• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy naprotechnologia jest alternatywą dla in vitro?

Katarzyna Mikołajczyk
15 grudnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Naprotechnologia, będąca metodą leczenia niepłodności, wbrew częstym opiniom nie wykorzystuje jedynie kalendarzyka małżeńskiego. Stosuje się w niej także leczenie farmakologiczne, hormonalne i zabiegi laparoskopowe i chirurgiczne. 
Naprotechnologia, będąca metodą leczenia niepłodności, wbrew częstym opiniom nie wykorzystuje jedynie kalendarzyka małżeńskiego. Stosuje się w niej także leczenie farmakologiczne, hormonalne i zabiegi laparoskopowe i chirurgiczne.

Niepłodność dotyka około 10-15 proc. par w wieku reprodukcyjnym. U jednej piątej tych osób ustalenie jej przyczyn jest niemożliwe. W Trójmieście problemem niepłodności zajmuje się m.in. Naprocentrum, w którym niepłodność leczona jest metodą naprotechnologii. Czy to alternatywa dla in vitro?



Czy uważasz, że naprotechnologia powinna być refundowana?

Nazwa uważanej za metodę leczenia niepłodności naprotechnologii jest skrótem od słów natural procreative technology (metoda naturalnej prokreacji). Sama metoda opiera się na dokładnej obserwacji organizmu kobiety (a ściślej - ilości i jakości jej różnych wydzielin), by na tej podstawie ustalać indywidualne wytyczne dla każdej pary.

Czytaj również: In vitro finansowane jeszcze przez pół roku

Naprotechnologia a metody naturalne

Nie wszystkie metody zachowawcze leczenia niepłodności są tożsame z naprotechnologią. Formalnie zastrzeżoną nazwę "naprotechnologia" w swojej ofercie stosować mogą wyłącznie te ośrodki, przychodnie i szpitale oraz lekarze i instruktorzy, którzy przeszli odpowiednie szkolenia, zdali egzaminy i otrzymali certyfikat i akredytację Amerykańskiej Akademii Profesjonalistów Ochrony Płodności. Warunkiem jest postępowanie ściśle według wytycznych twórcy metody, prof. Thomasa Hilgersa, które w stosunku do naturalnych metod leczenia niepłodności mogą wydać się dość ograniczone.

W tej metodzie stosuje się tzw. model Creightona - obserwację tzw. biomarkerów płodności podczas cyklu miesiączkowego. Naprotechnologia uwzględnia także wypracowane metody leczenia z zakresu chirurgii ginekologicznej, ginekologii i endokrynologii. Muszą one ściśle trzymać się wytycznych twórcy metody.

- Celem leczenia jest usunięcie wszystkich chorób i zaburzeń utrudniających owulację lub zaburzeń wpływających na fizjologię rozrodu - mówi dr n. med. Piotr Mielcarek, ginekolog i położnik. - Niezwykle ważna w przypadku takich metod jest współpraca lekarza z parą i pewność, że pacjentka jest świadoma wagi czynionych samodzielnie obserwacji.
Dla kogo?

Wynalazca i prekursor metody, prof. Thomas Hilgers postawił tezę, że większość przypadków niepłodności występującej z niewyjaśnionych przyczyn można wyleczyć skutecznie poprzez dogłębną analizę fizjologicznych i biochemicznych procesów zachodzących w kobiecym organizmie.

Choć naprotechnolodzy deklarują wysoką skuteczność leczenia tą metodą, nawet oni przyznają, że nie jest to forma leczenia dla wszystkich.

- Jest to jedna z wielu metod leczenia niepłodności, która może okazać się skuteczna dla par z małym stażem niemożności zajścia w ciążę - mówi dr Robert Klimaszewski, specjalista położnictwa i chorób kobiecych, kierownik Poradni Ginekologiczno-Położniczej w Przychodni Przyszpitalnej Copernicus. - Można ją wykorzystać w pierwszym etapie starań o ciążę by, kiedy okaże się nieskuteczna, stopniowo wprowadzać inne metody, by przed ewentualną decyzją o in vitro mieć poczucie, że zrobiło się wszystko, co było możliwe.
Czytaj także: Poród naturalny czy cesarskie cięcie?

Naprotechnologia nie pomoże parom, których problem leży w zaawansowanej niepłodności męskiej, mechanicznej niepłodności kobiecej (brak organów niezbędnych do rozrodu), ciężkim uszkodzeniu i niedrożności jajowodów, defektów anatomicznych u któregoś z partnerów, będzie też bezradna wobec nieodwracalnych zmian endometriotycznych. Metoda wyklucza każdy rodzaj rozrodu wspomaganego, co dla par borykających się z którymś z powyższych problemów jest często jedyną możliwością posiadania własnego potomka.

Świadomość, że naprotechnologia nie pomoże wszystkim pomaga w sytuacji, gdy jej stosowanie nie przynosi oczekiwanych efektów. Rolą lekarzy stosujących metodę jest także uczciwe informowanie o tym pacjentów, którzy podejmują lub chcą podjąć leczenie.

