• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jedzenie przyszłości: jadalne owady alternatywą dla mięsa?

Alicja Olkowska
25 maja 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
"Obserwujemy rosnące zainteresowanie wykorzystaniem owadów, a drogę wskazały nam kraje europejskie, jak: Holandia, Belgia, Szwajcaria, Niemcy, Anglia. Na tych rynkach znajdziemy produkty z różnymi gatunkami owadów jadalnych w postaci: makaronów, burgerów, pulpecików, czekolad, batonów, krakersów". Na zdjęciu: smażone koniki polne. "Obserwujemy rosnące zainteresowanie wykorzystaniem owadów, a drogę wskazały nam kraje europejskie, jak: Holandia, Belgia, Szwajcaria, Niemcy, Anglia. Na tych rynkach znajdziemy produkty z różnymi gatunkami owadów jadalnych w postaci: makaronów, burgerów, pulpecików, czekolad, batonów, krakersów". Na zdjęciu: smażone koniki polne.

Jedzenie owadów wywołuje w większości z nas niechęć. To naturalny odruch, ale spróbujmy podejść do tematu z otwartą głową i odciąć myśli, że to "okropny robal". Potraktujmy je jak produkt, który po prostu badamy pod kątem jego wartości odżywczych, kosztów produkcji, wpływu hodowli na środowisko naturalne i... tak, smaku. O jedzeniu insektów, naukowych wnioskach i przyszłości jedzenia rozmawiamy z dr inż. Joanną Bartkowicz z Wyższej Szkoły Zdrowia w Gdańsku, ekspertką i pionierką współczesnej entomofagii, czyli właśnie praktyki odżywiania się owadami.



Alicja Olkowska: Zacznijmy od początku: skąd pomysł, by w pracy naukowej zająć się jadalnymi owadami? Co panią do tego skłoniło?

Czy zjadł(a)byś owada?

Dr inż. Joanna Bartkowicz: Może to przypadek, a może nie. Oglądałam późną nocą program na National Geographic, w którym wówczas nieznany mi prof. Arnold Van Huis z Uniwersytetu Wageningen opowiadał o wykorzystaniu owadów jako żywności dla ludzi (kilka lat później poznałam go na konferencji w Magdeburgu, Insecta 2016). To był rok 2014, czyli czas, w którym idea o wykorzystaniu owadów jadalnych w Europie powoli nabierała tempa. Profesor z zespołem naukowców opracował Raport FAO "Ediblie Insects: future prospects for food and feed security", który ukazał się w 2013 roku. Szukałam w nim polskich artykułów o akceptacji owadów jako żywności i nie znalazłam, dlatego tym chętniej chciałam zająć się tym niszowym w Polsce tematem. W tej chwili już odnajduję cytowania moich artykułów w publikacjach na świecie.

W Polsce w 2005 ukazała się książka Ł. Łuczaja "Podręcznik robakożercy, czyli jadalne bezkręgowce Środkowej Europy". Programy telewizyjne o tej tematyce pojawiały się wówczas niezwykle rzadko. Górę wzięła ciekawość i tak powstał pomysł na doktorat. Program ten zapoczątkował moje poszukiwania wiedzy w tym zakresie. Temat był nowy, kontrowersyjny i bardzo ciekawy.

Ówczesna promotor zaakceptowała mój pomysł i tak badania akceptacji owadów jadalnych przez konsumentów z Trójmiasta jako żywności zaczął nabierać tempa. Zainteresowani moimi badaniami po bytności na wcześniej wspomnianej konferencji, na której wystąpiłam z posterem z badaniem akceptacji "batonów fit" na bazie płatków owsianych z różnymi gatunkami owadów, utwierdziły mnie w słuszności wyboru tematu. To w konsekwencji doprowadziło mnie do obrony doktoratu z wyróżnieniem w zakresie Towaroznawstwa spożywczego, które wówczas zaliczone było do dziedziny nauk ekonomicznych. Doktorat dopełnił moje wykształcenie: studia inżynierskie - technologia żywności - i magisterskie - usługi żywieniowe i dietetyka - i zamknął w całość.

Kursy kulinarne w Trójmieście


W nieistniejącej już restauracji Metamorfoza w Gdańsku ówczesny szef Adrian Klonowski stworzył deser z... mrówkami. Słodycz deseru przełamał kwaskowatymi owadami, które zastąpiły cytrusy. 


