• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kryzys małżeński - czy to się da przeżyć?

28 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Zgodne małżeństwo to nie kwestia przypadku czy szczęścia. Udane związki powstają, gdy małżonkowie kochają się i wspierają. Umiejętność budowania długotrwałych, dobrych relacji z partnerem posiada każdy z nas. Nie każdy tylko potrafi wyrazić swoje uczucia, zdefiniować pragnienia czy określić swoją rolę w codziennym życiu.

Niedopowiedzenia, chowane pretensje czy urazy mogą prowadzić do zaburzenia wzajemnych relacji, a w ostateczności nawet do rozstania.

O kryzysie w związku oraz o tym, jak sobie z nim radzić mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka z Gabinetu Terapeutycznego - porady dla rodzin, par, indywidualne.

Kiedy zaczyna się kryzys?
- Każde małżeństwo przechodzi w trakcie swojego trwania pewne etapy. Pomiędzy tymi etapami pojawiają sie kryzysy - mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka. - Każde przejście do kolejnego etapu ich związku jest dla małżonków wyzwaniem. Jednak nie można traktować kryzysu jako coś złego. Takie załamanie pojawia się, aby związek ewaluował, żeby był coraz lepszy, głębszy, satysfakcjonujący i aby rozwijał rodzinę. Można zaryzykować twierdzenie, że bez kryzysów ludzie by się nie rozwijali.


Etapy w związku
1. Narzeczeństwo/ Młode małżeństwo
- Wspólne mieszkanie, nie ważne przed czy po ślubie - mówi Joanna Krysiak. - to czas na poznanie partnera, ale także na poznanie swoich rodzin. To etap starcia dwóch rodzin, ich wartości, przyzwyczajeń, tradycji. Młodzi muszą odnaleźć się i uszanować rodzinę swojego małżonka, zaakceptować panujące w niej zasady. Odmienność zasad, wartości i ról może i powinna wywołać pierwszy kryzys. Małżonkowie aby z sukcesem przejść do kolejnego etapu powinni wypracować system wartości, który będzie panował w zakładanej przez nich rodzinie. W tym celu każdy z nich musi odrzucić 50% tego co wyniósł z rodziny pochodzenia. To nie łatwe. Czasem walczą aż do końca.

2. Pierwsze dziecko
Kiedy małżonkowie podzielili się już rolami w związku, ustalili panujące w nim zasady to pojawienie się dziecka wywraca wszystko do góry nogami. Trzeba na nowo podzielić role w małżeństwie, zaakceptować zmianę trybu życia, zrezygnować z części dotychczasowej wolności. - Związek musi na nowo ustalić hierarchię ważności i priorytety - mówi terapeutka. - Dzieje się tak aby związek przeszedł do kolejnego etapu silniejszy i umocniony w walce z przeciwnościami.
- Na pocieszenie jednak dodam, że drugie dziecko nie powoduje już takiej rewolucji - mówi ze śmiechem Joanna Krysiak.

3. Kolejne etapy wyznacza rozwój pierwszego dziecka: pójście do przedszkola, do szkoły, dojrzewanie.
- Dziecko od początku reaguje na to co dzieje się z rodzicami. Kocha ich, jest w stanie poświęcić dla ich szczęścia bardzo wiele. Na tym etapie kryzys w związku ujawnia się poprzez dziecko - mówi terapeutka. - Problemy dziecka z oddalaniem się od rodziny, zdobywaniem świata, lęk przed rozstaniem z rodzicami, a potem rozpoczęciem samodzielnego życia mogą być tak naprawdę przejawem lęku rodziców.
Bardzo trudny jest okres dojrzewania kiedy znowu trzeba wszystko na nowo poukładać - wyjaśnia Joanna Krysiak. - Nastolatek potrzebuje wyznaczenia granic swojej wolności i niezależności, co powoduje, że rodzice muszą na nowo rozdzielić role w rodzinie.

4. Samodzielne życie
Następny kryzys może nastąpić w momencie, gdy dziecko zaczyna szykować się do samodzielnego życia. Małżonkowie, boją się, o swoje dziecko, ale też o to co stanie się z nimi. Przez lata wychowywania dzieci być może oddalili się od siebie i trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z tym, co jest lub czego już miedzy nimi nie ma.