Pomagałoby to też rozwiewać wątpliwości takie jak te, które pojawiają się na naszym forum.

Mity

Wbrew pozorom, naprotechnologia nie jest metodą do diagnostyki i leczenia wykorzystującą jedynie kalendarzyk małżeński. Stosuje się w niej zarówno leczenie farmakologiczne, również hormonalne, jak i zabiegi laparoskopowe i chirurgiczne.

Nie jest to także metoda przeznaczona wyłącznie dla par. Jej niedocenianym aspektem jest fakt, że stosowanie przez kobiety regularnych i wnikliwych obserwacji przyczynia się do wczesnego ostrzegania przed problemami zdrowotnymi i wykrywania nieraz poważnych schorzeń.

Niepotrzebna konfrontacja

Trzeba też zwrócić uwagę, że naprotechnologia, przy całej deklarowanej skuteczności, nie jest alternatywą dla leczenia metodą in vitro i obie te formy terapii nie powinny być ze sobą konfrontowane, jako że każda z nich adresowana jest do innej grupy pacjentów.

Przy dysfunkcjach, wobec których naprotechnologia jest bezradna, in vitro może być jedynym sposobem na uzyskanie pożądanego celu, jakim jest posiadanie własnego potomka. Jednak w sytuacjach, w których niepłodność okazuje się faktem, zanim podejmie się decyzję o leczeniu metodą in vitro, warto wypróbować zachowawcze metody leczenia, wśród których wymienia się także naprotechnologię.

- W przypadku kłopotów z zajściem w ciążę dość szybko myśli się o zastosowaniu metod wspomaganego rozrodu. Pary koncentrują się na celu, jakim ma być posiadanie potomka, a nie na metodzie - mówi dr Piotr Mielcarek. - Tymczasem coraz więcej lekarzy zwraca uwagę, żeby, o ile to możliwe, wspomagać "zachodzenie w ciążę we własnym łóżku", niekoniecznie przy zastosowaniu naprotechnologii jako jedynej metody leczenia.
Lekarze, zarówno zwolennicy naprotechnologii, jak i ci wybierający inne metody leczenia niepłodności, spotykają się z pacjentami w punkcie, w którym priorytetem powinno być ich zdrowie. Najłatwiej o nie zawalczyć szanując wzajemnie osiągnięcia każdej z metod i... swoje poglądy.

Miejsca

Opinie (98) ponad 10 zablokowanych

  • Proszę żeby ktoś mi wyjaśnił taką rzecz....

    ......dlaczego zawsze w temacie rozrodczości, antykoncepcji, aborcji, invitro najwięcej mają do powiedzenia:
    Biskupi, Księża - przeróżni hierarchowie
    Starzy kawalerowie (np kaczyński ) i stare panny ( np pawłowicz )
    Posłowie których wykształcenie to - socjolog, politolog, filolog, filozof
    Przecież tych ludzi albo to NIE DOTYCZY , albo zwyczajnie ze względu na profesję lub wykształcenie NIE MOGĄ MIEĆ O TYM BLADEGO POJĘCIA !!!

    • 9 1

  • Ostatecznie to kobiety niech zadecydują.

    a inni niech słuchają - bo będzie wiosna nasza....

    • 1 0

  • dajcie Napro szansę (1)

    Leczę się naprotechnologicznie od roku. Już na pierwszej wizycie zostaliśmy z mężem gruntownie przebadani. Okazało się, że mam PCO, rozchwiane hormony, chorą trzustkę, endometriozę i niedrożny jajowód. W klinice In Vitro powiedzieliby mi, że jedynym wyjściem jest zapłodnienie pozaustrojowe. Na szczęście trafiliśmy do Instytutu Rodziny - tam po kolei zaradzili wszystkim moim problemom (operacyjne bądź farmakologicznie). Wyniki męża - ciężka oligozoospermia - także klasyfikowałby go tylko na In Vitro. Lekarze Napro odkryli jednak, że przyczyną tak słabego nasienia były żylaki powrózka nasiennego. Po ich operacyjnym usunięciu i dodatkowej suplementacji zarówno hormonalnej (clostilbegyt/letrozol) jak i witaminowej (l-karnityna, astaksantyna, koenzym q10, witamina E) wyniki znacznie się poprawiły. Polecam opinie innych par ze strony

    • 2 1

    • Gość

      In vitro, jak ktoś wcześniej wspomniał, niemal zawsze poprzedzone jest latami badań i dochodzenia, dlaczego nie udaje się zajść w ciążę. My też przez to przeszliśmy, wszystko to oczywiście za prywatne pieniądze. Mimo dobrych zarobków moich i partnera trudno było nam opłacać bieżące badania diagnostyczne i jednocześnie zbierać na zabieg in vitro. My jesteśmy przebadani i zdiagnozowani i pomimo wdrożenia leczenia do tej pory nie udało nam się mieć dziecka. Podchodzimy do in vitro, to nasza ostatnia szansa.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Najczęściej czytane