W nieistniejącej już restauracji Metamorfoza w Gdańsku ówczesny szef Adrian Klonowski stworzył deser z... mrówkami. Słodycz deseru przełamał kwaskowatymi owadami, które zastąpiły cytrusy.
AO: Dla niektórych jedzenie owadów może być kulinarną ciekawostką, np. kilka lat temu można ich było spróbować w restauracji Metamorfoza w Gdańsku. Szef kuchni do jednego z deserów dodał sok z mrówek, które w smaku okazały się kwaśne i przełamały słodycz truskawek. Potraktował je jako lokalny zamiennik cytrusów. Ci, co do tematu podchodzą poważniej, widzą w nim odpowiedź na zmieniający się świat, choćby z powodu zmian klimatu, na które wpływa np. przemysł mięsny i zanieczyszczenie środowiska. Czy przestawienie się na owady w menu może być jakąś odpowiedzią na te problemy? Sposobem, który przyczyni się do dobrych zmian w środowisku?

Zaskoczenie, zdziwienie i ogromna ciekawość to uczucia, które towarzyszyły badanym, gdy informowałam o możliwości udziału w badaniu jedzenia owadów. Niektórzy wówczas mówili, że jak nie teraz, to może nigdy nie będą mieli takiej możliwości. Wręcz chwalili się potem, że wzięli udział w ocenie tak dziwnego, innego produktu.
Tak, jak najbardziej. Owady jadalne nie potrzebują dużych powierzchni do życia w porównaniu do żywego inwentarza, mają niskie wymagania kapitałowe, są niezwykle plenne, mają krótki cykl rozwoju, nie mają dużych wymagań pokarmowych, a przede wszystkim udział zużycia wody w ich hodowli w porównaniu do hodowli konwencjonalnych, zarówno trzody chlewnej, jak i bydła, jest znikomy.

Owady są zmiennocieplne, a to oznacza, że wykazują efektywny stopień konwersji roślinnej biomasy w celu powiększenia masy ciała, i tak np. świerszcze potrzebują 12-krotnie mniej pożywienia niż bydło, cztery razy mniej niż owce i o połowę mniej niż świnie i brojlery, aby wyprodukować taką samą ilość białka. Z 10 kg paszy można uzyskać 6-7 kg larw, a tylko 1 kg wołowiny. To oczywiście zależy do gatunku owada, stadium rozwoju (niektóre spożywa się jako dorosłe owady, inne w formie larwalnej, poczwarki) oraz warunków hodowli.

Kolejnym atutem hodowli jest fakt, że nie przyczyniają się do wzrostu ilości gazów cieplarnianych. Globalna emisja amoniaku w świecie szacowana jest na około 62 mln ton rocznie, a w krajach europejskich na 8 mln ton. Na rolnictwo przypadało około 98 proc. emisji amoniaku, przy czym za 72 proc. emisji odpowiadały odchody zwierząt gospodarskich. Te dane niestety cały czas mają tendencje wzrostową.

Jest wiele plusów związanych z wykorzystaniem owadów, ale nie sądzę, aby kiedykolwiek zagościły na naszych stołach w takim stopniu, jak wieprzowina czy wołowina. Przyszłości nie możemy przewidzieć, a obecna sytuacja wskazuje, że wszystko jest możliwe i być może zmuszeni będziemy na przestawienie się na ten surowiec.

Wracając do pierwszej części pytania, to faktycznie różne gatunki mrówek są często wykorzystywane jako element menu w różnych krajach. W Meksyku spożywane są larwy mrówek Liometopum apiculatum M. w postaci potrawy - escamoles. Mają kremową, delikatną konsystencję i orzechowy smak. Dodatkowo są wyjątkowo bogate w składniki odżywcze i nazywane czasami "kawiorem z insektów", zalecane przez żywieniowców ze względu na wysoką zawartość składników mineralnych.

Miseczka prażonych larw? W Tajlandii taka przekąska uchodzi za przysmak. Miseczka prażonych larw? W Tajlandii taka przekąska uchodzi za przysmak.
AO: Gdybyśmy położyli obok siebie pierś kurczaka i miseczkę dorodnych larw - to który posiłek będzie zdrowszy i bogatszy w składniki odżywcze? Wybrałam larwy, bo pamiętam, że Bear Grylls w jednym z odcinków je jadł podczas misji przetrwania.

Uważam, że sposób przekazu przez Beara Gryllsa zdecydowanie nie zachęci europejskiego konsumenta do spojrzenia na owady przychylnie. Polecam programy Andrew Zimmerna "Bizarre Foods", ponieważ jego sposób przekazu jest estetyczny i wręcz zachęcający do konsumpcji potraw z owadami. Wiemy, że istotną rolę w konsumpcji odgrywa sposób podania potrawy, oprócz jego wartości odżywczej.

