Temat rehabilitacji u noworodków i niemowląt zawsze budzi wielkie emocje u zatroskanych rodziców. Niepokój opiekunów jest teraz tym większy, że sytuacja epidemiologiczna znacząco wydłużyła czas oczekiwania na przyjęcie do specjalistów. Sprawdziliśmy, jak funkcjonują trójmiejskie ośrodki wczesnej interwencji.
Ścieżka postępowania w przypadku noworodków i niemowląt, u których podejrzewa się pewne nieprawidłowości rozwojowe, jest prawie zawsze taka sama. Najpierw dziecko musi zbadać pediatra, który decyduje o dalszych krokach i wystawia skierowanie do ośrodka wczesnej interwencji.
Niestety placówki od roku przeżywają trudny okres, w którym z jednej strony starają się zapewnić pełne bezpieczeństwo pod względem sanitarnym i poradzić sobie z sytuacją kadrową, a z drugiej strony podtrzymać kompleksową opiekę dla najmłodszych podopiecznych. Ośrodki już na początku pandemii musiały znacząco ograniczyć udzielanie świadczeń, a następnie przeorganizować system, który pozwoliłby na wykonywanie terapii również w zdalnym wymiarze.
- Część pacjentów doskonale odnalazła się w sytuacji zajęć online i pracowała z terapeutą przed ekranem monitora na indywidualnie dostosowanym i przygotowanym przez terapeutę materiale dydaktycznym. Od kwietnia 2020 roku pracowaliśmy hybrydowo, by zmniejszyć liczbę osób przebywających na terenie placówki, realizując świadczenia w ośrodku w postaci dyżurów - informuje Anna Janukanis, kierownik Ośrodka Wczesnej Interwencji i Wspomagania Rozwoju w Gdańsku.
Szkoły rodzenia w Trójmieście
Od maja ubiegłego roku zostały wznowione bezpośrednie świadczenia medyczne, które są realizowane również obecnie - w surowym reżimie sanitarnym. Dzieci są kompleksowo badane w gabinetach przez zespół specjalistów, w skład który wchodzą między innymi rehabilitanci, psycholodzy, logopedzi czy fizjoterapeuci. Cały czas jednak pozostawiono furtkę w postaci podjęcia częściowo zdalnej terapii.
- Taka forma spotkań dotyczy również rodziców naszych małych pacjentów, którzy z uwagi na kwarantannę nie mogą stawić się w placówce osobiście. Bardzo ważna jest ta możliwość szczególnie w obszarze konsultacji psychologicznych, gdzie pozostawienie rodzica bez wsparcia ma bezpośrednie przełożenie na kondycję psychofizyczną dziecka. Trudna z uwagi na pandemię sytuacja dotyka również naszych terapeutów, którzy niejednokrotnie muszą pozostać w domu z uwagi na kwarantannę, izolację czy chorobę. W takiej sytuacji również dopuszczamy możliwość udzielania teleporad za zgodą pacjenta, oczywiście gdy stan terapeuty na to pozwala. Reasumując, ośrodek przyjmuje pacjentów stacjonarnie - wyjaśnia Anna Janukanis.
W kolejce do gdańskiego Ośrodka Wczesnej Interwencji przy ul. Jagiellońskiej jest 156 osób, a średni czas oczekiwania wynosi mniej więcej dwa miesiące. Podobny okres jest wyliczany w gdyńskim ośrodku przy ul. Harcerskiej. Tutaj również obok bezpośrednich konsultacji rodzice mogą umawiać się na teleporady.
- Ośrodek w czasie pandemii po marcowym lockdownie funkcjonuje od 4 maja nieprzerwanie. Oczywiście w ścisłym reżimie sanitarnym oraz ze wszystkimi możliwymi obostrzeniami - zaznacza Żaneta Kot-Skindel z PSONI Koło w Gdyni. - Przyjmujemy pacjentów w ośrodku oraz dajemy możliwość odbycia teleporady. Forma świadczeń jest zależna między innymi od aktualnej sytuacji pandemicznej, potrzeb dziecka oraz oczekiwań rodziców. Czas oczekiwania na pierwszą wizytę: staramy się, żeby był jak najkrótszy, ale ostatnio jest to średnio 6-8 tygodni.
W tym momencie na wizytę w gdyńskiej placówce czeka 58 dzieci.