5. Ostatnie etapy : puste gniazdo (po odejściu wszystkich dzieci z domu), starsze małżeństwo i śmierć. Tu ponownie tworzy się nowy podział ról i wartości. Często rodzice stają się dziadkami. Przechodzą na emeryturę. Ale nie tylko to. Puste gniazdo mogłoby być dla małżonków szansą na ponowne zakochanie, drugą młodość. Na rozwijanie siebie i spełnianie marzeń.

Przyczyny
Fundamenty silnego związku, gotowego do walki z kryzysami, należy rozpocząć od początku budowania związku. Jeżeli małżonkowie zaakceptują wartości, które wnosi partner, nie będą starali się na siłę go zmieniać i dostosowywać do swoich wyobrażeń, kryzys nie powinien być tak ciężki do przejścia. Gorzej, jeżeli jeden z małżonków chce narzucić swoje wartości i pomysł na życie drugiej osobie. Wówczas, nawet gdy mu się to uda, to "zwycięstwo" jest pozorne. Okazuje się, że na barkach "zwycięzcy" spoczywa odpowiedzialność za związek. Ta osoba, która przeforsowała wprowadzenie swoich wartości czy zasad jako priorytetowych, musi teraz pilnować ich przestrzegania i strzec swego "zwycięstwa"
Najczęstszym zachowaniem "przegranego" współmałżonka jest wycofanie się. Jednoczenie zaczynają się zarzuty ze strony "zwycięskiego" partnera że druga osoba jest nieodpowiedzialna, że jej nie zależy, że nie stara się, nie walczy o związek.
I paradoksalnie, to "zwycięzcy" częściej przychodzą do terapeuty.
- Częstszym inicjatorem wizyty u terapeuty są kobiety - mówi Joanna Krysiak. - To my, kobiety częściej przejmujemy rolę "bycia bardziej w porządku". Wydaje nam się, że wartości wyniesione przez nas z rodziny są lepsze. Mamy wizję jaki powinien być mąż, małżeństwo, rodzina, wychowanie dzieci. To, czego brak w tym obrazie to wizja kobiety- jej tożsamości, potrzeb, pragnień, siły.
W konsekwencji kobieta bierze na siebie odpowiedzialność za związek i ponosi tego konsekwencje. Najłatwiej to wyobrazić sobie w ten sposób: jeżeli kobieta bierze na siebie 90% odpowiedzialności za dom i rodzinę, to mężczyźnie pozostaje 10%. Trudno wtedy mężczyźnie zadowolić kobietę, bo nie ma jak się wykazać. I niestety, to kobiety przegrywają: częściej są zestresowane, rozgoryczone, zawiedzione czy opuszczane. Cały czas dają coś z siebie i nie dają okazji, aby pozwolić partnerowi dać coś od siebie.
Należy jednak pamiętać, że sytuacja kryzysowa nie jest winą tylko jednego z małżonków. - Odpowiedzialność za nierównowagę w związku zawsze spada na dwie strony - mówi terapeutka. Nigdy też nie jest za późno, póki związek trwa, na przejście zaległych kryzysów i stworzenie satysfakcjonującego i szczęśliwego małżeństwa.