Myślę że, polski konsument jest gotowy na "spotkanie" i "oswojenie się" z owadami jadalnymi, ale na początku powinny być wprowadzone na rynek w formie przekąsek w różnych smakach oraz sproszkowanej jako dodatek do znanych produktów.
Spróbujemy porównać pierś kurczaka z larwami chrząszcza ryjkowca palmowego Rhynchophorus phoenicis F. (sądzę, że właśnie ten gatunek Bear Grylls konsumował w jednym z odcinków). Podobno larwy te smakują jak kurczak, ale po obróbce termicznej. Trudno jednoznacznie określić zawartość składników odżywczych w określonym gatunku, ponieważ zależy to od wielu czynników. Może oprę się na badaniu Womeni i innych z 2012 roku, w których podają zawartość wody - 61,85 g, tłuszczów - 25,3 g, białka - 8,21 g (są dane wskazujące na ich zawartość na poziomie 34,9 g), węglowodanów - 2,97 g, a wartość kaloryczna to 684,81 kcal/100 g surowca. Najistotniejszy jest fakt, że tłuszcze w tej larwie to głównie jedno- i wielonienasycone kwasy tłuszczowe. Białka w świeżej masie może nie jest dużo, ale zawierają 18 aminokwasów i prawie wszystkie niezbędne. Chrząszcz ten również zawiera wiele składników mineralnych i dla przykładu zawartość żelaza oznaczono na poziomie 65,23 mg/100 g. Nasz kurczak zawiera więcej wody, białka prawie trzykrotnie więcej, tłuszczu zdecydowanie mniej, żelaza 163 razy mniej, a to właśnie żelazo hemowe jest najlepiej przyswajalne. Niewątpliwie wartość kaloryczna kurczaka jest mniejsza.

Ponad 2111 gatunków owadów jadalnych zostało zidentyfikowanych i lista ta wciąż rośnie. Wśród nich mamy ogromną różnorodność w zakresie zawartości białka, tłuszczu, witamin, składników mineralnych, więc pytanie, na którym składniku odżywczym nam zależy.

Bear Grylls w swoich programach na temat przetrwania w trudnych warunkach jadł już wiele odrzucających rzeczy, m.in. larwy czy pasikoniki. Bear Grylls w swoich programach na temat przetrwania w trudnych warunkach jadł już wiele odrzucających rzeczy, m.in. larwy czy pasikoniki.
AO: Spodziewa się pani, że za jakiś czas w Polsce będziemy bardziej przychylnym okiem patrzeć na jedzenie owadów? Co musiałoby się zmienić w świadomości konsumentów i dlaczego myśl o zjedzeniu owada wywołuje w ludziach niechęć?

Niechęć czy lęk, które czują konsumenci na samą myśl o konsumpcji owadów, czyli żywności nowej i nieznanej, określane są jako neofobia wobec żywności. Jest ona czymś zupełnie naturalnym. To ewolucyjnie ukształtowany mechanizm ochronny, zabezpieczający organizm przed spożyciem nowego, potencjalnie niebezpiecznego dla zdrowia pokarmu. Badania dowodzą, że niekiedy dopiero kilku-, kilkunastokrotna ekspozycja na dany produkt umożliwia jego akceptację. Boimy się nowego i dotyczy to nie tylko pożywienia. Często pytam studentów o zachowania wobec np. kaszanki, czarniny, salcesonów i nie ma żadnej różnicy, czy są to wspomniane produkty, czy owady. Często nie lubią tych potraw, nawet ich wcześniej nie próbując.

Zmiana postrzegania owadów jako alternatywnego źródła żywności przez konsumentów w Europie wymaga czasu i przełamania wielu barier. Wstręt, obrzydzenie, strach, obawy o zdrowie, panika, niepokój to emocje towarzyszące konsumentom w odniesieniu do owadów jako żywności. Jednocześnie obserwować można także ciekawość i chęć spróbowania nowej, niespotykanej w Europie żywności.

Obserwujemy rosnące zainteresowanie wykorzystaniem owadów, a drogę wskazały nam kraje europejskie, jak: Holandia, Belgia, Szwajcaria, Niemcy, Anglia. Na tych rynkach znajdziemy produkty z różnymi gatunkami owadów jadalnych w postaci: makaronów, burgerów, pulpecików, czekolad, batonów, krakersów itd.

W krajach azjatyckich taki widok w markecie z jedzeniem na wynos to norma. W krajach azjatyckich taki widok w markecie z jedzeniem na wynos to norma.
W Polsce również od wielu lat możemy zaobserwować wzrost zainteresowania. Pojawiały się hodowle owadów, produkcje batonów, restauracje z daniami z owadów. Trudno powiedzieć, ile lat będziemy potrzebować na akceptację produktów z owadami i czy ona nastąpi, mając na uwadze, że Polska jest producentem mięsa rzeźnego. Może będzie to taki sam proces, jak z akceptacją owoców morza przez polskiego konsumenta, nie wiem. Może względy ekonomiczne, środowiskowe, humanitarne, większa wiedza o wartościach odżywczych owadów staną się tymi czynnikami, które wpłyną na akceptację tego naturalnego, ale niekonwencjonalnego źródła pożywienia dla Europejczyków?

