• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chirurg z instagrama: pisanie pozwala mi rozładować emocje

Ewa Palińska
12 czerwca 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Dr Paweł Kabata swoją przygodę z chirurgią rozpoczął jako lekarz stażysta w Klinice Chirurgii Onkologicznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, w której pracuje do tej pory. Jest również aktywny w mediach społecznościowych, gdzie kryje się pod nickiem Chirurg Paweł. Dr Paweł Kabata swoją przygodę z chirurgią rozpoczął jako lekarz stażysta w Klinice Chirurgii Onkologicznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, w której pracuje do tej pory. Jest również aktywny w mediach społecznościowych, gdzie kryje się pod nickiem Chirurg Paweł.

Kiedyś nadmiar emocji wyładowywał grając na perkusji. Dziś rolę bufora pełnią media społecznościowe, w których zamieszcza wpisy opowiadające o pracy chirurga i codzienności na oddziale onkologicznym. Z doktorem Pawłem Kabatą - chirurgiem onkologicznym z Katedry i Kliniki Chirurgii Onkologicznej GUMed rozmawiamy o tym, czy instagram to dla niego żyła złota, dlaczego lekarze powinni być humanistami oraz o literackich ambicjach, którym instagram powoli przestaje wystarczać.



Ewa Palińska: Od zawsze chciał pan zostać lekarzem? To pana wymarzony zawód?

Paweł Kabata: U mnie w domu prawie wszyscy są lekarzami. Mój starszy brat od zawsze wiedział, że będzie lekarzem. Ja zawsze chciałem być muzykiem, ale, jak widać, skończyłem na medycynie. Nie było innego wyjścia.

Trudno było człowiekowi, któremu w duszy gra muzyka, odnaleźć się w świecie nauk ścisłych?

Medycyna to humanizm. Chemia, biologia i fizyka to są tylko narzędzia. Medycyna to człowiek i to chcę pokazać na swoim instagramie. To też chwile, przeżycia i emocje, które mają wpływ na nasze życie czy funkcjonowanie.

Decydując się na specjalizację z chirurgii onkologicznej "skazał się" pan na doświadczanie tych najtrudniejszych emocji.

Dlatego właśnie instagram jest moją odskocznią. Takim wentylem bezpieczeństwa, gdzie nadmiarowi emocji można dać upust. Tak jak wspomniałem, zawsze chciałem być muzykiem. Kiedyś dawałem upust swoim emocjom podczas grania na perkusji. Jeszcze kiedy mieszkałem z rodzicami wszyscy wiedzieli, że jak wracam do domu i w milczeniu kieruję się na strych, gdzie stała moja perkusja, to nie należy do mnie podchodzić. Należy dać mi spokój. Potrzebowałem pół godziny, żeby się wyładować i ochłonąć. Ze strychu schodziłem spokojny.

Chodził pan do szkoły muzycznej?

Uczyłem się w ognisku. Gitara była moim wyuczonym instrumentem, a perkusja ukochanym. Być może dlatego, że na gitarze mówiono mi, co i jak mam grać, a poprzez grę na perkusji miałem możliwość wyrażenia siebie. Człowiek wie, jak grać.

Na swoim profilu na instagramie nie idealizuje pan pracy lekarza. Przekaz jest bardzo dosłowny. Realistyczny.

To prawda. Staram się ukazać prawdziwe oblicze chirurgii, która jest dziedziną niezwykle fascynującą. Zobaczmy, jak wielką popularnością cieszą się seriale o lekarzach, w szczególności o chirurgach. Myślę, że ta ich ogromna popularność wynika z tego, że pozwalają widzom zajrzeć do świata, który jest światem magicznym.

Nie jest to jednak taka magia, jaką kojarzymy z bajek. Bohater prezentowanych przez pana historii bywa zmęczony, czasem zniechęcony.

To są takie miejsca, które trzeba lubić - robota jest ciężka. Warunki pracy też do najłatwiejszych nie należą. Ja dzisiaj spałem godzinę, bo operowaliśmy całą noc.