Walka
Do kryzysu dochodzi, gdy jedna ze stron nie wyraziła jasno, jak widzi związek i swoją w nim rolę. Często wystarczy rozmowa, aby okazało się, że tak naprawdę małżonkowie mają wiele wspólnych wartości, tylko nie potrafili ich w jasny sposób sformułować.
- Najważniejsze jest, aby zmierzyć się z kryzysem - radzi Joanna Krysiak - wzajemne oskarżanie się, czy udawanie, że kryzysu nie ma to krok w tył. Małżonkowie zamiast pogłębiać związek oddalają się od siebie lub zaczynają ze sobą walczyć.
Niejednokrotnie kryzys odbija się na dzieciach. I często dzięki nim rodzina trafia do terapeuty. - Nie rzadko są to zaburzenia somatyczne, lub problemy z zachowaniem - mówi terapeutka. - Dzieci z miłości do swoich rodziców i ze strachu o nich chorują, aby dorośli skupili na nich swoją uwagę i zapomnieli o kłopotach, lub się do siebie zbliżyli w słusznej sprawie.
Również dorośli miewają różne objawy somatyczne: przewlekłe bóle głowy, kłopoty ze snem czy nawet z sercem. Niejednokrotnie opieka nad chorą osoba zbliża małżonków do siebie, ale nie rozwiązuje problemów, które wywołały chorobę.
- Ludzie przychodzą do terapeuty, kiedy jedno z małżonków, czasem oboje, widzi jakiś problem - opowiada Joanna Krysiak. - Często dzieje się to w momencie, kiedy partner chce odejść a druga osoba koniecznie chce go zatrzymać. Najczęściej do takich skrajnych sytuacji dochodzi w związkach, gdzie zostały przeforsowane wartości jednego z małżonków. Druga osoba nie mogąc "przebić się" w małżeństwie oddala się. Niejednokrotnie dochodzi do zdrady.
- Dlatego gośćmi terapeutów są właśnie "zwycięzcy" - wyjaśnia terapeutka. - To oni okazują się największymi przegranymi.

Terapia
- Terapia nie spowoduje, że partner stanie się taki, jakim chcielibyśmy, żeby się stał - mówi Joanna Krysiak. - Terapeuta tylko pomaga dojrzeć pewne rzeczy, a małżeństwo musi samo znaleźć najlepsze dla nich rozwiązania. Jeżeli kobieta chce namówić mężczyznę na pójście do terapeuty, a mężczyzna wierzy, że nie chodzi o dopasowanie go do jakiegoś szablonu czy wyobrażenia, tylko o poprawę stosunków między nimi, to pójdzie. Jeżeli mężczyzna nie widzi już potrzeby naprawy związku to nie przyjdzie.
- Najlepszą rada jakiej mogę udzielić partnerom? - zastanawia się Joanna Krysiak. - Nie róbmy wszystkiego na 100%, pozwólmy sobie na niedoskonałość. I najważniejsze - szczególnie dla kobiet - nie dawajmy z siebie wszystkiego, zostawmy coś dla siebie. To taka inwestycja we własne szczęcie. I nie oczekujmy, że partner spełni nasze marzenia.

Zapobieganie
Nie należy dawać więcej niż druga osoba jest w stanie przyjąć i oddać. Jeżeli daje sie za dużo, to druga osoba , nie mogąc się odwzajemnić zaczyna się oddalać. Czuje się gorsza.
- Nasze role w małżeństwie zależą od nas. Nigdy nie jest tak, że kryzys powoduje tylko jedna osoba, a druga jest bez winy. Pamiętajmy, że za związek odpowiedzialne są dwie osoby .

Rozmawiała: Magdalena Oleszko - Włostowska

Kilka porad dla dobrego związku:
1. Kłóćcie się, nie obrażając siebie nawzajem. Nie tłumcie negatywnych emocji. Nie wyzywajcie się.
2. Nie badzie uparci. Nauczcie się wyciągać rękę na zgodę.
3. Obdarowujcie sie. Bez okazji. Byle nie za często - to ma być przyjemność, nie obowiązek.
4.Przestrzegajcie rytuałów. To może być czynność, której wspólne wykonywanie sprawia Wam radość. Lubicie spędzać wspólnie czas przy stole? Jedzcie razem kolację.
5. Rozwijajcie zainteresowania, nie rezygnujcie z hobby. Znajdźcie czas tylko dla siebie.

Opinie (240) ponad 10 zablokowanych

  • fajne

    • 8 1

  • BO, W TYM TAKI JEST AMBARAS (2)

    aby dwoje chciało naraz...

    • 10 1

    • Gdy pojawi się dziecko to wszystko się zmieni i zdawało by sie w udanym związku zaczną sie problemy. Nie ma się co wyrzekać jak żaba błota że tak nie będzie, że ja to co innego, słyszłam wiele takich osób, a potem przyznawali mi rację.
      pozdrawiam
      rysa

      • 0 2

    • no właśnie

      • 0 0

  • (31)

    A ja znam receptę na udany związek: szczera miłość i dużo rozmowy na każdy temat!!! rewelacja, polecam, bo przećwiczylam to na sobie i od dwóch lat jestem szczęśliwą żoną, szczęśliwego męża!!!