Myślę, że przynajmniej na początkowym etapie wprowadzania owadów powinny być one niewidoczne dla konsumentów. Takie spostrzeżenie wynikło z badania akceptacji batonów, w których jeden zawierał widoczne fragmenty mącznika. Także należałoby zacząć od formy sproszkowanej.

Philip Kotler, ekonomista amerykański, na początku 2000 roku wyróżnił pięć kolejnych etapów, przez które przechodzą konsumenci w procesie akceptacji nowego produktu: świadomość - konsument staje się świadomy istnienia nowego produktu, lecz nie ma o nim informacji, zainteresowanie - konsument poszukuje informacji na temat nowego produktu, ocenianie - konsument rozważa, czy spróbowanie nowego produktu ma sens, próbowanie - konsument wypróbowuje produkt na niewielką skalę, by móc go dokładniej ocenić, akceptacja - konsument decyduje się na pełne i regularne użytkowanie produktu. Ostatni etap może również zakończyć się odrzuceniem nowego produktu.

Myślę, że polscy konsumenci są dopiero na etapie zainteresowania i dlatego bardzo ważna jest informacja o tym nowym dla nas surowcu. Natomiast "pionierzy" poszli już znacznie dalej, osiągając ostatni etap, poszukując na rynku produktów z owadami.

AO: Czytałam recenzję pani rozprawy doktorskiej. Recenzentka wspomniała o badaniu, któremu poddała pani ochotników, którzy zjedli trzy gatunki owadów jadalnych przygotowanych na trzy różne sposoby. Co im smakowało? Czy coś ich odrzuciło? Byli czymś zaskoczeni?

Do badania wykorzystałam trzy gatunki owadów jadalnych przygotowanych jako przekąski. Owady w całej swojej postaci były w trzech smakach: prażone, solone i w czekoladzie. Były to: mącznik młynarek (larwy) Tenebrio molitor L., świerszcz domowy (postać dorosła) Acheta domesticus L. i szarańcza wędrowna (postać dorosła) Locusta migratory L. Owady pochodziły z organicznej hodowli w Holandii i miały wszystkie niezbędne atesty. Surowiec utrwalony został metodą liofilizacji i dzięki temu właściwości organoleptyczne oraz pełna wartość odżywcza i biologiczna została zachowana. Wszyscy ochotnicy byli poinformowani o możliwości wystąpienia alergii na owady.

Do badania przystąpiło 101 ochotników w wieku od 16 lat. Najstarszy ochotnik miał 72 lata. Z organizacją grupy nie miałam problemu, a najliczniejszą grupę stanowili studenci. Gdy informacja o badaniu zatoczyła szersze kręgi, chętni zgłaszali się, aby wziąć udział, a potem pytali o kolejne. W grupie tej również była moja rodzina i znajomi. Nie mieli oporów przed próbowaniem, mimo że do oceny było dziewięć próbek.

Dr inż. Joanna Bartkowicz: adiunkt w Wyższej Szkole Zdrowia w Gdańsku, prowadzi zajęcia z edukacji żywieniowej, technologii potraw dietetycznych, nowych trendów w żywieniu i dietetyce, marketingu żywności oraz kuchni etnicznych i regionalnych. Dr inż. Joanna Bartkowicz: adiunkt w Wyższej Szkole Zdrowia w Gdańsku, prowadzi zajęcia z edukacji żywieniowej, technologii potraw dietetycznych, nowych trendów w żywieniu i dietetyce, marketingu żywności oraz kuchni etnicznych i regionalnych.
Chętnych miałam więcej niż wspomniane 101 osób, a to tym bardziej zachęciło mnie do dalszych badań z wykorzystaniem owadów, już w formie sproszkowanej jako dodatek do batonów fit i koktajli owocowych.

Zaskoczona chyba byłam bardziej ja - takim zainteresowaniem badaniem, choć bardzo liczyłam na taki odzew. Jeśli mówimy o wartościach średnich oceny, najbardziej smakował mącznik młynarek w czekoladzie, solony i prażony również. Studentki podczas oceny mówiły, że nie chcą, aby szarańcza patrzyła na nie z talerza, ale to nie odstraszyło ich od oceny. Zaskoczenie, zdziwienie i ogromna ciekawość to uczucia, które towarzyszyły badanym, gdy informowałam o możliwości udziału w badaniu. Niektórzy wówczas mówili, że jeśli nie teraz, to może nigdy nie będą mieli takiej możliwości. Wręcz chwalili się potem, że wzięli udział w ocenie tak dziwnego, innego produktu.

