- 1 Liliana przez 5 lat była przykuta do łóżka bez diagnozy (29 opinii)
- 2 5 prostych ćwiczeń na bolącą szyję i kark
- 3 Średnio 169 dni czekania na rezonans magnetyczny na Pomorzu? (85 opinii)
- 4 Te zabiegi musi wykonać każda 30- i 40-latka (46 opinii)
- 5 Szpital z rekordem zabiegów kardiologicznych (11 opinii)
- 6 Gdyński szpital przez 4 dni nie wykonywał diagnostyki obrazowej (107 opinii)
Jarmark św. Dominika z perspektywy sprzedawcy
Jarmark św. Dominika dobiega końca, w niedzielę kupcy oddadzą miastu symboliczny klucz do bram miasta, a w poniedziałek wieczorem zwiną się ostatnie kramy . Dla jednych będzie to rozpoczęcie upragnionych wakacji, dla innych powrót do rzeczywistości, a jeszcze inni obetrą łzę wzruszenia, bo jarmark to nie tylko handel, ale też całe "jarmarczne życie", które potrafi dostarczyć wielu wspomnień.
Handel na jarmarku o jeden dzień dłużej
Trudy jarmarcznego życia
Jarmark św. Dominika darzę dużym sentymentem i choć od kilku lat odwiedzam go jedynie jako kupująca, to w czasie studiów przez cztery sezony miałam możliwość poznania go z perspektywy sprzedawcy. Jarmarczne życie zapisało się w mojej pamięci jako trudne i radosne jednocześnie.
Pracę na jarmarku dostałam z ogłoszenia. Byłam studentką, szukałam dodatkowej pracy, która jednak nie zajmie mi całych wakacji. Jarmark był do tego idealny - trzy tygodnie bardzo intensywnej pracy, dobry zarobek (jak na tamte czasy) i późniejsza laba. Przez trzy lata sprzedawałam obrazy, przez rok minerały, za każdym razem na najprostszym rodzaju stoiska - pod parasolem, których obecnie na jarmarku już nie ma. I dobrze, bo walka z parasolem przypominała niejednokrotnie walkę z wiatrakami. Parasole przewracały się na wietrze, przeciekały, psuły, a stoisko i tak trzeba było rozłożyć.
Zobacz także: Kradzież na Jarmarku na ponad 60 tys. zł
Chociaż stoiska handlowe na jarmarku otwarte są od godz. 10 do 20, to na miejscu trzeba było pojawić się odpowiednio wcześniej, żeby rozłożyć towar. W sumie wychodziło to ok. 11 godzin pracy, dzień w dzień, bez wytchnienia, przez całe trzy tygodnie. Trzęsący się stoliczek, wiecznie upadające sztalugi i kilogramy płócien czekające na rozwinięcie. I powtórka z rozrywki pod koniec dnia, kiedy stoisko trzeba było zwinąć. A w międzyczasie dziesięć godzin na ulicy, nieważne czy świeciło słońce czy padał deszcz. Pogoda potrafiła zmieniać się kilka razy w ciągu dnia, dlatego trzeba było przygotować się na każdą ewentualność, a najlepiej nawiązać znajomości ze sprzedawcami z drewnianych domków, którzy przygarniali tych spod parasoli pod swój dach w czasie ulewy. Ale do jarmarcznych znajomości jeszcze wrócę.
Praca z klientem
"Nie zna życia ten, kto nie pracował z klientem" mówią niektórzy i ciężko mi się z tym zdaniem nie zgodzić. A praca na jarmarku jest o tyle specyficzna, że w słoneczne dni ruch bywa naprawdę duży, godziny lecą jak minuty, a o upływie czasu informuje jedynie bolący z głodu brzuch, bo kiedy jest się samym na stoisku, to i po kanapkę sięgnąć trudno. Do tego odpowiadanie dziesiątki razy na godzinę na te same pytania, nieustanna czujność, czy ktoś nie próbuje właśnie podwędzić czegoś ze stoiska, no i mistrzowie targowania, nie przyjmujący do wiadomości, że stoisko nie jest moje i nie mogę dowolnie obniżać na nim cen. Zdecydowanie jest to praca, która oprócz wytrzymałości uczy też dużej cierpliwości.