    • 13 75

    • poczekaj jeszcze kilka

      dwa lata to malutko, jeszcze jest pasja , co zrobic po wiekszej ilosci lat, kiedy dodchodzi znudzenie soba nawzajem i rozmowami tez ...

      • 0 1

    • Pytanie o zasadność

      a jak długo jesteście małżeństwem ??? Dwa lata? A może pięć ?

      • 0 1

    • w nawiązaniu

      pogadamy za lat dwadzieścia, oby nie zabrakło tematów . Trzymam kciuki i pozdrawiam Was

      • 1 1

    • a ja po 2 przezywam kryzys.taki ze chciałam odejsc

      • 0 0

    • To samo miałam powiedzieć... pogadamy za 5, 6 lat chociaż...

      • 1 0

    • Po pierwsze jak juz cos piszesz to moze tylko za siebie a po drugie co to jest 2 lata"wobec wiecznosci"

      • 0 0

    • przepraszam ale niech się Pani wypowie po 20 latach ...

      • 5 0

    • ania

      Kochana Kiki jak przeżyjesz ze swoim mężem 20 lat i nadal będziesz twierdzić że znasz receptę na udany związek to Ci pogratuluję ja jestem po 13letnim związku i mogę śmiało twierdzić że miłość zamienia się w rutynę a rozmowy już nie są takie same jak po 2latach małżeństwa ...niestety...

      • 2 1

    • Od dwóch lat? Przepraszam, ale to brzmi śmiesznie. 2 lata to wciąż zakochanie a nie dojrzała miłość

      • 4 1

    • hahah po 2 ltach tez bylam szczesliwa

      • 3 1

    • ...

      I co,może powiesz mi że jak tylko musze wracać z pracy to musze rozmawiać o tym jak sie w głowe uderzyłem? Rozmawiałem z żoną na KAŻdy temat i to doprowadziło nie tylko do krzyzysu, doszło do rozwodu. Te swoje fajne rady to sobie wsadz a nie niszcz nimi związki. To wszystko co chciałerm powiedzieć. PS Ciekawe kiedy weżmiecie rozwód,pewnie gdzieś od 6 miesięcy do 2 lat,ciesz się tym póki jeszcze trwa.

      • 1 0

    • tylko poczekaj.

      Dwa lata? Po dwóch latach trudno to wogóle nazwać małżeństwem,to tylko dalszy etap zakochania. Małżeńtwo zacznie sie pojawiać gdzieś tak po 9,10 latach. 2 lata małżeństwa masz za sobą i już rozkazujesz ludziom jak prowadzić związek. A jak sie wypowiadasz to wypowiadaj sie za siebie,bo takie rady to tylko do rozwodu mogą doprowadzić. PS Spójrz sobie na ten wpis na blogu za 18-20 lat,wtedy pogadamy.

      • 2 1

    • uważaj bo...

      to uważaj bo za kolejne 2 lata cos rąbn...ie i wtedy pogadamy!

      • 1 1

    • pogadamy jak bedizesz mężatką kilkanaście lat i dzieci :) to nie jest takie proste :) sama zobaczysz

      • 3 1

    • 2 lata -to jeszcze ,,nowe sitko na kołeczku" jak mówi moja babcia!!!!

      • 1 0

    • nnnn

      czyli jeszcze kryzysy przed wami

      • 3 0

    • uważaj

      ..zostaw trochę dla siebie,nie obnażaj się ze wszystkim nawet mężowi, zawsze niech odrobinę ciekawi go dlaczego nie mówisz tak do dechy bo staniesz się jak otwarta książka ,nieciekawa przewidywalna,,odwróci się do innej ciekawszej....to rada starszej :)

      • 1 0

    • zazdroszcze...

      W kwietniu 2012 minie 17 lat...i..już nie jest tak kolorowo.
      Jakas zdrada sie trafiła z mojej strony ( ale wszystko ma swoje powody)
      Zastanawiam się...czy to ma jeszcze sens...po co udawać że coś jest...jak ...NNIE MA................