Jedno z pytań w sensorycznej ocenie konsumenckiej było o obawy odczuwane przed badaniem. Szarańcza wywoływała największe, a najmniejsze mącznik młynarek, którego akceptacja była największa.

AO: Jakie owady pani jadła i gdzie? Czy były jakieś owady niezjadliwe?

Nie miałam okazji jeść świeżych owadów, a te użyte w badaniu były suszone metodą sublimacji. Gdy zobaczyłam je po raz pierwszy, sądziłam, że nie będę miała oporów przed konsumpcją szarańczy, ale tak jak inni konsumenci... miałam. Najbardziej smakowały mi larwy mącznika młynarka. Według mnie przypominały w smaku orzechy prażone i przyjemnie chrupały. Myślę, że ich jasna barwa była bardziej zachęcająca zarówno dla mnie, jak i dla konsumentów w porównaniu z szaro-brązowym kolorem świerszcza. Próbowałam świerszczy w batonie czekolady i w smaku nie odbiegały od tych, które znamy z różnymi dodatkami.

Również w kolejnych badaniach, czyli batonach na bazie płatków owsianych i koktajlach smakowałam, zanim dałam do oceny konsumentom w badaniach. Moi znajomi wiedzą, czym się zajmuję i będąc w egzotycznych miejscach, przysłali mi zdjęcia i filmiki uwieczniające konsumpcję owadów.

Reasumując: myślę, że polski konsument jest gotowy na "spotkanie" i "oswojenie się" z owadami jadalnymi, ale na początku powinny być wprowadzone na rynek w formie przekąsek w różnych smakach oraz sproszkowanej jako dodatek do znanych produktów.

Miejsca

Opinie (165) ponad 20 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (7)

    W Azji już od wieków o tym wiedza :)

    sam smakowałem co niektóre ale jednak opór w głowie wielki...

    • 23 9

    • (3)

      Azjaci jedzą wszystko co złapią i to dzięki nim mamy obecną pandemię jak i poprzednie

      • 32 4

      • Popularne chińskie powiedzenie mówi, że z z tego, co lata (2)

        nie jedzą tylko samolotów a z tego, co pływa, tylko statków...

        • 26 1

        • przyjdzie i czas na samoloty

          • 12 1

        • a z tego co chodzi

          to nie ruszą stołu.

          • 3 0

    • (1)

      tak ale dlatego ze od wiekow jest tam bieda i zawsze byl glod stad to eksperymentowanie z jedzeniem wszystkiego.

      • 12 1

      • tak, bo w polsce to bogactwo. ciekawe w jaki sposob to oceniasz? pkb? niskie. moze pod wzgledem konsumpcjonizmu. jeden sklep luksusowy w warszawie, jeden salon lamborghini i dopiero nowo otwarty salon RR. dla ciebie luksus to pewnie skoda RS i jedzenie kurczaka. powodzenia w kupowaniu wagyu w 3m

        • 4 15

    • 685kcal/100g czy /1000g?

      • 0 2

  • W takiej sytuacji braku mięsa z innych źródeł... (9)

    ...po prostu przeszedłbym na dietę wegetariańską i tyle. Na pewno nie zastępowałbym kurczaka świerszczem. Ale co kto lubi.
    Żeby zjeść takie smażone koniki polne musiałbym najpierw wypić 300-400 ml wódki.

    • 72 15

    • I tyle samo wypić po... :)

      • 19 0

    • ja chyba 1300 - 1400 ml... (1)

      • 16 0

      • Wątpię, że dałbyś radę jeszcze jeść cwaniaku :D

        • 2 5

    • Dobrze myślisz, są idealną zagryzką do wódki. (1)

      Polecam też na trzeźwo, chrupiące, smaczne i pożywne.

      • 11 5

      • Mniam

        • 0 1

    • (3)

      Bez względu na dostępność mięsa i tak polecam dietę wegetariańską- Twój organizm Ci podziękuje.

      • 10 18

      • Chyba anemią... (2)

        • 17 11

        • (1)

          Większość anemików to osoby jedzące mięso

          • 5 8

          • "Anemia to inaczej niedokrwistość, czyli niska hemoglobina w organizmie. Przyczyną anemii często jest niedobór żelaza"

            • 0 0

  • Może, w świetle wydarzeń ostatnich miesięcy, (2)

    to powinniśmy być raczej ostrożni co do zwyczajów kulinarnych popularnych w Azji? :)

    • 114 6

    • racja (1)

      brawo! Lepszy szczaw i mirabelki.Ostateczne można trawę, pokrzywy,lebiodę itd. A jak tego zabraknie to korę z drzew, już to ćwiczono w sowietach. A tak na marginesie, chyba czeka nas bida skoro takie artykuły się pojawiają. Azjatyckie menu wynika z wielowiekowej biedy a nie specyficznej kultury.