Pamiętasz swój pierwszy raz na bloku operacyjnym?? Pierwszą asystę, pierwsze mycie?? Gdy mijając napis "Wstęp wzbroniony" przekraczałeś próg jednego z bardziej niedostępnych miejsc w szpitalu ️. Kiedy trzeba się przebrać za chirurga . Gumiaki, maseczka, czepek... ale zakładać teraz już, czy dopiero za chwilę? Maska na sali, czepek na korytarzu. Wyglądając jak kosmita w tych wszystkich rzeczach. Co zrobić z portfelem? Zagubiony w identycznych korytarzach. W królestwie kafli na ścianach, nierdzewnej stali i zmywalnych powierzchni z wytartego linoleum. Gdzie każdy zwraca Ci uwagę. "Proszę się przesunąć", "zielonego proszę nie dotykać", "proszę na to uważać". Tylu ludzi na tak małej powierzchni. Tak ciasno a jednak każdy ma swoją przestrzeń. I to najważniejsze pytanie "chcesz się umyć??". Te emocje i ekscytacja. Cała bluza mokra, bo chlapałeś przeokrutnie. Ile razy mydło, jak długo i jak dokładnie? Po co szczotka i jak długo szorować?? Kiedy wcierać spirytus i dlaczego ręce jak do modlitwy? Zamaszystym ruchem nałożone rękawice, fartuszek zawiązany. Jesteś nietykalny, jałowy jak dialog dwóch chirurgów w myjni. Teraz połóż ręce tutaj, tam nie dotykaj, tu potrzymaj... NIE DRAP SIĘ PO NOSIE!!! Pamiętasz jak to było?? Na pewno... nawet selfie w lustrze strzeliłeś #chirurg #onkolog #medycyna #lekarz #pierwszyraz #chirurgia #salaoperacyjna #dziwnie #fajnemiejsce #operacja #szpital #ludzie #naszehistorie #medlife #instamed #instadoctor #instasurgeon #instadoc #instalife #followme #medicine #medical #life #medstudent #studygram #surgery #surgeon #operation #coolplace #podworkowyfilozof

Post udostępniony przez Dr Paweł Kabata (@chirurgpawel)

Sali operacyjnej też daleko do komfortowego gabinetu w nowoczesnym biurowcu. Jak pan wspomina swój pierwszy raz na bloku?

Od pierwszej chwili to miejsce mnie zafascynowało! Było cudowne! Przyznam się jednak, że początkowo wcale nie zamierzałem być chirurgiem. Po prostu spotkałem na swojej drodze odpowiednich ludzi, m. in. mojego obecnego szefa, z którym mam zaszczyt pracować już 10 lat. W takich skrajnych momentach, takiego zmęczenia czy zwykłego ludzkiego przeładowania wszystkim, człowiek sobie myśli "przecież mógłbym mieć spokojną pracę". Ale jednak nie - nie żałuję.

Podobno media społecznościowe to żyła złota. Czerpie pan ze swojej intagramowej i facebookowej działalności jakieś profity?

Nigdy nie miałem ambicji, żeby zostać influencerem czy gwiazdą. Z góry założyłem, że nie będę billboardem i może dlatego nawet nie otrzymuję ofert reklamowych. Przez instagram poznałem wielu wspaniałych ludzi i cały czas takich poznaję. Cieszy mnie to, że odbiór mojego instagrama jest bardzo dobry - stosunek polubień profilu i lajków pod kolejnymi postami jest zadowalający. Wywiązują się bardzo ciekawe dyskusje, jest mało hejtu.

A kiedy się pojawia?

Nie reaguję na niego. Najwięcej hejtu wylało się pod moim postem dotyczącym niedawnego protestu lekarzy rezydentów. Napisałem o mojej żonie, która jest rezydentką, ale inicjatywa wyszła od niezależnego stowarzyszenia. Zasięg był ogromny zarówno na facebooku jak i na instagramie.

To chyba dobrze. Kontrowersyjne wpisy to przecież najkrótsza droga do zdobywania lajków.

Ten profil ma zupełnie inne, określone przesłanie.