      • 3 0

    • sisi

      ja po dwóch latach miałem tak samo ,nawet po 3 i 4 też. Teraz już nie jest za ciekawie,ale powodzenia

      • 0 0

    • (1)

      na jakim świecie ty żyjesz? jestem w dołku i koszmarnie niszczy się moje małżeństwo. ale jak mąż nie chce rozmawiać i uprawia ciche dni to sorry. nie wiem co dalej.

      • 0 0

      • Mam to samo po 10 latach przeżywam koszmar, mamy dziecko, ale nie wiem co dalej, czy nadal bede sie oszukiwać po co..

        • 0 0

    • Po 2 latach to każdy jest szczęśliwy.

      • 0 0

    • 2 lata kochanie to pikus poczekamy i zobaczymy co powiesz po 7 latach a potem 10, 15....

      • 1 0

    • co powiesz po 15-stu latach ?

      • 0 0

    • Kiki. Dwa lata to jeszcze mało. Fajnie, że wam dobrze. Pochwalić się można, że ma się receptę na udany związek po 20 latach a nie po 2. Nie żebym Cię zniechęcała, przeciwnie. Trzymaj rękę na pulsie i małżonek, niech też się stara. Po "nastu/ dziestu latach" można cokolwiek powiedzieć... podać receptę.

      • 1 0

    • wx

      Napisz to samo dziś, lub za 20 lat tak jak ja mam ze swoją, jak "kret" ciągle gdzieś kopie i nie ma spokoju.

      • 0 0

    • poczekaj

      za kilka lat już nie będzie tak pięknie... miłość nie wystarcza, by przetrwać kryzys. potrzeba dużo chęci i pracy. jestem 6 lat po ślubie, mamy 2,5 letnie dziecko. wiele się zmieniło. jest ciężko, a na dodatek jeszcze teściowa wtyka się. ze stresu zaczęłam chorować.

      • 0 1

    • WoW

      No no, dwa lata, toż to cała wieczność - gratuluję!!!

      • 0 0

    • Grstuluje

      z przyjemnością chciałabym abyś to napisała po 4 latach 6 latach 8 latach 10 latach itd nie ma małżeństwa bez kryzysu

      • 0 0

    • Ciekawe co powiedział. Po 25

      • 0 0

    • Powodzenia ...napisz jak urodzisz 4ke dzieci to pogadamy..poki co zycze sukcesu

      • 0 0

  • (4)

    To absolutnie godzi sie z regułą rezygnacji z siebie - i wtedy pojawia sie miłość. Masz zrezygnować ze swojego - bycia wszechwiedzącą, mającą zawsze rację... Jego nie obchodzi wcale twoja racja. Usmiechnij się i bądź miła, nawet jesli jesteś zła. Nie udowadniaj mu, jak bardzo ktoś nie ma racji - bo on nie znosi twojego ciągłego krytykowania innych. Bądź dobra, jak nie umiesz, to udawaj - i zacznie ci wychodzić. On bedzie zaskoczony, a ty zaczniesz sie powoli zmieniać na lepsze. Przeproś go, jeśli to on powinien przeprosić siebie. Nie pamiętaj tego, co złe. Graj tylko w miłość, jak JPII.

    • 37 25

    • popieram

      • 0 1

    • 2 (1)

      Wiesz nie jestem pewna czy zmieniając się tak bardzo znajdziemy szczęście. Związek to nie teatr...Albo akceptujemy siebie nawzajem i kochamy albo nie...Jeśli mężowie przeszkadza to, że "zawsze mam rację", że "krytykuję innych" to znaczy, że nie akceptuje mnie takiej jaką jestem. Możemy pójść na kompromis w niektórych sprawach, ale nie możemy oczekiwać od siebie i partnera udawania. To nie film, nie mistrzowska gra aktorska tylko życie. Jeśli na tym polega życie w związku, to ja nigdy nie będę szczęśliwa...

      • 0 1

      • jakbym słuchał swoją żonę

        Nie chcę już po 20 latach schodzić ciągle z drogi - już mi trochę nie zależy. Żałuję że nie przyjąłem bardzo dobrze płatnej pracy 150 km od domu.

        • 0 0

    • UDAWANIE prowadzi do nikad

      nie warto udawac.