      • 2 1

      • wynika z wielowiekowej biedy

        Z niej to wynika "specyficzna kultura". Tak to działa.
        Przyznają to sami Chińczycy, z dumą podkreślając, że od 40-50 lat nie znają już klęsk głodu. Niektóre sami sprowokowali, wybijając populację zżerających ziarno wróbli...

        • 0 0

  • Opinia wyróżniona

    Jedzenie (4)

    Francja i Niemcy mają już takie restauracje, ale z bardzo małym asortymentem, nie to co na Tajwanie lub w tamtym rejonie. Im smakuje, więc nam też powinno smakować. Sam bym chętnie spróbował

    • 16 66

    • Jadłem w Tajlandii. Bardzo smaczne

      • 2 7

    • Próbowałem smażonych larw - takie sobie. Gdyby użyto innych przypraw to byłyby lepsze. Ale i tak nie ma to jak dobrze przysmażony stek.

      • 8 1

    • A po co nam wcinać robaki, skoro nadprodukcja w EU żywności jest tak duża,

      że przepisami prawnymi ją ograniczamy?

      Azja, Bliski Wschód jedzą robale, bo nie mają dostatecznej ilości zwierzęcego białka. Czy to zdrowe - jedzenie nietoperzy pokazało, że nie bardzo

      • 13 0

    • cytując wieszcza...

      "Bo Paryż częstą mody odmianą się chlubi,
      A co Francuz wymyśli, to Polak polubi."

      • 0 0

  • Co to to je

    Była knajpa w babilonie, która podawała dania z owadów, niestety padli. Szacun dla Pani doktor, ciekawy temat, pozdry

    • 5 12

  • Psina i konina powinny być również traktowane jako mięso normalnie spożywane. (18)

    Szanuję ideę zero waste i uważam, że marnotrawstwo potencjalnego pożywienia jest naganne. Owady, wszelakie ptactwo czy nawet nietoperze to dobre źródła substancji spożywczych. Nie mam nic przeciwko wprowadzenia ich do codziennego jadłospisu, dzięki czemu ślad wodny z produkcji pożywienia zostanie zmniejszony. Na świecie brakuje powierzchni uprawnej na paszę dla zwierząt, wody słodkiej dla ludzi, więc alternatywy jedzeniowe opisane w artykule są bardzo dobre i powinniśmy pójść tą drogą.

    • 36 58

    • (8)

      Jestesmy w Europie. Psa i konia traktujemy jak przyjaciol. Mamy tez inne kulturowe tradycje - Wychodzimy za jedna kobiete/mezczyzne i nie uprawiamy seksu z czlonkami rodziny. To tez chcesz zmienic? A moze zero wejst wprowadzimy po calosci i zjemy twojego dziadka? Wam sie, lewakom od "ekologii" juz zupelnie pomylilo wszystko. Zupelna aberracja.

      • 34 18

      • Kulturowo i zgodnie z tradycją kobiety nie mogły się w Polsce uczyć, czy głosować. (5)

        Murzyni byli kupowani na targu na stoisku obok wieprzowiny, a odesłanie swojej żony i wzięcie nowej w wieku dwunastu lat to normalność. Może jednak niektóre zmiany wyszły nam na dobre. I bez wyzywania mnie od lewactwa, bo z nimi się nie utożsamiam.

        • 14 21

        • nie kulturowo i nietradycyjnie, tak było w całym średniowieczu, w Polsce, Chinach, i gdziebyś tylko nie spojrzał

          • 11 1

        • (3)

          w Polsce skupowano Murzynów z wieprzowiną? :D

          • 16 1

          • Tylko koszernych.

            • 7 0

          • W Polsce większość naszych przodków to byli chłopi pańszczyźniani (1)

            Więc mieli status podobny do zniewolonych mieszkańców Afryki. Może nue handlowano nimi na targach, ale sprzedawano wraz z ziemią, do której byli przywiązani.

            • 16 1

            • Budżet państwa Mieszka I opierał się na handlu niewolnikami

              Jego syn trochę zdywersyfikował źródła dochodu państwa i więcej grabił sąsiadów (np Grody Czerwieńskie) ... do tego celu rozbudował drużynę (czyli takie najemne wojsko zawodowe jak Legia Cudzoziemska)

              • 6 0

      • no już nie płacz prawaku, nie płacz, idź do mamusi to cię przytuli

        • 7 21

      • Spoko spoko. Już postępowa lewica zadba o to abyś uznał kanibalizm za coś normalnego.