Pediatrzy w Trójmieście
"Im szybciej zauważy się nieprawidłowości, tym łatwiej jest je skorygować"
Opieka poporodowa to bardzo trudny czas dla rodziców, a stres związany z potrzebą wczesnej interwencji u dziecka jest obecnie dodatkowo potęgowany przez ograniczenie dostępności do opieki. Opiekunowie bardzo często nie mają wiedzy, jakie symptomy wymagają podjęcia działania terapeutycznego i czy będzie potrzeba wdrożenia długofalowych działań.
- Nie wiem, co dalej robić. Czy czekać na wizytę, która jest zaplanowana na dopiero za trzy tygodnie, czy szukać innych możliwości - napisała pani Zofia, mama trzymiesięcznego dziecka.
Najlepsi rehabilitanci w Trójmieście
Dodatkowo duża odpowiedzialność spoczywa na samych rodzicach, którzy często balansują między wyraźnym przeczuleniem na punkcie śledzenia wszelkich nieprawidłowości a naturalnymi próbami wyłapania niepokojących symptomów. Z pewnością jednak każde wątpliwości - artykułowane podczas wizyty czy teleporady - powinny zostać rozwiane przez specjalistę. Lekarze i rehabilitanci są zgodni - czas wdrożenia konkretnych zasad postępowania jest kluczowy i zwiększa szanse na sukces terapeutyczny.
- Im szybciej zauważy się nieprawidłowości, tym łatwiej jest je skorygować - podkreśla Beata Wasicka z Centrum Dziecka w Gdańsku. - Mózg dziecka jest bardzo plastyczny i im młodszy, tym większe możliwości reorganizacji w mózgu. Druga rzecz, że im młodsze dziecko, tym bardziej nie ma jeszcze zautomatyzowanych wzorców ruchowych, więc wiele możemy zmienić w jego funkcjonowaniu. Więc jeśli coś rodziców niepokoi, to warto pojawiać się wcześniej, niż czekać, aż dziecko "wyrośnie" i utrwali sobie nieprawidłowe wzorce ruchowe.
Co powinno niepokoić rodzica?
Specjaliści podkreślają, że można wyróżnić szereg objawów, które powinny przykuć naszą uwagę. Są to między innymi - od urodzenia:
- częsty długotrwały płacz,
- problem ze ssaniem,
- odginanie się dziecka,
- układanie w łuk czy tzw. literkę C,
- ciągłe zaciskanie pięści i stóp,
- ciągłe układanie się asymetrycznie w jedną stronę,
- brak akceptacji leżenia na brzuchu,
- problemy z szeroko pojętą pielęgnacją, tj. ubieranie, noszenie, kąpanie itp.,
- asymetria czaszki,
- napięty brzuch,
- przepuklina pępkowa,
- płaska główka,
- powyżej 2. miesiąca życia nieunoszenie główki w leżeniu przodem,
- powyżej 3. miesiąca brak symetrii ciała dziecka,
- powyżej 2. miesiąca nienawiązywanie kontaktu wzrokowego czy brak uśmiechu społecznego, czyli odpowiadania uśmiechem na uśmiech,
- powyżej 4. miesiąca brak wyciągania rączek do zabawki czy brak zainteresowania otoczeniem,
- powyżej 5. miesiąca brak obrotów,
- powyżej 9. miesiąca brak siadania,
- powyżej 10. brak czworakowania czy innej formy przemieszczania się.
W wielu przypadkach wystarczy zwrócenie uwagi rodzica na konkretną rutynę i prawidłowe wykonywanie podstawowych czynności pielęgnacyjnych. Czasami jednak dziecko wymaga indywidualnego i długofalowego podejścia.
- Kwestia liczby spotkań jest sprawą bardzo indywidualną. Bardzo często wystarczy dać rodzicom zalecenia do domu i jeśli rodzice przestrzegają tych zaleceń, to już wiele zmienia do tego stopnia, że terapia nie jest potrzebna - zaznacza Beata Wasicka. - Czasami nasze nawyki jako rodziców, czyli noszenie na jednym ręku, podnoszenie na jedną stronę, podchodzenie do łóżeczka z jednej strony, mogą wpływać na wykształcenie się u dziecka asymetrii i czasami wystarczy zmienić nawyki rodziców, przeorganizować najbliższe otoczenie dziecka i wtedy następują zmiany we wzorcach ustawienia malucha. Rodzice wtedy czują się kompetentni, że wiedzą, jak pomóc dziecku, a dziecko otrzymuje właściwe i różnorodne doświadczenia, które są mu potrzebne do prawidłowego rozwoju. Natomiast nierzadko zdarza się, że problem jest na tyle poważny, że terapia jest konieczna, ale to już jest sprawa bardzo indywidualna.