      • 1 0

  • granie, igranie >hipokryzja

    ciekawe zalecenia dla rodziny
    "graj,wygraj,udawaj" tacy rzewczywiście powinni zakładać rodziny,"hipokryzja polactwa"

    • 17 6

  • "śfffietna" porada

    od tego cąłego udawania i ompromisów niezgodnych z Tobą możesz tylko sięnabawić chorób:/ a prawda jest taka, ze jeśli kochasz kogoś tak mocno, ze jesteś w stanie zrezygnowac z siebie, znaczy to, ze w ogóle nie kochasz siebie, a z dwojga złego nie wiem co gorsze...

    • 30 3

  • Kryzys w małżeństwie (3)

    A co z kolejnym etapem w małżeństwie kiedy mija 5 lat, a nie mozna prześc do kolejnego etapu związanego z dzieckiem bo go nie ma i nie bedzie a kryzys jest

    • 33 5

    • Po co żyć? (2)

      Nie potrafię bez niego żyć. Jestem wciąż zazdrosna, staram się jak mogę, ale oddalamy się od siebie - czuję to. U mnie też dziecka nie ma. Robię co mogę ale to ja mam kłopoty nie on. Umrę bez niego!

      • 0 0

      • Droga Izo

        Sio do psychologa!

        • 1 1

      • Hej Iza !!!

        Ja ze swojego doświadczenia wiem, że na pewno zawsze musze być silna i Tobie Izo też radzę się wziaść w garść. Dobra dieta trochę ćwiczeń, kobieto bez wzgledu na to czy będziesz z nim czy sama zawsze musisz być silna. Ja mam jedno dziecko (drugie poroniłam) i of 9 lat mam poważne problemy zdrowotne bez hormonów właściwie nie moge funkcjonować. Widzę że mój maż ma już dosyć tego ciagle mamy jakiś kryzys. Czasem już myślę żeby synieść się z domu. Może byłpby im lżej. Izka głowa do góry, musimy być silne !!!!!!!!!!!!!!!

        • 0 1

  • mam juz dosyc tych kryzysów (3)

    u mnie znów kryzys, ma zmnie olewa na maxa, znajomi, kolezanki , imprezki i ciagle bez humoru i naburmuszony a ja mam juz dosc przepraszac i przepraszac

    • 31 7

    • kryzys

      u mnie po 23latach bo mojej pani sie wydaje że jej wszystko wolno nigdy się nie potrafi przyznać do winy o przepraszam Zapomnij

      • 0 0

    • Ja jestem mężczyzną

      moja żona chce odejść ,ja ją kocham,niestety nie byłem miły dla niej.Częste kłótnie po części ja rozumię zrozpaczony

      • 0 2

    • zgadzam się, ja również mam dosyć obrażonego męża, ciągle bez humorku!

      • 0 0

  • Jak dlugo to potrwa...? (12)

    Moj kryzys zaczal sie w momencie kiedy moj maz nie zwracal na mnie uwagi,nie pociagalam go juz jak dawniej,nie mowil mi milych slow,wiec zarzucilam mu zdrade i od yego sie zaczelo.Ja wciaz staram sie to naprawic a on...poprostu nic,nadal jestem tylko matka,kucharka i sprzataczka.Moj maz w ten sposob podziekowl mi za syna ktorego urodzilam 4 miesiace temu...do kogo mam sie zwrocic?Nawet srodki uspakajajace nie pomagaja,a ja czuje ze jestem stracona moje malzenstwo rowniez.

    • 113 32

    • odp. (4)

      Minęło już ponad rok od kiedy napisałaś o swoim problemie.Ja teraz jestem w podobnej sytuacji i jestem ciekawa czy udało Ci się jakoś naprawic wasz związek.Moja córeczka ma pół roku, mąż w czasach narzeczeństwa i nawet potem na początku w małżeństwie adorował mnie, okazywał to, że mnie kocha.Teraz doszło nawet do tego że nie dość że mnie nie dostrzega to jeszcze adoruje inne nieznane mu panienki na Naszej Klasie.Jak chcę porozmawiać na ten temat to mówi że to co przeczytałam na NK to nieprawda a jeżeli on zachowuje się nie tak jak bym chciała to tylko moja wina.Proszę odpisz jęśli znalazłaś jakis złoty środek na Wasze małżeństwo bo Ja już jestem u kresu wytrzymałości.