        • 13 6

    • Psow sie tu faktycznie nie jada, ale konine jak najbardziej. (2)

      • 11 2

      • (1)

        Szwajcarzy jedzą koty.

        • 5 1

        • W kilku wioskach w jednej dolinie

          Taka tradycja od wieków.

          • 8 0

    • (3)

      Już dawno powinniśmy przestać jeść jakiekolwiek mięso. XXI wiek, rozwinięta wiedza na temat żywienia a dalej tkwimy w średniowieczu...

      • 10 19

      • (2)

        Wiesz, to dość względne. Są na świecie miejsca gdzie ludy żyją jeszcze w epoce kamienia. Papua, Sentinel, dzungle Amazonii.

        • 6 4

        • (1)

          I tych ludzi jeszcze rozumiem ale Europa już dawno powinna zamknąć rzeźnie.

          • 7 16

          • Nie jem mięsa, ale salami musi zostać!!!

            • 4 3

    • ludzi też wprowadź do menu

      wtedy dopiero będziesz zero waste

      • 6 1

    • Zjedz

      Sam

      • 0 0

  • Polecam nietoperze z wuhan naprawdę wartościowe witaminki (3)

    • 76 4

    • (1)

      nie było żadnego nietoperza z Wuhan. Bajki na bok.

      • 6 16

      • dokładnie! Nietoperz był z Gotham, a nie Wuhan

        • 22 2

    • Muszą być żywe kupione na targowisku.

      • 0 0

  • Nauczka (7)

    Mało szkód z Azji przyszło w ostatnim czasie z powodu zżerania wszystkiego co chodzi i fruwa ????

    • 58 14

    • No

      Lepiej zabijać czujące zwierzęta hodowane w klatkach na antybiotykach.
      Pewnie.
      Niż owady, które czucie mają praktycznie ograniczone, i nie mają poczucia bolu, jedynie autonomiczną reakcję.
      Ale co tam - zabijanie przywiązujących się dużych zwierząt jest fajne, dla katolika szczególnie, ale owady?! Gdzie tam.

      • 6 18

    • Polakowi nie wytłumaczysz.

      • 5 3

    • ty wierzysz w ta 'zupe z nietoperza' ??? (2)

      • 5 5

      • (1)

        A Ty wierzysz w płaską Ziemię?

        • 2 2

        • Wirus został laboratoryjnie wyhodowany jako broń !!!

          Możesz dalej wierzyć w nietoperze, mrówkojady i wszystko inne co oni tam zjadają !!!!

          • 1 1

    • ludzie jedli tam wszystko co sie rusza od tysięcy lat (1)

      tylko natrulismy planete tak mocno, miedzy innymi przez przemysłowy chów zwierzat, ze natura musi zaczac walczyc ze szkodnikiem jakim jest człowiek

      • 5 3

      • nie wszyscy jedli

        i nie wszyscy to przeżyli.

        • 0 0

  • Wszędzie na świecie poza Europą je się owady, to raz. (22)

    Dwa, gorsze rzeczy jecie w kiełbasach i parówkach i nikt nie histeryzuje. Trzy, jak komuś nie pasuje, to niech sobie zmieli i zrobi kotlecik.
    Niezależnie jak bardzo jesteście przeciw, owady będą musiały zastąpić (lub w znacznym stopniu uzupełnić) mięso, chociażby z tego powodu, że wyprodukowanie 1 kg mięsa to zużycie:
    - wołowiny 14.500 litrów wody
    - wieprzowiny 5.990 l. wody
    - mięsa drobiowego 4.330 l wody

    • 25 57

    • W oceanach jest dosyc wody a jeszcze sie ciagle zwieksza wiec to nie jest najwazniejszy problem, duzo bardziej niepokojace jest wytwarzanie przez podane zwierzeta CO² i metanu ktore niszcza nasza atmosfere

      • 7 18

    • (9)

      A czemu liczy sie na kilogramy zamiast na wartości odżywcze czy chociażby kcal? Przy kcal to już tak strasznie nie wygląda w porównaniu do roślin.

      • 16 3

      • (7)

        Wygląda tak samo źle. Produkcja mięsa jest tragiczna dla środowiska a presja na niskie ceny cały czas rośnie.