Zaprezentowanie pana umiejętności literackich?

Trochę tak, ale przy ogromnej ilości negatywnych informacji o lekarzach i polskiej służbie zdrowia, bardziej chodzi mi o możliwość pokazania świata medycyny też od tej pozytywnej strony. Bardzo mnie cieszy, że mogę się czymś ze światem podzielić i że jest to dobrze odbierane

A nie kusi pana, żeby wreszcie napisać książkę?

Teraz już tak. Mogę zdradzić, że obecnie jest w fazie koncepcyjnej.

Ale nie będzie to książka o instagramie?

Zdecydowanie nie. Będzie utrzymana w tej samej konwencji, jak moje wpisy na blogu. Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy ta książka się ukaże, bo wszystko zależy od weny - czasem wystarczy chwila, a czasem nie udaje się nic sensownego wymyślić przez bardzo długi czas.

Wrzuca pan posty spontanicznie, czy starannie planuje pan ich publikację?

Część z nich powstaje pod wpływem chwili, napisanie innych zajmuje mi znacznie dłużej - nie powiem, że są wymęczone, ale na pewno wypracowane. Wszystkie natomiast dotyczą tego, co dzieje się tu i teraz. Z reguły są bardzo emocjonalne, czasem przedstawiają zasłyszane przeze mnie ciekawostki.

Działalność instagramowa pana zmieniła?

Mam nadzieję, że tak się nie stało. Na pewno się rozwinąłem - staram się nadać całości określony kształt, staranniej i w bardziej przemyślany sposób dobieram zdjęcia. Dbam o jakość.

Wymyślanie historii też idzie panu sprawniej?

To nie są historie wymyślone - to są historie z życia. Bardzo uważam na to, żeby nikogo nie dotknąć. Żeby każdy wybrał z tego posta coś dla siebie, a zarazem żeby nikt się nie poczuł urażony.
Hejterów nie obawiam się w ogóle. Bardziej interesuje mnie poprawność z etycznego punktu widzenia. Żeby np. dana osoba nie była w stanie w moich wpisach rozpoznać siebie.

Jak pacjenci reagują na pana posty? Myśli pan, że śledzą wpisy na facebooku czy instagramie?

Wiem, że to robią. Odbiór jest bardzo pozytywny. Zdarza się, że pacjentki przychodzą do poradni i mówią "o, ja pana obserwuję!".

W jednym z postów napisał pan, że jest w stanie podzielić się z osobami obserwującymi pana profile niemal wszystkim. Gdzie zatem przebiega granica?

Nie jestem fanem wylewania całego siebie - trzeba zachować bezpieczny margines prywatności. Na instagramie pokazuję świat medycyny i onkologii, a to światy niezwykle trudne. Klinika onkologii może być miejscem optymistycznym, o pozytywnym przekazie i tym staram się ze światem podzielić.

Onkologia optymistyczna? Dla wielu osób to zabrzmi jak oksymoron.

To prawda - boimy się takich miejsc i nie chcemy ich widzieć. Zdarzają się dramaty i jest ich niezwykle dużo. Z moich obserwacji jednak wynika, że pacjent znacznie lepiej reaguje na doktora, który, zamiast z grobową miną, przychodzi i się do niego uśmiecha i okazuje mu życzliwość.

Uśmiechać się do pacjenta, który ma kiepskie rokowania? To się wydaje niezwykle trudne.

Jest coś takiego jak serdeczność, chęć pomocy i przychylność. Mogą napawać optymizmem, a jednocześnie nie negują powagi sytuacji. Kluczem do sukcesu jest obserwacja.

Zaliczył pan faux pas w kontakcie z pacjentem?

Pewnie nie raz.

Jest jakiś uniwersalny środek, który pomaga przetrwać w tych najtrudniejszych momentach? Bo przecież oprócz tych udanych dni bywają i takie, kiedy pacjenci odchodzą. Jeden po drugim.