      • 0 0

      • (3)

        W sierpniu minie rok od kiedy pisałas o swoim kryzysie.Mój problem trwa już bardzo długo,ale mamy podobne sytuacje i jestem ciekawa czy coś się u Ciebie poprawiło.Jestem osiem lat po ślubie,mam 5letniego synka i roczną córcię.Zajmuje się domem i dziecmi.Mój mąż na początku małżeństwa był wspaniały,okazywał mi miłośc,szanował mnie i wielbił.Teraz robie za gosposie,nianie,kucharkę i kochankę.Żadnej czułości,żadnego szacunku,po prostu nic.Mąż uważa,że jak pracuje to w domu już jest zwolniony z obowiązków,fakt pracuje ciężko od rana do wieczora,ale ja dużo nie wymagam,chodzi mi o dzieci jedynie,bo bardzo są za nim,a gdy przychodzi niedziela kiedy mąż ma wolne to okazuje sie,że ma tysiąc spraw na głowie i tak dzień mija,a ja znów sama z dziecmi.Już nawet nie wolno mi się spytac gdzie jedzie,bo to przecież nie moja sprawa.Jestem jednym kłębkiem nerwów,próbowałam różnych sposobów,ale nic nie skutkuje.Czasem czuję się jak gumowa lalka,bo mój mąż przypomina sobie o mnie tylko wtedy gdy ma potrzebę łóżkową i tylko wtedy jest czuły.Już nie mam siły.Proszę napisz jesli udało Ci się uratowac swoje małżeństwo.

        • 1 0

        • większość z nas to przeżywa (2)

          W odróżnieniu od autorek powyższych komentarzy jestem facetem, czyli stoje po drugiej stronie barykady. Może moje odczucia do takiego kryzysu, który właśnie przechodzę pozwolą wam zrozumieć dlaczego tak jest i ułatwi sposób naprawy związku.
          Obecnie posiadamy 2 dzieci a wszystko zaczęlo się już kilka miesięcy temu. Praca dom dzieci i brak czasu dla siebie, to wlasnie podstawowa przyczyna kryzysu. Mężczyzna wbrew pozorom oczekuje od żony tego samego co ona od niego.
          My równiez potrzebujemy czułości i poczucia bycia kochanym. W moim przypadku bylo tak: Starałem się jak zwykle, prezenty drobne bez okazji, przytulanie wspieranie a wieczorem jak juz dzieci spały i chciałem mieć czas dla nas i miłość ona była bardzo zmęczona i resztę wieczoru spędzałem samotnie w fotelu. ponad rok czasu próbowałem, starałem się, adorowalem i co ? bywały dni lepsze ale ile czasu tak można bez wzajemności? wydaje mi sie że za dużo daje a za mało dostaje. I nie wiem jak dalej będzię bo ja nadal kocham, ale juz nie mam sił walczyc i starac sie.

          • 0 0

          • Ach, ci mężczyźni!!! (1)

            Podobnie u nas, tylko że jestem kobietą. Mamy 4letnią córeczkę, oboje pracujemy zawodowo, a wieczorem mąż pyta :"Czy dziś coś będzie?" Jego romantyzm mnie powala, a on natomiast nie wierzy w to że jestem zmęczona. Może jak zlezie z komputera i mi trochę pomoże w sprzątaniu czy w zajmowaniu się dzieckiem to nawet "coś będzie!"

            • 1 1

            • niech doceni co ma

              moze warto sie troche postroic i powychodzic bez podawania szczegolow. wyjsc na spacer, do kolezanki gdziekolwiek ale maz/zona powinien zaczac sie zastanawiac, zainteresowac. oczywiscie moga byc sceny zazdrosci, ty mi to ja tobie. ale i moze dawna chce adorowania, chec postarania sie o wzgledy naszej partnerki/partnera powroca? trzymam kciuki za Was wszystkich ! (nie ma nic glupszego niz dlugie siedzenie przed kompem, to faktycznie rujnuje zwiazki)

              • 3 1

    • identyczna sytuacja jest u mnie, tylko z tą różnicą że straciliśmy cały szacunek do siebie i w kłótniach padają słowa nienawiści, a tak nie powinno być, jestem załamana i już n ie mam siły walczyć...

