Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki Szpitale Pomorskie, zarządzającej Szpitalem Morskim w Redłowie. - Wszystkim, którzy podejrzewają, że mogą być zarażeni koronawirusem, radzimy, aby w pierwszej kolejności skontaktowali się telefonicznie z najbliższą powiatową stacją sanitarną. Tam dowiedzą się, jakie kolejne kroki powinni podjąć i gdzie szukać pomocy.
Jeśli podejrzewamy, że mogliśmy zachorować na koronawirusa, powinniśmy skontaktować się telefonicznie z najbliższą powiatową stacją sanitarną i zapytać o dalsze wskazówki. Ci, którzy zgłaszają się do szpitali na własną rękę, mogą nie zostać przyjęci, o czym przekonała się siostra naszego czytelnia. Kobieta szukała pomocy w Szpitalu Morskim w Gdyni i nie otrzymała jej. Jeśli podejrzewamy, że mogliśmy zachorować na koronawirusa, powinniśmy skontaktować się telefonicznie z najbliższą powiatową stacją sanitarną i zapytać o dalsze wskazówki. Ci, którzy zgłaszają się do szpitali na własną rękę, mogą nie zostać przyjęci, o czym przekonała się siostra naszego czytelnia. Kobieta szukała pomocy w Szpitalu Morskim w Gdyni i nie otrzymała jej.

Nie wiesz, gdzie się zwrócić po pomoc? Zadzwoń na infolinię i zapytaj



Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, sytuacja jest dynamiczna i procedury postępowania mogą się zmieniać w zależności od natężenia zgłoszeń. Najbezpieczniej zatem będzie, zgodnie z sugestią sanepidu, telefonicznie skontaktować się z właściwą ze względu na miejsce zamieszkania/obecnego pobytu Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną.


W Trójmieście są to:


WSSE w Gdańsku

ul. Dębinki 4, tel. 605 602 195

PSSE Gdańsk

ul. Wałowa 27, tel. 698 941 776

PSSE Gdynia

ul. Starowiejska 50, tel. 605 462 480

PSSE Sopot

ul. Kościuszki 23, tel. 663 399 599

Graniczna SSE w Gdyni

ul. Kontenerowa 69, tel. 608 358 721


W przypadku wątpliwości można zadzwonić też na całodobową infolinię NFZ - 800 190 590

Nie na SOR czy do lekarza rodzinnego



Ministerstwo Zdrowia instruuje, żeby z podejrzeniem wirusa nie zgłaszać się do lekarza rodzinnego czy na szpitalne oddziały ratunkowe. Do szpitali zakaźnych powinni zgłaszać się wyłącznie pacjenci, którzy w ciągu ostatnich 14 dni byli w obszarach, w których rozprzestrzenia się wirus (informacje na bieżąco zamieszcza na swojej stronie internetowej Główny Inspektorat Sanitarny) i u których jednocześnie występują: wysoka gorączka, kaszel, duszność i problemy z oddychaniem.

Każda osoba, która w ciągu ostatnich 14 dni przebywała w krajach aktywnej transmisji zakażeń SARS-CoV-2 (w Chinach, Korei Południowej, Północnych Włoszech, Iranie, Japonii, Tajlandii, Wietnamie, Singapurze, Tajwanie), powinna telefonicznie skontaktować się z właściwą ze względu na miejsce zamieszkania/obecnego pobytu Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną.

Sanepid podkreśla natomiast, że sam fakt, że było się na terenach, na których wirus się rozprzestrzenia, wcale nie musi oznaczać, że są nim zarażeni.

Miejsca

Opinie (46) 3 zablokowane

  • procedury

    Od dłuższego czasu przekazywana jest informacja, że w przypadku podejrzenia zakażenia koronawirusem nie zgłaszać się osobiście do przychodni, szpitali itp, tylko zadzwonić na infolinię, gdzie chory jest instruowany co dalej robić, tak by nie narażać innych ludzi.
    Czy jesteśmy narodem który zawsze będzie działał poza ustalonymi procedurami na zasadzie, że dotyczą one innych a nie mnie ???

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

III Ogólnapolska Konferencja Samoświadomość i komunikAACja a TZW. zachowania trudne

konferencja

Cierpisz z powodu fobii społecznej? Nie wiesz jak sobie pomóc?

konsultacje

Najczęściej czytane