Jarmarczne znajomości
Oprócz wielu trudów jest jednak coś co wpłynęło na to, że pracę na jarmarku wspominam z ogromnym sentymentem. A są to ludzie, którzy handlowali na tych samych ulicach co ja. Spędzając obok siebie 70 godzin w tygodniu nie sposób nie nawiązać znajomości. W czasie tych jarmarcznych lat spotkałam wiele osób, z którymi kontakt mam do dziś. Pawła, który sprzedawał kapelusze, Maję i jej kolorowe kubki, Marcina, który zaczynał od kilkunastu uszytych przez siebie toreb, a skończył jako właściciel własnej marki i wiele innych osób, które dzieliły ze mną trudy i radości jarmarcznego życia. A radości także było wiele, bo gdy pogoda nie dopisywała i klientów było mało, to wspólny czas był na wagę złota. Młodość dodawała nam sił, żeby po zamknięciu stoiska jechać jeszcze wspólnie na plażę albo urządzić grilla. Ale co to był za grill! W końcu jedni sprzedawali kiełbasy, inni piwo, a jeszcze inni chleb, także zaopatrzenia nam nie brakowało.
Kiedy przechadzam się uliczkami Jarmarku wracają do mnie wszystkie te wspomnienia. Dla jednych jarmark to hałas, zgiełk i utrudnienie, dla innych to tymczasowy dom i życiowa przygoda. Wszystkim sprzedającym życzę zasłużonego odpoczynku po jego zakończeniu.
Opinie wybrane
-
2022-08-13 10:33
(2)
Fajnie jak się jest młodym.Entuzjazm,nowe znajomości,imprezy po pracy do rana.Nawet słabe wynagrodzenie wówczas nie przeszkadza bo mieszka się z rodzicami.Dopiero potem przychodzi proza życia-rodzina-dzieci-kredyt do końca życia ,ale pozostają wspomnienia tamtych lat...większość zapewne już dawno za granicą układa sobie życie.
- 33 10
-
2022-08-13 15:51
Tobie raczej nie wyszło.
Ahahahaha.
- 4 7
-
2022-08-13 14:37
Bierz jakiś antydepresant
- 5 7
-
2022-08-14 01:55
(2)
Pamiętam za małolata jak jeszcze jarmark był na Mariackiej, wspaniała atmosfera i obiady od Pani Jadzi, codziennie inny... potem przy Szerokiej, też było fajnie a obiadki ze Smoka. Mili ludzie dookoła i ta specyficzna atmosfera, to była ciężka praca ale jakoś się tego nie czuło.Czterdziesci lat mieszkam na głównym mieście i ciągle mam mieszane uczucia... Jarmark jest fajny, a najfajniejsze jest to, że mija :) wraz z końcem jarmarku nadchodzi jesień.
- 18 2
-
2022-08-16 12:32
(1)
pamiętam pracę w gastronomi, najpierw początki czyli jak oszukać Sanepid by dal pozwolenie gdy nie ma wody bieżącej i toalety - upominkowa siatka załatwia wszystko , później praca po 12-14 godzin , od mycia kapusty do bigosu po inne zajęcia , wieczorem impreza z innymi handlarzami , spanie gdzie się da z kim się da i tak cały jarmark
- 2 0
-
2022-08-17 17:05
Ja pamietam prace u gofrarzy na Szerokiej i Ducha. Jakaś Jola to prowadziła.. TAkiej sknery to dawno nie widziałem. Jak coś zepsutego było to jej polecenie odwróć i sprzedaj szybko, bo do wyrzucenia będzie, albo ty za to zapłacisz. Na koniec i tak mnie z godzin oskubała. i z 300 zł obcieła. dzisiaj prowadzi ten chłam "schabowy raz".