        • 10 16

        • (5)

          Bo to presja jest zła - mięso powinno byc dobrej jakości i być drogie bo hodowla w dobrych warunkach kosztuje kupę forsy. Jak coś jest tanie to nie bez powodu... Ale jak to mówią czego oczy nie widza tego sercu nie żal. Kiedyś mięsa brakowało, było na kartki ale jaka to była jakość! Jak się wrzuciło mielone na patelnie to pięknie skwierczało a nie puszczało wodę tak że duszone wychodzi...
          Poza tymi rzeczami, spożycie mięsa jest za wysokie, 3 razy w tygodniu mięcho wystarczy w zupełności.

          • 15 5

          • "Kiedyś mięsa brakowało, było na kartki ale jaka to była jakość!" (1)

            Pamiętam tę "jakość". Bardziej przypominała "jakoś". Pies pomielony rzem z budą

            • 9 9

            • Bo była jakość, ale Ty nie pamiętasz i tyle, zapamiętałeś parówki(pies z budą), ale dzisiejsze parówki to również gó.no.

              • 8 3

          • Widać, że urodzony/urodzona po 1990 roku.

            • 10 1

          • nie brakowało tylkoi komuchy rozgrabiały (1)

            dziwne że jak się na wieś jechało to mięsa było w bród

            • 5 0

            • Na wsi było ale jeszcze biegało, zakłady nie dawały rady z przetwórstwem, to jedna rzecz a druga żeśmy mięso wysyłali ruskim.

              • 0 0

        • Produkcja

          ludzi jest bardziej tragiczna dla srodowiska

          • 1 0

      • Przemysł mięsny wytwarza jedynie 18% zużywanych kalorii więc jest źle.

        • 3 2

    • Widzisz? (1)

      Jak minusuja? Suweren mówi, że w oceanie jest dużo wody, więc wody nie brakuje.
      Jest katolikiem, wiec muchy nie skrzywdzi.
      A swinie? Przecież to trzoda, można zniewolić i metalowym prętem lać jak w klatce nieposłszna,.

      • 10 22

      • kolejny lewicowy paranoik do kolekcji. Jupi

        • 11 5

    • to dużo pija te zwierzaki

      • 4 1

    • Minusy pokazują jakich ignorantów mamy w Polsce. Niedouczona tłuszcza.

      • 6 13

    • Jestem mięsożerny, nie żre robactwa. (1)

      Masz ochote to sobie żryj robaki. Nikt nie broni. Ale od mięsożerców się odpie....

      • 14 8

      • Przestań się kompromitować. Niewiedza i głupota przez ciebie przemawia.

        • 8 14

    • Lubie eksperymentowac

      Jadlam koniki polne w salatce w Niemczech na targach.Grillowane lub podsmazone na patelni... Byly pyszne!

      • 5 11

    • (1)

      dlatego jednak to cywilizacja europejska jest wiodąca, nie jemy larw i owadów.

      • 9 1

      • Ty tak na serio? W ogóle jakąkolwiek szkołę skończyłeś? Bo gadasz jak po 3 klasach podstawówki

        • 0 6

    • Matematyko! Pomocy (1)

      14500 litrów na kilogram wołowiny.
      Załóżmy przez chwilę, że 1m3 (metr sześcienny wody) jest bardzo, bardzo tani i stoi po 4 złote. To oznacza, że koszt tylko wody potrzebnej do produkcji 1 kg wołowiny to 58 złotych. Cena skupu (bądźmy hojni!): 8 zł (zazwyczaj jest niższa). Czyli do samej wody, rolnik dopłaca 50zł na kilogramie (nie liczymy pozostałych kosztów utrzymania, a jest ich wiele). Nie rozpisując się więcej (bo wpis jest już dość długi): produkcja musi się opłacać! Wątpię żeby rolnicy dopłacali do hodowli dla idei :) (zanim ktoś powie: dopłaty!, to dopłata unijna do sztuki bydła oscyluje w okolicy 350 zł. Innymi słowy: jeśli z kilkusetkilowej krowy, uzyskuje się mniej niż 7 kilo mięsa - wtedy mamy maleńki zwrot za wodę)

      • 2 2

      • Oni liczą np. ile wody spadło z nieba, żeby krowa mogła trawę zjeść...
        Nie mam nic przeciwko jaroszom, niech każdy zajada się tym, co mu smakuje, ale ich polityka dezinformacji mnie mierzi.

        • 3 0

  • (1)

    w Polsce też się przecież jadło owady, na przykład popularna była zupa z chrabąszczy majowych. fakt, bardziej to wynikało z niedostatków, niemniej jednak.

    • 13 11

    • bo to zawsze wynika z niedostatkow wbrew propagandzie tak samo u nas jak i w Azji.

      • 12 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

IV Gdańskie Dni Zdrowia

spotkanie, konferencja

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Cierpisz z powodu fobii społecznej? Nie wiesz jak sobie pomóc?

konsultacje

Najczęściej czytane