Ciężko mi się wypowiadać za kolegów, bo jest to sprawa bardzo indywidualna, wręcz intymna. Każdy inaczej reaguje i musi się sam nauczyć radzić sobie z emocjami w takich sytuacjach. Jest coś takiego, jak proceduralność - ona jest zawsze wymuszona. Można działać według procedur, ale brakuje wtedy tego czynnika ludzkiego. Tego wspomnianego na początku naszej rozmowy humanizmu. Trzeba być człowiekiem. Czasem wystarczy chwilę dłużej porozmawiać z pacjentem, uśmiechnąć się, przysiąść - zwykłe proste rzeczy. Wydaje mi się, że czasami w medycynie jesteśmy bardzo daleko od ludzi.

A instagram zbliża?

Taką mam nadzieję.

Miejsca

Opinie (56)

  • jeszcze tylko fotka na insta

    i myk, wycinamy wątrobę.

    • 14 6

  • Tania reklama (8)

    Niestety uważam, że taka forma komunikacji, z wiodącym przekazem: „cudowny, uśmiechnięty, ale bardzo zmęczony po wielogodzinnej nocnej operacji chirurg” jest zwykłą reklamą. Przykro mi, że lekarz zajmuje się czymś takim.

    • 9 35

    • (2)

      A co jest złego w "cudownym , uśmiechniętym ale zmęczonym"? Przecież to samo życie. I dlaczego lekarz nie może się w wolnej chwili zajmować prowadzeniem swojego profilu na insta? Tym bardziej , że jest mu to potrzebne do zrzucenia emocji . Na czym zapewne korzysta on sam jak i pośrednio jego pacjenci. pozdr.

      • 23 3

      • Tania reklama (1)

        Pisanie pod pseudonimem - ucieczka w twórczość. Pisanie przez lekarza pod nazwiskiem - ekshibicjoreklama.

        • 3 10

        • zazdrościsz, bo ci nic nie wyszło w życiu i wszystko zmarnowałeś?

          • 12 4

    • Reklama czego? (1)

      Reklama czego niby?

      • 14 1

      • Reklama patosu.

        Patos oddanego, ale zmeczonego.
        Ale fakt, że nie mam z tym problemu.

        • 1 10

    • Spadaj na szcz*w. Nie krytykuj bo pewno w życiu nic ci nie wyszło!

      • 4 2

    • Nie musi się uśmiechać "pełną gębą". W oczach wyczyta się nastrój i aurę wyczuje. To jest możliwe. Chirurg tak potrafi.

      • 6 0

    • Tak, reklamą dla onkologii.

      Liczba chętnych na tą specjalizację spada z roku na rok. Są inne specjalizacje gdzie płaca jest taka sama awarunki dużo mniej stresujące i coraz mniej młodych wybiera te trudne. Jeżeli Paweł używa do tego Insta żeby pokazywać młodym i reklamować tą specjalizację to rogbi nam wszystkim przysługę bo jeżeli młodych nie przybedzie to za kilka lat będziemy czekać dwa razy dłużej niż teraz. Reklamy sobie nie robi bo pracuje w szpitalu, nie ma prywatnej praktyki. Coś tam pomaga w rodzinnej przychodni rodziców ale przecież nie jako onkolog. Poza tym wszyscy go na osiedlu znają więc nie musi się nam reklamować,

      • 2 0

  • (2)

    Brawo uwielbiam lekarzy którzy coś robią, a nie chałturzą w domu!. Do lekarza w domowym gabinecie nigdy bym nie przyszedł. Przestrzegam wszystkich przed lekarzami nieudacznikami!.

    • 10 5

    • a ja korzystam z lekarzy "w domowym gabinecie" i chwalę sobie

      • 3 0

    • To się zdziwisz :)

      Jego mama jest lekarzem rodzinnym i z tego co pamiętam przyjmowała w domu. Miała gabinet na parterze, zaraz przy wejściu. Właśnie słucham sobie jednego z jego ostatnich podcastów gdzie opowiada o różnicach temperamentów i że na przykład jego mama nie wyobrażała sobie nigdy pracowania na dyżurze.