- 1 0
-
2022-08-13 10:29
Handel po gastronomii najtrudniejszym zawodem na swiecie! (17)
Nikt tak dobrze nie pozna humorów klienteli , współpracy z dostawcami, producentami, kontrolami państwowymi , złodziejami, naciągaczami, awanturnikami, żebrakami jak sprzedawca i kelner.
Po 15 latach pracy w obu zawodach nie życzę nikomu tego błędu który kiedyś popełniłem wchodząc w te branże.
Sa one tak samo ciężkie i chwilami nieznośne jak sprawiają przyjemność i satysfakcje. Tak samo nienawidzę handlu jak go kocham!- 94 16
-
2022-08-16 09:46
Pracowałam w handlu i rzuciłam tę pracę, bo była zbyt nudna. Jedyna trudność w tym zawodzie, to znoszenie monotonii.
- 1 1
-
2022-08-13 18:19
Racja (2)
Praca w handlu zniszczyła moje zdrowie psychiczne i fizyczne. Nigdy więcej!
- 12 2
-
2022-08-13 19:33
(1)
Handlowałaś narkotykami?
- 5 11
-
2022-08-13 19:49
Jej życie, nie klientów.
- 6 1
-
2022-08-13 14:44
Żartujesz chyba (7)
To jeden z łatwiejszych zawodów. Nie trzeba mieć wiedzy, praca w stabilnym środowisku do tego bezpiecznym. Co ma powiedzieć pielęgniarka która nocami pracuje która musi uważać na ludzkie życie która ma gorszych klientów ... Strażak, kierowca itp to są prace w których odpowiadasz za ludzkie życie masz doczynienia z gorszym elementem. A tu co strach jak mi ze stoiska snikersa ukradną
- 18 14
-
2022-08-13 19:23
Tak...Strażak...bahaha:) 80% służby przesypia za pieniądze podatnika (2)
albo dostaje kasę za granie na konsoli i ping ponga:)
Przykro mi to mówić ale mój kuzyn jest strażakiem.... i na 200 godzin w miesiącu akcji ma ok 20 godzin...reszta to lanie wody i ratowanie kotów :)- 7 10
-
2022-08-13 23:30
jak Ci się będzie palić chciałbyś żeby przyjechał czy nie? (1)
to nie marudź!. Wojskowi też są potrzebni a wojny odpukać nie ma u Nas
- 7 5
-
2022-08-17 17:34
tacy wojskowi, ze jak wojna wybuchnie to pierwsi z bolem glowy paluszka i czego tam jeszcze beda uciekac. Oni tam sa dla szybkich emerytur, nie z powolania do obrony. Bronia co najwyzej wlasna d*pe.
- 0 0
-
2022-08-13 15:20
(3)
Nie mówiąc już o pracy np. na platformie wiertniczej
- 16 2
-
2022-08-13 16:12
praca (2)
albo spawanie dna wewnętrznego sekcji statku
- 9 2
-
2022-08-13 16:48
(1)
albo pod wodą na głębokości 100m...
- 7 3
-
2022-08-13 19:33
Albo polityka
Szczególnie na początku drogi.
- 3 9
-
2022-08-13 11:58
A zgryz kto jej ustawiał
- 1 7
-
2022-08-13 11:51
A ile liści dostałeś
- 3 10
-
2022-08-13 11:12
(2)
Chyba znasz tylko kilka zawodów na krzyż skoro uważasz, że handel i gastronomia to najtrudniejsze zawody :D
- 17 16
-
2022-08-14 02:01
(1)
Zaiste, są to bardzo trudne zawody. W każdym z nich masz doczynienia z najgorszym materiałem- ludźmi. Prosta droga do samobója jak pomyślisz że oni wszyscy mają takie same prawa jak Ty....
- 12 3
-
2022-08-14 19:42
Owszem, ale jest spora różnica między bardzo trudne, a najtrudniejsze.
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.