      • 0 0

    • Cos w tym jest???

      • 0 0

    • znam to ...

      Wiem jak sie czujesz przezywam to samo w tamtym tygodniu mielismy 4 rocznice slubu i przez 4 godziny sie niepoklcucilismy az do wieczora to bylo cos wygladalo jak bysmy grali romantyczna scene w serialu a wieczorem serial znikl tez juz niemam sil ani plakac ani wallczyc niewiem co robic boje sie ze jak odejde to bedzie mi go brakowac i niedam sobie rady z corka ma dopiero 3 latka potzrebuje obojga rodzicow hmmm tez niemam checi zeycia nieumiem nic naprawic i choc bym chciala to niewidze w nim zbytniego entuzjazmu mam dosc tej samotnosci ja tez chce byc kochana ;(((( pozdrawiam cie i zycze powodzenia mam nadzieje ze ci sie ulozy.Chcialam ci powiedziec ze niejestes sama buzka!!! jest nas wiecej.

      • 0 0

    • mam tak samo

      myślę że mogłybyśmy porozmawiać bo mamy podobne problemy może taka różnica ze mój syn urodził się 5 miesięcy temu

      • 0 0

    • u mnie od kilku miesięcy jest tak samo niesety :(((( jestem tylko matką, sprzątaczką, kucharką. Zoną to już wogóle :(. Nie trzeba ze mną rozmawiać, sypiać, przytulać się....nic :(. Mam już tego dość. Odechciewa się wszystkiego :( Próbowałam rozmowy, grożenia ...nie pomaga nic :(.

      • 0 0

    • u mnie też od kilku miesięcy trwa kryzys-mimo moich prób i chęci uniknięcia GO.zauważyłam że nie umiemy ze sobą rozmawiać chociaż próbujemy.kiedy mnie wydaje się że powiedziałam mu wszystko co mnie boli - za chwilę okazuje się że nie dociera do niego to co chciałam mu przekazać.może dociera ale nic z tym nie robi...też podejrzewałam go o zdradę i do dzisiaj nie wiem co jest prawdą a co kłamstwem.syna się próbuję okłamywać dla mojego synka.

      • 0 0

    • Wiem cos o tym

      U mnie jest taka sama historia jak u Pani, tylko ze mamy 4ro miesiecznaa coreczke, zastanawiam sie nad rozwodem... tylko to nie jest takie latwe gdy patrzy sie na dobro maluszka,,,

      • 0 0

  • Bardzo fajny artykuł !!! (1)

    bardzo sie ciesze ze dzis przeczytałam ten arytkuł, jest rewelacyjny...i mam zamiar sprobowac, zastosowac sie do rad, ktore podała pani psychoterapeutka, czuje sie jakbym czytala artykuł o sobie...

    • 22 2

    • MALZENSTWO

      Witam wszystkich co beda czytac moja .....wiadomosć,pismo...zaczne prosto i z gory...z mezem,jestem 23 lata mam obecnie 40 lat...a nie wydaje mi ze mam tyle.....mam dwojke dzieieci ,wnuka i 3 pieski......kocham ich wszystkich oprocz męza....nie chce sie ropisywac....a moze...moj mąż ja tak mysle jest świnia...przez te cale lata nie zabral mnie nigdze procz ryb....bo on lubi lowic ryby....ale tu nie chodzi oto jeszcze..ale ja pracuje...a on gdzdie jest obiad itp..tu jest malo slow....czepia sie mnie ,dzieci a nawet psow kiedy maja pic wode i jesc....ja chce normalnie zyc...nawet sylwestra w zeszlym roku byly do bani ...szampan i spac......prosze co mam zrobic mam odejsc od meza?a zapomnialam napisac ze mnie nieraz udezyl i mi ubliza.....co mam zrobic wedlug CViebie

      • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Światowy Dzień Zdrowia

wykład

III Konferencja. Autyzm. Od diagnozy do samodzielności

konferencja

IV Gdańskie Dni Zdrowia

spotkanie, konferencja

Najczęściej czytane