      • 0 0

  • (2)

    Bardzo lubię Pana wpisy. Centra, Szpitale i Oddziały Onkologiczne to bardzo pozytywne miejsca. Dajecie ludziom nie tylko nadzieję na wyzdrowienie ale i zdrowie. Ja w moim CO spotykam w przewadze bardzo pozytywnych ludzi. Ci smutni to zazwyczaj początkujący.Reszta to pozytywni wojownicy gotowi nieść pomoc innym. To prawda - jeśli się ma po swojej stronie empatycznego lekarza to do zdrowia wraca się szybciej. Pozdrawiam serdecznie Pana Doktora

    • 14 0

    • Zasadniczo tak, chyba że chodzi o ostatnie chwile człowieka. (1)

      Wtedy lekarz oszukują go do końca, a gdy nadchodzi koniec, odhaczają sprawę jako zamkniętą, bez takiego choćby udawanego współczucia.

      Cieszę się że tego nie znasz. Obyś znała tylko szczęśliwe zakończenia.

      • 0 0

      • Zasadniczo tak, chyba że chodzi o ostatnie chwile człowieka.

        Rozumiem że ty z łatwością robiłabyś to każedgo dnia przez 40 lat swojej zawodowej kariery?

        • 0 0

  • (1)

    bardzo dobry i sympatyczny chirurg, pozdrawiam ;)

    • 15 0

    • ok,ale czy drogo bierze za zabiegi?

      • 0 2

  • Inne czasy (2)

    No cóż ja to odbieram jako zwykłe lansowanie się na instagramie. Nawet współczesna medycyna nie powinna odbywać się w formie promowania i reklamy. Jeden z gdańskich chirurgów onkologów robi to samo FB. Czy to jest duch nowych czasów ? Szkoła profesora Dybickiego,Wajdy, a wcześniej Kieturakisa i Dębickiego uczyła czegoś zgoła innego. Wartością był pacjent, któremu można było pomóc.

    • 5 14

    • nie ma logicznego wniosku, że dla lekarza, który pisze na instagramie, pacjent nie jest wartością. (1)

      A lekarze "starej szkoły" nie wszyscy są nakierowani na pacjenta.
      Dwaj lekarze wiele lat temu ze szkoły Kieturakisa orzekli u mnie ciężką chorobę z perspektywą szybkiego zgonu.
      Żaden nie chciał wysłuchać jakie sama poczyniłam obserwacje, które skrzętnie przez długi okres czasu notowałam w zeszycie. Owszem, wysłuchali krótko i powiedzieli: "to od czegoś innego, nie ma z tym związku".
      Robiłam te "obserwacje" samej siebie, bo marzyłam, by studiować medycynę a jednocześnie miałam silne dolegliwości.
      Nie było wtedy Internetu, kupiłam książkę- podręcznik medycyny z "dziedziny mojej choroby" i czytałam go.
      Minęło 34 lata , żyję i mam się dobrze.

      • 6 1

      • Brawo! Najważniejsze to obserwować samego siebie.

        • 0 0

  • :)

    Super lekarz i fajny człowiek:) pozdrawiam

    • 8 0

  • (2)

    Mój ulubiony doktorek, bardzo symaptyczny, wie co mówi, zna się na rzeczy i można z nim porozmawiać ot tak zwczajnie,o życiu.
    Pozdrawiam i oby tak dalej

    • 2 0

    • Cała rodzina jest taka, i młodszy brat, też lekarz (dopatrzył się u mnie raka choć niewiele na to wskazywało) (1)

      i mama, mądra lekarka, z doświadczeniem, z wysoką kulturą osobistą i empatią.

      • 4 0

      • Dobre DNA!

        • 0 0

  • Też kiedyś tak pomyślałam - "przecież mogłabym mieć spokojną pracę...". Dziś mam spokojną pracę i nie żałuję:) ale trochę po cichu podziwiam tych, którzy wytrwali w zawodzie.

    • 4 0

  • a co na to RODO? tam są widoczne dane itp na fotkach

    • 1 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Ratuję, bo kocham i potrzebuję

warsztaty, spotkanie

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Slow Space by PUMA

20 zł
warsztaty, spotkanie, konsultacje, joga

Najczęściej czytane